Podstawą do udziału w wyborach jest obywatelstwo, a nie ważny paszport - Mirosław Rymar  

 


 

 

 

 

 

 

 

Marcin Gugulski nie dostał się do sejmu.
Nie większość panie Marcinie, a wybitne jednostki i elita zmieniają dzieje.

Wywiad z kandydatem na posła z ramienia PiS Marcinem Gugulskim
Podstawą do udziału w wyborach jest obywatelstwo, a nie ważny paszport

Najlepszą pana rekomendacją jest życiorys; zawsze po jasnej stronie mocy. Niejako świadectwem jakości natomiast niech będzie współpraca - od zawsze - z Antonim Macierewiczem. Już to wystarczy, żeby polscy patrioci żyjący na emigracji całą mocą poparli pana kandydaturę do sejmu.

RODAKpress: Powoli odkłamujemy czasy opozycji wobec PRL-u i wiemy już, że to właśnie Antoni Macierewicz i jego harcerskie środowisko założyło KOR, a nie jak chciałaby tzw. "konstruktywna opozycja" Kuroń z Michnikiem. To od tamtych czasów datuje się pana działalność i współpraca z ministrem Macierewiczem?

Marcin Gugulski : Plus minus tak. Jakieś trzy miesiące przed protestami robotniczymi w Ursusie i Radomiu uczestniczyłem jako maturzysta w organizowanej przez starszych kolegów z harcerskiej "Czarnej Jedynki" akcji kontrolowania frekwencji w pseudowyborach do Sejmu i rad narodowych. Ruch Kontroli Wyborów może się dziś odwoływać do naprawdę długiej tradycji.

Czy w czasie montowania w Magdalence "aksamitnego przejścia" komunistów z PRL do III RP był pan przeciwny temu co dzisiaj już nazywamy zdradą przy "okrągłym stole", czy też był pan jednym z milionów oszukanych?

Redagowaliśmy wówczas poza zasięgiem cenzury tygodnik "Wiadomości" i pismo "Głos". Zamieszczane tam komentarze i wywiady przedstawiają jednoznaczne stanowisko naszego zespołu wobec rozmów w Magdalence, "okrągłego stołu" i wyborów "kontraktowych". Świadomie i dobrowolnie nie uczestniczyliśmy w tych manewrach.

Jaką odbył pan drogę od chwili odzyskania "prawa do transformacji", a nie niepodległości - jak chcą Polakom wmawiać propagandyści - do czasu pracy w Komisji Weryfikacyjnej WSI?

Dopiero pierwsze wolne wybory do Sejmu umożliwiły jesienią 1991 roku realizowanie ważnych elementów programu niepodległościowego. Rząd Jana Olszewskiego, którego miałem zaszczyt być rzecznikiem, w ciągu pięciu miesięcy swego działania zdołał wprowadzić Polskę na drogę prowadzącą do NATO, przyhamował pseudoprywatyzację, przywrócił dyscyplinę finansów publicznych, rozpoczął realizację pierwszej lustracji i wymusił bezwarunkowe wycofanie wojsk rosyjskich z Polski. Po "nocnej zmianie" pracowałem w rozmaitych zespołach dziennikarskich i analitycznych, w 2006 roku zostałem przez pana ministra Macierewicza zatrudniony jako analityk w SKW, a rok później pan Prezydent Lech Kaczyński powołał mnie w skład Komisji Weryfikacyjnej.

Z trudem, bo między wierszami udało się ostatnio dowiedzieć, że Aneks jednak jest w posiadaniu prezydenta Dudy. Czy uważa pan, że powinien on zostać opublikowany i kwestie weryfikacji oraz odpowiedzialności karnej żołnierzy WSI dokończone?

Gdyby opatrzony 8 lat temu najwyższymi klauzulami niejawności aneks nie odnalazł się w kancelarii tajnej Prezydenta RP - byłby to kryminał. Czy i kiedy aneks powinien zostać ujawniony? Decyzja należy do Pana Prezydenta. Czy i w jakim trybie należy ukończyć przerwany w czerwcu 2008 roku proces weryfikacji byłych żołnierzy i pracowników WSI? Te sprawy reguluje się ustawami, więc decyzja należy do Sejmu i do rządu, który oceni sytuację, jaką zastanie w służbach specjalnych. Natomiast przed uporządkowaniem sytuacji w polskim wymiarze sprawiedliwości nie robiłbym sobie przesadnych nadziei na sprawiedliwe zakończenie spraw przed laty nie osądzonych.

Mam nadzieję na wygraną PiS i związane z tym przekonanie, że obietnice składane w czasie kampanii i wcześniej będą dotrzymane, co jest już samo w sobie zapowiedzią ogromnej zmiany w porównaniu do dotychczasowych rządów, ale pojawia się niebezpodstawna obawa, że owszem będziemy mogli rozliczać naszych parlamentarzystów z tego co deklarowali, ale tylko z tego. Że nasze, wyborców oczekiwania wobec PiS wyciszone "taktyką wyborczą" będą nie do wyegzekwowania, bo nie wybrzmiały w mediach, ani podczas spotkań wyborczych. Nie zaistniały, więc ich nie ma. Czy zgadza się pan z tymi obawami? Czy - jak zapewniał kiedyś prezes Kaczyński - "Polacy zasługują na więcej"?

Trudno mi zgodzić się z Pańską opinią, że oczekiwania wyborców wobec PiS "nie wybrzmiały podczas spotkań wyborczych". Wyborcy nie nakładali sobie kagańca i przeważnie bardzo jasno mówili, czego oczekują. Testem wiarygodności PiS będzie pierwsze 100 dni po zwycięskich, co daj Boże, wyborach. Przyjęcie w tym czasie wszystkich ustaw określanych przez liderów PiS mianem najpilniejszych rozwieje obawy, a ewentualne ich nieprzyjęcie rozczaruje wyborców - oczywiście tylko o tyle, o ile przedtem dadzą oni Prawu i Sprawiedliwości mandat do samodzielnego rządzenia.

W czasie niedawnego spotkania z Polakami w Chicago Antoni Macierewicz wspomniał, że zamierza się pan zaangażować w sejmie w prace na rzecz Polaków poza granicami kraju. Pan natomiast powiedział niezwykle ważkie słowa z naszego punktu widzenia; Polacy poza granicami kraju powinni mieć prawo głosowania na podstawie obywatelstwa, a niekoniecznie posiadania ważnego paszportu, co praktycznie eliminuje szanse naszego masowego udziału w wyborach i jest efektem polityki osłabiania możliwości emigracji. To stwierdzenie jest dla nas kluczowe, bo wpisuje się w nasz projekt "Jeden jest naród polski". Czy podtrzymuje pan chęć dążenia do takich regulacji wyborczych?

Trzeba podjąć tę kwestię w trakcie prac nad zmianą Kodeksu wyborczego, z czym nie powinno się zwlekać do końca kadencji. Uzależnienie prawa obywateli RP do rejestrowania się (a zatem i prawo do głosowania) od posiadania ważnego paszportu jest bezprawne. Możemy głosować, bo jesteśmy obywatelami, a obywatelstwo nabywamy przez urodzenie się z rodziców będących obywatelami polskimi lub w innym, określonym ustawą trybie - tak stanowi art. 34 Konstytucji RP. Żadne ustawy, rozporządzenie lub wytyczne nie mogą być z tym konstytucyjnym postanowieniem sprzeczne. Weryfikowanie deklaracji o posiadaniu obywatelstwa jest możliwe także wobec osób nie posiadających ważnego paszportu.

Pokolenie emigracji wojennej tworzyło silny nurt polityczny w polskiej diasporze, ale wraz z ich odchodzeniem czynnik polityczny w zorganizowanej części polskiej emigracji jest śladowy. Chcemy dążyć do politycznego uaktywnienia emigracji i szukamy wsparcia wśród patriotycznych polskich polityków rozumiejących rolę emigracji w życiu ojczyzny.
Temat nie jest obcy dla liderów PiS, ale czy możemy liczyć na pańską pomoc w realizacji tych celów? Nade wszystko w pracy nad prawem wyborczym umożliwiającym emigrantom i Polakom z Kresów wybór swoich reprezentantów do polskiego parlamentu?

Kandydowanie w wyborach przez Polaków mieszkających poza granicami kraju jest już możliwe, o czym świadczy nie tylko przypadek kandydującej do Senatu pani Anny Marii Anders Costa. Natomiast doświadczenia wynikające z tworzenia w niektórych krajach odrębnego sejmowego (lub senackiego) okręgu wyborczego dla rodaków mieszkających za granicą nie są jednoznaczne. Trzeba się temu rzetelnie przyjrzeć, ale kwestia ta i tak będzie bezprzedmiotowa, póki z kilkudziesięciomilionowej rzeszy Polaków mieszkających za granicą rejestrowało do głosowania będzie się nie więcej niż ćwierć miliona, a głosowało nieco ponad 150 tysięcy, czyli - proszę wybaczyć to porównanie - mniej niż w samym tylko Szczecinie.

Jeżeli Niemcy mieszkający w Polsce mogą mieć swoich posłów, to jest rzeczą haniebną, żeby miliony obywateli polskich nie mogło mieć swojej reprezentacji w parlamencie tylko dlatego, że mieszkają poza granicami Polski. Kilka procent emigrantów skupionych w organizacjach polonijnych nie może stanowić o kierunkach pracy i programach równoprawnego współdziałania sił krajowych z emigracyjnymi dla dobra ojczyzny. Wybór parlamentarzystów spośród emigrantów, to początek drogi budowy struktur emigracyjnych i tworzenia niezbędnych projektów dla jak najpełniejszego wykorzystania potencjału Polaków - mieszkańców świata. Czy możemy liczyć na pomoc w budowie zespołu parlamnetarnego, który pomógłby nam podjąć wspólną pracę nad tymi tematami?

Niemcom mieszkającym w Polsce łatwiej - jako mniejszości narodowej - wprowadzić posłów do Sejmu niż Polakom (bo my musimy przekroczyć 5-procentowy próg wyborczy, który ich nie obowiązuje), a już zupełnie haniebnym zaniedbaniem polskiej dyplomacji jest nieprzywrócenie Polakom zamieszkałym w Niemczech statusu mniejszości narodowej.
Co zaś do parlamentarnej reprezentacji Polaków zamieszkałych za granicą, to drogi prowadzące do takiego rozwiązania mógłby, owszem, wypracować zespół parlamentarny, ale dużo ważniejsze będzie pozyskanie dla tego postulatu sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, która mogłaby tej sprawie nadać bieg w możliwie harmonijnej współpracy z MSZ, rządem i Panem Prezydentem.

Dziękuję za rozmowę

Mirosław Rymar

Marcina Gugulskiego znajdziesz na:
Salon24
Nasze Blogi
Strona PiS

Marcin Gugulski (b. członek komisji weryfikacyjnej WSI)
- TV Republika

22.10.2015r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet