O UWOLNIONYCH OD ILUZJI - Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

O UWOLNIONYCH OD ILUZJI

U podstaw nieskutecznych i nieracjonalnych działań zawsze leży błąd poznawczy. Nie można podjąć trafnych decyzji ani osiągnąć wytyczonych celów, jeśli towarzyszy im błędna diagnoza rzeczywistości. To stwierdzenie tylko pozornie wydaje się banalne. Wydarzenia ostatnich dni dowodzą bowiem, że następstwa błędu poznawczego mogą wywołać potężny wstrząs społeczny i przygnębiające poczucie chaosu i zagubienia.
Większość naszych rodaków jest całkowicie przekonana, że przed 25 laty nastąpiła jakościowa zmiana państwowości: Polska odzyskała atrybuty suwerenności i na gruzach komunizmu powstało nowe państwo prawa i demokracji. Przeświadczenie to zostało wykreowane na podstawie jednolitego przekazu medialnego, wsparte na werbalnych deklaracjach nowej elity III RP, ugruntowane obserwacją procesów politycznych i ekonomicznych. Od 25 lat jest ono składnikiem nauczania historii i decyduje o treściach przekazywanych młodym pokoleniom. Jeśli nawet zdecydowana większość Polaków nie potrafiłaby wskazać historycznych przesłanek ani racjonalnie uzasadnić opinii na temat demokracji III RP , wiara w istnienie wolnego państwa doskonale zastępuje wszelkie normy epistemologii.
Jest to wiara tym mocniej zakorzeniona, iż podsycana przez wszystkie środowiska polityczne i umacniania nauczaniem hierarchów Kościoła. Kto chciałby się jej przeciwstawić, musi liczyć się z ogromnym sprzeciwem społecznym i kontrakcją ze strony całego establishmentu. Nie przypadkiem, grono obrońców demokracji III RP za największą zbrodnię uważa podważanie mitu założycielskiego, zaś próbę rewizji państwowości wyrosłej z PRL, uznaje za rokosz i zamach na interesy narodowe. Z niezwykłą łatwością narzucono pogląd, jakoby archaiczna konstrukcja "okrągłego stołu" była jedyną, na której można budować nowoczesną państwowość.
Potęga owej mitologii nakłada na nas tak skuteczne ograniczenia, że przez ostatnie ćwierćwiecze nie powstało żadne środowisko intelektualne, a tym bardziej partia polityczna, które kwestionowałyby demokratyczne atrybuty III RP. To sprawia, że mamy do czynienia z nietykalnym dogmatem, podobnym w swojej logice do peerelowskiej normy art. 1 konstytucji, w którym stwierdzono, iż "Polska Rzeczpospolita Ludowa jest państwem demokracji ludowej.
"Wielka inscenizacja z 1989 roku stała się podstawą wszystkich procesów politycznych "nowego" państwa i już na początku III RP zastąpiła autentyczną demokrację agenturalno-esbeckim erzacem. Nawiązywała wprost do tradycji sfałszowanych wyborów roku 1947, z których komunistyczni bandyci wywodzili swoje prawo do rządzenia Polakami. Podobnie więc, jak pierwsze powojenne wybory stały się najważniejszych elementów mitu założycielskiego PRL, tak farsa z roku 1989 jest do dziś fundamentem legitymizacji układu "okrągłego stołu".
Historyk Maciej Korkuć w artykule "Wybory 1947 - mit założycielski komunizmu" (Biuletyn IPN 1-2/2007) pisał: " Niepodległe państwo polskie nie uporało się dotychczas pod względem prawnym z dziedzictwem komunizmu w Polsce. Dokonana w dniu 31 grudnia 1989 r. przez ostatni, "kontraktowy" Sejm PRL zmiana nazwy państwa i jego godła miała znaczenie przede wszystkim w wymiarze symboli. Mimo że w roku 1991 odbyły się pierwsze wolne wybory parlamentarne, w sensie prawnym została podtrzymana w sposób niezakłócony ciągłość w porządku prawnego zapoczątkowanego utworzeniem PKWN w Moskwie w 1944 roku. Od 1989 roku potwierdzały to także kolejne nowelizacje wywodzącej się z 1952 roku stalinowskiej konstytucji, przekształcające Polskę w państwo demokratyczne, ale nie podważające expresis verbis legalizmu władzy komunistycznej z lat 1944-1989, której faktycznym i najważniejszym źródłem były jednoosobowe decyzje Józefa Stalina."

Od wielu dni jesteśmy świadkami zjawiska, które w sposób zasadniczy ujawnia antydemokratyczny i antyspołeczny charakter reżimu i demaskuje mit założycielski "nowego państwa".
Skandale związane z przebiegiem tzw. wyborów samorządowych nie są bowiem efektem wadliwego funkcjonowania organów III RP lub niewydolności systemu wyborczego , lecz całkowicie rozmyślną i normatywną praktyką, uwidaczniającą intencję kontynuowania fałszerstwa założycielskiego. Nie mamy do czynienia z " błędem ludzkim ", " kryzysem państwa " bądź wyjątkowym zaburzeniem w ramach demokracji, lecz prawidłowością wynikającą z fundamentów dzisiejszej państwowości. Narastająca od roku 2010 dynamika tzw. incydentów wyborczych, pokazuje, że obrona reżimu III RP wymaga sięgania po coraz bardziej jawne i zuchwałe mechanizmy. Reprezentanci tej władzy, począwszy od osoby lokatora Belwederu, po członków rządu i urzędników PKW, nie czynią "zamachu na demokrację ", nie popełniają " błędów " i nie " tracą wiarygodności ". Ci ludzie i prezentowane przez nich postawy stanowią racjonalny "produkt" procesu tzw. transformacji ustrojowej , podczas którego wyhodowano współczesną odmianę sukcesorów komunizmu. Sposób sprawowania przez nich władzy, gigantyczna buta i pogarda dla zasad państwa prawa, nie są zatem wyrazem jakiejś wyjątkowej aberracji, lecz logiczną regułą "demokracji socjalistycznej" ciążącą od ćwierćwiecza nad naszą państwowością.
Prawdziwa twarz III RP ujawnia się w momencie zagrożenia interesów sukcesorów komunizmu. Pojawiają się fałszerstwa wyborcze i akty cenzury, mnożą represje sądowo-policyjne, wzmaga propaganda i dezinformacja. Jeśli to okaże się niewystarczające, w zanadrzu są narzędzia stanu wyjątkowego, wyrafinowane metody pacyfikacji nastrojów społecznych, mordy polityczne i prowokacje.

Zarysowana powyżej diagnoza jest powszechnie odrzucana przez środowiska polityczne III RP, w tym przez jedyną partię opozycyjną. Lekceważą ją przedstawicie "wolnych mediów" i intelektualiści skupieni wokół opozycji. W oficjalnym przekazie dominuje wiara w zdobycze demokracji i nawoływanie do jej obrony, kwitnie alogiczny populizm i ufność w potęgę karty wyborczej. Stan permanentnego błędu poznawczego oraz ucieczka przed refleksją pokonującą ograniczenia systemowe, sprawiają, że każde działanie partii opozycyjnej będzie nieskuteczne i skazane na porażkę. W postawie, która ignoruje obowiązek usunięcia źródła choroby i koncentruje na zwalczaniu jej objawów, nie może być mowy o sukcesie.
Wynikające stąd zagubienie i kompletny zamęt myślowy, jest szczególnie widoczny w sferze decyzji politycznych dotyczących reakcji na oszustwo wyborcze.
Wielokrotnie zwracałem uwagę, że reżim PO-PSL znając doskonale preferencje polityków opozycji, zastosował perfidną pułapkę z tzw. sondażem exit poll i ugruntował wśród sympatyków PiS-u wiarę w zwycięstwo wyborcze. W efekcie, partia Jarosława Kaczyńskiego i związane z nią media weszły gładko w fatalną narrację i obwieściły tryumf czegoś, co chwilę później same musiały zakwestionować. Uwadze zwolenników opozycji umyka refleksja, że jeśli głosi się zarzut fałszerstwa, a jednocześnie twierdzi, iż " PiS wygrał wybory ", mamy do czynienia nie tylko z grubym błędem politycznym ( bo jaką wartość ma wygrana w sfałszowanych wyborach), ale znacznie poważniejszym błędem logicznym (nie można wygrać tam, gdzie rezultat jest efektem oszustwa). Konsekwencją pierwszego, niedostrzeżonego błędu, muszą być błędy następne. Obecnie środowisko opozycji brnie w jeszcze większą pułapkę, bo utrzymując zarzut fałszowania wyborów, namawia jednocześnie do uczestnictwa w II turze, zaś krytykując organizację procesu wyborczego i działania reżimowych instytucji, żąda powtórzenia przez nie farsy wyborczej. W tym obszarze nieefektywność i niedorzeczność reakcji jest już wyjątkowo rażąca i jeśli bywa niedostrzegana, zawdzięczamy to autocenzurze lub ograniczeniom samodzielnego myślenia.
Ze względów oczywistych, reżim zignoruje wszystkie postulaty opozycji, bo nie po to wywołano stan kontrolowanego chaosu, by poddawać go niekontrolowanym modyfikacjom. Cel obecnej kombinacji został już osiągnięty: przetestowano reakcje społeczne, w tym potencjał mobilizacyjny elektoratu opozycji, przesunięto granicę odporności na kolejne akty bezprawia i przygotowano grunt pod fałszerstwa w przyszłorocznych wyborach.
Skutki dzisiejszych błędów będą jednak znacznie poważniejsze i wykroczą poza sferę konwalidacji reżimu III RP.
W najbliższych miesiącach nastąpi odpływ najbardziej "twardego" elektoratu opozycji, ujawnią się postawy roszczeniowe i krytyczne, pojawi zniechęcenie i apatia wyborców. Mimo propagandowych zabiegów "wolnych" mediów i sztucznego podtrzymywania atmosfery akceptacji, efektem obecnego kryzysu musi być spadek poparcia dla partii opozycyjnej. Przekroczono bowiem (i tak) niezwykle elastyczną granicę nieudolności i partyjniackiej zachowawczości. Udowodniono nieprzydatność narzędzi "demokracji parlamentarnej " w starciu z rozbestwioną dyktaturą, wykazano nonsensowność wiary w potęgę karty wyborczej , pokazano również, że priorytety partyjne będą górowały nad oddolnymi reakcjami społeczeństwa i decydowały o odmowie poparcia dla autentycznej demokracji bezpośredniej.
Przez najbliższe tygodnie politycy partii opozycyjnej będą podejmowali kolejne nietrafne decyzje i kontynuowali działania pozorowane. Błąd poznawczy nie został bowiem naprawiony i nic nie wskazuje, by chciano podjąć odważną refleksję.
Wkrótce też wyczerpie się zainteresowanie sprawą fałszerstw wyborczych, pojawią nowe, stylizowane przez "niezależne" media tematy, nastąpi wyciszenie lub pacyfikacja nastrojów społecznych. Nie warto wierzyć , by partia odwołująca się do nieistniejących mechanizmów demokracji i formułująca wewnętrznie sprzeczne komunikaty, była zdolna pokonać obecną dyktaturę. Z każdym dniem maleje prawdopodobieństwo sięgnięcia po potencjał wyborców i zorganizowania milionowego zgromadzenia w Warszawie. Jedyny racjonalny postulat - obalenia reżimu i odebrania władzy beneficjentom " transformacji ustrojowej " - nie zostanie postawiony. Muszę jednak przyznać, że wydarzenia ostatnich dni mogą mieć moc " przełomu kopernikańskiego " i przynieść zapowiedź przerwania kręgu niemożności i mitologizacji życia publicznego. Nawet wbrew intencjom partii opozycyjnej i naukom "naszych" intelektualistów. Jest to szansa całkowicie nieokreślona, wymykająca się jeszcze precyzyjnej diagnozie.
Wydarzenia te ukazały bowiem prawdziwą twarz reżimu, obnażyły oblicze państwa bezprawia i represji, ujawniły zachowania skrywane dotąd za maską propagandy. Przyniosły autentyczną wiedzę o państwie zwanym III RP i - choćby na chwilę - otworzyły oczy tym, którzy trwali dotąd w fatalnym błędzie poznawczym. Ludzie, którzy dostrzegli ów akt dekonspiracji staną wkrótce wobec poważnego dylematu: mają nadal wierzyć w miraże demokracji i podtrzymywać mitologię kłamstwa założycielskiego , czy próbować pokonać stan schizofrenii politycznej i odważyć się na samodzielne myślenie?
Jestem przekonany, że takich osób będzie odtąd przybywać, bo staczający się ku przepaści reżim, będzie coraz śmielej sięgał po narzędzia dyktatury i obnażał swoją zamordystyczną naturę. W czekającej nas perspektywie długiego marszu , ludzie wyleczeni z iluzji i uwolnieni od imperatywów systemowej opozycji, mogą stać się siłą, która zmiecie hybrydę komunizmu.

Aleksander Ścios
Blog autora

ŚCIOS ODPYTUJE KOMOROWSKIEGO

25.11.2014r.
RODAKnet.com -





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet