KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 1 - Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

(klik)

KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 1

-Kocham moją władzę.
-A za co ją właściwie kochasz?
-Za wszystko.

-Za to, że cię nie ruszała i nie wsadzała do więzienia?
-Za to szczególnie. Za wszystko gotów jestem kochać moją władzę.
-A co ci się najbardziej podoba w twojej władzy: jej słowa, jej usta, jej chód i czyny?
-Wszystko w niej kocham. To wy, kurwa mać, możecie sobie rozprawiać o mojej władzy. Wy możecie strugać wariata, ja bardzo kocham swoją władzę, i nikt tak nie kocha swojej władzy, żadna gadzina nie kocha tak mojej władzy .
Wieniedikt Jerofiejew, "Moskwa-Pietuszki"

Nie ma w życiu publicznym III RP polityka bardziej prorosyjskiego niż Bronisław Komorowski. W dobie zagrożenia rosyjską agresją i obalenia mitologii "pojednania" z państwem Putina - ta cecha lokatora Belwederu nabiera wyjątkowego znaczenia i powinna decydować o pozbawieniu go urzędu prezydenckiego.

Działalności politycznej tego człowieka - od funkcji wiceministra ON, po stanowisko prezydenta- nie można należycie ocenić, nie uwzględniając faktu, że ów "prawicowiec" i "konserwatysta" od ponad ćwierćwiecza wykazuje szczególną fascynacje ludźmi służącymi Moskwie i w sposób gorliwy zabiega o interesy rosyjskie. Zatajenie tej prawdy jest jednym z największych wyczynów aparatu propagandy w dziele budowania fałszywego wizerunku Komorowskiego. Było to zadanie tym trudniejsze, że obecny lokator Belwederu niespecjalnie ukrywał swój prawdziwy stosunek do państwa Putina i do ludzi służących sowieckiemu okupantowi.
Prorosyjskość Komorowskiego miała niewątpliwy wpływ na decyzje personalne podejmowane przezeń na początku lat 90.("gruba kreska" w MON) i po roku 2000, rzutowała na jego działania na stanowisku szefa sejmowej komisji obrony (m.in. sprawa utajnienia decyzji o umorzeniu śledztwa w/s płk. R. Kuklińskiego) oraz decydowała o szeregu jego wypowiedzi i reakcji jako marszałka Sejmu.
Przedstawione tu przykłady obejmują tylko okres rządów PO-PSL i ledwie sygnalizują rzeczywisty zakres tego groźnego zjawiska.
Bronisław Komorowski wielokrotnie udowadniał, że w sytuacji konfliktu interesu polskiego z racją rosyjską, zajmuje pozycję rzecznika Rosjan. Tak było w listopadzie 2008, gdy podczas wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Gruzji, Rosjanie ostrzelali konwój prezydencki. Znane słowa Komorowskiego - " Jaka wizyta, taki zamach, bo z 30 metrów nie trafić w samochód to trzeba ślepego snajpera" , poza bezprzykładnym cynizmem i grubiaństwem zawierają więcej niż kpinę wyrażoną przez kogoś, który nigdy nie narażał własnego bezpieczeństwa. Winą za ostrzelanie prezydenckiego konwoju, Komorowski obarczył bowiem Lecha Kaczyńskiego, a jedyną troską ówczesnego marszałka Sejmu była obawa, iż " incydent będzie miał negatywny wpływ na stosunki polsko-rosyjskie ". Pytany wówczas - czy polskie władze powinny domagać się wyjaśnień od strony rosyjskiej, Komorowski zdecydowanie oponował i twierdził, że " trzeba zacząć zadawać pytania, idąc od siebie samych, to znaczy najpierw muszą paść pytania do polskiego prezydenta, do jego ochrony, do osób, które organizowały wizytę, odpowiadały za przebieg tej wizyty. Potem, oczywiście, także do Gruzinów ". Taka reakcja - całkowicie zgodna z ówczesną narracją Moskwy, stawiała polityka PO w roli rzecznika interesów rosyjskich.
Podobną reakcję Komorowskiego można dostrzec w sprawie amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Z ujawnionej w Wikileaks depeszy ambasadora USA w Polsce Victora Ashe z 7 maja 2009 roku, na uwagę zasługuje fragment, w którym ambasador relacjonuje swoją rozmowę z politykami Platformy -Bronisławem Komorowskim i Sławomirem Nowakiem. Ashe zanotował: " Marszałek Komorowski i Nowak zgodnie wskazywali na to, że zgadzając się na lokalizację tarczy antyrakietowej Polska zapłaciła "wysoką cenę" - szczególnie w relacjach z innymi członkami UE i Rosją. Komorowski wyraził obawę, że po dwunastu latach poprawy relacji Polska ponownie staje się rosyjskim celem - wysocy rangą rosyjscy politycy grozili wymierzeniem w Polskę głowic nuklearnych, podgrzewane są antypolskie nastroje wśród Rosjan i podejmowane działania przeciwko polskim interesom na Ukrainie ."
Z przebiegu rozmów można wnioskować, że podstawowa troska Komorowskiego dotyczyła "przełamania rosyjskich obiekcji w sprawie tarczy antyrakietowej ".
Kilka miesięcy później, w sierpniu 2009 roku Komorowski zasłynął jako gorący orędownik "wyważonej" uchwały Sejmu w sprawie agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 roku. Dokument sejmowy, powstały pod auspicjami marszałka miał być (wg. jego deklaracji) "bardzo wyważony, bardzo spokojny, niezadrażniający i nierozdrapujący, tylko tonujący ". Głosy towarzyszy kremlowskich i prasy moskiewskiej - " gdyby nie Armia Czerwona, to Polacy byliby dziś służącymi i prostytutkami u Aryjczyków", "ta uchwała to taniec na kościach tych Polaków, którzy razem z milionami Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Żydów i innych Europejczyków oddali życie w walce z faszyzmem "- świadczyły, że nie docenili oni dobrej woli polityka PO. Nawet zachwyty Komorowskiego nad listem Putina zamieszczonym w GW - nie znalazły uznania. Marszałek Sejmu tak dalece zapędził się w peanach na cześć rosyjskiego premiera, że antycypował wówczas oświadczenie rosyjskiego MSZ i zapewniał Polaków, że w przemówieniu Putina - " znajduje się potwierdzenie autorstwa zbrodni katyńskiej, jest potwierdzenie znaczenia dnia 1 września jako rozpoczęcia wojny, jest potępienie paktu Ribbentrop-Mołotow " oraz gromko nawoływał " do otwarcia na dialog i dyskusję ". Zdaniem Komorowskiego jest tam " mowa o tym, że powinniśmy dokonać wielkiej pracy, aby żyć zgodnie jako narody sąsiadujące, a o to nam, Polakom, chodzi".
Tuż przed zamachem smoleńskim,7 kwietnia 2010 roku mogliśmy dowiedzieć się, co zdaniem Komorowski leży " w interesie nas wszystkich ". Oceniając uroczystości w Katyniu z udziałem Putina, marszałek Sejmu zauważył - " Jesteśmy bliżej pojednania na czym Polsce zawsze zależało ". I przekonywał - " Putin zmienia punkt widzenia. Wcześniej akcentował dumę rosyjską, a dzisiaj wyraźnie chce ustawić naród i siebie samego jako spadkobierców dramatu, zbrodni dokonywanych na Rosjanach ". Zdaniem Komorowskiego - " nadzieja jest w Rosji " , ponieważ " poza samym faktem, że Putin chciał tam przyjechać, co zobaczyli widzowie rosyjscy, padły słowa, które są nadzieją ". Rozwinięciem tej myśli były słowa, które następnego dnia Komorowski powiedział w wywiadzie dla TOK FM:
" W Rosji dojrzewa przekonanie, w Polsce też, że nie ma współpracy Rosja-UE bez pojednania polsko-rosyjskiego. Mamy za sobą atrakcyjność UE jako całości. Putin przecież nie z sentymentu przyjechał do Katynia. On dostrzegł w tym interes rosyjski. Rosja robi to po to, bo chce bliższej współpracy ze światem zachodnim. Nam też powinno na tym zależeć" .
Zwracam uwagę na te wypowiedzi, bo nie tylko wprowadzały one Polaków w błąd, ale świadczyły, że Komorowski mocno zamykał oczy na rzeczywiste intencje Rosjan. U polityka, to cecha więcej niż kompromitująca.
Kilka dni przed Smoleńskiem rząd Putina skierował bowiem do Trybunału w Strasburgu odpowiedź na skargę rodzin oficerów zamordowanych w Katyniu. Napisano tam m.in. - " Nie ma dowodu na to, iż Polaków zamordowano" . Rosjanie odmówili również rehabilitacji ofiar, twierdząc, że " nie udało się potwierdzić okoliczności schwytania polskich oficerów, charakteru postawionych im zarzutów i tego, czy je udowodniono ." Na początku kwietnia 2010 roku płk Putin stwierdził zaś - " zbrodnia katyńska była osobistą zemstą Józefa Stalina za porażkę w wojnie polsko-bolszewickiej roku 1920 ". Tuż przed 10 kwietnia "Komsomolskaja Prawda" pisała - " Jeśli my powinniśmy kajać się za Katyń, to Polacy mogliby przeprosić za śmierć tysięcy jeńców-czerwonoarmistów.(.) W ostatnich latach stosunki Moskwy i Warszawy niezmiennie się pogarszały, a sprawa katyńska do tej pory zatruwa stosunki rosyjsko-polskie ". Jak rosyjska propaganda narzucała wspólną narrację warszawsko-moskiewską, świadczy natomiast tytuł, jakim 13 kwietnia 2010 roku "Niezawisimaja Gazieta" opatrzyła swój artykuł o zamachu smoleńskim. Brzmiał on - " Katyńska kość niezgody w relacjach Warszawy i Moskwy zostanie pochowana razem z prezydentem Lechem Kaczyńskim ".

Jeśli ktoś jest zaskoczony, że w obecnej kampanii prezydenckiej Komorowski ucieka od otwartej dyskusji, powinien pamiętać, że w maju 2010 roku było tylko jedno miejsce, w którym polityk PO mógł czuć się bezpiecznie, mając pewność, że nikt nie zada mu niewygodnych pytań. Przebywając wówczas w Moskwie, pupil rosyjskich mediów zorganizował odważną "dyskusję z internautami". Polegała ona głownie na oczernianiu nieżyjącego prezydenta Kaczyńskiego i atakowaniu jego brata. Pytany o ocenę tej prezydentury, Komorowski perorował z Moskwy - " Wielokrotnie oceniałem ją krytycznie, głównie w tych aspektach, które wiązały się z wpływem jego brata Jarosława Kaczyńskiego. Niestety rozpoczął swoją kadencję w taki sposób, który utrudnił mu występowanie w roli niezależnego prezydenta, bo od słynnego złożenia raportu "panie prezesie, melduję wykonanie zadania". To był zły sygnał i złe tego skutki ". Na temat Jarosława Kaczyńskiego, piewca "zgody budującej" stwierdził - " Już widać, że w roli czysto wyborczej pan Jarosław Kaczyński ma się coraz lepiej" i zaapelował, by " nie nastroje żałobne po katastrofie pod Smoleńskiem, ale merytoryczna ocena kandydatów powinna być kluczem wyboru prezydenta RP ".

Nie powinno dziwić, że natychmiast po objęciu przez Komorowskiego funkcji p.o. prezydenta, stał się on faworytem rosyjskich mediów. " Komorowski nie musi nawet robić kampanii. I wygra " - wieściła "Izwiestia". I zachwalała -" liberał Komorowski ma image elastycznego i pragmatycznego polityka ".
- " Z Polską, gdzie prezydentem jest pan Komorowski, a rządem kieruje pan Donald Tusk, będzie się nam udawać, jak sądzę, znajdować punkty styczne i porozumienie znacznie bardziej konsekwentnie i konstruktywnie niż działo się to dotychczas w warunkach stałego współzawodnictwa prezydenta i rządu " - cieszył się z wygranej Komorowskiego szef komisji spraw zagranicznych Dumy Konstantin Kosaczow, zaś "Izwiestija" mogła tryumfalnie ogłosić - " Wybranie na prezydenta pragmatyka Komorowskiego ustawiło wszystko na swoje miejsca. Ideologicznie emocjonalna przesada epoki Kaczyńskiego dobiegła końca ".

CDN

Aleksander Ścios
Blog autora

ŚCIOS ODPYTUJE KOMOROWSKIEGO

23.04.2015r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet