Zarejstrowany katolik w Belwederze
Graucho na zieloną trawkę!
Nie wybierać durniów, którzy nie potrafią wyartykułować swoich myśli. I to w języku będącym ponoć ich ojczystym! Należy też z uwagą patrzeć na ich zakłamane deklaracje religijne, a to dlatego że władza warszawska robi sobie wodewil z uczuć religijnych Polaków. Cóż może sobie pomyśleć porządny katolik jak widzi świnię chowaną z honorami przez masońskiego biksupa lub przyjmującą komunikanty. Za Niemca mawiano: tylko świnie siedzą w kinie, a dziś świnie wpychają się do kościoła i robią z niego postmodernistyczny chlew. Przy następnych cenzusach powszechnych należałoby przeprowadzić dokładniejszy spis ludności wg wyznania. Według prezentowanej poniżej mapy, w Polsce około 86% obywateli deklaruje się jako wierzący, a w moich czasach wczesnoszkolnych mówiło się o 98% katolików. Polska wydawała się niemal monolitem jeśli porównać naszą sytuację sprzed 1939 roku. Obecne 86% daje nam 3 miejsce po Finlandii (92%) i Macedonii (88%). Jednakże powinniśmy złapać się za głowę, gdy popatrzymy na Hiszpanię (37%), do niedawna arcykatolicki kraj, który nie tylko przeżywa głęboki kryzys wiary, ale także kryzys gospodarczy. Trzeba patrzeć z trwogą na Hiszpanię, bo to kraj dziś mniej chrześcijański niż obecna Francja (40%), i to jest nasza przyszłość jeśli nie zaczniemy twardo bronić swej wiary i narodowej tożsamości; to owe 86% może już dziś być nawet 68%.
I tu wróćmy do kandydata, który chce być ponownie wybrany. Został wybrany, albo od początku w złej wierze, albo w naiwnym mniemaniu, że ten "hrabia"-katolik przyjmujący komunię będzie gwarancją, że państwo zda egzamin. Ksiądz Małkowski nie udzieliłby mu komunii, ja też bym mu nie udzielił, gdybym był księdzem, ale znam takiego księdza co by mu udzielił, a potem zrobiłby sobie z nim "ładną" fotkę. Przytoczmy jeszcze raz opinię księdza Małkowskiego: "Prezydent Komorowski powiedział, że jest przeciwko przemocy, dlatego jest za konwencją antyprzemocową. Wcześniej stwierdził, że jest "za życiem, jest za in vitro". Jak on śmie podawać się za katolika i świętokradzko przyjmować komunię świętą? Dlaczego znajduje duchownych, którzy tę jego postawę aprobują i komunii świętej świętokradzkiej mu udzielają. Jemu i innym z tej szajki!".
Ano właśnie, nie chcemy takich katolików co robią nam procenty w Belwederze czy przy ołtarzu. Chcemy księdza w sutannie i Chrystusa na tronie, a nie anty-Chrysta, który stwarza pozory, że wszystko jest w porządku, bo nie jest! A na prezydenta w katolickim kraju chcemy katolika, który przede wszystkim zabezpieczy prawa wyznaniowej większości, ale i zagwarantuje przywileje wyznaniowych mniejszości. Polska to nie Syria, Irak czy Jemen, każdy ma prawo się modlić po swojemu, żydow i polskich muzułmanów nie wyłączając. Tylko dlaczego tak jest w państwie polskim, że urzędująca władza nie mówi obywatelom prawdy o tym co się w Polsce dzieje, a jak się znajdzie taki obywatel, który potrafi problemy polskie wyartykułować dużo lepiej niż prezydent, premier czy większość ministrów, to mu się blokuje prawa do trybuny. To jest nie po polsku, bo w naszej I Rzeczpospoiltej każdy obywatel (ówcześnie szlachcic) mógł swobodnie wypowiedzieć swą rację. A dziś, w tej zasranej post-PRL-owskiej demokracji oszołomy, które rządzą Polską zabraniają ludziom głoszącym wolne słowo dostępu do mediów. I to jest mus. A musi to wiadomo, na Rusi, bo w Polsce jak kto chce.
Tak to oszołomy rządzą Polską, oraz narodowi socjaliści, często syjonistycznej proweniencji. Cały program wychowania Polaków na nowo jest programem lewackim, a obecna władza pod szyldem prezydenckim usiłuje nadawać całej tej pojęciowej degrengoladzie charakter narodowy, stąd prezydent niby-katolik, a obok niego niby-orzeł, ale nie z takiego co trzeba materiału i w złym kolorze, a także kwiaty dla Piłsudskiego (biedny Marszałek). Gejowska tęcza i parady homo-popaprańców. Pigułka po, to tylko małe problemy natury czysto zewnętrznej. Polski problem jest dużo głębszy, bo ci co trzymają się władzy nie wierzą w nic, a jeśli mają jakiekolwiek poglądy to mogą je natychmiast zmienić, albo poddać głosowaniu. Co jest rzeczą niesłychanie dla państwa niebezpieczną, to to że oni nie informują społeczeństwa o tym co się z państwem dzieje, a ludzi którzy to robią prześladują. Proszę sobie wyobrazić, że nasz prezydent to rodzinny lekarz, którego wybraliśmy spośród wielu innych, bo mu zaufaliśmy. Oczekujemy od niego profesjonalizmu i prawdy w kontaktach. Tymczasem gdy członek naszej rodziny jest umierający, on zapewnia rodzinę, że operacja się udala wzorcowo, system odpornościowy pacjenta jest w super stanie, i że za dwa dni będzie wypisany do domu, a nie na cmentarz. Podobnie, od prezydenta oczekujemy diagnozy byśmy mogli się zastanowić co robić dalej. Przypomnijmy zatem jak prezydent RP relacjonuje nam co się dzieje z Polską.
Nie ma wątpliwości po której stronie są sympatie obecnego namiestnika w Belwederze, a wynika to choćby z jego głębokiego uznania dla rezydenta sowieckiego, laureata Gwiazdy Lenina, tow. gen. Jaruzelskiego: "Jako zwierzchnik Sił Zbrojnych żegnam zasłużonego żołnierza frontowego, który na polu walki z hitlerowskim najeźdźcą dał dowody żołnierskiego męstwa i poświęcenia dla ojczyzny". Tyle Komorowski był w stanie powiedzieć o największym zdrajcy w historii Polski. Natomiast o zamachu smoleńskim też miał pan namiestnik warszawski swoje zdanie: "Dla mnie jest ważniejsze pytanie, dlaczego w ogóle jechał taki bizantyjski orszak do tego Smoleńska". Najwyraźniej ulżyło mu po nieudanym zamachu na Kaczyńskiego w Gruzji w 2006 roku: "Jaka wizyta, taki zamach, bo z 30 metrów nie trafić w samochód to trzeba ślepego snajpera". Dopiero w 10 kwietnia 2010 "snajper" wykonał swe zadanie na medal, zabijając nie tylko konkurenta, ale również 95 pozostałych pasażerow Tupolewa. Zanim rosyjscy spece zdążyli sfałszować całe śledztwo Komorowski już miał gotową odpowiedź: "W katastrofie smoleńskiej najważniejsze było to, że podjęto próbę lądowania w warunkach klimatycznych braku widoczności, w których absolutnie ta próba lądowania nie powinna mieć miejsca. Niestety, w moim przekonaniu sprawa jest w sposób arcybolesny prosta". Tyle "polski" prezydent.
Jak trzeba to prezydent potrafi odwrócić uwagę od jego własnego uwikłania z obcymi służbami na malutki problem z woj. mazowieckiego: "Jesteśmy w rękach drobnych cwaniaczków, drobnych pijaczków, którzy sięgają po najwyższe funkcje, także na poziomie regionów". Naturalnie że to drobni ludzie w porównaniu do tych z otoczenia pana prezydenta warszawskiego. Naród chętnie by się dowiedział jak się udało przetransferować kilkadziesiat miliardów dolarów na Cypr, albo jak to jest z wierceniem i przyznawaniem koncesji obcym firmom na wydobycie gazu z łupków. Według polskich ekspertów, już przed rokiem 1989 sami Polacy porobili mapy, wiercenia i espertyzy na które wydano 200 miliardów złotych, a potem gotowe plany posprzedawano obcemu kapitałowi za kilkanaście milonów każdy. Gdzie są pieniądze, gdzie jest nasz gaz, kto wziął w łapę. Czy prezydent nie powinien nas ostrzegać gdy się coś dzieje złego w naszym państwie? A gdzie jest prezydent kiedy niszczony jest polski przemysł węglowy; wg ekspertów niemieckich 60% kopalń jest rentownych, i na węglu można dobrze zarobić. A czyją inicjatywą była próba sprzedania polskich lasów, a to po to by ... spłacić odszkodowania za żydowskie straty wojenne. Czy prezydent RP nie powinien wiedzieć, że w czasie wojny terytorium Polski było pod niemiecką jurysdykcją, a władza polska wtedy nie istniała? Dlaczego prezydent nie interweniuje kiedy dobre imię Polski jest obrzucane błotem i gównem. Na przykład, kiedy rosyjski deputowany Siergiej Markow stwierdził, że gdyby nie Armia Czerwona, to Polacy byliby służącymi i prostytutkami, po Komorowskim to spłynęło jak gówno po Urbanie: "Mógłbym - i pewnie łatwo by mi to przyszło - zrewanżować się podobną wypowiedzią, ale to nie ma sensu. Uważam, że prawda leży tam, gdzie leży, a nie pośrodku. Polski Sejm przedstawił swoją wizję historii i dzisiaj na tego rodzaju niemądre odpowiedzi, odpowiedź może być tylko jedna. Albo wyniosłe milczenie, albo zaproszenie do dyskusji. Do rozmowy merytorycznej, a nie pełnej emocji i niechęci'. Oj zmienił się pan prezydent warszawski od tej pory: gdyby mógł to by samego Putina utopił w łyżce wody. Swoją drogą, czy jakikolwiek prezydent z PiS czy PO ma polskie zdanie jeśli chodzi o stosunki polsko-żydowskie (izraleskie). W czasie wizyty w Izraelu Lech Kaczyński powiedział, że niezależnie czy u władzy będzie PiS czy PO, nic w stosunku do Izraela się nie zmieni, tzn. Żydzi będą w Polsce panami, a Polacy ich pachołkami. Nie poinformował jednak o tym polskiej opinii publicznej. Podobnie Lech Wałęsa opowiadał Żydom nowojorskim, że Polacy to stado baranów.
Otóż, jest dziś alternatywa w osobie kandydata Grzegorza Brauna. Jest wielkim honorem i obowiązkiem każdego Polaka głosować na katolickiego kandydata, tylko wtedy - jeszcze dziś obowiązująca - demokracja mogłaby zostać wcielona w życie: większość katolicka, więc prezydent też musi być katolikiem. Proste! Nie może być tak, że w kraju mamy 86% katolików, a rządzi jakaś mniejszość. Trzeba wyłączyć telewizyjny ołtarzyk, pójść na spacer, albo najlepiej do kościoła. No ale, w kościele to ksiądz ma ludziom mówić, że pod groźbą klątwy nie wolno głosować na sługi szatana.
dr Zygmunt Jasłowski
(klik)
Dwie trzecie ludzi na świecie uznaje się za osoby wierzące.
Polska wyróżnia się na tle Europy. W Boga wierzy 86 proc. z nas.
26.04.2015r.
RODAKpress