OFERTA DLA RADYKAŁÓW - Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

OFERTA DLA RADYKAŁÓW

Słuchając deklaracji prezydenta Dudy o " odbudowywaniu wspólnoty " oraz zaproszeń pani Szydło kierowanych do " każdego Polaka, (.) i tych, którzy dokonywali innych wyborów ", zadaję sobie pytanie - jakie miejsce w planowanym scenariuszu "napraw" i "dobrych zmian" przypadnie tym, którzy "myśląc Polska", nie chcą zacieśniać fałszywych więzi z apatrydami i domagają się wystawienia uczciwego rachunku za lata destrukcyjnej polityki reżimu?
Co stanie się z tymi, którzy nie godzą się dziś na "zasypywanie podziałów" i nie odpowiada im wspólnota z tańczącymi na grobach barbarzyńcami oraz z gronem zdrajców "jednających" nas z Putinem? Jak mają zachować się ludzie, którzy - wbrew dogmatowi " przywracania polityce wymiaru merytorycznego ", pamiętają, że przez siedem lat doświadczaliśmy niezwykłych draństw i podłości ze strony reżimu, a wielu jego przedstawicieli ponosi osobistą odpowiedzialność za krzywdy lub śmierć naszych rodaków?
Sprowadzanie polityki do zwodniczej "merytoryczności", jest zabiegiem mogącym zadowolić niedowarzony zwolenników opozycji lub nawet przekonać niektórych wyznawców PO. Tym, którzy widzą w III RP komunistyczną sukcesję i dostrzegają ogrom zniszczeń dokonanych przez reżim, "panele dyskusyjne" i jałowe "debaty" nie zastąpią konkretów i radykalnych rozwiązań. Ten reżim zachował zbyt wiele sił, by obawiał się partyjnych programów i drżał przed eksperckimi analizami. W położeniu, w jakim znajduje się nasz kraj, tak pojmowana "merytoryczność", przypomina raczej zwodnicze placebo niż stanowi efektywny środek na neokomunistyczną dżumę.

Jeśli ktoś zechce argumentować, że polityczna pragmatyka rządzi się własnymi prawami i w okresie wyborczym wymaga od PiS-u "niekonfliktowych" deklaracji - wywoła we mnie tym większy niepokój. Byłby to bowiem tani machiawelizm, obliczony za doraźne cele partyjne i oszukanie wyborców. Tacy pragmatycy zapominają, że PiS nigdy nie głosił haseł obalenia III RP, zaś jego "niekonfliktowość" zawsze kończyła się porażką.
Doświadczenie wskazuje, że scenariusz koncyliacyjnych, miękkich relacji z reżimem, wcale nie musi wynikać z fortelu kalkulacji wyborczych, lecz z rzeczywistych układów i zapatrywań polityków PiS-u.
Nie pojmuję, dlaczego miałbym wierzyć, że wezwania do "budowania wspólnoty", żałosne konwenanse wobec BK i obsadzenie kancelarii prezydenta sierotami po PZPR i UW, miałoby dowodzić intencji rozliczenia prezydentury Komorowskiego? Skąd pewność, że śliskie deklaracje pani Szydło i zapewnienia o " potrzebie dialogu i wzajemnego rozumienia się ", są zaledwie wyborczą retoryką i nie doprowadzą dzisiejszej opozycji na manowce "konstruktywnego kompromisu"? Kto uważa, że to obawy przedwczesne, nie odrobił jeszcze lekcji z "rehabilitacji" J. Gowina i nie chce dostrzec kontredansów ludzi opozycji wokół reżimowców z PO-PSL.
W ostatnich latach, pan Jarosław Kaczyński popełnił dość kardynalnych błędów i dał wystarczająco wiele dowodów "zmienności nastrojów", bym słuchając oficjalnych wystąpień polityków Prawa i Sprawiedliwości, zabawiał się w czytanie między wierszami. Nie mam na to ochoty ani czasu.
Pytanie - co z tymi, którzy nie zgadzają się na miałką taktykę "modernizacji" i zamiast "dobrych zmian" chcą obalenia układu magdalenkowego, tylko pozornie wydaje się bez znaczenia. Można - kierując się logiką wyznawców i "niezależnych" żurnalistów -zaliczyć tych ludzi do grona "radykałów i defetystów", okrzyknąć prowokatorami, lub skazać na zamilczenie, ale obawiam się, że będą to rozwiązania nieskuteczne. Sprzeciw wobec ugodowych rozwiązań wyraża dziś zbyt wielu wyborców PiS, a jeszcze więcej liczy na dogłębne oczyszczenie życia publicznego i elementarną sprawiedliwość. Po ośmiu latach antypolskich rządów, po setkach afer, oszustw i zamachu smoleńskim, wielu uczciwych ludzi ma prawo odczuwać determinację i oczekiwać podjęcia zdecydowanych działań. Tym bardziej, gdy pamiętają jedno ze sztandarowych haseł PiS - "Polacy zasługują na więcej".
Tym, którym III RP nadal jawi się jako kraj prawa i demokracji, wystarczą zapewne akademickie dyskusje i blichtr partyjnych konwentykli. Jak długo - zależy od stopnia otumanienia.
Jeśli takich oczekiwań nie można bagatelizować, już dziś panie i panowie z Prawa i Sprawiedliwości powinni poważnie pomyśleć o "ofercie" dla "kontrowersyjnych radykałów" i w miejsce bełkotliwych (acz politpoprawnych) dywagacji, udzielić jasnych odpowiedzi na zasadnicze pytania:
- czy i jak zamierzają dokonać polityczno-prawnej oceny rządów PO-PSL i prezydentury B. Komorowskiego?;
- czy słowa Jarosława Kaczyńskiego z lipca 2010 roku - " Nie będę współpracował z nikim, kto był nie w porządku wobec mojego brata i innych poległych. Bo zachowania wobec nich były haniebne, one politycznie i moralnie wykluczają współpracę " - nadal wytyczają granicę moralnego konsensusu, czy też stały się już nieaktualne?;
- jakie miejsce w polityce nowego prezydenta i nowego rządu zajmie sprawa zamachu smoleńskiego i co uczynią te ośrodki dla wyjaśnienia okoliczności tragedii oraz ukarania inspiratorów, sprawców i popleczników?;
- czy i w jaki sposób nowe władze chcą podjąć walkę z wrogą działalnością ośrodków propagandy (zwanych dziś "mediami III RP") i jak zamierzają oczyścić życie publiczne z obecności ruskich rabów i zgrai antypolskich "autorytetów"? ; - jakie kroki zostaną podjęte w celu stworzenia polskiego wymiaru sprawiedliwości - a wcześniej ukarania sędziów i prokuratorów wysługujący się reżimowi oraz rozbicia prawniczych klanów, wywodzących się z czasów "socjalistycznej praworządności"?

Te i wiele innych pytań, powinny być zadane ludziom chcącym uchodzić za naszych reprezentantów. Jeśli politycy PiS nie potrafią lub nie chcą sformułować takiej "oferty" , nie powinni się dziwić, gdy "twardy" elektorat rozpłynie się wśród neoesbeckich "alternatyw politycznych" lub porzuci oczekiwania związane z partią Kaczyńskiego i pójdzie drogą długiego marszu. Gdyby ktoś dociekał - coś się Pan tak przyczepił "idącej ku zwycięstwu" partii opozycyjnej i tylko w nią wymierza ostrze krytyki - odpowiem po raz dziesiąty: wymagam od tych, z którymi wiąże nadzieję, krytykuje tych, których poważam i cenię. Są tego warci.
Od ludzi reżimu oczekuję jednej rzeczy: by zniknęli z mojego kraju na zawsze i zostali osądzeni podług swoich czynów. Po tym, co wiemy już na ich temat, kierowanie postulatów lub słów krytyki, uważam za uwłaczające i niegodne człowieka rozumnego. Takie relacje można okazywać osobom, które zasługują na zainteresowanie, nigdy zaś tym, którymi zaledwie się gardzi.

Aleksander Ścios
Blog autora

Z komentarzy na blogu Autora:
Wojciech Miara 9 lipca 2015 22:16

A. Ścios,

gdy mówi Pan o radykałach i ich ekstremistycznych oczekiwaniach, przypomina mi się tekst starego sbka z filmu ,,Rozmowy kontrolowane": ,,Ekstrema Solidarności chce zniszczyć wszystko - wszystko! Na szczęście my, wojsko i policja, przynajmniej kadra..." .

.. Każda próba odejścia ugrupowań prawicowych w ciągu ostatnich dwudziestu lat od linii ,,ekstremy Solidarności" kończyła się finalnym zejściem tychże ugrupowań. Oby nie czekało to PiSu. Przegrywa zawsze Polska.

jeżeli PiS wygra wybory i będzie w rządach kierował się dyrektywą ,,dobrego zarządzania państwem" w nadziei, że właśnie dobre merytorycznie (a przynajmniej znośne w porównaniu z POPSL) rządy przyniosą stałe poparcie społeczne, zrobi moim zdaniem błąd śmiertelny. Rząd Jarosława Kaczyńskiego był merytorycznie nienajgorszy (jak na polskie rządy) i poprawił sytuację gospodarczą (zmniejszenie podatków, zniesienie podatku spadkowego, poprawa wielu wskaźników, ochrona publicznych zasobów, i wiele innych) , w konskwencji przegrał wybory i został przez większośc spoleczeństwa znienawidzony. Ta większość nie jest zdolna do samodzielnej oceny, czy żyje się im lepiej, musi mieć to wyjaśnione w telewizji (tak samo ci ludzie nie potrafią sami zdecydować, jak się ubrać).

Bez decydującej i rzetelnej rozprawy z kwadryga: słuzby silowe, administracja państwa razem z tzw. wymiarem sprawiedliwości, oligarchia partyjna POPSL i wreszcie oligarchia finansowych grandziarzy - każdy rząd prawicowy będzie siedział na stołku z podpiłowanymi czterema nogami. Co z tego wyjdzie na długą metę...

Obym się mylił, ale Pan Andrzej Duda i Pani Beata Szydło robią raczej wrażenie polityków celujących w urzędniczenie, a nie w wymianę ciosów.

Zgadzam się zatem z Pańskim postulatem, ogłoszonym parę tesktów wcześniej, że podstawowym kryterium oceny rządów prawicowych będzie chęć obalenia systemu, a nie zarządzania nim.

Na koniec dodam, że dla mnie pierwszym papierkiem lakmusowym zamiarów i jakości rządów prawicy będzie status Antoniego Macierewicza. Jeśli zostanie on wyautowany, to właściwie będziemy w domu...


pozdrawiam Pana

Wojciech Miara,

Bardzo podoba mi się to zdanie Pańskiego komentarza - "Bez decydującej i rzetelnej rozprawy z kwadryga: słuzby silowe, administracja państwa razem z tzw. wymiarem sprawiedliwości, oligarchia partyjna POPSL i wreszcie oligarchia finansowych grandziarzy - każdy rząd prawicowy będzie siedział na stołku z podpiłowanymi czterema nogami".
Warto zauważyć, że takie stwierdzenie (i wynikające z niego działania) w najmniejszym stopniu nie kłócą się z "dyrektywą dobrego zarządzania państwem". Przeciwnie - by w ogóle móc zarządzać tym państwem, trzeba wpierw usunąć toczącą go gangrenę. Służby, propaganda i tzw. wymiar sprawiedliwości, są największym ogniskiem patologii.
Jeśli politycy PiS sięgną po przykre doświadczenia z lat 2005-2007, będą musieli zrozumieć, że bez mocnej rozprawy z ową kwadrygą (a dodałbym tu jeszcze ośrodki propagandy) nie będą możliwe żadne "dobre zmiany".
To jest priorytet, od którego trzeba zaczynać proces odzyskiwania państwa. Można bowiem mieć najcudowniejsze programy i najlepszych fachowców i polec na jednej, prostackiej kombinacji operacyjnej - jak np. z udziałem posłanki Samoobrony i pewnego "doświadczonego" posła PiS.

Ma Pan rację twierdząc, że "Andrzej Duda i Pani Beata Szydło robią raczej wrażenie polityków celujących w urzędniczenie, a nie w wymianę ciosów". To jest najpoważniejsza troska, bo charakterystyczną miękkość tych osób (odczytywaną błędnie, jako wyraz formacji kulturowej), odbieram jako czynnik decydujący o politycznej strategii PiS-u.
Dostrzegłem również, że na dotychczasowej "giełdzie nazwisk" potencjalnych ministrów i urzędników, brakuje Antoniego Macierewicza i zgadzam się, że przyszła pozycja tego najważniejszego polityka opozycji ,będzie kluczowa. Zauważyłem także, że w kierunku ministrowania MON, mocno przerabia nogami pan Czarnecki (vide jego tekst "Jak dozbroić polską armię?" z "Rzeczpospolitej") i tu można zakładać, że były pupil Leppera zamierza odgrywać specjalistę od wojskowości.

Dziękuję za komentarz i pozdrawiam

Drogi Panie Aleksandrze,

1. Zapewne zdaje Pan sobie sprawę z tego, że - podobnie jak w przypadku pamiętnych "pytań do Komorowskiego" - nie uzyska Pan odpowiedzi na żadne z pytań do PiS, pomimo że dla ludzi wolnych są one oczywiste i absolutnie podstawowe. Do kogo więc je Pan adresuje? Czyżby rzeczywiście już tylko "do potomności"?

2. Bo przecież nie uwierzę, że kieruje je Pan do polityków PiS, czy "opozycyjnej" drobnicy? Ci ludzie nie czytają takich rzeczy, a jeśli nawet czytają, nie zawracają sobie nimi głowy. Panu (w najlepszym wypadku) przypną łatkę szkodliwego "oszołoma - czarnowidza", którego nic nie zadowoli i zawsze będzie działać "wbrew". Głupsi z nich - w ogóle nie pojmą, o co Panu chodzi; natomiast ci, którzy pojmą, tym bardziej będą Pana zwalczać - przez zamilczenie.

3. Mentalność niewolnicza, Panie Aleksandrze, dotyczy przecież nie tylko "społeczeństwa", ale także - może nawet przede wszystkim - klasy politycznej, w tym "opozycyjnej". I to jest ze wszystkiego - najgorsze.

4. O tym, że pisał Pan o Zbrojnej Organizacji Przestępczej - począwszy od KPP / IW / NKWD / UB / SB, poprzez PZPR, aż po bękarty OS: UD-UW, KLD oraz wzorcowy produkt służb: PO - i to wtedy, kiedy nikt inny tak pisać się nie ośmielał [blog: http://cogito.salon24.pl/ - lata 2008-2011] - już się nie pamięta. Tyle lat... Dlatego nie pamiętając, że to Pan pierwszy rozpoczął walkę o prawdę o księdzu Jerzym, walkę z Komorowskim i ze służbami III RP (o wciąż ruskiej proweniencji), wielu jest obecnie przekonanych (a pamiętający mąciciele tylko ich w tym utwierdzają), że zawsze był Pan li - tylko - krytykiem PiS, ewentualnie jeszcze Komorowskiego (z uwagi na "osobistą obsesję", rzecz jasna!).

5. Stąd moja prośba o zachowanie pewnej równowagi w wymierzaniu karzących razów, i - pomimo zrozumiałej odrazy, którą w pełni podzielam, - zmuszenie się do wypunktowania raz jeszcze, z lodowatą precyzją, głównych przestępstw zbrodniczej szajki, pośród których "afery" nie są wcale najważniejsze! I dopiero w tym kontekście zadawania (doskonałych!) pytań PiSowi. Wtedy "elektorat" przypomni sobie może, z kim to mamy się bratać i sprzymierzać i uświadomi, że ludzie uzbrojeni w broń i służby (jak ta banda) zawsze wygrają z konwektylującymi gadaczami. Nawet jeśli chwilowo, (ze względu na uwarunkowania geopolityczne i nastroje społeczne) - oddadzą im władzę. Jej odebranie będzie - jak w 2007, czy w 2010 - dziecinnie łatwe.

Jednak zrozumiem - i nie będę miała za złe, jeżeli uzna Pan to za rzecz zbędną. Bo jeśli nie pojęli przez 25 lat, jakże mają zrozumieć teraz, zwłaszcza upojeni rysującym się coraz wyraźniej wyborczym zwycięstwem?

Pozdrawiam serdecznie - i chyba nie muszę zapewniać, że całkowicie utożsamiam się z Pańskim tekstem?

Droga Pani Urszulo,

Tytuł mojego tekstu wyraźnie sugeruje, że pytania są właśnie "ofertą dla radykałów". Chciałbym nakłonić osoby, które podzielają podobny "radykalizm" do stawiania tych pytań publicznie - podczas spotkań z panią Szydło, z prezydentem Dudą, z posłami i reprezentantami PiS.
Należy pytać o konkrety i nie zadowalać się mętnymi wywodami z programów partyjnych, paneli i konwentykli.
Nie musi nas odchodzić strategia "miękkiego ślizgania" przedwyborczego.To fatalna optyka. Mamy prawo wiedzieć - czy ludzie, na których oddajemy głos, chcą rzeczywistych, czy pozorowanych zmian.
Wyznam, że nic mocniej nie wyprowadza mnie z równowagi, jak twierdzenia głupców, jakoby PiS musiał dziś ukrywać rzeczywiste zamiary, temperować retorykę i "ograniczać radykalizm". Tak, jakby nie czynił tego zawsze w okresie wyborczym.
Jeśli mówią tak żurnaliści "wolnych mediów" lub jawni i tajni działacze partyjni, mogę zrozumieć ten koniunkturalizm. Gdy coś podobnego plecie wyborca, wycierając sobie przy tym gębę hasłami prawdy i uczciwości, mamy do czynienia z mentalnością partyjnego wyznawcy, któremu wierność partii myli z własnym dobrem i dobrem kraju.

Bardzo dziękuję, że zechciała Pani przypomnieć o moich tekstach sprzed wielu lat.
Rzeczywiście, w tamtym czasie, pisanie o BK, służbach czy przeszłości ludzi PO, nie należało do ulubionych zajęć blogosfery i "wolnych mediów". Smutnym przykładem jest afera marszałkowa, ale także afera stoczniowa, skutecznie zakryta pomniejszymi "newsami".
Dziś zakładam, że stali czytelnicy bezdekretu doskonale pamiętają, że nie "zawsze byłem li - tylko - krytykiem PiS" :) ale pamiętają także, z jakich powodów pojawiła się ta krytyka i co leży u jej podstaw.
Jeśli jednak ktoś rozpoczyna lekturę moich tekstów od ostatnich i (tylko na tej podstawie) chce formułować dalekosiężne wnioski i krytyczne oceny - nic na to nie poradzę. Zawsze otwarcie pisałem, że nie jest to blog dla wszystkich. Podobnie, jak nikt nie ma obowiązku śledzenia moich twettów,
Zauważyłem ostatnio, że w takim procederze łatwego "szufladkowania" celują osoby z towarzystw wzajemnej adoracji, skupionych wokół "wolnych mediów", tudzież różne panie -hiperpatriotki oraz mędrcy z Salonu24.
Proszę mi zatem wybaczyć, ale jeśli z powodu ułomności tych person lub krótkiej pamięci czytelników, miałbym zabiegać o "o zachowanie pewnej równowagi w wymierzaniu karzących razów" - poczułbym się dość podle.
Nie wspomnę o tym, że zachowując pozory takiej równowagi, nie tylko oszukiwałbym czytelników, ale postępował wbrew słowom, które kończą mój bieżący tekst.
Droga Pani Urszulo, ja naprawdę uważam, że po ośmiu latach doświadczeń posiadamy już tak ogromną wiedzę na temat reżimowego paskudztwa, że 1673 tekst o podłości/głupocie Kopacz czy aferze z udziałem PO-PSL, nie ma najmniejszego znaczenia. To jest klasyczne "bicie piany", obliczone na zyski "wolnych mediów" i utrzymywanie elektoratu w "stanie napięcia".
Ja zaś bardzo bym sobie życzył, byśmy poszli krok dalej i zamiast tkwić w martwym punkcie z tabliczką "ta władza jest be", szukali sposobów jej obalenia, rozmawiali o "radykalizmie", stawiali wymagania i pytania "naszym" politykom, kreślili obraz wolnej Polski, wzbudzali w rodakach dumę i pragnienie wolności.
Być może, moje ostatnie teksty wydają się odległe od takich wizji, ale (w tym wypadku) proszę o więcej cierpliwości. Wierzę bowiem, że właśnie Pani doskonale pamięta o perspektywie długiego marszu :)

Pozdrawiam serdecznie

09.07.2015r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet