Chrzest Polski - Zygmunt Jasłowski

Najważniejsza jest odnowa duchowa w Chrystusie Panu
Chrzest Polski
W roku 966 Polska nie tylko dołączyła do chrześcijańskiej Europy, ale stała się ważnym graczem w polityce europejskiej.

Średniowiecze było tym okresem w dziejach Europy kiedy słowo Bóg i Chrystus znaczyło naprawdę wiele, a pobożność Polaków nie odstawała wcale od pobożności innych nacji. W świadomości wspólnoty chrześcijańskiej wyparcie Saracenów z Jerozolimy w roku 1099 urosło do miana tak wielkiego wydarzenia, że porównywano je tylko do zmartwychwstania i niebowstąpienia Jezusa Chrystusa. W tym ważnym dla chrześcijan roku Polska była już od 133 lat częścią Rzymskiego Kościoła, bowiem 14 kwietnia roku 966 książę Polan Mieszko oraz możni
z najlbilższego otoczenia księcia przyjęli chrzest w obrządku łacińskim.
Przyjęcie wiary Chrystusowej przez piastowskie elity rządzące było epokowym wydarzeniem, które w zasadniczy sposób wpłynęło na wiarę oraz ideologię państwową dawnych Polaków. Decyzja ta przypieczętowała na wieki kierunek rozwoju polskiej monarchii, aż do jej upadku w wieku XVIII, a po nim na losy Rzeczpospolitej w jej trudnych momentach historii.
Należy jednak doprecyzować utrwalone społecznie przekonanie jakoby 1000-lecie chrześcijaństwa było jednoznaczne z tysiącem lat istnienia państwa polskiego, gdyż zręby państwowości polskiej istniały już co najmniej od stu kilkudziesięciu lat, a Mieszko był już czwartym władcą Polan z dynastii piastowskiej, a przecież przed nią panowali Popielidzi. Dla ścisłości należy też podkreślić, że w dokumentach historycznych - poza legendarnym chlopem Piastem kołodziejem - nazwisko Piast nigdzie nie występuje, natomiast w polszczyźnie do dziś funkcjonują w użyciu takie słowa jak 'piastun/piastunka' i 'piastować', które oznaczają osobę sprawującą urząd/władzę, lub opiekuna czy opiekunkę. W dawnych czasach, kiedy wśród plemion słowiańskich panowała demokracja wojenna, wybrani dziedzicznie przodkowie Mieszka byli niczym ojcowie, opiekuni, piastujący opiekę nad swym ludem. Stąd też, najprawdopodobniej wzięła się nazwa dynastii piastowskiej. Po śmierci ostatniego Jagiellona szlachta często domagała się by na tronie zasiadł swój człowiek, Polak, Piast. Niestety stronnictwa magnackie chętniej manewrowały ku obcym kandydatom płacącym Jahrgeld. Dziś to się przekłada na urząd w Bruskeli. Jeśli zaś chodzi o samą wiarę Chrystusową, to na ziemiach Wiślan chrześcijaństwo w formie liturgii słowiańskiej pojawiło się wraz z najazdem wielkomorawskim już ponad 120 lat wcześniej, a nie wykluczone, że i sam Mieszko był ochrzczony wcześniej w obrządku słowiańskim, który uważano na Zachodzie za herezję.

