W Krakowie już to zrozumieli. Tyle, że ono samo się nie roz........ To ONI je roz......
Haki
ONI
Pryncypialność bezwzględna nie ma nic wspólnego z polityką, bo ta nie będąc pryncypialną napewno jest bezwzględna i tacy są najczęściej zanurzający się w niej ludzie - bezwzględni i bez skrupułów. Ludzie polityczni w Polsce są w dodatku uzależnieni od miejsca pracy ze względów jak najbardziej pragmatycznych, od kasy. Idą do polityki, bo nie widzą innego równie lukratywnego źródła zarobkowania za równie małej wartości pracę. Jest więc to samo w sobie zjawisko mocno degenerujące, równające ich w dół. I stąd już tylko mały krok do stwierdzenia, że polityka degeneruje i że mamy zdegenerowane elity władzy pierwszej, drugiej, trzeciej i czwartej także, a jakże. Wszelkiej władzy. Oczywiście jak każde uogólnienie i to jest dla niektórych polityków i repów innych władz krzywdzące, ale czy to nie oni przyczyniają się do utrwalania tego stanu rzeczy wikłając się w ramach partyjnych gier w pogłębianie tego zjawiska - degeneracji i tak już w cudzysłowie "elit".
Polityk musi być skuteczny i to go w jego mniemaniu usprawiedliwia. Niejako rozgrzesza z draństw jakie czyni w imieniu reprezentowanej grupy. Współczesna polska partia/legalnie działająca na koszt podatnika banda, to nic innego jak mafijna grupa interesów. Jeżeli więc mówimy o jakiś wyższych celach i moralności, to napewno nie możemy ich identyfikować z obecnym "establishitmentem" III RP. To ich przerasta? Mało tego, oni nie są zainteresowani celami wykraczającymi poza ich własny, wąsko rozumiany interes - ustawienie siebie i wspólników. Reszta to teatr dla "mięsa wyborczego". Cyrk. PiaR.
MY
To my, obywatele Polski musimy być pryncypialni, a nie wyrozumiali i pobłażliwi. To my musimy w swych wymaganiach być bezwzględni i rygorystycznie konsekwentni, bo inaczej oni nas sprzedadzą, zniszczą. Oni muszą się nas bać skoro nas nie szanują. Musimy odzyskać naszą podmiotowość. Dlatego z naszego punktu widzenia oni zawsze muszą mieć świadomość, że możemy odwołać się do "demokracji bezpośredniej" uznającej tylko jedną władzę - naszą. Obojętnie czy to będzie ulica, czy "majdan", strajk, czy "palenie komitetów". Muszą wiedzieć, że jest taka opcja, że taki może być nasz zakres władzy i nasz wymiar kary z pominięciem wszystkich wmawianych nam bzdur mających jedynie na celu ich interes. Że wreszcie możemy jednego dnia powiesić na kołku cały ich "dorobek prawny ochrony ich dup" i dobrać się do nich jako wyłączny suweren. Dopóki nie mamy wartościowych i dostatecznie silnych elit musimy mieć zaufanych przywódców i zbiorową mądrość pierwszej "Solidarności".
Zawieszeni na hakach
To co obserwujemy w ostatnich dniach, a co okrzyknięto "aferą podsłuchową" jest czynnikiem, który powinien wystarczyć do zdemolowania III-ciorzędnej Polski. Jaka tam afera. To skandal jeden z bardzo wielu w tym "25-cioleciu wolności" poczęty jak wszystkie poprzednie przy stole z kantami. To co się dzieje dzisiaj nie jest niczym nowym, tylko kolejnym rozdziałem tej samej książki o "chłopcach z podwórka", o TWaniakach, których oberesbek obdarował "sekretarką, samochodem i gabinetem". Te chłopki roztropki zachłystnięte władzą i możliwościami jakie przed nimi rozpostarł Kiszczak drą sukno Polski bez żadnych skrupułów jak przystało na prostaków wyzbytych wszelkich zasad poza jedną - TKM, twórcy "dzikiego kraju" w którym "państwo polskie istnieje tylko teoretycznie".
Można i trzeba dostrzegając te zjawiska realnie instniejące reagować na nie spokojnie, analitycznie, ze zrozumieniem. Można. Można i należy szukać przyczyn takiego postępowania. Można tak karmić wszelkiej maści naukowców i ekspertów tym nieprzebranym materiałem do dociekań akademickich bez końca. Jednego nie można. Nie można się na to godzić i akceptować, a społeczeństwo, wyborcy, Polacy w swej większości nie tylko tolerują, ale akceptują, uważają za - może trochę wynaturzoną - normę. Taki fach powiadają. Każdy kombinuje jak potrafi myślą i często zazdroszczą, że sami nie mają takich możliwości, bo wtedy to... Ech, szkoda gadać. Tropik, wyspy, słońce, wino i dziewczyny - marzą. O czym marzą zatem? O owocach pochodzących z przestępstwa i draństwa. Tolerują/akceptują i dlatego idą głosować. Nie wybierać, a głosować na wskazanych przez media s....synów lekceważących swoich niewolników, którym dali do ręki pilota zamiast kajdan.
Popatrzmy jakie zamieszanie poznawcze wywołuje cały ten harmider podsłuchowy. Oto redaktor naczelny strasznej gazety śmiało mogący uchodzić za gangstera z "sądowymi papierami" wynoszony jest do roli obrońcy wolności słowa. W jego obronie ramię przy ramieniu stają TVR z TVN, dziennikarze z różnych mediów, często sobie wrogich. Na konferencji zarzucają Donalda T. "trudnymi" pytaniami o aresztowanych narodowców. Ten. "nie zna tematu". Też - jak oni, zjednoczeni słusznym oburzeniem - staje po stronie wolności, tak samo jak tej 25-cioletniej i wzywa do wspólnego poszukiwania drogi rozwiązania problemu przestępstwa nagrań(!). Nagrania są przestępstwem, a mini-ster Sienkiewicz wykazywał jedynie troskę o PO. Dlaczego nie wykazywał troski o Polskę, choćby tę III-ciorzędną, obolałą, tylko o partię? O tym, już pisałem wyżej. Jedynie los ich bandy może spędzać im sen z powiek.
Za PiS-u było tak.
Donald Tusk o taśmach Renaty Beger:
"Jestem poruszony zawartością tych taśm.Dziękuję dziennikarzom za wspieranie demokracji poprzez ujawnienie kompromitującego przypadku skandalicznej korupcji politycznej jakiej dopuścił się PIS".
Za PO jest tak.
"Zwróciłem się do ministra sprawiedliwości o ocenę wczorajszych wydarzeń. Chciałbym za wszelką cenę uniknąć działań aparatu państwowego, które godzą w wolność słowa. W interesie polskiego rządu jest jak najszybsze i pełne ujawnienie wszystkich materiałów, które powstały przez nielegalne podsłuchy. Tego typu materiał może być niebezpieczny, ale właśnie kiedy nie jest ujawniony" - wyjaśnia szef rządu. - Tusk, konferencja prasowa 18.06.2014.
I tu wypada mi z trudem wyksztusić podziękowanie tej miernocie z "garbem polskości" przynoszącej wstyd Polskiej Rzeczpospolitej bez numerów. Podaje mi na tacy cytat uzasadniający ten tekst i działania mające na celu dekomunizację, debolszewizację i lustrację w jednym - oczyszczenie państwa z wszelkiej maści degeneratów, zdrajców i ludzi pozbawionych szans na odzyskanie honoru i szacunku rozumnej części wolnych współobywateli. Wszystko to, co wyżej napisałem i o czym dudnią media głównego ścieku i naszego jeszcze nie ścieku występowałoby w znikomym stopniu pod jednym wszakże warunkiem - prawnego usankcjonowania stwierdzenia, które przed Tuskiem powtarzało wielu: " Tego typu materiał może być niebezpieczny, ale właśnie kiedy nie jest ujawniony".
Tego typu materiał to haki. Haki posiadane przez "ojców założycieli" III RP i ich pana na Kremlu . Haki które kształtowały obecne "elity" mające świadomość ich istnienia i ciężaru jakim są dla ich przyszłości. Haki wymuszające zachowania i czyny nie licujące z tym co zwykliśmy uważać za niezbędne w osobowości lidera i mądrego przywódcy. Poza parciem na kasę, to właśnie te haki uformowały ich jako ludzi podłych i maluczkich, bez zmrużenia oka gotowych na największe świństwo. Zostali pozbawieni, a niejednokrotnie sami się pozbawili możliwości rozeznania co dobre, a co złe. I to doświadczenie wejścia na szczyty po trupie własnej małości depczącej niejednokrotnie wielkość innych stworzyło konstrukcję sprawowania władzy jedyną jaką znają i akceptują - HAKI!
Wyeliminować z życia politycznego wszystkich na których są "materiały niebezpieczne", a te ujawnić. Tylko wówczas tak haki, ich posiadacze jak i zhakowani ludzie stracą swą moc, a metody hakowe uzyskają szanse wyjścia z użycia.
Byli nagrywani. Nagrywają. Byli poniżani. Poniżają. Unurzani w gównie śmierdzą tak, jak ich wyborcy legitymizujący szambo III-ciorzędnej RP.
A nas
Wdepczą w "doły z wapnem" jak ich poprzednicy na zatracenie, a na nas pochowają siebie i postawią swoje, marmurowe pomniki "bojowników o magdalenkową, III-ciorzędną wolność". Tak jak ten, co to samotrzeć po naszych grzbietach ponad naród wychynął był, komunę pokonał . i na cokół się wspiął.
***
Jeżeli np. PiS poczułoby się urażone takim zrównaniem band, to proszę o transparentne i wiarygodne przedstawienie metod działania i różnych poziomych i pionowych koalicji interesów jakie realizują i zawiązują działacze opozycji w terenie. Nie ma takiej karkołomnej koalicji intersów jakiej nie byliby gotowi zawiązać w celu skoku na dobrą kasę lokalni działacze. W obronie swoich pozycji nie mają żadnych skrupółow ud.....ć najlepszą nawet inicjatywę obywatelską na tyle dobrą, że mogąca wykazać, ujawnić ich niemoc i beznadziejność. PiS to nie jest tych 134 posłów plus senatorowie i europaralmetarzyści, niestety. To drobni dorobkiewicze i kunktatorzy w terenie. Niemoc opozycji tym właśnie jest warunkowana. Oni w ogromnej liczbie chcą fruktów, a frukta daje władza. Tej nie mając szukają swoich dojść do korytka. Śmietankę spija około 200 działaczy szczebla centralnego i znikoma część terenowych wyrobników wyskrobuje dno, a bezideowa reszta tka jak umie. Nie dla Polski. Dla siebie. Dzisiaj w tej partii/bandzie, a jutro w innej.
Mirosław Rymar
19.06.2014r.
RODAKpress