Czy Polacy muszą wiedzieć o islamie więcej niż wiedzą o nim jego wyznawcy? - Zygmunt Jasłowski


To jest karma postmodernistycznych zachodnich krajów kolonialnych
Czy Polacy muszą wiedzieć o islamie więcej niż wiedzą o nim jego wyznawcy?

Odpowiedź na tak zadane pytanie jest prosta - nie tylko nie muszą, ale i nie chcą. A propos, kilka dni temu miała miejsce w Poznaniu demonstracja wyznawców, wielbicileli oraz popleczników islamu. Wiadomość dotarła do mnie za pośredniectwem Polsatu, który w nierzetelności informacyjnej dorównuje mediom niemieckim, ale i z takiej gadzinówki da się coś wydobyć. Ja sam wyrzekłem się teleodbiornika, więc zobaczyłem co miałem zobaczyć na ekranie TV u swego przyjaciela. Oto przed mikrofonem na ekranie pojawia się muzułmanin, który widząc kontrdemonstrantów z Ruchu Narodowego "zaklócających pokojowy piknik" muzułmański, skupiający także tajemniczych chrześcijan (czyżby katolików świeckich?) modlących się o harmonijne współżycie różnych wyznań, wyjaśnia że już mieszka w Polsce 10 lat i zdążył się zaadoptować do polskiej kultury. Przez chwilę uległem złudzeniu, że jestem w wielowyznaniowym Lwowie Anno Domini 1920, ale nie - to Poznań 2015, a muzułmanie to nie nasi zasymilowani od wieków Lipkowie chodzący bez burek, uwielbiający polską wódkę, bigos i kiełbasę, lecz niedawni przybysze, którzy twardo budują nowe przyczółki wojowniczego islamu, tym razem w Europie Centralnej. A ta muzułmańska chłopina tlumaczy tymczasem Polakom jak krowie na miedzy, że tamci po drugiej stronie nie posiadają dostatecznej wiedzy na temat islamu. Określeni przez prezenterkę Polsatu tym razem jako "radykałowie" (nie faszyści tym razem) - by użyć słowa dziennikarki Polsatu - nie wiedzą co to jest islam, a przecież (w domyśle) ich obowiązkiem jest wiedzieć zanim przyjedzie nowy pociag z imigrantami. Tak nam prawią medialne karły.

Tymczasem z transparentów jawi się prawda, która zaczyna powoli docierać do wszystkich Europejczyków. Przybysze zaraz po przybyciu na nasz stary kontynent domagają się równych praw dla siebie oraz dla ich religii, która nijak ma się do naszego systemu wartości i naszej religii. W zasadzie co do systemu wartości w Zachodniej Europie, polska opinia nie róźni się od islamskiej - nie ma tam ani systemu, ani wartości. Ta bogata część "superpaństwa" ma dwadzieścia kilka milionów głodujących biedaków, a do tej liczby pod przewodnictwem frau Merkel chce ściągnąć następne 100 milionów. A ci, kiedy nie mogą wyegzekwować praw, których my nawet często nie możemy zagwarantować dla siebie samych, natychmiast ustawiają się w pozycji uciskanych, prześladowanych i dyskryminowanych. Żądaniowa postawa bierze górę zaraz po przyjeździe, a w chwilę potem lecą kamienie. I po co to wszystko: my od czasów konfliktu polsko-tureckiego (dziś Turcja jest nam przyjazna) nie mamy konfliktu z islamem. To Bruksela, Paryż i Berlin, umiedzynarodowiają problemy, które do tej pory były tylko ich własnymi. Dziś chcą się dzielić z nami, ale cóż my, mieszkańcy kondominium rosyjsko-niemieckiego pod żydowskim zarządem powierniczym, mamy z tym wspólnego.
Dobrze nam już znana jest wiedza z doświadczeń krajów zachodnio-europejskich i skandynawskich, gdzie muzułmanie potworzyli getta, do których nawet policja boi się wjeżdzać. Czyż mamy czekać z założonymi rękoma, aż zaczną w nas rzucać kamieniami za wiarę w Jezusa Chrystusa, który dla nich Bogiem nie jest. Jakże można więc się razem z nimi modlić, i do kogo? Naszym zadaniem jest nie zapomnieć własnej wiary i tożsamości, a nie uczyć się prawd wiary islamskiej. Jednocześnie pamiętajmy, że mamy dość wrogów wewnętrznych. Powinniśmy jednak utrzymywać poprawne stosunki gospodarcze, a nawet kulturalne z krajami Bliskiego Wschodu i Mahrebu, gdyż nie mamy wobec nich ani żadnych wrogich zamiarów dziś, ani też historycznych zaleciałości. My się tylko boimy, ale nie jesteśmy agresywni. Prosimy tylko by swoje bójki zabrali na własne podwórko, bo tu tylko dość miejsca dla orłów. Na imigrację pod każdym względem nas nie stać. To jest karma postmodernistycznych zachodnich krajów kolonialnych, bo w naszej części Europy i w naszej religii to nawet to pojęcie nie funkcjonuje. W ten konflikt wciągają nas sprawcy nieładu w islamskiej części świata. Islam miał swych dyktatorów trzymających ten chaotyczny świat w ryzach, Zachód ich usunął, to i jego rolą jest przywrócić tam ład; w Europie jest dość imigrantów by stworzyć armię i wysłać ją na Bliski Wschód. Jeśli odmówią służby wojskowej to będzie wiadomo jakiemu panu służą. By to się ucieleśniło, potrzebny jest dalszy polityczny przechył na prawo, co już się dzieje - Węgry, Wielka Brytania, Dania, Chorwacja, Polska... .

Nasza wiedza na temat islamu i islamistów jest więcej nż adekwatna do potrzeb, a jeśli ma być większa, to tę wiedzę powinny zdobywać służby specjalne Polski i innych krajów europejskich, oraz specjaliści w dziedzinie. Przeciętnemu Polakowi wiedza n.t. islamu jest potrzebna tylko na tyle by umocnić zdolność do poprawienia bezpieczeństwa wewnętrznego. Europejska urawniłowka zmusza nas byśmy stali się ekspertami w sprawach islamu, a to brzmi tak jakby katolickiemu obsurantowi narzucać filozofię francuskich encyklopedystów.W końcu wielu Polaków nie posiada nawet głębszej wiedzy na temat roli chrześcjaństwa w naszej kulturze i ponad 1050-letniej panstwowości. Islam zabiera zbyt dużo czasu na antenie, mieszając nam za bardzo szyki. Mówi się o nim dużo, a robi bardzo mało.

Nie chcemy na nowo przerabiać oświecenia, komunizmu, nazizmu i wszystkich innych radykalnych ruchów i tendencji z islamizmem na czele, choć to nam przelepia się łatkę radykałów. To nie jest nasza sprawa, my też żyjemy - podobnie jak wyznawcy Allaha - ponad 200 lat w półkolonii, więc nie mamy obowiązku reparować ich strat. Islam ma swój własny matecznik, nawet w Syrii, niegdyś chrześcijańskim kraju. Do Europy wpuściła muzułmanów europejska demokracja, ta sama którą oni sami nigdy nie zaakceptują. Na ironię losu, to ona dała im prawo pobytu i prawo do szczekania. Dawniej, w podzielonym Berlinie mówiono, że część zachodnia jest lepsza i można tu kupić banany, a w części wschodniej nie tylko że szczekać nie wolno, a i bananów tam jak na lekarstwo. Otóż ludy islamu bananów mają wbród, ale szczekać może im pozwolić tylko zachodnia demokracja. Islamski zamordyzm nie pozwala bowiem na żadną krytykę, a muzułmańscy współwyznawcy w bogatszcyh krajach zagradzają drogę do dobrobytu swym ziomkom. Islam nie ma nawet jednolitej polityki wobec Izraela, co jest błędem wielkiego kalibru.

Narody tych spowitych w chaosie rejonów muszą wywalczyć sobie styl życia, który im odpowiada, a nie czekać by dała im go w prezencie szczodra Europa. Tak czy owak, ich styl życia i tak nigdy nie będzie kompatybilnym z naszym. To nie oznacza, że nie możemy wpadać do siebie, po przyjacielsku, na wakacje.

Jeśli zaś "zacofanie" Polaków ma się przejawiać w woli utrzymania religii i narodowego państwa, którego kultura wyrosła z pnia chrześcjańskiego, to trzeba to poczucie owego "zacofania" tylko umacniać. Tak już musi być, taka już nasza dola, że by być Polakami musimy być faszystami, ciemnogrodem, ludem poczciwym lecz głupim, podczas gdy potomkowie komunistów, faszystów i innych radykałów mają nas "cywilizować". I co więcej, musimy wysłuchiwać połajanek od narodu co je żabie udka, czyta pedalskie pisemka i perfumuje niemiłosiernie niedomyte ciało.
Moment w jakim obecnie znajduje się nasze państwo, o chrześcijańskiej Europie już nie wspomnę, jest niesłychanie ważny, bo oto wtedy właśnie kiedy premier nowego rządu sprzeciwia się kwotom imigrantów (nie żadnych uchodźców!!!), działając zgodnie z ustaleniami grupy wyszechradzkiej, była premier Kopacz zdradliwie krzyczy na cały świat, że w Polsce objęła władzę partia, która jak żywo przypomina NSDAP. Tak, tak, "polska" była premierzyca wysyła jasno-brzmiącą wiadomość do kanclerzycy Niemiec, i jej zauszników, że to Polska, a nie "zdenazyfikowane" * Niemcy mają problem. Mówi kołom "postępowym" na Zachodzie: my mamy faszystów w swoim mateczniku, pomóżcie towarzysze! Jeśli dodać do tego listy z pogróżkami, które otrzymał pan Prezydent Duda - "wkrótce będziesz byłym prezydentem", to tylko nam czekać jak nam Unia przyśle narazie 100 000 "uchodźców" w wagonach PKP z natowską eskortą. Już na pierwszym przystanku w Polsce wylecą korki, bo każdy "uchodźca" będzie sobie za darmo ładowal tzw. komórkę, za parę dni nie będzie żarowek na klatkach schodowych, a za kilka miesięcy Halal Food na każdym rogu. Tylko po Nowym Świecie będzie przechadzał się duch Andrzeja Lepera upominający niczym zygmuntowski Stańczyk- "a mówiłem, nie chcieliście wódki i golonki zamiast MacDonaldsa, nie słuchaliście. No, to macie inną sieć, błazny".

Dr Zygmunt Jasłowski

* O "denazyfikacji" Niemiec przy następnej okazji.

Czytaj także:
Zwierzęcy strach Francuzów stworzył upadły skundlony naród
Jeśli ktoś miał wątpliwości do czego potrzebni są muzułmanie w Europie to mamy odpowiedź . Francuzi przekształcili się w hołotę, która niczym zwierzęta w zamian za bezpieczeństwo są gotowi zrezygnować ze swobód, z wolności, z praw...

Nawiąż kontakt, larum grają

Polski nie podaruje Polakom nikt inny - jeśli sami się o Nią nie upomną. Tymczasem polscy rycerze śpią nie tylko pod Giewontem. Czas, by się pobudzili jak kraj długi i szeroki. Czas, by lepiej przypomnieli sobie, kim naprawdę są, kim bywali w historii i kim być mogą - jeśli odzyskają swoją dziejową formę.

Na 1050. rocznicę Chrztu Polski wszędzie tam podjąć należy program pracy organicznej: KOŚCIÓŁ, SZKOŁA, STRZELNICA. To właśnie misja budzących się rycerzy: pomóc rodakom odzyskać dumę z polskiej cywilizacji, której specjalnością i "towarem eksportowym" była przez wieki wolność.

Grzegorz Braun

01.12.2015r.
RODAKpress

RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet