To od samych Europejczyków zależy czy chcą jej upadku ponownie i nieodwracalnie
Upadek zachodniej cywilizacji? Nie pierwszy to raz
Przy okazji obejrzenia doskonałej sztuki teatru telewizji zatytułowanej "Herbatka u Stalina" nasunęło mi się kilka refleksji na temat stanu naszej zachodniej cywilizacji, do której my Polacy też lubimy się zaliczać. W porównaniu do wieku XVIII, głównie dzięki naszym sąsiadom, polskie granice zostały przesunięte nieznacznie na zachód. Natomiast utraciliśmy - mniejmy nadzieję nie na zawsze - olbrzymie połacie ziem kresowych, które w dużej mierze ukszałtowały naszą sarmacką kulturę. To właśnie utrata Kresów wpłynęła decydująco na nasze postrzeganie Rosji i Wschodu. Jesteśmy odtąd inni. Zwycięstwo w bitwie warszawaskiej 1920 roku tylko na chwilę uratowało naszą polską cywilizację, ale dopiero tzw. reforma rolna 1944 przeprowadzona pod sowieckimi bagnetami przypieczętowała jej upadek.
W kontekście imigracyjnego kryzysu, słowa Bernarda Shawa, wielkiego irlandzkiego dramaturga i laureata Nagrody Nobla, a zarazem skundlonego brytyjskiego intelektualisty Clepo zapatrzonego w Rosję, nabierają specjalnego wydźwięku. Otóż pisarz ten miał wyrazić przed Stalinem pogląd, że "cywilizacje gdy osiągną swój najwyższy punkt rozwoju, tak właśmie jak w tej chwili (tj w latach 1930) osiągnął to Zachód, ulegają całkowitej degeneracji, w wyniku której następuje ich upadek". To prawda, tak było gdy upadała zdegenerowana cywilizacja rzymska w V wieku naszej ery, niezdolna powstrzymać najazdu germańskich barbarzyńców na Rzym. Ale już w przypadku rewolucji francuskiej to oświeceniowi degeneraci obalili dotychczasowy porządek społeczny, do tamtej pory solidnie spoczywający na chrześcijańskich wartościach. System oparty na krytyce tradycyjnych wartości oraz kultury wysokiej mógł się na Zachodzie rozwinąć między innymi dzięki takim "pionierom" jak Bernard Show, Tomas Mann, Albert Einstein, Romain Pollard, Henri Barbusee czy Pablo Picasso. Naturalnie lista jest niekompletna. No, ale nie jest przypadkiem, że uczciwy pisarz jakim był George Orwell nazywał Jeana-Puala Sartre pierdzielem (bag of wind), bo ten niewątpliwie nim był. No i samo ustąpienie Charlesa de Gaulla w roku 1968 też świadczy dobitnie że świat lewactwa i świat wartości tradycyjnych jest nie do pogodzenia. Bernard Shaw miał glęboko w odbycie śmierć głodową milionów Ukraińców, czy losy jakiejś nieznanej dysydenckiej pisarki, właśnie dlatego że wychował się na Marksie, oraz że głęboko był przekonany, że my, czyli Zachód się mylimy, podczas gdy Związek Sowiecki ma rację. Zwycięstwo socjalizmu, komunizmu, czy jakby ten system nie nazwać jest koniecznością dziejową wartą najwyższych poświęceń. Replikował tym samym zdanie Lenina, który był zdania, że rewolucja jest warta nawet 100 milionów ofiar. Według tej logiki, kiedy Zachód jest zgniły od środka, to przyszłość należy do Kraju Rad.
Otóż te 85 lat, które dzielą nas od czasu, kiedy to Shaw, lady Astor i wice-hrabia Astor wypili rosyjską herbatkę ze Stalinem i Litwinowem, dowiodły że Zachód wtedy jeszcze nie był aż tak zgniły jak jest dziś (choć miał już takie objawy), natomiast system radziecki nigdy nie zrealizował wizji idealnego ustroju, o którym Shaw marzył. Wbrew przewidywaniom Shawa, że Churchill nie miał przyszłości politycznej, prorocze okazały się słowa Stalina, który słusznie oceniał go jako groźnego polityka z przyszłością, który nie tylko okazał się dla Brytyjczyków wielki, ale także sojusznikiem Rosji w kupczeniu Europą.
Ale to właśnie Bernard Shaw, jest jednym z pierwszych przypadków intelektualnej prostytucji, którą nawet sam Stalin pogardzał. Nawet tych, którzy mu służyli uważał on za tanio kupionych szubrawców, zasługujących na pogardę. Z takiej listy nie był nawet wyłączony pisarz sowiecki Maksym Gorki.
Pomimo zawieruchy wojennej i dwóch totalitaryzmów cywilizacja zachodnia jednak przeżyła jeszcze do czasu lewackich protestów w roku 1968, a od tego czasu jest już na równi pochyłej. To właśnie dziś, i na naszych oczach, cywilizacja zachodnia osiągnęła całkowite dno, a jej upadek to już kwestia kilku lat, jeśli nie nastąpi radykalne otrzeźwienie oczywiście. Już Zinowiew zauważył, że homo sovieticus jest zbyt głupi by panować nad wyrafinowaną cywilizacją zachodnią. Dziś jest siła o wiele bardziej efektywna od Związku Sowieckieego. Tą siłą jest Islam.
W roku 2015 upada cywilizacja zachodnia, a na jej miejsce szykuje się wojowniczy, agresywny pod każdym względem, Islam. Wystarczy spojrzeć na świecące pustkami kościoły Europy, Australii czy Nowej Zelandii, by zauważyć że "tego typu religijność i duchowość" już mało kogo dziś interesuje. Zachód się zmienił: stał się pacyfistyczny, laicki, otwarty i tolerancyjny bez granic, libertyński i całkowicie lekkomyślny we wszystkich swych poczynaniach. Islam natomiast jest wojowniczy, ekspansywny i niezmienny w swej naturze. Nietrudno sobie wyobrazić, która strona w tej konfrontacji może być stroną wygraną. Nasze społeczności kościelne, parafialne, rodzinne zanikają, stajemy się - my ludzie rzymskiej kultury - stadem luźno biegających baranów podlegających coraz głębszej atomizacji, podczas gdy nasz przeciwnik - niby to prosi o pomoc i litość - a tak naprawdę konsoliduje wdzierając się wszędzie tam, gdzie my nie stawiamy oporu. To "ten zawsze lepszy" Zachod ściągnął na nas ten los, ale nasza część Europy, ante muralis christianitas, jest Bogu Ducha winna.
Dr Zygmunt Jasłowski
Nawiąż kontakt, larum grają
Polski nie podaruje Polakom nikt inny - jeśli sami się o Nią nie upomną. Tymczasem polscy rycerze śpią nie tylko pod Giewontem. Czas, by się pobudzili jak kraj długi i szeroki. Czas, by lepiej przypomnieli sobie, kim naprawdę są, kim bywali w historii i kim być mogą - jeśli odzyskają swoją dziejową formę.
Na 1050. rocznicę Chrztu Polski wszędzie tam podjąć należy program pracy organicznej: KOŚCIÓŁ, SZKOŁA, STRZELNICA. To właśnie misja budzących się rycerzy: pomóc rodakom odzyskać dumę z polskiej cywilizacji, której specjalnością i "towarem eksportowym" była przez wieki wolność.
Grzegorz Braun
22.09.2015r.
RODAKpress