W tym roku obchodzimy jednak 1050 rocznicę jako datę symboliczną Chrztu Polski, choć świadomi jesteśmy że rok 966 był początkiem kilkusetletniej drogi do pełnej chrystianizacji naszej - do dnia dzisiejszego - katolickiej Ojczyzny. Jest to data o kolosalnym znaczeniu jeśli chodzi o konstrukcję naszej narodowej tożsamości. Potrzebna jest nam głęboka refleksja, która powinna dotrzeć do szerokich kręgów naszego społeczeństwa, które tak bardzo dziś jest poddawane rozmaitym naciskom by odepchnąć je od Boga. Po okresie ośmioletniego nierządu politruków Platformy Obywatelskiej, kiedy to środowiska opiniotwórcze skupiały się wokół Gazety Wyborczej oraz mediów elektronicznych będących głównie w rękach niemieckich, przyszedł wreszcie czas na ponowne rozbudzenie świadomości historcznej oraz dumy narodowej Polaków. To się zresztą, choć niszowo, dzieje już za sprawą wybitnych historyków jak chociażby panów Cenckiewicza, Gontarczyka, Płużańskiego, Andrzeja i Jerzego Roberta Nowaków, czy publicysty-filmowca Grzegorza Brauna. Z tym większym rozczarowaniem odnotowuję bardzo nieprzyjazną Polsce publikację Andrzeja Zielińskiego p.t. "Sarmaci, katolicy, zwycięzcy", która w skrótowym tłumaczeniu z tego autora dałaby się przełożyć na idioci, szowiniści i utracjusze. Nie jest to ważna książka, ale należy odnotować, że i takie rzeczy pojawiają się na rynku wydawniczym, a jeśli ktoś chce stracić 32 złote to polecam jej kupno. "Autor" zarzuca nam, że uważamy się za najlepszych Słowian i że to tylko dzięki nam Słowianie zaistnieli w historii Europy, ba nawet całego świata. Więcej, kpi sobie z naszego przedmurza chrześcijaństwa, rąbie równo całą gałąź na której spoczywa nasza narodowa tożsamość; wyśmiewa Konopnicką, Sienkiewicza, Grottgera i wielu innych. Nic dziwnego - konkluduje nasz mędrzec - że za naszą pyszałkowatość, zarozumialstwo, Polako-katolicyzm i idiotyczny Sarmatyzm nikt nas na świecie nie lubi, bo jeśli o głupotę chodzi to jesteśmy na świecie ewenementem uparcie naśladujacym głupotę naszych jeszcze głupszych przodków. Tyle - w syntetycznym skrócie - Pan Zieliński, który jako wcielony prorok, przewidział też że będzie atakowany przez różnych patriotów, faszystów i im podobną gawiedź. Książka nie zasługuje, co prawda na recenzję, ale prawdzie historycznej trzeba dać szansę. Jak niedawno zauważył pan Rachoń, prawda nie leży pośrodku, ani po prawej czy po lewej, ale tam gdzie leży. Pan Zieliński miałby kłopot z jej znalezieniem, gdyby dajmy na to Artur Grottger głosował na PO lub SLD.

Kiedy w roku 966 nasz książę Mieszko przyjmował chrzest dokonał niesłychanie wielkiej rzeczy, która dowodzi mądrości jego samego, jak i możnych z książącego otoczenia, nic też nie wskazuje na to by wywyższał się ponad resztę plemion słowiańskich, choć miał często niemały z nimi problem. Decyzja Mieszka zasługuje w pamięci potomnych na najwyższe uznanie, gdyż wyrosła z głębokiego zrozumienia ducha epoki, która kształtowała ówczesny ład europejski. Władca Polan najwyraźniej nie chciał pozostać na przysłowiowych polskich bagnach, z dala od ważnych spraw, lecz chciał być jednym z rozgrywajacych w ówczesnej polityce tej części Europy. Roztropnie, i to chyba po wnikliwym zbadaniu sprawy przyjął chrzest nie od Niemców z Ratyzbony, bądź z Rzymu, ale za pośrednictwem czeskim. Wypada się głęboko zastanowić nad sensem tego wyboru. Teoretycznie mógł on przecież przyjąć chrzest słowiański z Bizancjum, lub pozostać przy pogaństwie. No tak, ale gdzie państwo Polan, a gdzie Bizancjum, tymczasem Niemiec tuż za Odrą. Wybrał jednak obrządek łaciński, ten sam w którym modlili się Niemcy, pozbawiając ich - przynajmniej teroretycznie - argumentu do chrystianizacji ziem polskich ogniem i mieczem.

Oceniając decyzję Mieszka z perspektywy czasu, bo jakby nie było, była to wielka wizja, można powiedzieć że nie mógł zrobić lepiej niż zrobił, ale - jak to w Polszcze bywa - nawet najbardziej pro-polski rząd już po kilku miesiącach musi liczyć się z lawiną niesprawiedliwych osądów. Mieszko też nie miał łatwo. Po pierwsze musiał pójść na rozwiązanie siłowe, a w związku z tym - z czym zgadza się wielu historyków - musiała polecieć nie jedna oporna głowa, bo zwolenników pogaństwa było w państwie jego dość by spowodować anarchię. Mieszko toczył przecież ostre boje z doskonale zorganizowanymi pogańskimi plemionami Wieletów oraz z Czechami. Ci Lechici nie tylko mieli popleczników na ziemiach Mieszkowych, ale również działali militarnie współdziałając z Czechami. Ożenek z Dobrawą, córką czeskiego króla Bolesława, którego imię będzie później nosił jego wnuk - nasz wielki Chrobry, rozwiązało sprawę niemal natychmiast. Znani z waleczności Wieleci zostali wkrótce sromotnie pobici, m.in. dzięki czeskiemu wspomożeniu w sile dwóch drużyn. A czy nie byłoby lepiej - zasugerowaliby zwolennicy pogaństwa - sprzymierzyć się z Wieletami i sprawić razem łomot Niemcom? Widocznie jednak Mieszko nie tylko dowiedział się czegoś od Dobrawy o misjach karolińskich, a później saskich na ziemiach słowiańskich, ale miał też swoją dyplomację. No, a biedna Dobrawa, zapewne nie raz musiała się gorszyć pogańskimi zwyczajami męża i jego otoczenia, to ona w końcu przynosiła ze sobą wyższą kulturę do kraju swych słowiańskich braci. Jeszcze do niedawna Czesi uważali nas przecież za bagienny ciemnogród, który trzeba było podbijać ogniem i mieczem. Nie bez znaczenia była też sytuacja w Rzymie, bowiem wiadomo, ze w roku Mieszkowego chrztu papiestwo było w stanie totalnego rozkładu, i nie stanowiło żadnej siły moralnej, gdy tymczasem z sąsiadami z Zachodu rzecz się miała zupełnie inaczej: "nigdy imię niemieckie nie znaczyło w Europie więcej niż w X i XI wieku, za saskich i pierwszych salickich cesarzy", pisał historyk Leopold von Ranke. Mieszko miał swoją słowiańską dumę, i postanowił zostać przyjacielem cesarza, ale przede wszystkim po to by wzmocnić swe państwo. Było to działanie zupełnie różne od tego, które sprezentowali Polakom niedawno Tusk i Sikorski, którzy zostali przyjaciółmi kanclerz Merkel tylko po to, by uczynić Polskę wasalem Niemiec, i wyścielić sobie drogę do światowych awansów.

Mieszko nie przyjął nowej wiary porzucając wiarę pogańskich przodków li tylko po to, ze nie było innego sposobu na podźwignięcie się z barbarzyństwa (bo Polska była na niżzszym stopniu rozwoju), ale dlatego że zrozumiał, iż w tej Europie jego państwo jest na tyle silne, że potrzebuje nowej podbudowy ideologicznej, a to po to by stać się równoprawnym wobec Rzymu partnerem dla państw sąsiednich. Polski władca chciał oddziaływać na politykę europejską, chciał mieć szerszy w niej udział. Uczył się od braci Czechów, a także - prawdopodobnie - z doświadczeń państwa wielkomorawskiego. Czesi i Morawianie byli od nas bardziej doświadczeni w stąpaniu chrześcijańską drogą i pewnie myśleli o nas jako o gorszych Słowianach. Późniejszy najazd Brzetysława i złupienie relikwii Św. Wojciecha, świadczą dobitnie, że Czesi nie traktowali nas poważnie jako chrześcijan, i trochę mieli rację, bo jeszcze w XIII wieku szerokie rzesze polskiego ludu tkwiły w pogaństwie, i pewnie nie tylko ludu. Tak jak nasz Mieszko podjął decyzję wyjścia z kniei i bagna, tak i my musimy patrzeć na sprawę roku 966 w kontekście historii całej Europy, a nie tylko ówczesnego wielkopolskiego grajdołka skazanego na bycie rezerwuarem niewolników dla starszych historycznie państw Europy Zachodniej i Bliskiego Wschodu. To Mieszko spowodował, że Poznań i Gniezno poczęły funkcjonować w świadomości europejskiej jako miasta jego domeny. Nie moglibyśmy o tym dziś dyskutować, gdyby nasi władcy piastowscy pozostali przy pogaństwie. Za przykład niech posłużą nam losy Wieletów (Luciców) i Obodrzyców, które to plemiona znaczną część historyków skłonna jest uważać za lechickie, lub wręcz polskie. Zarówno ci Lechici jak i bałtyccy Prusowie - spokrewnieni z Jaćwingami i Litwinami - zginęli na zawsze z kart historii, tylko naród polski trwa do dziś. Jesteśmy przy tym narodem czterokrotnie liczebniejszym niż starsi od nas w chrześcijaństwie Czesi. Niemców proporcjonalnie też powinno być przynajmniej 160 milionów, a jest - dzięki Bogu - o połowę mniej. W dalszym ciągu jednak naród Polski musi poszukiwać swego miejsca wśród narodów Europy, kładąc nacisk nie tylko na ilość, ale i na jakość Polaka.
Chciałbym też polemizować z tymi opiniami, które bronią tezy że tylko wyznanie w obrządku słowiańskim, kojarzone z misjami Cyryla i Metodego, mogło stworzyć plemionom polskim prawdziwe szanse na zachowanie słowiańskiego ducha w obliczu naporu germańszczyzny oraz języka łacińskiego. Pominąwszy nawet fakt upadku Konstantynopola w roku 1452, którego naturalnie Mieszko nie mógł przewidzieć, ziemie polskie byłyby zdane na wpływy bizantyjskie oraz rosnące parcie ze strony dużo liczniejszych, prawosławnych Rusinów, a później Mongołów i Moskwy. Gdyby nawet Bizancjum przetrwalo, to raczej marny byłby to alians dla położonej w Centralnej Europie Polski, która najprawdopodobniej zostałaby zachodnim przyczółkiem prawosławnej Moskwy. Znając własną historię, widzimy jak ważną rolę w utrzymaniu wiary i tożsamości polskiego narodu wywarł Kościółl Rzymsko-Katolicki. W przeciwnym razie bylibyśmy w tej samej rodzinie religijnej co n.p. Bułgarzy, co przy naszym niemieckim sąsiedztwie dawałoby nam pozycję państwa hereretyckiego nieprzychylnie widzianego zarówno przez Niemców jak i rzymskich papieży. Nawet przyjęcie obrządku łacińskiego nie dawało nam pełnych gwarancji, a cóż dopiero wiara w obrządku słowiańskim. Ponad 300 lat później rycerstwo całej Europy stanęło przeciw heretyckiemu królowi Jagielle, "nieprawowiernemu katolikowi", ochrzczonemu wcześniej w obrządku wschodnim. Z dawnych Bułgarów, a raczej proto-Bułgarów też nie pozostało wiele. Używani przez Bizancjum do walk ze słowiańskimi Antami rozpłynęli się w masie słowiańskiej, i podobnie jak Normanowie we Francji zatracili swe dawne pochodznie.

W 1050 lat po przyjęciu Chrztu przez Mieszka, Polska w dalszym ciągu tkwi przy religii rzymskiej. Polacy doczekali się w wieku XX swego papieża, Jana Pawła II, który jest dziś w gronie świętych. Przez wieki Polacy wraz z innymi narodami późniejszej Rzeczpospolitej stworzyli olbrzymi, wielowyznaniowy, ale pod ideologicznym płaszczem katolicyzmu, twór państwowy zdolny do kontrolowania terytorium bliskiego 1000000 kilometrów kwadratowych. Przyjmując chrześcijaństwo Polacy stali się rycerzami Chrystusa, i nie jedynym przecież, ale jednak przedmurzem chrześcijaństwa.
Wenecja, Hiszpania czy Portugalia były podobnymi forpocztami chrześcijaństwa, na innych krańcach Europy. Dzięki chrześcijaństwu polski język kościelny nasiąknięty został w dużym stopniu słownictwem czeskim. Jednocześnie nastąpił bezprecedensowy ingres łaciny, dzięki czemu mogło rozwijać się piśmiennictwo, sztuka iluminacji, sztuka i architektura sakralna i świecka. Napływ zachodnio-europejskich mnichów; cystersów, benedyktynów i wielu innych zakonów, uczynił kraj Polaków krajem ludzi światłych i na warunki ówczesne doświadczonych. Kulminacją tych cywilizacyjnych wysiłków była Akademia Krakowska założona już w roku 1364. Wystarczy spojrzeć na stosunki na Rusi, by się przekonać jak bardzo jednak odbiegały one od naszej kondycji, czy tej w Czechach i na Węgrzech.

Trzeba sobie uzmysłowić, że rok 966 nie jest początkiem naszej historii, lecz ważnym punktem zwrotnym, który w decydujący sposób ukształtował naszą państwowość na wieki. Rządzący dziś państwem polskim dźwigają olbrzymi ciężar, muszą to dziedzictwo utrzymać, wzbogacić i przekazać następnym pokoleniom. Nie jest przeto bez znaczenia jaki jest stosunek rządu czy prezydenta RP do panującej religii i jej wyznawców. Jest obowiązkiem rządzących czerpać z mądrości swych przodków oraz uczyć się na ich błędach, a nie jeździć po porady do Moskwy, Brukseli czy Paryża. Powstawanie państwa polskiego to ewolucja, którą rządzący powinni znać i rozumieć, bo korzenie polskiego rządzenia są stare i nie odnoszą się jedynie do niechlubnego władztwa Bronka Komorowskiego, Bolka Wałęsy, Olka Kwaśniewskiego czy Bolka Bieruta, zbyt dużo im poświecamy czasu i uwagi, który jest przeznaczony na mądre władanie państwem polskim. Ich obecność przy sypaniu kopca Jana Pawla II napewno nie zjednoczy Polaków, których powinna łaczyć wspolnota dziejów i celów.
Przecież państwo polskie nie powstalo ot tak sobie w roku 966, ale dużo, dużo wcześniej. Zanim stało się monarchią, było typem demokracji wojennej, typowej dla Słowian. Ci Słowianie, których siedziby położone były w basenie Morza Bałtyckiego wykazywali znaczną aktywność. Pisarz bizantyjski Teofilakt Simokatta pisał że na początku wieku VII, a nawet już w wieku VI władca Awarów, Bajan szukał u Słowian pomocy: ".słał on posłów aż w tamte strony w celu pozyskania posiłków wojennych, jednając sobie władców darami". Jak widać jakieś zarodki tego co dziś nazywamy Polską istnały już ponad 300 lat przed rokiem 966, któryśmy przywykli uważać za nasze początki. W roku 966 Żyd z arabskiej części Hiszpanii, Ibrahim ibn Jakub zastał już to państwo bardzo okrzepłe. "Co zaś się tyczy ziemi Mieszka, to jest ona największą z tych ziem [tzn. większą od czeskiej, bułgarskiej czy obodrzyckiej]. Obfituje w zboże i mięso i miód i ryby. I ma on [Mieszko] trzy tysiące pancernych, a to są wojownicy, których secina równa się dziesięciu secinom u innych. Wydaje on tym ludziom odzież i oręż i wszystko, czego potrzebują." Chyba już Bajan musiał słyszeć o bitności nadwarciańskich wojów, skoro prosił ich o pomoc. Ponadto, na południu w roku 906, a więc na 60 lat przed Mieszkowym Chrztem upadło pod naciskiem najazdów madziarskich, Państwo Wielkomorawskie. Zanim to się stało, władcy tego państwa, Mojmir i Rościsław, działając pod silną presją militarną i cywilizacyjną państwa Franków, szukają sposobów do uwolnienia się od germańskiego uścisku, szukają ideologicznej nadbudowy dla swej młodej państwowości. Przejściowo im się to nawet udaje, kiedy jednak w roku w 855 Ludwik Niemiecki podejmuje wyprawę przeciw Rościsławowi, która kończy się totalną klęską agresorów. Siedem lat później, a więc w roku 862 morawski książe prosi cesarza bizantyjskiego o przysłanie misjonarzy posługujących się językiem słowiańskim. W roku 863 w Rościsławowym państwie zjawiają się dwaj mnisi Konstanty (znany dziś lepiej jako Cyryl) oraz Metody. Duchowieństwo niemieckie jest wściekłe widząc perspektywę popularyzacji obrządku w języku słowiańskim, więc utrudnia ile może. Dość powiedzieć tyle, że po zdradzie Świętopełka, książę Rościsław zostaje oślepiony przez Niemców i umieszczony w klasztorze (870).
W roku 871, wybucha powstanie na Morawach, a rozczarowany obcymi rządami Świętopełk staje po stronie powstanców. W roku 874 Morawy uzyskują upragnioną niepodległość. Mimo to, po śmierci Metodego, wyznawcy nowej wiary muszą opuścić Morawy pozostawiając tamtejszy Kościół w rękach łacinników. W roku 906 Madziarzy niszczą państwo wielkomorawskie ostatecznie.

Perypetie Bułgarów z Bizancjum stanowią jeszcze jeden doskonały dowód na to, że naciski Konstantynopola nie różniły się zbytnio od nacisków niemieckich; władcy Wschodniego cesarstwa uważali Bułgarów za barbarzyńców w takim stopniu jak Niemcy nas, a ci z kolei byli barbarzyńcami w oczach Rzymian.
Cesarz bizantyjski prezentował się na tronie niczym Bóg. Każdy naród ma swoją megalomanię: Niemcy uważają się za najczystszą rasę aryjską, a Normanie, główni sprawcy pierwszej krucjaty zakończonej zdobyciem Jerozolimy, uważali się za naród wybrany, tak ja Żydzi, ale z uwzględnieniem pewnych różnic.
Moskwa miała, i ma aspiracje do bycia trzecim Rzymem, a Niemcy - najpoteżniejsze w wieku X i XI, a także XX i XXI - marzą by Berlin był czwartym Rzymem, a Bruksela weekendową stolicą dla niemieckich kanclerzy, tak jak Bonn, ale troche zamożniej.
Dlaczego znowu musimy wysłuchiwać od potomków nazistów, że wybór polskiej drogi jest wyborem złym, bo niszczy w Polsce demokrację, której brak ponoć nie daje spać różnym Schulzom i Merklom. Nie o demokrację tu przecież chodzi, ale o wielowiekowe marzenia o niemieckim porządku na Wschodzie. Historia nie ma końca, las teutoburski i sen o Świętym Cesarstwie Rzymskim są ciągle żywe w refleksji niemieckich polityków. Naszą misją jest by sen o wielkiej i silnej Rzeczpospolitej był ciągle żywy, a czy Niemcom i reszcie ich misja się uda, nie powinno zaprzątać naszej uwagi. Bo czymże są dziś nasze marzenia, niż tylko dążeniem do zachowania tożsamości i suwerenności. Ale to za mało, stanowczo za mało.

Najważniejsza jest jednak odnowa duchowa w Chrystusie Panu, bo to jest najstabilniejsza podstawa naszej Rzeczpospolitej. By zrozumieć kim jesteśmy i dokąd zdążamy, musimy wziąć na siebie zobowiązanie wierności swej wierze. Inaczej, już w niedodległej przyszłości polskie kościoły, klasztory i inne święte miejsca poczną się zamieniać na miejsca noclegowe, dla azylantów z Afryki i Bliskiego Wschodu, a przecież Dom Boży to nie hotel. W końcu, nie można iść do celu z ludźmi, którzy nie wiedzą w jakim kierunku podążać, a w najgorszym wypadku nie podzielają naszych wyborów i celów.

Dr Zygmunt Jasłowski

Nawiąż kontakt, larum grają

Polski nie podaruje Polakom nikt inny - jeśli sami się o Nią nie upomną. Tymczasem polscy rycerze śpią nie tylko pod Giewontem. Czas, by się pobudzili jak kraj długi i szeroki. Czas, by lepiej przypomnieli sobie, kim naprawdę są, kim bywali w historii i kim być mogą - jeśli odzyskają swoją dziejową formę.

Na 1050. rocznicę Chrztu Polski wszędzie tam podjąć należy program pracy organicznej: KOŚCIÓŁ, SZKOŁA, STRZELNICA. To właśnie misja budzących się rycerzy: pomóc rodakom odzyskać dumę z polskiej cywilizacji, której specjalnością i "towarem eksportowym" była przez wieki wolność.

Grzegorz Braun

01.03.2016r.
RODAKpress

RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet