Zobacz galerię
Pogrzeb "Inki" i "Zagończyka"
Oni godności nigdy nie stracili
Państwo polskie odzyskuje właśnie godność - mówił w gdańskiej bazylice Mariackiej prezydent Andrzej Duda (44 l.). Odbyły się tam pogrzeby Danuty Siedzikówny "Inki" i podporucznika Feliksa Selmanowicza "Zagończyka". Dokładnie 70 lat temu oboje - żołnierze wyklęci - zostali zamordowani przez komunistyczną bezpiekę.
To był pogrzeb symbol. Oboje - "Inka" i "Zagończyk" - zostali pochowani jako bohaterowie narodowi. Czasy, kiedy PRL-owska propaganda nazywała 17-letnią dziewczynę, Danutę Siedzikównę, "bandytą i krwiożerczą Inką", a na podporuczniku Selmanowiczu ciążyła utrata praw obywatelskich i praw honorowych na zawsze, wczoraj zostały przekreślone. Walczył o to od lat m.in. nasz redakcyjny kolega Tadeusz Płużański. - Oni godności nigdy nie stracili - powiedział o bohaterach Andrzej Duda (44 l.). Oskarżył rządzących po 1989 roku, że tak długo trzeba było czekać na przywrócenie czci i honoru tym dwojgu żołnierzom wyklętym. - O ile do 1989 roku rządził ustrój tych samych zdrajców, którzy zamordowali "Inkę" i "Zagończyka", to po 1989 roku teoretycznie już nie - zauważył Duda.
"Inka", sanitariuszka AK, i "Zagończyk", partyzant Wileńskiej AK, zostali straceni jednego dnia - 28 sierpnia 1946 roku. Wrzucono ich do dołu na cmentarzu w Gdańsku. W dokumentach IPN jest "Prośba o łaskę" do "Obywatela Prezydenta", czyli Bolesława Bieruta, o uwolnienie "Inki". O ułaskawienie prosił też "Zagończyk"... Wczoraj oboje zostali pośmiertnie odznaczeni. Andrzej Duda i premier Beata Szydło (53 l.) otrzymali od apb. Leszka Głodzia (71 l.) pierścienie "Inki" ze słowami "Tak trzeba". Nawiązują one do jej ostatniego więziennego grypsu: "Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się, jak trzeba".
Tadeusz Płużański
Źródło: Supeexpress
29.08.2016r.
RODAKpress