Debata imigracyjna czyli pomieszanie z poplątaniem
Dantejskie sceny, które mają miejsce w Grecji, Włoszech czy na Węgrzech wskazują jednoznacznie, że obecna kompozycja etniczna oraz kultura Europy są poważnie zagrożone. To już nie są żarty. Tymczasem sygnały jakie słyszymy z różnych stron świadczą o jednym: zupełnym braku rozeznania w sytuacji i całkowitym braku wizji. By ująć rzecz analitycznie, choć w dużym skrócie, trzeba już na początku stwierdzić, że to zachodni Europejczycy, Żydzi i Amerykanie pospołu rozgrzebali to mrowisko, a teraz m.in. Polska ma ponosić koszty ich nieodpowiedzialnej roboty. Zniszczenie stablinych reżymów w Iraku i w Libii, które były w stanie zapanować nad arabskim bałaganem, inwazja Afganistanu, nie uznawanie oczywistych wysiłków reformatorskich w Iranie, faworyzowanie Izraela, oraz bezwględna polityka kolonialna wobec Afryki i Bliskiego Wschodu, oto prawdziwe przyczyny obecnego kryzysu imigracyjnego. Islamski ekstremizm nie zrodził się bez przyczyn. Ekstremizm bowiem zawsze rodzi się z bezhołowia. Na przykład, nazizm zrodził się z bałaganu i biedy republiki weimarskiej, a bolszewizm z carskiego samodzierżawia. Świat zachodni ściągnął tę zarazę na siebie, bo przecież przez całe dziesięciolecia było wiadomo, że jeśli państwom tego regionu nie zostanie udzielona pomoc - tak by stwarzać możliwości godnego życia na miejscu - to Europę zaleje fala imigrantów. Niestety ważniejszy był Izrael, ropa i ucisk fiskalny.
W wymiarze ludzkim, jest to oczywiście tragedia dotykająca zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów. Nas, jako Polaków i Europejczyków zarazem, powinna interesować jednak przede wszystkim sprawa ludobójstwa chrześcijan, głównie z Syrii i Iraku, ale także w kilku krajach afrykańskich, choć nie oznacza to jednak, że kraj nasz ma ich wszystkich przyjąć. Uchodźcy muzułmańscy są problemem afrykańskim i blisko-wschodnim, są w gestii swych współwyznawców w Kosowie i w Turcji. Przypomnijmy, że sama Turcja wepchnęła się do Europy na siłę, zajmując hellenistyczne tereny Bizancjum. Dziś turecki premier drwi sobie z nieudacznictwa europejskich krajów chrześcijańskich, które - rzekomo- umywają ręce z pomocy bliźnim. Najwyraźniej Turek egzekwuje źle zdefiniowane już na początku pojęcie tzw. tolerancji: Europa jest tolerancyjna to niech bierze! Bundeskanlerzyca jednak zamiast powiedzieć otwarcie: o takiego wała, wybrała drogę przydziałów: Polacy niech wezmą 150 000 lub 500 000, bo Zachód też ich brał, powinni okazać teraz wdzięczność. W ten to sposób Niemcy chcą zmyć krew zbrodni II wojny światowej, hańbę rozbiorów i rugów pruskich. Nie z nami te numery, Bruner, rączki, rączki... do góry!
Co się tyczy Syrii, to do wieku VII było to państwo właściwie chrześcijańskie, a dziś niedobitki chrześcijan, najbardziej wyedukowanej grupy wyznaniowej, opuszczają ten kraj chyba już na zawsze. Islam wkracza do Europy, chce nas zwasalizować. Tylko dzięki królowi Sobieskiemu możemy żyć nieprzerwanie od wieku XVII w wolnej od Islamu Europie. Naturalnie marksiści będą alarmować o zagrożeniu nacjonalizmem, faszyzmem, ksenofobią, ale z marksistowskiego rozumowania nigdy nic pożytecznego dla Europy nie wynika, więc odsuńmy te brednie na bok.
A Polacy, jacy są? Wolność u nas była zawsze - jak słusznie głosi pan Grzegorz Braun - towarem eksportowym, więc zawsze przyjmowaliśmy i przyjmujemy uchodzców, ale to do nas należy poityka imigracyjna, a nie do idiotów w Brukseli czy w Berlinie. Wielkodusznie mieszkają wśród nas potomkowie tatarskich Lipków i Teremisków, a także Ukraińcy, Białorusini, Czesi, Litwini, Cyganie i Żydzi. Dzięki temu że zawsze byli szanowani jako mniejszość, Polskę uważają dziś za swą ojczyznę. Niestety, w bardzo przykrej sytuacji są dziś Grecy, którzy nie tylko stracili swe Bizancjum i zostali mocno poturczeni, ale w dodatku dziś znowu ich - skołatany europejską ruletką ekonomiczną - kraj, znajduje się w sytuacji przypominającej wiek XV.
A co nam radzą autorytety? W czasie mszy świętych w katolickich kościołach w Australii mówi się o plajcie imigrantów, którym należy się pomoc i azyl "bez względu na ich pochodzenie etniczne i wyznanie" w krajach Europy". Czyżby? A profesor Wolniewicz - o zgrozo - wzywa do zatapiania łodzi razem z imigrantami, co jakoś też nie licuje z jego katolicyzmem. Z kolei, marksistowskie organizacje w całej Australii (te same które walczą o prawa gejów) potępiają "bezduszne zachowanie państw Grupy Wyszechradzkiej", w tym Polski, oczywiście. Wytłumaczenie jest proste, jeśli jest wojna i zagrożenie życia, to gdzie mają uciekać jak nie do Europy. W tym samym czasie gazety europejskie bębnią o krwiożerczym Orbanie i o 100 000 "armii" arabskiej idącej na Wiedeń. W Polsce pewna młoda kobieta z syryjsko-polskiej rodziny - Miriam Shaded, doprowadziła do sprowadzenia 60 chrześcijańskich rodzin. Problem w tym, że ta pani prezeska Fundacji Estera, pochodzi z rodziny protestanckiej, więc jak zacznie nam sprowadzać protestantów zamiast muzułmanów, to będzie tylko trochę lepiej, ale nie całkiem, bo polski katolicyzm i tak jest podmywany. Naturalnie nasze żydowskie Esterki wolałyby sprowadzać więcej Żydów do Polski, bo z muzułmanami nie współżyje im się dobrze, ani w Palestynie, ani we Francji czy Niemczech. A w samej Polsce za dużo jest Matek Boskich w klapach marynarek i w ogóle obskurantów wszelkiego autoramentu, którzy nie chcą słyszeć o osiagnięciach tzw. oświecenia. Ta opcja, spod ciemnej gwiazdy, wolałaby dalej wysyłać Polaków na emigrację, i nie sprowadzać ani muzułmanów, ani chrześcijan, a już - broń Boże - katolików. Przy takiej koniunkturze tylko czekać jak - lojalni do tej pory - polscy Tatarzy zaczną sprowadzać swych współwyznawców z Krymu czy Bliskiego Wschodu. A co będzie z Polakami, z naszym katolickim wyznaniem gnębionym przez liberałów, lewaków, żydów, muzułmanów, pedałów i Bóg sam wie najlepiej jeszcze kogo. Moglibyśmy sobie zadać pytanie: czy jest możliwe haromonijne współżycie tak różnych grup? Odpowiedź znajdzemy w Niemczech, gdzie miały niedawno miejsce zamieszki między Turkami i uchodźcami z praktycznie nieistniejącego kraju Kurdów. Następnym "'dobrym przykładem" jest Francja, gdzie Arabowie dają się we znaki tamtejszym Żydom. A koronnym przykładem etnicznego piekła były Bałkany w latach 90-tych XX wieku.
Polska ma własne problemy imigracyjne do rozwiązania: np. sprowadzenie do kraju tych Polaków z byłych republik sowieckich, którzy nie chcą już tam mieszkać. Polska musi także powstrzymać emigrację młodych ludzi na Zachód oraz dążyć do stworzenia takiej sytuacji ekonomicznej w kraju by następowały powroty. Syryjscy chrześcijanie w małej ilości (ale nie protestanci, ci niech jadą do Holandii) Polsce nie zaszkodzą, tylko uczynią Polskę bogatszą, jak to miało miejsce w przypadku naszych już dziś Ormian. Jeśli dajmy na to Niemcy prowadziły politykę kolonialną w Afryce Wschodniej (ale przecież także w Polsce), to muszą wziąć ten ciężar na siebie. Jeśli Włochom marzyła się Abisynia, a Francuzi zakochani byli w Algierii, to niech wezmą uchodźcow muzułmańskich z Syrii, Libii czy Iraku. Jeśli Francuzi pragną by Arabowie zarabiali na ich emerytury, bo ich katolicyzm (np. polski) mierzi, to niech biorą muzułmanów, bo Polacy - wg nich - muszą być cicho. W końcu muzułmanie już tam są i akulturyzacja takich imigrantów będzie dużo łatwiejsza niż w katolickiej Polsce z nałożoną na nią żydowską głową. Tak, tak, ma racje pan Stanisław Michałkiwicz twierdząc, że islam twardo trwa, nic się nie zmienił, to tylko chrześcijanie nie chcą już swej religii, to mają taki placek jaki sobie upiekli. Na szczęscie katolicko-polska odmiana chrześcijaństwa twardo trzyma się - jak do tej pory - swej wiary.
Czy jest jakieś rozwiązanie? Oczywście, że jest. Byłe kraje kolonialne powinny kierować imigrantów do Afryki, stworzyć nową Liberię i tam inwestować by ci ludzie mogli się poczuć w domu, a w ten sposób przestać mysleć o niebezpiecznych wojażach morskich. Przy okazji musi nastąpić weryfikacja, bo żaden kraj nie może sobie pozwolić na branie takiej ilości ludzi bez sprawdzenia kim oni są. Trzeba tworzyć obozy uchodźców w Afryce, budować tam europejską strefę wpływu, i korzystać przy tym z doświadczeń australijskich. Australia bowiem wzięła się na sposób, zatrzymując łodzie na morzu, przewożąc nielegalnych imigrantów do Nauru i na Wyspę Bożego Narodzenia w celu sprawdzenia kim są. Natomiast wszystkie łodzie należące do przemytników zostały spalone przez patrole graniczne. Po jakimś czasie "złoty interes" upadł. Trzeba mieć jakąś strategię: narzucanie kwot państwom członkowskim Unii jest barbarzyństwem: wpuszczaniem wilków do owczarni, która nigdy nie była muzułmańska.
Dr Zygmunt Jasłowski
Nawiąż kontakt, larum grają
Polski nie podaruje Polakom nikt inny - jeśli sami się o Nią nie upomną. Tymczasem polscy rycerze śpią nie tylko pod Giewontem. Czas, by się pobudzili jak kraj długi i szeroki. Czas, by lepiej przypomnieli sobie, kim naprawdę są, kim bywali w historii i kim być mogą - jeśli odzyskają swoją dziejową formę.
Na 1050. rocznicę Chrztu Polski wszędzie tam podjąć należy program pracy organicznej: KOŚCIÓŁ, SZKOŁA, STRZELNICA. To właśnie misja budzących się rycerzy: pomóc rodakom odzyskać dumę z polskiej cywilizacji, której specjalnością i "towarem eksportowym" była przez wieki wolność.
Grzegorz Braun
11.09.2015r.
RODAKpress