Rządowa kampania informacyjna musi tylko tę prawdę utrwalić w głowach Polaków
Kondukt pogrzebowy PO i Nowoczesnej podąża dziarsko na cmentarz historii
Pojawił się na tym warszawskim spędzie nawet sam były niby-prezydent bul w asyście szerokiego grona tzw. obrońców demokracji w osobach obywateli Petru, Schetyny, Kijowskiego, Olbrychskiego i chyba Wajdy, oraz licznych "polskich"/PRL-owskich elyt intelektualnych, a także jeszcze liczniejszej klientelskiej gawiedzi z całej Polski, która dzięki zdolnościom perswazji ob. Schetyny zjechała się ze wszystkich zakątków kraju niby spodziewając się mocnej obecności ludzi telewizji, kina, radia oraz tak zwanych mediów papierowo-szmacianych z Gwiazdą Śmierci na czele. Tak, tak, jestem pierwszą osobą, która zauważyła że oni po prostu wpadli do stolicy bo rozniosła się wieść, że "wielcy" duchem i sercem otwartym na szerokość łopaty pani Kopacz, będą rozdawać autografy. Jam to - nieskromnie mówiąc - odkrył. Łączy ich nierzetelny, by nie rzec przestępczy, stosunek do tragedii smoleńskiej. Przybyli też z potrzeby bycia razem, a także dlatego, że są niekompatabilni z narodem wsród którego przyszło im żyć, oraz po to by oddać hołd tym wszystkim co puścili Polaków z torbami pełnymi długów. "Autorytety" pomiarkowały, że czas nagli, bo już niedługo nikt poważny nie będzie ich słuchał, bo rząd ma jednak jakiś program, a oni tylko grandzą. Brak jest niestety danych co do liczby gości z byłego NRD, choć i tak cały spęd przypominał atmosferą wyścig pokoju o puchar Neues Deutschland, Rudeho Prava i Trybuny Ludu. Zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że Berlin, wschodni i zachodni, dba dziś o nasze interesy najbardziej jako "najokrutniej doświadczony" przez opresyjny nazizm i komunizm. Naród do niedawna podzielony, wypędzony z niemieckich siedzib na wschodzie, a obecnie i pogardzany, obok narodu wybranego, nadał sobie prawo pouczania innych narodów "faszystowskich", takich chociażby jak polski i węgierski. Nacja, która nacją nazywać się nie boi, a innym doradza multikulti, nie chce już pamiętać odpowiedzialności za rozpętanie II wojny światowej i eksterminację milionów ludzi, dziś chce uchodzić za najbardziej humanitarną na świecie: raj dla uchodźcow z całego świata biedy. Ich Deutschland promienieje dumą ze spłacenia długów żydowskich, a sponiewieranym i ograbionym narodom europejskim ofiaruje winę za holocaust. Unia Europejska jest instrumentem kłamliwej niemieckiej propagandy, której akuszerami przez ostatnie 26 lat były formacje liberalno-lewackie w Polsce, których PO jest ostatnim diabelskim wcieleniem.
Jeśliby nawet w Polsce zagrażał faszyzm (ale nie zagraża!), to daleko mu by było do nazizmu, dalej niż Mussoliniemu do Hitlera. Od pana Sorosa wiemy, że z Polską jest ten kłopot, że jej prawica chce budować zbyt silną tożsamość, a trend jest w Europie akurat odwrotny. Soros byłby tylko połową biedy, gdyby tylko w Polsce nie znaleźli się zdrajcy wdrażający jego wytyczne. Są to ci sami ludzie co chodzą na KOD-owe marsze lub je wspierają, wmawiając przy tym Polakom że obecny rząd zagraża demokracji i pogarsza miejsce Polski w Unii Europejskiej. Jako osoba bezpartyjna i eurosceptyczna, a także rozczarowana modelem europejskiej demokracji, uważam propagandę PO i Nowoczesnej za ohydne kłamstwo i manipulację. Ostatnie przemówienie Jarosława Kaczyńskiego jest tego dowodem: rząd PiS-u chce umacniać demokrację i miejsce Polski w Unii. Mam cichą nadzieję (ale to jest moja prywatna nadzieja), że jest to zabieg taktyczny, bo w przeciwnym razie walec by wszystko wyrównał. Ale skoro rząd polski zapewnia, że Unię miłuje i chce ją naprawiać, więc jest pole do negocjacji. Rządowa ocena polityki unijnej jest poprawna, ale chrześcijańscy przywódcy naszego narodu zdają się pamiętać słowa Pisma Świętego, że nie daje się pereł świniom. Krótko, czasem trzeba grać głupa. Jestem pewien, że geniusz polityczny pana prezesa Kaczyńskiego, tak często odczytywany, sprosta nowym wyzwaniom na okoliczność Brexitu. Pozostanie w niemieckiej Unii nie miałoby już dłużej sensu. Rząd polski potrzebuje czas na realizację planu Morawieckiego, który jest planem - moim zdaniem - najlepszym od czasów planu Grabskiego. Na tym etapie Polska zrobiłaby lepiej by poczekała na upadek Unii, niż z niej występowała. Chyba żeby doszło do brytyjsko-polsko-węgierskiego sabotażu, co jest mało prawdopodobne, bo Brytyjczycy nie chadzają z "małymi" narodami.
Pomimo zmiany rządu są pewne sfery w polskiej polityce bardzo niezrozumiałe. Na przykład, jak się ma polityka Międzymorza pana prezydenta Dudy do obecności Radka Sikorskiego i Balcerowicza w radach doradczych rządu w Kijowie. O co tu chodzi? Co ze sprawą Smoleńska czy aferami korupcyjnymi byłego prezydenta i jego syna? Ci ludzie chodzą wolno po polskich ulicach, podróżują, zniesławiają Polskę i jej rząd, a rządowi cała Europa zarzuca autorytarne ciągoty. Oni ciągle krążą wśród nas. Nawet na zdjęciach prasowych z roku 1976 i 2006 można z łatwością zlokalizować tych samych osobników o niesamowitej "sile moralnej", jeno nieco starszych. A w międzyczasie pojawiły się dwie nowe generacje bojowników, nie już nawet o wolność, jak o multikulti demokrację, i o prawa gejów. Flagę czerwoną zastąpiła unijna, a biało-czerwona jest tylko dla alibi, że niby dbają o naród, podczas gdy tak naprawdę polskie państwo narodowe już dawno spisali na straty. Ich spełnieniem ma być wielokulturowa unia.
To taka nowa Służba Polsce, tylko że oni bardziej są skłonni - wraz z gensekiem Sierakowskim - budować izraelski Muranów niż krakowską Nową Hutę. Młodość potrzebuje jednak nestorów komunizmu, a takich w KOD jest dostatek. Taki choćby pan gwiazdor-milicjant Bronisław Cieślak, czyli agent 007 spełnia wszystkie warunki na nestora. Ujawnił w TV ten pan, na kilka dni przed marszem, że najbardziej to nienawidzi Polaków-katolików i polskiego katolicyzmu, czyli po linii z uchwałą Rady Europy, która wie co robi. Trzeba też wiedzieć kiedy się coś mówi, bo prezydent Hanna Gronkowitz-Waltz, wie że w Polsce jest obrzydliwy, straszny anty-semiityzm. Swoją drogą szkoda, że ludzie Petru nie konsultują się z autorytetami z prawdziwego zdarzenia, ludźmi mocno emocjonalnie i fizycznie związanymi z Polską, jak chociażby pan Bronek Wildstein czy Mateusz Tyrmand. A gdzieżby tam, dla nich ważniejsze są wytyczne z ADL z NY oraz od Radzia z żoną. Katolicyzm to przecież wylęgarnia anty-semitów, i nawet islam nie potrafi mu dorównać, no bo jakże by to semici mogli być anty-semitami. Ale jak w szeregach idzie "młodość, młodość, młodość i śpiewa", to jest nadzieja że kaczka orła nie pokona, no chyba że byłby on z różowej czekolady. Trochę się zachowują jak przed wyborami, a nie po. Pan Prezes Kaczyński jeden ostał się żywy na powyborczym grunwaldzkim polu, ludzie Ulricha czekają jednak nadal na posiłki z Belgii i Luksembura, ale na darmo.
Wracając do agenta 007, choć nie tak przystojny jak J-23, to jednak znowu nadaje. Nadal, że Polacy-Katolicy go tak mierżą, że z tego wszystkiego ożenił się niegdyś z Chorwatką-katoliczką, ale widocznie różnica była znaczna, bo słynny aktor PRL nie wytrwał w katolickim związku. To chyba po tej to wypowiedzi pana agenta Cieślaka, ojciec-założyciel KOD-u M. Kijowescu czyli Kijowski, zrezygnował z pierwotnego celu wykończenia PiS-u, i oznajmił Polakom że KOD się zebrał po to by powiadomić obywateli (bo przecież nie naród), że będą temu polskiemu rządowi patrzeć na ręce. Ciekawe, jakby za mało było takich ludzi w Polsce i na emigracji. Mnie to chyba by się ręce zaczęły trząść na samą świadomość, że ktoś surowo ocenia moją dobrą robotę. A oni, przetrwali wszystkie odchylenia partyjne i zmany ustrojowe i dalej są razem by nas ratować jak niegdyś od "leśnych bandytów". Im zawsze chodzi o coś ważnego, oni się bez powodu nie zbierają. Założę się, że Alkowi Kwaśniewskiemu przypomniał się "bój ten ich ostatni", zakończony komendą "wyprowadzić sztandar". Bo na to się wszysko zanosi, ale najpierw skoczą sobie do gardeł.
Ale marszu, to by się nawet tow. Mao Tse Tung nie powstydził. Niektórzy przyjechali z własnej woli, a niektórzy zostali spędzeni pod groźbą kary partyjnej. Jesli ktoś uszy nastawiał to mógł uslyszeć na dworcu w Pzemyślu: "ta Tońciu, ta po co jedziesz do tej Warszawy, toć to spęd Targowicy"; "nie chcem ale muszem"- odpowiedziało dworcowe echo. Przynajmniej tak donosi Niewidzialna Ręka. Profesor Staniszkis, oraz kilku dziennikarzy, nawet po prawicy zdaje się dopatrywać czegoś ważnego w tym spędzie politycznych bankrutów: ci ludzie coś mają społeczeństwu do powiedzenia, oni bronią nas przed autorytarną wadzą, a być może nawet obrzydliwym faszyzmem w stylu NSZ i WiN. Redaktor Żakowski, wielki Polak, uczeń Michalitów, wpadł na genialny pomysł by opozycja zorganizowała się na model Hamasu, i zamiast toczyć się w togach oligarchów, udać platformę obywatelską i zacząć wstawiać szyby w oknach po każdym izraleskim bombardowaniu, budować szpitale, szkoły i żłobki, a najbiednieszym dopłacać do pensji po opodatkowaniu salonowców. Nic dziwnego, że Lis, Michnik i Janda chodzą dziś tacy naburmuszeni, bo cóż to takiemu Liskowi cienka pensyjka w radiu w porównaniu do miliona, który miał w TV. Niby jakby mieli jeszcze z tego płacić jakiś podatek na tych - jak powiada Wajda - którym się w życiu nie udało, są sfrustrowani i szkodzą PO-wskiej Polsce. Redaktor GW nigdy nie przebaczy Kaczce obcięcia dotacji na tego codziennego szmatławca, a Krysia nie daruje wice-premierowi Glińskiemu rządowi obcięcia dotacji na prywatny teatr, bo jak sama nazwa wskazuje teatr prywatny, więc pieniądze ma dać prezes Kaczyński, a on ponoć ma ich dość, bo były niby-prezydent Komorusku, wielki Polak, ogłosił na wiecu że jego ludzi łączy wielka idea, a tych od prezesa to tylko rozdział gotówki.
Jeśli Marian Kowalski nazwał tę zgraję bandą hipokrytów, to trafił w sedno sprawy, ale do hipokryzji należy dołączyć jeszcze zdradę polskich interesów, donoszenie i szpiegowanie na rzecz obcych państw, korupcję, zaprzaństwo, manipulowanie opinią publiczną, skanadale, malwersacje i afery na wielką skalę. Po 8 latach niszczenia Polski, ci sami ludzie chcą ją naprawiać, i - jak powiada agent Bolek - należy dążyć do obalenia rządu wszystkimi możliwymi sposobami (włączając obcą interwencję). Można tą gadaninę i te zbiegowiska, jak radzi Pan Minister Waszczykowski, zignorować, albo też trzeba się poważnie tą sprawą zająć, bo to już zaczyna wyglądać jak pucz.
Patrząc statystycznie na marsz KOD-u trzeba uznać, że ta liczba od 45 tysięcy (wg. policji) do 240 tys. (wg. biura HGW), jest mało istotna, gdyż w Polsce i million zdrajców bardzo łatwo mógłby się pojawić na warszawskim wiecu, ale mamy jeszcze za słaby transport. Spora liczba już zdążyła tylko na piwo. Nie zważając na ładne żywe kolory oraz piękną wiosenną pogodę, z łatwością można uznać ten marsz za najczarniejszy kondukt pogrzebowy w polskich dziejach, bo to tak jakby 50 tysięcy przestępców opuściło więzienie w celu obrony jakiejś wyimaginowanej demokracji. W Warszawie, po raz drugi od czasów premiera Olszewskiego mamy polski rząd, a opozycja zamiast wspierać konstruktywnie całkiem rozsądny program, otwarcie demonstruje że Polski nie chce, ani polskiego rządu, oni chcą by unijna forsa nieustannie budowała ich osobiste konta, by kolonialne Eldorado nigdy się nie skończyło. Widać to było w oczach byłego niby-prezydenta, który obudził się raptem z ośmioletniej śpiączki: on by tego Dudę wyrwał z tego Belwederu z korzeniami. Oni wszyscy mówili na wiecu co chcieli w tym "faszystowskim" kraju, lżyli publicznie rząd i prezydenta wybranych w pierwszych najmniej sfałszowanych wyborach od czasów zbyt okrągłego stołu. W porządnym faszystowskim kraju to przeprowadzono by szarżę ułańską, a resztę wysłano by do Dachau, a u nas, nic, ani armatek wodnych, ani prania po pysku, ani nawet pożądnego aresztu na 48 godzin. Być może rząd Beaty Szydło stosuje właściwe metody, choć niektórym by się przydało przyłożyć po pysku, choćby dla przykładu. No cóż, żyjemy niestety w demokracji. Trochę skrzywiły mi się usta jak Bolesławowi, gdy prezes Kaczyński uznał przekręt Petru z Konstytucją 3 Maja za prawdopodobną intencję wprowadzenia monarchii w Polsce. W dodatku Pan prezes na pytanie dziennikarza jaki system wolałby w Polsce: prezydencki czy jak do tej pory, na co prezes odparł, że system kanclerski byłby na obecną chwilę najlepszy. Czyli co? Beata Szydło kanclerzyca, a prezydent Duda ma zostać słaby jak do tej pory pomimo niezłej roboty.
Dr Zygmunt Jasłowski
Nawiąż kontakt, larum grają
Polski nie podaruje Polakom nikt inny - jeśli sami się o Nią nie upomną. Tymczasem polscy rycerze śpią nie tylko pod Giewontem. Czas, by się pobudzili jak kraj długi i szeroki. Czas, by lepiej przypomnieli sobie, kim naprawdę są, kim bywali w historii i kim być mogą - jeśli odzyskają swoją dziejową formę.
Na 1050. rocznicę Chrztu Polski wszędzie tam podjąć należy program pracy organicznej: KOŚCIÓŁ, SZKOŁA, STRZELNICA. To właśnie misja budzących się rycerzy: pomóc rodakom odzyskać dumę z polskiej cywilizacji, której specjalnością i "towarem eksportowym" była przez wieki wolność.
Grzegorz Braun
13.05.2016r.
RODAKpress