Omerta "społeczności międzynarodowej" - Mirosław Rymar  

 


 

 

 

 

 

 

 


ONI załatwili sobie za przyzwoleniem demokratycznie poddanych, że są nietykalni
Omerta "społeczności międzynarodowej"

Ostatnio, przy okazji wizyty Kerry'ego w Moskwie pojawiły się spekulacje na temat zawartości teczki, którą dzierżył w ręce wysiadając z samolotu. Co takiego zawierała, że musiał osobiście jej doglądać? Kagiebista dowcipkował, że pewnie ma tam pieniądze na kupienie zgody Rosji w interesujących Jankesów sprawach. Kerry odpalił, że Putin dowie się tego jak spotkają się w cztery oczy. To wystarczyło, aby w mediowie na chwilę zawrzało.

"Społeczność międzynarodowa"
Nikt do tej pory tego sformułowania nie zdefiniował chociaż stało się ono ważnym, niezbędnym niemal elementem politycznej nowomowy i medialnego przekazu. Z naciskiem na politycznej i - w uzupełnieniu - medialnej, bo to właśnie te dwa środowiska posługują się nim nagminnie. Można nawet bez większego ryzyka powiedzieć, że ugruntowanie w powszechnej świadomości tego pustosłowia zawdzięczamy właśnie "małym demiurgom" z głównego nurtu dezinformacji.

Jest to zaiste karkołomne przedsięwzięcie, ale spróbuję określić czym jest owa "społeczność międzynarodowa". Rodowód i fundament swój bierze ów zwrot z jedynego słusznego i najlepszego systemu: demokracji. Jak wiemy z wieloletniej praktyki "kłamstwa demokratycznego" występującego obecnie w odmianie demokracji korporacyjnej władzę nad wyborcami sprawują ich wybrańcy, ale...
Po pierwsze - praktyka tego systemu pokazuje niezbicie, że najczęściej wyborców jest mniej niż uprawnionych do głosowania na najlepszego pijarowo - a nie merytorycznie - kandydata.
Po drugie - zwycięska partia uzyskuje zazwyczaj zaledwie kilkanaście procent poparcia całego społeczeństwa i to - w ramach demokratycznych zasad - daje im prawo do reprezentowania wszystkich obywateli i urządzania im życia! Jest to prawo kaduka.
Po trzecie - wyborca, a co gorsza obywatel nie głosujący przyzwala wybrańcom na pełną bezkarność i oddaje politykom absolutną władzę na sobą, bez możliwości egzekwowania kary za popełnione błędy, kłamstwa, sprzeniewierzenia, itd. Trybunał Stanu jest elementem bezkarności polityków, bo jego wyroki są śmiechem na sali wobec przestępstw jakich dopuszczają się politycy. To też przez nich wymyślona blokada odpowiedzialności karnej, czyli jedynej rzeczywistej odpowiedzialności! "Ciemny lud wszytko kupi", jak powiedział pewien - umówmy się - klasyk cieszący się lata całe zaufaniem ludu. Demokracja.

Wybrani w imieniu kilkunastu procent obywateli wybrańcy stają się dosłownie(!) panami życia i śmierci nie tylko swoich wyborców i pozostałej większości poddanych, ale i swoimi decyzjami mogą i często doprowadzają do niszczenia rządzonych przez nich państw. Powiem nawet że kontynentów, żeby przywołać tylko ostatnie wydarzenia spowodowane przez politykę wielokulturowości zamanifestowaną otwarciem granic i zaproszeniem hord muzułmańskich do Europy przez towarzyszkę Merkel. Islamiści osiągają z koranem w ręku to, czego przez stulecia nie byli w stanie osiągnąć zbrojnie - zajmują i terroryzują zniewieściałą, tęczową Europę. I za to ma wystarczyć Trybunał Stanu? O ile ktoś ich przed nim postawi. Niby kto? Shulz Merkel, czy Merkel Hollande? A może "nasi patriotyczni" posłowie do europejskiego parlamentu to zrobią? Wolne żarty. Omerta i stworzony przez politruków system nietyklaności gwarantuje im spokojny sen nawet kosztem istnienia narodów i państw. Chyba, że któryś z nich narazi się "społeczności międzynarodowej", ale to już byłoby istne szaleństwo którego trudno wymagać od swojego reprezentanta jego i partii interesów. Prawda, że zawiłe?

W ramach uprawnień nadanych politykom przez wyborców biorących udział w "kłamstwie demokratycznym" sami oni już dalej dbają o swoją nietykalność i zakres władzy. Jako prawnie usankcjonowani decydenci korzystają z narzędzi inżynierii społecznej i formatują swoich wyborców według potrzeb "demokratycznego niewolnictwa". W celu uzyskania wpływów na arenie międzynarodowej zawiązują porozumienia i podejmują działania jako reprezentanci z demokratyczną legitymacją w imieniu swoich narodów. A to jest już - jak wykazałem powyżej wyraźnym nadużyciem - bo reprezentują zaledwie kilkanaście procent populacji.

Z pominięciem wcześniejszych wyrazicieli woli "społeczności międzynarodowej" to właśnie to trio stało się personifikacją tego pustosłowia, nader groźną właśnie dla nas Polaków. Ta "społeczność międzynarodowa" pozbawiła nas ponad połowy terytorium i miliony polskich obywateli skazała na życie pod obcym, czerwonym buciorem!


4 lutego 1945 r. w Jałcie w imieniu "społeczności międzynarodowej" wystąpiła Wielka Trójka szubrawców i zdrajców: Winston Churchill, Franklin D. Roosevelt i Józef Stalin

Reasumując, politycy doskonale zdają sobie sprawę, że są reprezentantami mniejszości i dlatego na ten temat panuje wśród nich zgodne milczenie oraz zdecydowane, nachalne podkreślanie występowania w imieniu obywateli, w efekcie demokratycznych wyborów... bla, bla, bla. Dlatego właśnie politycy ustawiają się za parawanem "społeczności międzynarodowej". To nie oni wyrażają takie czy inne zdanie. To nie oni podejmują decyzje samodzielnie i na własną odpowiedzialność, tylko robią to w imieniu "społeczności międzynarodowej". Kto zatem ponosi odpowiedzialnośc za decyzje "społeczności międzynarodowej"? Społeczność międzynarodowa, czyli nikt! ONI załatwili sobie za przyzwoleniem demokratycznie poddanych, że są nietykalni.

Ich omerta
Zmowa milczenia i unikanie wzajemnych, "pozapolitycznych" oskarżeń ze strony rywalizujących frakcji w " partii władzy" jest zjawiskiem tak samo starym jak sama demokracja. Jeżeli jakieś prywatne, czy "biznesowe" grzechy wypływają na powierzchnie politycznego szamba, to najczęściej za przyczyną mediów, albo innych ośrodków nie powiązanych bezpośrednio z polityką. Znanym nam świetnie przykładem takiej zmowy i zasady "my nie ruszamy waszych, a wy nie ruszacie naszych" jest nowotwór zwany III RP.

Ta omerta zawarta przy "okrągłym stole" pomiędzy "ojcami chrzestnymi" ich oficerami i żołnierzami pierwszorzędnej mafii w trzeciorzędnym państwie trwa już niemal trzydzieści lat i swoim zasięgiem daleko wykracza poza uczestników tego tajnego, antypolskiego sprzysiężenia. Tam była ich garstka, a omerty dotrzymują setki tysięcy, jak nie miliony tutejszych, czego dowodem są dokonywane przez nich wybory i prezentowane postawy wobec Polski i polskości.

Polityczni liderzy, bo to już wiemy, członkowie "społeczności międzynarodowej" pod każdą szerokością geograficzną dbają o dochowanie wierności tej zmowie reprezentantów "demokratycznego kłamstwa", gdyż leży to w ich dobrze pojmowanym interesie trwania przy korycie.

Sygnał, a może tylko spekulacje dotyczące teczki Kerry'ego dają nikłą nadzieję, że z jakiś nie znanych nam powodów więzy omerty słabną. W naszym - wolnych ludzi i wolnych narodów - interesie leży, żeby wreszcie skoczyli sobie do gardeł, ale bez naszego udziału. My zasiądźmy na ławach widowni w koloseum demokracji jaką ONI dla nas stworzyli.

Odpalona ostatnio przez dziennikarzy afera "Panama papers" tylko potwierdza powyżej wyłożone tezy. Wielu polityków niczym nie różni się od pospolitych bandziorów i oszustów poza sferą i metodami operowania. Mentalnie są to wszystko "różnojajowi bliźniacy" wyzuci z etyki i nie mający żadnych skrupułów w dążeniu do celu, czyli ustawienia się na "po polityce". Wszystko to dzięki jednakowo głupim przed i po wyborach wyborcom, a więc dzięki demokracji.


Pisałem ten tekst zanim się wylało. Minęło kilka dni i... mamy aferę. Czy to takie kwity targał Kerry do Moskwy? To byłby wyłom: polityk wali w polityka pozapolitycznymi pociskami. Osobiście wątpię. Jeżeli dziennikarze dali radę, to co mówić o możliwościach służb państwowych, w tym specjalnych? ONI wiedzą, ale nie wykorzystują tych materiałów. Omerta!

Póki co złamanie omerty grozi dzisiaj śmiercią polityczną, a w skarajnych wypadkach wizytą "seryjnego samobójcy".

Wujek Google nic nie pokazuje o Amerykanach zamieszanych w "panamskie papiery". Tacy kryształowi? Napewno nie, więc może jednak skoczą sobie do gardeł.

Mirosław Rymar

* Omerta - zmowa milczenia; nieformalne prawo sycylijskie zabraniające członkowi mafii informowania o przestępstwach mafii osób z tym przestępstwem niezwiązanych, w szczególności sędziów i policji. Z tego powodu przestępstwa mafijne były tak trudne do rozwiązania. Złamanie omerty groziło egzekucją poprzez zastrzelenie zdrajcy.

* The International Consortium of Investigative Journalists - The panama papers .
The
(ICIJ) will release the full list of companies and people in the Panama Paper files in early May.

* Udostępniony fragment listy . tutaj

04.04.2016r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet