LISTOPAD TO DLA POLSKI NIEBEZPIECZNA PORA - Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

(klik)

Yo: Bądź zdrów, Proroku naszej obolałej, ledwie żywej miłości do Tego Kraju!
LISTOPAD TO DLA POLSKI NIEBEZPIECZNA PORA

Zbyt trudna, by ją odrzucić i zgasić lichtarze pamięci. I nadto znacząca - gdy niepokoi tchórzy echem wydarzeń - tego, co musi być szalone, by nazwane najświętszym w naszej historii.
To pora niebezpieczna. Gdy budzi Wysockich, Sowińskich, Piłsudskich. Gdy z mroków zapomnienia powołuje Guślarzy i chóry nocnych ptaków . Pora jakże sprawiedliwa - równie sycąca Poetów, jak prostych grabarzy.
To pora, gdy idą między żywych duchy - i razem się bratają.
Ci z Cytadeli i Pragi, z tymi spod Zadwórza. Tłumy z Lasu Katyńskiego, z garstką spod Smoleńska.
A tak zbratani, jak tylko ręka kata może połączyć ofiary.
Oni się modlić przychodzą na groby w dnie narodowej, tak zwanej, żałoby.

Miał rację Konstanty bojąc się listopada. To w naszych dziejach miesiąc niezwykły, w którym liberum conspiro kończy się śpiewem Pierwszej Brygady i wybucha Niepodległą. Mieli rację jego sukcesorzy, gdy z lękiem wypatrywali naszych codziennych spisków i kroków mściwych synów. Dziś powinni się bać. Pamięci o Tych, którzy odeszli - choć mogli z nami pozostać.
I gniewu tych, którzy zostali - na przekór zmorom ze słowa - gesta - cienia.
Czekam na Polski Listopad. Porę niebezpieczną dla głupców i kuglarzy. Dla Onych - rechoczących ze słów o braku "zemsty i odwetu" i tych, którym roi się wspólnota upiorów z żyjącymi. Groźną dla ludzi bez pamięci, świadków "pierwszej perspektywy" i bywalców salonu .
Czekam na porę tak niebezpieczną, bo naznaczoną nadzieją. Nie tę lichą, marną, co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera - ale listopadową, zwyczajną, która czerpie odwagę z rzeczy wyklętych.
Czy ludzie, którzy po nią sięgają - wiedzą co im grozi? Czy znają karę za uleganie satyra obietnicom? Za zniweczenie - może ostatnich marzeń.
Jeśli jeszcze wierzą, że Bóg cara zrobił carem - lepiej im było się nie urodzić. A nam - nie doczekać tej Nocy.

Aleksander Ścios
Blog autora

podpisz petycje

Z komentarzy na blogu Autora:
Yo 2 listopada 2015 20:10

Witam!
Nigdy nie komentuję, nie polemizuję - jak dotąd :) - ale bardzo szanuję Autora tego bloga i często tu zaglądam, bo to co Pan pisze porządkuje mi nieco spojrzenie na świat, nazywane światopoglądem. I jakże często odpowiada na pytania, których nie ma komu zadać, bierze w obronę tych, których i ja podziwiam. Itp, itd... Chcę dziś, wyjątkowo, zareagować na ten wpis, ponieważ chwyta za serce. Może dlatego stali bywalcy milczą... Bo co tu gadać, oceniać, chwalić..? Wszystko słoma i miedź brzęcząca. Bądź zdrów, Proroku naszej obolałej, ledwie żywej miłości do Tego Kraju!
+++
Yo

Aleksander Ścios 3 listopada 2015 10:07

Szanowni Państwo,

Jak najserdeczniej dziękuję za Państwa obecność i zamieszczone pod tekstem komentarze.
Panu Yo zaś szczególnie - za życzenia. Prawdziwym prorokiem jest tylko Wieszcz Wyspiański, a jedynym proroctwem - jego słowa z "Nocy Listopadowej" i "Wyzwolenia".
Szczerze zachęcam do przypomnienia sobie tych dzieł. Na pohybel głupcom, którym polski "romantyzm" kojarzy się z brakiem realizmu.
Trzeba je przypomnieć, właśnie w listopadzie, który w tym roku mógłby stać się symbolem polskiego miesiąca. Nie za sprawą politycznych roszad i knowań małych demiurgów, ale za przyczyną wyzwolenia ogromnego potencjału nadziei. Ludzie, którzy chcą na nim budować swoje małe, partyjne zamysły, muszą mieć świadomość odpowiedzialności. Ale też wizję kary, jaka ich czeka za roztrwonienie narodowego dobra.

Pozdrawiam serdecznie

***

viva cristo rey 3 listopada 2015 15:12

Pan Ścios i Komentatorzy

Trochę czekaliśmy na nowy wpis Autora, dziękuję, że się pojawił.

Jak zawsze niepoprawnie optymistycznie czuję, że TEN listopad, to będzie dobry listopad.

Dzieciaki będą czytały w podręcznikach o chmurach kłębiących się nad Polską, o przełomowych wyzwaniach, o zdradach i knowaniach, o tchórzostwie niektórych sojuszników i fałszywych przyjaciołach, o zaklętych, śmiertelnych wrogach, którzy chcieli zadać ostateczny cios.

I o sponiewieranym narodzie, który, zdawało się, upadł, sprzedał swoją duszę, zatracił się we wzajemnych waśniach, zanurzył w nihilizmie i użyciu, w małych grach.

A potem dzieciaki przeczytają, że ten naród powstał, odrodził się, nie wiadomo z pomocą jakiej siły. Że znowu był gotów bronić rzeczy dla człowieka najcenniejszej - wolności. Że nie wszyscy przyjaciele zdradzili, że w godzinie próby stanęli razem z nim.

I przeczytają, że Polska znowu się odrodziła, tylko piękniejsza, silniejsza siłą miłości i prawdy.

A potem pojadą na kolonie, bo będzie je na to stać, nad Morze Czarne albo Adriatyk. :))

Pozdrawiam serdecznie

Aleksander Ścios 4 listopada 2015 16:25

viva cristo rey,

Najbardziej podoba mi się ostatnia wizja - polskich dzieci, których rodziców stać na wakacje nad Morzem Czarnym albo Adriatykiem.
W pozostałych kwestiach byłbym bardziej sceptyczny. A to głównie za sprawą wizji narodu, który "powstał, odrodził się, nie wiadomo z pomocą jakiej siły".
Podczas prezydentury pana Dudy i rządów PiS, taka wspólnota nigdy nie powstanie.
Ci bowiem, którzy planują dokonać "odrodzenia", chcą budować wspólnotę narodową na połączeniu polskości z antypolskością, na integracji społeczeństwa, którego korzenie wyrastają z polskiej tradycji, ze zbiorowiskiem obcych - apatrydów.
Ci ludzie pragną "zasypywać podziały", nie pytając o winę i karę. Każą "patrzeć w przyszłość", nie próbując rozliczyć grzechów przeszłości.
Najgorsze zaś, że zamierzają budować społeczność ludzi wolnych wraz z tymi, którzy noszą piętno niewolnictwa. To nie tylko nie ma prawa się udać, ale stanowi historyczne oszustwo, obliczone na uzyskanie doraźnych, politycznych korzyści.
Pisałem już dawno, że kto próbuje takiej sztuki - nie tylko nie ocali niewolników, ale zgubi ludzi pragnących wolności.

Pozdrawiam Pana

***

Iwona 3 listopada 2015 16:06

@ All

Odnośnie petycji (nawiązując do rozmowy na tt), to prewencyjnie, gdyby miało dojść do sytuacji, że ta petycja wyląduje w szufladzie prezydenta, to ja napiszę list motywujący do zainteresowania się sprawą i podjęcia działań do całego parlamentu.

Ten list mam już w zasadzie napisany: będzie coś o sztucznie utrzymywanym śledztwie i utajnieniu dokumentów przed opinią publiczną, będzie cytat ze Zbigniewa Wassermanna (ojca pani minister sprawiedliwości), cytat z apelu St. Mikołajczaka, cytaty komentarzy ludzi, którzy podpisali petycję i liczą na "swojego Prezydenta", będą nazwiska szanowanych ekspertów, którzy podpisali petycję i moje pytanie: "Co jest ukrywane przed Polakami?".

Może coś to da?

Aleksander Ścios 4 listopada 2015 16:30

Pani Iwono,

To bardzo dobry pomysł. Ale ta petycja nie ma prawa "wylądować w szufladzie prezydenta". Jeśli pojawi się groźba takiej sytuacji, musimy uczynić wszystko co w naszej mocy, by zmusić pana prezydenta do udzielenia odpowiedzi.
Niezależnie, jak miałaby brzmieć ta odpowiedź.
Sprawa zabójstwa księdza Jerzego jest nazbyt ważna, jest zbyt wielkiej miary, by można było ją pogrzebać na jakimkolwiek "ołtarzu polityki".

***

przemek łośko 3 listopada 2015 20:30

Pierwszym wyraźnym sygnałem, w którą stronę zmierzamy będzie prezentacja rządu.

Istotne jest jednak to, czy nowa władza zechce zmierzyć się z dwiema najpotrzebniejszymi reformami:

1. desowietyzacją - w sferze państwowej, gospodarczej i mentalnej
2. budową państwa obywatelskiego - a to oznacza całkowitą przebudowę i znaczne ograniczenie administracji państwowej oraz samorządowej (ich kompetencji, liczebności, uprawnień) - krótko: czy władza gotowa jest, że mechanizm państwowy ma służyć obywatelom zachowując silną troskę o przyszłe losy państwa i obywateli, czy ma ich wyzyskiwać, nie troszcząc się o przyszłość własną i obywateli.

Dopiero te kroki pokażą, czy nowy rząd, cała klasa polityczna chce silnej Polski, czy brnie w stare omamy i stare układy.

Już dziś słyszymy o inicjatywach o wadze komara i odwadze myszy. Likwidacja gimnazjum może i da pewne oszczędności budżetowe, zmiany programowe na pewno pozwolą na budowę sensowniejszego modelu kształcenia, ale czy są ważniejsze od desowietyzacji, redukcji kosztów obsługi administracji i uwolnienia gospodarki zakorkowanej koncesjami i przywilejami dla "swojaków"? Czy likwidacja gimnazjów to sprawa pilniejsza od podniesienia budżetu na obronność, budowa sił szybkiego reagowania, odbudowa wywiadu i kontrwywiadu, rozwijanie nowych, przełomowych technologii wojskowych?

Wiele pokaże również konstrukcja budżetu. Chcę zobaczyć wielką redukcję świadczeń nie socjalnych, ale urzędniczych! Chcę zobaczyć wielkie ograniczenie ilości urzędniczych etatów i wielkie podwyższenie wymagań dotyczących efektywności i bezbłędności pracy urzędników. Chcę zobaczyć likwidację połowy pustych etatów w ZUS, likwidację korupcyjnych agencji. Chce zobaczyć czy rząd jest zdolny do unieważnienia tych transakcji prywatyzacyjnych, które zostały przeprowadzone niezgodnie z prawem. W tym przypadku nie chodzi o to, czy rząd się odważy, tylko, czy nie da się skusić. Czy nie wybierze łatwizny.

To państwo trzeba bardzo głęboko przebudować, a to oznacza, że trzeba oczyścić jego szkielet z korupcyjnych mechanizmów prawnych, a jego tkanki z raka grup resortowych i uprzywilejowanych.

Wybory są za cztery lata. Najtrudniejsze ruchy trzeba zrobić zaraz po objęciu władzy, potem będzie już tylko trudniej.

Aleksander Ścios 4 listopada 2015 17:09

Panie Przemku,

Doskonale Pan przedstawił te priorytety, ale nie byłby sobą, gdym nie dolał dwóch "kropel goryczy".
Pierwsza, to określenie "społeczeństwo obywatelskie". Wprawdzie sensownie Pan wyjaśnił, co rozumie pod tym postulatem, to zawsze wzdrygam się słysząc taką nazwę.
Myślę bowiem, że my - Polacy od dawna nie wiemy, co to w ogóle jest owo "społeczeństwo obywatelskie", zaś każdy, kto żongluje tym terminem przypomina mi zręcznego acz ślepego prestidigitatora zabawiającego niezbyt rozgarniętą publikę.
Nie pora tu na obszerne uzasadnienia, zatem wspomnę tylko, że gdybyśmy kiedykolwiek mieli choćby namiastkę takiego społeczeństwa, nie mogłoby dojść do przejęcia władzy przez zbieraninę PO-PSL, do zamachu smoleńskiego ani do ośmioletniego okresu hańby i upodleń.Nie mogłoby być tyle obojętności i przyzwolenia na zło.

Społeczeństwo obywatelskie to takie, które broni swoich interesów wszelkimi sposobami. To zbiorowisko ludzi świadomych swoich praw i obowiązków, ale też świadomych zagrożeń, dbające o własne dobro i bezpieczeństwo.
Społeczeństwo obywatelskie istnieje w Rumunii, gdzie trwają uliczne protesty przeciwko skorumpowanej władzy. Istnieje na Ukrainie, której obywatele siłą przegnali ruskich rabów. Ale nie sposób doszukiwać się go w III RP, której obywatele są głusi i ślepi na najbardziej podłe postępki reżimu.

Tym bardziej nie sposób wierzyć, że o taką wartość będzie walczyła partia, która nade wszystko ceni "demokrację parlamentarną" i jak ognia boi się społecznej aktywności, buntu i sprzeciwu. Ta partia prędzej skanalizuje wszelkie objawy autentycznej obywatelskości niż będzie do niej namawiała.
Druga "kropla goryczy" dotyczy refleksji nad możliwości zrealizowania wymienionych przez Pana postulatów. W pierwszym punkcie pisze Pan o desowietyzacji.
Jeśli rozumieć ją tak, jak ja pojmowałbym ten termin, oznaczałoby to "opcję zerową" - w służbach,dowództwie sił zbrojnych, mediach publicznych oraz w tzw. wymiarze sprawiedliwości. Już dziś możemy uznać, że jest to nierealne. Z wypowiedzi różnych mędrków, szykujących się na rządowe posady wynika, że możemy raczej liczyć na pewien "lifting", tzw. reformy i drobne roszady personalne oraz politykę kontynuacji.
Tymczasem jest dla mnie oczywiste, że jeśli w wymienionych powyżej obszarach nie dojdzie do autentycznej "rewolucji", żadne z planów PiS-u (nawet tych mocno okrojonych) nie mają szans na realizację. Obecny "aparat" państwowy jest tworem całkowicie zdegenerowanym, niezdolnym do działania w interesie Polaków. Tylko wymiana tych ludzi (choćby na osławionych harcerzy) daje cień szansy na odzyskanie Polski.
Od realizacji tego postulatu musiałaby zacząć nowa władza.
Skoro nie zacznie, nie oczekujmy "cudu nad Wisłą".

Pozdrawiam Pana

Panie Aleksandrze,

desowietyzację rozumiemy tak samo.Poszedłbym jeszcze dalej i uznał SB i MO za organizacje zbrodnicze, i na podstawie takiej kwalifikacji odebrałbym wszelkie świadczenia i przywileje bandytom, którzy służyli w tych formacjach, a na ich dzieci nałozyłbym obowiązek przejścia specjalnej procedury desowietyzacyjnej, o ile ubiegałyby się o stanowiska w administracji publicznej, wojsku, policji lub w mediach publicznych.

Nie użyłem terminu "społeczeństwo obywatelskie", ale świadomie - "państwo obywatelskie". W tym stanie etycznego upodlenia, do którego obywatele doprowadzili sie sami i zainspirowani rządzącymi łatwiej jest - w moim odczuciu - zbudować państwo obywatelskie, niż społeczeństwo obywatelskie. Liczę na to, że społeczeństwo o takich cechach wytworzy się wtedy, kiedy będzie zmuszone działać w obywatelskim otoczeniu prawnym i systemowym. Budowę państwa obywatelskiego łatwiej dziś przeprowadzić niż ponownie nauczyć obywateli niezależności i solidarności. Ulice dyszą chciwością i pragnieniem posiadania współczesnych błyskotek, nie tylko za cenę wolności (nie spotkałem dotąd osoby na ulicy, która rozumiałaby ten termin; najczęściej mylony jest z niezależnością), ale nawet za tak małą cenę jak czas wolny. Polacy wolą nie mieć czasu wolnego, niż zaryzykować brak zgrabnego telefonu komórkowego. Wolą nie umieć czytać wierszy, wolą nie znać malarstwa, wolą nie słuchać muzyki, niż pozwolić sobie na brak modnego ubioru lub ajpada, zegarka, etc.

Z takiej mąki chleba powszedniego cnót obywatelskich nie sposób ugnieść. Trzeba tej mące dać i formę, i zaczyn, i piec - i nawet szczyptę soli.

***

Marcin Ís 4 listopada 2015 15:26

Ad. news

Pomyślmy, po tak spektakularnych zwycięstwach partii, która ma szansę zadbać o sprawy polskie taki Marsz Niepodległości 2015 mógłby sie przerodzić w, niedaj boże, jakiś zryw patriotyczny na miarę pierwszej Solidarności!
Tymczasem Prezydent chce być tak poprawny, że na doradców dobrał sobie przysłowiowych i policjantów i złodziei.
Hasłem prezydenta jest raczej: "Prezydent wszystkich... posiadających obywatelstwo polskie".

Co zrobi PiS? Zorganizuje własny marsz?

Od pierwszych dziwnych decyzji i zachowań nazywam sobie PAD: Pan "Lalka". Chować się po pałacach i kościołach, dać dyla do Białej Podlaskiej to jest na razie śmieszne. Obawiam się jednak, że on jest zdolny zacząć na wzór bolka "wzmacniać lewą nogę" a wtedy zapracowałby na inne przezwisko.

Z "naszego" można stać się tylko "zdrajcą".

Aleksander Ścios 4 listopada 2015 17:33

Marcin Ís,

Pan prezydent Duda ma jasne cele swojej prezydentury: powinien dobrze wyglądać, mądrze przemawiać bez kartki, bywać w odpowiednim czasie w odpowiednich miejscach, być wzorem patrioty i katolika, unikać konfliktów i "kontrowersyjnych" tematów. Ponadto ma - odznaczać, nadawać, radzić się i udzielać.
Dlatego nie byłem zaskoczony jego odmową wzięcia udziału w Marszu Niepodległości.
W tej kwestii panuje partyjna dogmatyka i dla członków partii pana Kaczyńskiego ów Marsz jest inicjatywą "obcą". Ponadto człowiek, który ma "budować wspólnotę" i (wzorem poprzedników) być prezydentem wszystkich Polaków, nie mógłby uczestniczyć we wrażej imprezie, której przyświeca polityczne niepoprawne hasło - "Polska dla Polaków,Polacy dla Polski". Cóż powiedzieliby czytelnicy GW, do których pan Duda kierował ciepłe słowa, gdyby zobaczyli prezydenta wśród młodych wichrzycieli i buntowników?
Nie chcę nawet szerzej komentować tej złej, głupiej decyzji, bo szkoda na to czasu i energii. Zaciekli zwolennicy pana Dudy i tak nie pojmą, dokąd prowadzi ta droga.
Szkoda tylko, że właśnie w tym listopadzie, gdy tysiące Polaków mogłoby wreszcie uczestniczyć w wolnym i bezpiecznym manifestowaniu polskości, pan prezydent wybrał obecność wśród oficjeli i ducha poprawności politycznej.
Przed kilkoma laty, gdy Marsz Niepodległości był atakowany przez lewackie bojówki i rozbijany przez neo-ZOMO, napisałem tekst "Nie zatrzymujcie tego marszu". Tam zaś były słowa:
"Obowiązek reprezentantów narodu polega na odrzuceniu całego bagażu antyludzkiej i antypolskiej tradycji, zatruwającej nasze życie od ponad dwóch dekad.
Dlatego sobotniego marszu nie wolno zatrzymać na stacji "konstruktywnej opozycji" lub kierować na manowce pseudodemokracji. Trzeba zrobić odważny krok i z gniewu ludzi uczciwych wytyczyć drogę do wolnej Polski."

***

wsojtek 4 listopada 2015 17:56

Witam. Nędznicy,którzy nie dotrzymują słowa i ich medialna gra. Proszę zderzyć ze sobą informacje: 1) z 23.04.2015r http://www.niezalezna.pl/66360-pod-gradobiciem-pytan-duda-debatowal-z-uzytkownikami-wykopu cytat z ówczesnego kandydata A.Dudy "Moim marzeniem jest wspólny marsz w dniu Święta Niepodległości z udziałem prezydenta" 2) z 4.11.2015r http://www.fakty.interia.pl/polska/news-prezydent-andrzej-duda-nie-wezmie-udzialu-w-marszu-niepodleg,nId,1915837 cytat z min.W.Kolarskiego z KPRP "PAD nie skorzysta z zaproszenia na Marsz Niepodległości" ,3) tworzenie alibi dla środowiska "zgniłych dorszy" http://www.telewizjarepublika.pl/petycja-do-andrzeja-dudy-quotpanie-prezydencie-nie-idz-na-marsz-niepodleglosciquot,25548.html Stawiam wprost następujące pytania: -ile jest w środowisku rządzącym PAD & PiS z trudem kamuflowanego UWolstwa ?,-do jakich granic posunie się jeszcze to właśnie środowisko,które stać na łamanie obietnic nie tylko w sprawie Marszu Niepodległości,ale także w sprawie rozrostu nomenklatury przez tworzenie "nowych województw" ?,-czy to właśnie środowisko stać na podjęcie odnowy i odbudowy państwa,w tym służb i wojska?,-czy to właśnie środowisko stać na rzetelność w unicestwieniu mafii satelitarno/informatycznych ? PS: Panie A.Ścios-niech im pan wbije w te tępe głowy definicję komuny wg. blogera @michael (str.91 pana książki o broni utraconej) Pozdrowienia.

Aleksander Ścios 4 listopada 2015 18:24

wsojtek,

Nie miałem pojęcia o takiej deklaracji pana Dudy. Rzeczywiście, na pytanie - "- Czy w przypadku zwycięstwa w wyborach prezydenckich będzie Pan kontynuował zapoczątkowany przez poprzednika Marsz Prezydencki jedenastego listopada? Czy może jednak uzna Pan Marsz Niepodległości za największe społeczne obchody i porozumie się z organizatorami w celu usprawnienia i podniesienia bezpieczeństwa" - pada odpowiedź- "Moim marzeniem jest wspólny marsz w dniu Święta Niepodległości z udziałem prezydenta."
Dobrze, że Pan do dostrzegł.
Wygląda na to, że prezydent Duda nie chce już realizować swoich marzeń sprzed kilku miesięcy. Mówiąc zaś serio - tak rażąca rozbieżność deklaracji z czynami, wystawia panu Dudzie jak najgorsze świadectwo.

Pozdrawiam Pana

***

Maras kiełek 4 listopada 2015 20:29

Prezydent nie powinien odrwracać się od środowiska, które mimo swoich ułomności i pewnie masy agentów i prowokatorów, jednak jest podstawą zdrowego narodu. Ci ludzie być może w większości prości, ale aktywni w dobrej sprawie, dla nich pojęcie Ojczyzny przodków istnieje w sercu, nie można stracić tego poparcia, bo być może kiedyś znów się przyda. Prezydent powinien takie rzeczy wiedzieć, że Państwo buduje się od spodu, a nie od góry, od głowy to się tylko może zepsuć.

Urszula Domyślna 4 listopada 2015 23:02

Pan prezydent Duda - pewnie z obawy o reakcję politpoprawnych gadzinówek - wolał się nie mieszać z tymi okropnymi "nacjonalistami". Za to nie miał żadnych oporów z powołaniem do Narodowej Rady Rozwoju czterech agentów SB (tzw. TW) z tow. Rotfeldem na czele i mnóstwa dziwnych "osobistości", niektórych rodem z PRL. Kilkanaście bardzo przyzwoitych osób w NRR nie jest w stanie zneutralizować tego ponurego wyboru.

Przypominam skład Rady:

dr hab. Grażyna Ancyparowicz
prof. dr hab. Rajmund Bacewicz
Marek Balicki
prof. dr hab. inż. Bronisław Barchański
Piotr Bąk
dr Czesław Bielecki
Janusz Bodziacki
dr Leszek Borkowski
ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz
Jacek Bromski
dr hab. Ryszard Bugaj
Piotr Buras
Piotr Całbecki
Jerzy Chmielewski
prof. dr hab. inż. Maciej Chorowski
dr Marek Chrzanowski
prof. dr hab. Piotr Czauderna
dr Maciej Dercz
Jolanta Dobrzyńska
Rafał Dzięciołowski
dr Jan Fałkowski
dr Barbara Fedyszak-Radziejowska
prof. dr hab. inż. Janusz Filipiak
dr hab. Dariusz Gawin
prof. dr hab. Zyta Gilowska
prof. Stanisław Gomułka
dr hab. Łukasz Hardt
Tadeusz Hatalski
dr Monika Jakubowska
Adam Jarubas
prof. dr hab. Wojciech Józwiak
ks. Stanisław Jurczuk
prof. dr hab. Antoni Kamiński
prof. dr hab. Stanisław M. Karpiński
Roman Kluska
Piotr Kozakiewicz
prof. dr hab. Elżbieta Kryńska
Kazimierz Kujda
dr Jakub Kumoch
dr Jerzy Kwieciński
dr hab. Ewa Leś
Wojciech Lubawski
dr hab. Eryk Łon
dr Michał Łuczewski
prof. dr hab. Ewa B. Marcinowska-Suchowierska
dr Krzysztof Mazur
prof. dr hab. Elżbieta Mączyńska - Ziemacka
Jerzy Milewski
prof. dr hab. Witold Modzelewski
dr hab. Filip Musiał
dr hab. Mariusz Muszyński
Lucjusz Nadbereżny
prof. dr hab. Aleksander Nalaskowski
prof. dr hab. Alojzy Z. Nowak
prof. dr hab. Andrzej Nowak
Wiesław Nowak
Maria Ochman
prof. dr hab. Witold Orłowski
Władysław Ortyl
dr hab. Tadeusz Pietrucha
Edward Pietrzyk
prof. dr hab. inż. Bolesław Pochopień
prof. dr hab. Walenty Poczta
prof. dr Waldemar Priebe
dr hab. Piotr Przybyłowski
prof. dr hab. Andrzej Przyłębski
prof. dr hab. Konrad Raczkowski
prof. dr hab. Piotr Radziszewski
prof. dr hab. Adam Daniel Rotfeld
dr hab. Marek Rymsza
Maciej Sadowski
Andrzej Sadowski
Filip Seredyński
Wojciech Starzyński
prof. dr hab. Dariusz Stola
Tomasz Szatkowski
prof. dr hab. inż. Artur Świergiel
dr hab. Andrzej Waśko
Danuta Wawrzynkiewicz
Bronisław Wildstein
Grzegorz Wiśniewski
Marcin Witko
Jerzy Zająkała
dr hab. Tomasz Zarycki
prof. Jan Zielonka
Liliana Zientecka
dr hab. Przemysław Żurawski vel Grajewski

http://www.prezydent.pl/kancelaria/nrr/sklad/

***

Urszula Domyślna 4 listopada 2015 23:28

@

I JESZCZE JEDNO, KTO WIE, CZY NIE NAJWAŻNIEJSZE:

Czy wyobrażacie sobie Państwo Prezydenta Lecha Kaczyńskiego - podobnie jak AD - niedotrzymującego słowa, kręcącego, wywijającego się z obietnic, więcej: traktującego zaangażowanych obywateli, nierzadko z tytułami profesorskimi jak przysłowiowych półgłówków, których można zbyć byle "dorszem" z prezydenckiej kancelarii?

Bo ja sobie nie wyobrażam.

Być może właśnie dlatego nawet "wraże media", które nie dawały żyć Lechowi Kaczyńskiemu, prezydenta Dudę raczej oszczędzają, skupiając całą swoją nienawiść na PiS, a zwłaszcza na Antonim Macierewiczu.

Aleksander Ścios 5 listopada 2015 13:17

Pani Urszulo,

Celnie Pani wypunktowała "postępki" prezydenta Dudy. Myślę, że po trzech miesiącach powinniśmy pokusić się o jakąś solidną ocenę tej prezydentury i taki tekst zapewne powstanie.
Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na dwie okoliczności, które wydają mi się decydujące dla przeprowadzenia takiej oceny.
Jest rzeczą niezwykle charakterystyczną, że pan prezydent otoczył się ludźmi o poglądach wielce "umiarkowanych", co w realiach III RP oznacza podatność na wszelkiego rodzaju kompromisy oraz "pragmatyczną koncyliacyjność". Biorę w cudzysłów to określenie, bo w rzeczywistości jest ono synonimem indolencji, gnuśności, tchórzostwa i koniunkturalizmu.
Ludzie, których znajduję w otoczeniu pana prezydenta nie wykazują się żadnymi wybitnymi właściwościami, mają za to doskonałe zdolności politycznej mimikry i wielce konsensualny zestaw poglądów.
Dwie postaci - K.Szczerski i P.Soloch, wydają się być reprezentatywne dla tego "typu politycznego". I gdyby ktoś mnie zapytał - co ci panowie robili w czasie ostatnich trzech miesięcy, nie potrafiłbym znaleźć żadnej odpowiedzi. Może dlatego, że właśnie "nicnierobienie" ma być ich głównym zajęciem.
Trzeba tu sobie uświadomić, że w przypadku szefa BBN, to rzecz niezwykle groźna i naganna. Nie chcę nawet przypominać, że po trzech miesiącach kadencji BK i gen.Kozieja, w sposób dalece zaawansowany majstrowano już przy SPBN i podejmowano szereg ważnych decyzji dotyczących armii i służb specjalnych. Dziś, gdy stan bezpieczeństwa Polaków jest krytyczny i stoimy wobec szeregu realnych zagrożeń, "nicnierobienie" pana Solocha wygląda niczym kpina ze spraw naszego bezpieczeństwa i urasta do rangi rażącego zaniechania.
Ta okoliczność - otoczenie się ludźmi słabymi, miałkimi - wydaje mi się na tyle charakterystyczna, że pozwala zrozumieć, jakie będą cele prezydentury pana Dudy i czego możemy oczekiwać od tego człowieka. Obecność takich współpracowników świadczy, że podczas tej kadencji nie będzie miejsca na sprawę zabójstwa księdza Jerzego, na sprawę aneksu, a tym bardziej, na rozliczenie prezydentury BK. Myślę, że możemy też zapomnieć o solidnej polityce zagranicznej czy dogłębnej reformie sił zbrojnych. Jeśli szefem MON zostanie Antonii Macierewicz podejrzewam, że największe problemy będą wynikały ze ścierania jego koncepcji z "wizją" Pałacu Prezydenckiego.

Druga okoliczność, o której powinniśmy pamiętać, to pozostawienie w Kancelarii Prezydenta i w BBN ludzi Komorowskiego. Nie chodzi tylko o Dorsza - peerelowskiego urzędnika od czasów Jaruzelskiego, ale dziesiątki innych osób, które nadal pracują dla "naszego" prezydenta. Śledzę strony KP i BBN-u i dostrzegam, jak niewielkie zmiany zaszły w obsadzie personalnej.
Kilku mądrych ludzi zwracało uwagę na zagrożenia związane z taką sytuacją. Z pewnością - zdaje sobie z tego sprawę pan Duda i jego najbliższe otoczenie. Jak zatem wytłumaczyć pozostawienie tych osób? Jakie racje o tym zdecydowały? To są bardzo ważne pytania, których niestety nikt nie ma odwagi zadać panu prezydentowi.

Wspomniała Pani o składzie prezydenckich "rad". Ten skandal (bo nie można tego inaczej nazwać) przeszedł bezboleśnie wśród wyborców PiS-u i zwolenników pana Dudy. Nawet nie próbowano dociekać, dlaczego takie persony mają doradzać "naszemu" prezydentowi. A przecież również ta okoliczność wskazuje na rzeczywiste intencje pana Dudy i profil jego prezydentury.
Jeśli zatem chcemy przystąpić do rzetelnej oceny, trzeba to robić w kontekście faktów, rzeczywistych zachowań oraz decyzji personalnych podejmowanych przez pana Andrzeja Dudę. Ponieważ taka ocena nigdy nie pojawi się w obszarze tzw. wolnych mediów, obawiam się, że jeszcze przez wiele miesięcy Polacy nie będą mieli bladego pojęcia o prawdziwym obliczu tej prezydentury.

Pozdrawiam

***

Arek Cisek 5 listopada 2015 21:57

Witam,

Tydzień po zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy na urząd Prezydenta RP popełniłem tekst (http://www.blog-n-roll.pl/pl/tu-nie-o-pomnik-chodzi#.Vju7tGuj9f4), który dziś tak bardzo życzyłbym sobie, by był dowodem na moją indolencję polityczną. Niestety, nie jest i - jak się coraz bardziej wydaje to jasne - nigdy, a przynajmniej jeszcze długo nie będzie.

Najgorsze jest jednak to, że - co widać w tzw. prawicowych mediach, i to niekoniecznie z Filtrowej - bardzo wielu Polaków definiuje zmianę wyłącznie jako wygranie przez PiS wyborów. Zarazem równie wielu nie widzi - nie chce widzieć tego, że rzucone kiedyś w przestrzeń debaty publicznej sformułowanie o tej partii jako elemencie systemu magdalenkowego staje się (stało się?) jedną z najważniejszych diagnoz obecnego życia politycznego Polski.

Serdecznie pozdrawiam Pana, Panie Aleksandrze,

Arek Cisek

Aleksander Ścios 7 listopada 2015 21:10

Arek Cisek,

Postawy polityków PiS czy zachowania ludzi z otoczenia pana Dudy, nie pozostawiają wątpliwości - to środowisko jest integralną częścią systemu III RP i nie może dążyć do obalenia porządku magdalenkowego.
Mamy tu pewien ciekawy paradoks, bo choć PiS nigdy nie ukrywał swoich zamysłów
( "dobre zmiany" zamiast obalenia III RP, ewolucja i reformy zamiast "opcji zerowej") to wielu wyborców chce upatrywać w tym środowisku siłę zdolną do likwidacji III RP i zbudowania wolnej państwowości.

Do wywołania tej mistyfikacji przyczyniają się oczywiście tzw. wolne media oraz sami politycy PiS, gdy w różnych okresach odwołują do haseł budowania "IV RP" i podejmują bardziej stanowczą krytykę obecnego porządku. Ma to przyciągnąć "radykalny" elektorat i skanalizować negatywne emocje. Gdy to już nastąpi, obserwujemy powrót do miałkiej retoryki i partyjnej "normalności".
Nigdy jednak (to bardzo znamienne) nie pojawił się prosty, czytelny przekaz - chcemy obalić komunistyczną hybrydę III RP, z całym jej establishmentem, mediami i instytucjami i rozpocząć od podstaw tworzenie nowego państwa.
Nie pojawi się on również teraz, dlatego oczekiwania i marzenia części elektoratu skazane są na powolne wygaszanie.

Pozdrawiam serdecznie

Arek Cisek 7 listopada 2015 22:38

Aleksander Ścios,

Z jednej strony, rzeczywiście truizmem staje się fraza o złudności nadziei lokowanych w PiS, z drugiej - w pewnym momencie "nam strzelać nie kazano", więc dziś zostało nam czekanie (oby nie bierne!) i z zaciśniętymi zębami głosowanie na tę partię i jej kandydatów. Nie doczekaliśmy w 1989 r. szubienic (latem 1917 nie postawił ich też Kierenski bolszewikom po tzw. puczu Korniłowa; 6 lat potem Republika Weimarska w taki sam sposób nie zareagowała na zamach Hitlera; miast góra kilkuset jak najbardziej słusznych egzekucji - ludzkość doczekała niewinnej śmierci setek, ale milionów ...). Obecnie możemy pokazać swoją pogardę wobec wrogów gromadząc się pod Ojczystymi sztandarami. Choćby teraz, 11 listopada, na stołecznym Marszu Niepodległości ... bez Prezydenta RP z "naszego" obozu.

Ale też, myślę, nie jest tak, że PiS nie może spróbować polityki prawdziwie polskiej racji stanu nawet w warunkach swojej tchórzliwej taktyki trwania bez "drażnienia". Nie chcę być źle zrozumiany i proszę mi wybaczyć ten przykład, ale wydaje mi się on trafny. To kwestia stosunku do ujawnienia, w toku nowego/starego śledztwa Andrzeja Witkowskiego, prawdy o zbrodni na ks. Jerzym. Z punktu widzenia czysto praktycznego - to sprawa prosta, "wewnętrzna" (w przeciwieństwie do Smoleńska), formalnie właściwie techniczna. Sprawa bezpieczna "wizerunkowo" (jeszcze raz przepraszam za tę "semantyczną pragmatykę"). Czyje interesy byłyby chronione, gdyby tego jednak nie zrobiono? Dzisiejsza partia władzy mogłaby - skutecznie tu działając - niezwykle uwiarygodnić się w oczach swojego (i może nie tylko swojego) elektoratu. Ale to nie wszystko: dzięki podjęciu się i wyjaśnieniu tej "nierozwiązywalnej" sprawy, także samej sobie, swoim działaczom mogłaby pokazać, że jednak bardzo wiele można zrobić. Tylko trzeba się tego realnie podejmować. To prawdziwy sprawdzian dla PiS. I Prezydenta. Andrzej Duda, póki co, go nie zdaje. Czy zda PiS?

Serdecznie pozdrawiam,

***

Urszula Domyślna 5 listopada 2015 18:11

Panie Aleksandrze,

"Wśród większości wyborców PiS i zwolenników pana Dudy" bezboleśnie przejdzie chyba wszystko, co postanowi władza. Przypominają w tym starych (jeszcze ideowych) komunistów, tłumaczących nawet własne więzienie i wyroki śmierci - zbiorową mądrością partii, która się nie myli.

Powiedzą słynne: "WIDAĆ TAK TRZEBA" (tamci dodawali jeszcze: "towarzysze") i przestaną o tym myśleć.

Pozdrawiam serdecznie

Panie Urszulo,

Zwracałem już kiedyś uwagę, że jeden z głównych zarzutów, jaki luminarze "wolnych" mediów stawiali wyborcom PO dotyczył bezrefleksyjnej, bezkrytycznej postawy wobec poczynań reżimowych polityków oraz ulegania zbiorowym halucynacjom i medialnym oszustwom.Twierdzono, że wyborcy PO nie stawiają swoim faworytom żadnych wymagań, nie oczekują od nich wysiłku ani pracy, nie oceniają poprzez pryzmat dobrych decyzji, konsekwencji w działaniu , wierności zasadom czy zwykłej przyzwoitości.
Jest w tym oczywiście spuścizna mentalności niewolniczej, mającej swój wzorzec w hierarchii społeczeństwa skomunizowanego, w którym każdy "wybraniec ludu", namaszczony przez kompartię na "przedstawiciela władzy", był wyłączony z ocen moralnych, politycznych i prawnych.

Dziś te preferencje uległy drobnym modyfikacjom (mamy tzw. medialnych celebrytów, dziennikarskie "sławy" oraz "uznanych" polityków) ale podstawowa zasada pozostała niezmienna.
Warto tu zauważyć, że ten brak wymagań wobec "klasy politycznej", niezdolność do samodzielnych ocen i formułowania roszczeń - najmocniej dowodzi fikcyjności "demokracji III RP" i rozbija w pył mitologię "społeczeństwa obywatelskiego".

Podobny typ mentalności jest nieznany w stabilnych demokracjach.

Tymczasem cecha przypisana wyznawcom PO jest tak dalece powszechna i uznawana za "normę", że również ci, którzy mienią się patriotami lub wyrażają sprzeciw wobec poczynań reżimu, ulegają jej bezrefleksyjnie.Dominuje postawa akceptacji dla wszelkich decyzji i ocen, wiara w dobrą wolę polityków PiS, bezgraniczna ufność, a nierzadko - groteskowa hołdowniczość i gloryfikacja. Jakakolwiek krytyka (o czym miałem okazję wielokrotnie się dowiedzieć) jest odbierana jako akt wrogości i zdrady.
Nie jest to bynajmniej śmieszne, bo dowodzi nie tylko braków intelektualnych i niezdolności do samodzielnego myślenia, ale jest dowodem głębokiego zakorzenienia tych ludzi w mentalności komunistycznej.

Pozdrawiam Panią

***

Urszula Domyślna 7 listopada 2015 17:15

13 dni po wyborach:

1. Rząd

Nie nadążam - więc przestałam śledzić doniesienia o wirtualnym składzie, zmieniającym się 3 x dziennie; zresztą to już przestaje być zabawne, a robi się niebezpieczne.

- jedna uwaga:

jeżeli ministerstwo gospodarki/finansów obejmie prezes BZ WBK (Santander, Spain) - w cywilu syn legendy 'SW' - (aktualnie "wiodącego" kukizowca) - ten sam, który założył służbowej partii "K" konto finansowe we wrocławskim oddziale WBK i się nim opiekował podczas wielomiesięcznej kampanii - orzeknę, że rząd PiS będzie finansowo nadzorowany przez Układ Wrocławski. W sumie - żadna nowość, tak było przez ostatnie 25 lat.

- "odpieracze" zabraniają krytykować powolny proces powoływania, używając ulubionego kontrargumentu: a-bo-oni-też. Poniechałam tłumaczenia, że nigdy dotąd nie było sytuacji, że każdy kolejny dzień przegranego rządu - to kolejne rozkradzione miliony, a PiS od dwóch lat ogłaszał, że jest silny-zwarty-i-gotowy na każdą ewentualność, z rządzeniem włącznie.

2. Pan Prezydent.

Wysłał dziś list do X Kongresu Obywatelskiego (jak mogłam przeoczyć 9 poprzednich?), który właśnie obradował w Warszawie, pod hasłem "Polska jutra. Możemy być lepsi".

Zapytuję: od kogo lepsi i czy w zamian nie moglibyśmy być zwyczajnie: dobrzy? Wyrażam też (ostrożną) obawę, żeby nam "obywatele" z rozpędu nie założyli platformy obywatelskiej, bo tę już pan gen. Czempiński kilkanaście lat temu założył.

Prasa obficie cytuje wiekopomne słowa, niestety odczytane przez urzędnika z kancelarii, bo pan prezydent był nieobecny własną osobą:

My, Polacy, jesteśmy wielkim narodem. Potrafiliśmy być razem, gdy historia wystawiała nas na próbę. Potrafiliśmy przetrwać i zwyciężać zło. Umiemy wytrwale pracować, uczyć się i doskonalić. Dzięki społecznej energii Polska jutra może być jeszcze wspanialsza. To zależy przede wszystkim od nas samych. Właśnie dzisiaj - w obliczu wyzwań XXI wieku - powinniśmy powtórzyć i wziąć sobie głęboko do serca tę prawdę, że "nie ma wolności bez solidarności". Jesteśmy jakby w punkcie zwrotnym naszej współczesnej historii. Cieszą piękne osiągnięcia 26 lat niepodległości, odniesione przez wolnych Polaków, którzy potrafią być kreatywni i przedsiębiorczy. Jednak pogłębia się zbiorowe poczucie, że na marginesie tych sukcesów pozostaje zbyt wielu wykluczonych, a nadmierny indywidualizm, pozbawiony odpowiedzialności za losy wspólnoty, zagraża trwałemu rozwojowi. Również poczucie, że znaczenie kapitału społecznego - i najważniejszego jego składnika, kapitału moralnego - bywa w naszym kraju lekceważone. Że wolność i kreatywność potrzebują sprzyjającej im przestrzeni aksjologicznej.

= = = =

Orwell to, czy jeszcze nie Orwell?

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/6a/1984_fictitious_world_map_v2_quad.
svg/1280px-1984_fictitious_world_map_v2_quad.svg.png


PS. Uderz w stół, a @kazimierz się odezwie. I to w jakiej formie! Ale ja to rozumiem: czasami człowiek musi, inaczej się udusi - uuuuu

Urszula Domyślna 7 listopada 2015 17:32

TYSIĄC KONI PRZEPUSZCZAMY, A JEDNEGO ZATRZYMAMY?

Zgodnie z powyższym "nasi" rzucili się wypominać wdowi grosz Kiszczakowej. Nie przypominam sobie, żeby - w swoim czasie - ktokolwiek choć zająknął się o Jaruzelskiej, a i ona zapewne otrzymuje należną kwotę?

Ten sam był przecież "ród" obu zbrodniarzy, podobna droga życiowa, w dodatku gen. K. był zaledwie podwładnym gen. J. - skąd więc tak nierówne traktowanie post mortem?

Nie pojmuję...

Pani Urszulo,

Mamy tu do czynienia z bardzo ciekawą sytuacją. Wprowadzony przez "wolne media" zakaz formułowania krytycznych ocen prezydentury pana Dudy oraz wyłączenie tej postaci z obszaru tematów "kontrowersyjnych" ( aneks, śledztwo w/s ks.Jerzego, sprawa imigrantów itd), wzmocniony o samocenzurę wyborców PiS sprawił, że dochodzi do wydarzeń tyleż absurdalnych jak bulwersujących.
Zwróciłem dziś uwagę na tt na kuriozalny (to najlżejszy eufemizm) list pana prezydenta do uczestników Kongresu Obywatelskiego oraz oddelegowanie tam prezydenckiego ministra. Po przeczytaniu bredni zawartych w tym liście poczułem się nad wyraz podle. Nie tylko dlatego, że "nasz" prezydent wypisuje androny o "pięknych osiągnięciach 26 lat niepodległości, odniesionych przez wolnych Polaków", ale i z tego powodu, że kieruje te słowa do uczestników hucpy organizowanej przez ludzi danego KLD (PO).
Organizatorem tej imprezy jest tzw. Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, w którego Radzie Fundatorów zasiadają m.in. Janusz Lewandowski i Jacek Merkel.
Na temat tego drugiego pana (założyciela KLD) proponuję poszerzyć wiedzę poprzez lekturę Raportu z Weryfikacji WSI, począwszy od strony 108.
W Radzie Programowej owego Kongresu Obyw. zasiadają zaś m.in.Mateusz Morawiecki, Maciej Witucki, Jan Szomburg czy Bogusław Grabowski.
Co pan Duda ma wspólnego z tym środowiskiem - nikt nie ma odwagi zapytać.

Podobnie, jak nikt nie zapyta - co robią prezydenccy ministrowie na innej imprezie - Warsaw Security Forum, w którego gremiach, obok P.Solocha zasiadają S.Koziej, B.Pacek, A.Karkoszka, I.Bil i wiele innych, ciekawych postaci? Co robią w tych samych miejscach i środowiskach, w których brylował Komorowski?
Na marginesie - nie mam nawet ochoty wskazywać na istotne podobieństwa listu pana Dudy, kierowanego do Kongresu Obywatelskiego, z wystąpieniami BK z roku 2011. Kto zechce - niech sam się przeraża.
To są rzeczy bardzo istotne, o których nikt nie ma odwagi powiedzieć ani próbować ich wyjaśnić.
A zapewniam, że to tylko niektóre z bulwersujących "dokonań" ludzi z otoczenia pana prezydenta.

Wspomina Pani o oburzeniu na "wdowi grosz Kiszczakowej".Ale wyborcy PiS nie chcą zauważyć, że od trzech miesięcy mamy "naszego" prezydenta, a na jego biurku od dawna leży wniosek środowisk kombatanckich o zdegradowanie Kiszczaka.
Leży i nie może doczekać się realizacji. Tymczasem pan prezydety nie. Jest to w jego kompetencjach, ponieważ to prezydent nadaje stopnie generalskie i tylko on może ich pozbawić.
Po tym pierwszym etapie, sprawa trafia do sądu, który może (są ku tnt może jednym pociągnięciem pióra zdegradować ober-esbeka do stopnia pułkownika.Niżej, niesteemu podstawy prawne) zdecydować o degradacji do stopnia szeregowego.

Gdy napisałem o tym na twitterze - jakie były reakcje? Ano takie, że miano do mnie pretensje, dlaczego chciałbym degradować Kiszczaka tylko do stopnia pułkownika? Czemu nie do szeregowca? Nikt zdawał się nie rozumieć, że te roszczenia trzeba odnieść do pana prezydenta i od niego domagać się zdegradowania ober-esbeka.
Jak zatem wytłumaczyć, że choć trwa tak święte oburzenie "wolnych mediów" i wyborców PiS na wysokość uprawnień Kiszczaka, nikt nie ośmiela się zapytać - dlaczego pan prezydent nie skorzysta ze swoich uprawnień? Dlaczego, choćby w takiej formie, nie chce naprawić niesprawiedliwości związanej z honorowaniem pospolitych bandytów?

Pozdrawiam Panią

***

Urszula Domyślna 9 listopada 2015 14:25

Panie Aleksandrze,

Wbrew temu, co napisał Pan na tt - i pomimo że jako jedyny był absolutnym "pewniakiem" - nie ma w rządzie PiS pana Piotra Naimskiego. Pan Antoni Macierewicz będzie zupełnie osamotniony w tej przedziwnej RM - z PREMIEREM I TRZEMA WICEPREMIERAMI (!!!) - w tym jednym - "pierwszym".


Oto skład rządu PiS:

I wiceprezes RM i minister kultury - Piotr Gliński
Wiceprezes RM, minister rozwoju - Mateusz Morawiecki
Wiceprezes RM, minister nauki - Jarosław Gowin

Szef kancelarii Prezesa RM - Beata Kempa
Minister w kancelarii prezesa RM, szef Komitetu Stałego - Henryk Kowalczyk
Szef Gabinetu Politycznego, rzecznik rządu - Elżbieta Witek
MON - Antoni Macierewicz
Ministerstwo Sprawiedliwości - Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Skarbu - Dawid Jackiewicz
Ministerstwo Środowiska - Jan Szyszko
Ministerstwo Energetyki - Krzysztof Tchórzewski
MEN - Anna Zalewska
Ministerstwo Sportu i Turystyki- Witold Bańka
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej - Elżbieta Rafalska
MSWiA - Mariusz Błaszczak
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju - Krzysztof Jurgiel
MSZ - Witold Waszczykowski
Ministerstwo Cyfryzacji - Anna Streżyńska
Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa - Andrzej Adamczyk
Ministerstwo Zdrowia - Konstanty Radziwiłł
Ministerstwo Gospodarki Morskiej - Marek Gróbarczyk
Ministerstwo Finansów - Paweł Szałamacha
Członek RM, koordynator służb specjalnych - Mariusz Kamiński
Minister w kancelarii Prezesa RM ds. europejskich - Konrad Szymański
Minister w kancelarii Prezesa RM ds. kontaktów z parlamentem - Adam Lipiński

Pozdrawiam

Aleksander Ścios 9 listopada 2015 19:06

Pani Urszulo,

Pozwolę sobie na wyrażenie przypuszczenia, iż ten rząd nie ma prawa ostać się dłużej, jak pół roku. Przesunięto tu granice "konsensusu" poza normy przyzwoitości i zdrowego rozsądku. Oczywiście cieszę się z powierzenia MON panu Macierewiczowi, ale trzeba przecież pamiętać, że nie będzie on działał w politycznej próżni. Szef MON musi kierować się wolą premiera, ale także wolą pana prezydenta - jako zwierzchnika sił zbrojnych. W tym właśnie obszarze dostrzegam poważne trudności w przeprowadzeniu jakichkolwiek sensownych zmian w pokomunistycznej skamielinie WP. Zapewne będzie okazja, by rozwinąć ten temat.
Rząd zaś nie może się długo ostać, bo na jego czele (premier+wicepremierzy) postawiono osoby wyjątkowo słabe i chwiejne, mentalnie i zawodowo powiązane z establishmentem III RP. Prędzej czy później, nawet najgłupsi wyborcy PiS dostrzegą z kim mają do czynienia.
Nie mam wątpliwości, że pozycja pana Morawieckiego jest tu najgroźniejszym wyrazem "konsensusu" z lobby biznesowo-bankowym. Tym samym, z którym PiS miał rzekomo "walczyć". Ponieważ wyborcy nie mają prawa pytać - dlaczego tak się stało i kto forsował tą kandydaturę, pozostaniemy w sferze domysłów. Między bajki wkładam opowiadania o przypadkowym szczęściu wyborczym obu panów Morawieckich i domyślam się tu tajemnicy, która zwykle ujawnia swoje oblicze poprzez stukot brązowych butów.
"Trzon" tego rządu jest tak obrzydliwie "koncyliacyjny", że nawet taki malkontent jak ja, poczuł się zaskoczony i zniesmaczony.

Pozdrawiam Panią

przemek łośko 9 listopada 2015 20:24

Chcę to inaczej odbierać.

Na przykład tak, że Jarosław Kaczyński dobrał trzech wicepremierów w taki sposób, aby robili za parawan. Przecież on widzi ich słabości, ich nijakość i zależność od systemu. Widzi, i nawet nie musi siebie pytać o to jaka władzę ma wicepremier. Bo odpowiedź jest jasna: żadną.

Zwłaszcza taki wicepremier, za którym nie stoi nic. Cóż to za ważne - w sensie siły, ale także siły wpływów - resorty: kultury, rozwoju i nauki? Resorty nie dysponujące żadnymi narzędziami liczącej się władzy.

Za tym parawanem jest Antoni Macierewicz. Który ma pod sobą armię. Jest Mariusz Kamiński, koordynator służb specjalnych, jest mariusz Błaszczak, szef policji, jest Ziobro, który - jestem pewien, mimo niechętnego doń stosunku - że poradzi sobie z reformą sądownictwa. A zatem twarde jądro władzy, wszystkie sprawcze lejce są w rękach wąskiej i dawno sprawdzonej grupy osób, osób zdeterminowanych, żeby przeprowadzić zmiany.

Kaczyński wie, że pierwsze pół roku będzie okresem totalnej krytyki. Dlatego najbardziej zakochanych w sobie narcyzów ustawił w pierwszej linii, na szybkie wypalenie. Za pół roku nie będzie problemu Gowina, Morawieckiego, Glińskiego. To właśnie oni wezmą cięgi medialne, od mediów IIIRP i "niezależnych". I to ich Szydło wysadzi z siodeł.

Cała reszta tek ministerialnych ma walor techniczny. Tu zadecydują względy merytoryczne.

Dlatego chcę mieć i mam nadzieję. Jarosław Kaczyński czyta grę, moim zdaniem, i planuje kilka ruchów do przodu. W tej wojnie będą straty, więc pysznych, ale głupich wodzów warto ustawić do pierwszego odstrzału.

Tak to czytam.

Urszula Domyślna 9 listopada 2015 21:25

Panie Przemku,

Zapomniał Pan o najważniejszym: to wszystko (armię, policję, służby, wymiar sprawiedliwości) trzeba najpierw SFINANSOWAĆ. I co? Myśli Pan, że Lewiatan & banksterka (o wiadomym rodowodzie), reprezentowane w rządzie przez pana Morawieckiego juniora zrobią to za frico?

To jest niewątpliwie najsilniejsza postać w nowym układzie, bo nie podejrzewam, że pan Kaczyński opanował w międzyczasie sztukę transmutacji w złoto.

Proszę raz jeszcze przeczytać odpowiedzi Aleksandra Ściosa na moje komentarze z 7 i 8 listopada. Polecam także lekturę: http://karlin.salon24.pl/678214,odnalazla-sie-metka-z-cena-dobrej-zmiany --- z komentarzami autora.

Pozdrawiam

***

wsojtek 9 listopada 2015 20:01

Witam. 100/100 dla pani @UD. A zatem trzeci "Big One" w okresie przejściowym powinien otrzymać należną mu rangę kompetencyjną w "bondach". W okresie przejściowym należy wspomagać wszystkich "Big One". Oby okres przejściowy nie okazał się pułapką zaufania,w którą wciągnie się wszystkie jedynki i powtórzy scenariusz przeciw odzyskaniu polskiej suwerenności. Dlatego należy patrzeć na ręce wszystkim "świętym krowom",szczególnie tym skażonym UWolstwem/"demiurgizacją"/popisem/ojroślepotą/pojednaniami przeciw priorytetom dotyczącym prawdy [wg klucza pana @michael]. RKWładzy może odegrać rolę katalizatora prosuwerennych zmian,o ile jednoznacznie zadeklaruje wykluczenie zgody na obce antysuwerenne koncepcje gospodarcze i polityczne oraz przestanie używać parasola ochronnego nad wybrańcami monopolu OS-bis.Pozdrowienia.

Urszula Domyślna 9 listopada 2015 21:43

Bardzo Panu dziękuję :)

Czy wie Pan, co było dla mnie dzwonkiem alarmowym i jednocześnie wskazówką, w którą stronę zmierza "dobra zmiana"? - Krynica. I nagroda "człowieka roku" przyznana przez Radę Forum Ekonomicznego Jarosławowi Kaczyńskiemu.

http://www.forum-ekonomiczne.pl/


Przewodniczący Rady Programowej Forum Ekonomicznego

Zygmunt Berdychowski


Członkowie Rady Programowej

Bieliński Mirosław
Gawkowski Krzysztof
Bury Jan
Buzek Jerzy
Chalupec Igor
Ciosek Stanisław
Gauden Grzegorz
Gawkowski Krzysztof
Gliński Piotr
Grabarczyk Cezary
Grad Aleksander
Gronkiewicz-Waltz Hanna
Hajdarowicz Grzegorz
Kamińska Teresa
Karnowski Jacek
Koźmiński Jerzy
Kuchciński Marek
Kwaśniewski Aleksander
Lisicki Paweł
Łopiński Maciej
Machlejd Michał
Majchrowski Jacek
Morawiecki Mateusz
Niemczycki Zbigniew
Olechnowicz Paweł
Owczarek Maciej
Pawiński Krzysztof
Pieronek Tadeusz
Reśko Dariusz
Socha Jacek
Sowa Marek
Steinhoff Janusz
Thon Filip
Wirth Herbert
Wróblewski Wojciech

= = = = =

Przyzna Pan, że większość nazwisk na tej liście to Układ III RP w najpaskudniejszym wydaniu.

Pozdrawiam serdecznie

***

Urszula Domyślna 10 listopada 2015 16:23

Panie Aleksandrze,

WICEPREMIER MORAWIECKI BIERZE TAKŻE ENERGETYKĘ

Podobno tylko na kilka tygodni. Podobno dopóki nie utworzy się resortu energetyki, którego, jak nas zapewnia wP: nie da się stworzyć "od ręki" . Pan Tchórzewski pozostanie więc ministrem bez teki. (Być może to jest przyczyna niepowołania pana Naimskiego? Np. jego brak zgody na podobny "deal"?).

http://wpolityce.pl/polityka/271317-tchorzewski-ministrem-bez-teki-resortu-energetyki-nie-da-sie-stworzyc-od-reki

<>

Na portalu niezależna.pl mamy kolejną rewelację, o której wczoraj pisał linkowany przeze mnie bloger karlin: http://karlin.salon24.pl/678214,odnalazla-sie-metka-z-cena-dobrej-zmiany

Gmyz o przyszłym ministrze Morawieckim: "Nominacja jest ryzykowna. Został nagrany".

Cezary Gmyz ocenił, że nominacja Mateusza Morawieckiego na ministra rozwoju w randze wicepremiera jest ryzykowna i kontrowersyjna. - To jedyna osoba w nowym rządzie, która została nagrana w restauracji "Sowa i Przyjaciele" - powiedział dziennikarz w programie "Chłodnym Okiem" na antenie Telewizji Republika.

Żeby było ciekawiej: kandydat na ministra rozwoju i wicepremiera rozmawiał w "Sowie" m.in. z prezesem PGE, Krzysztofem Kilianem.

CG: Oczywiście Morawiecki jest specjalistą w dziedzinie, którą się zajmuje, natomiast moim zdaniem podjęto w tym przypadku duże ryzyko. Zobaczymy, czy się to opłaci.

http://niezalezna.pl/72787-gmyz-o-przyszlym-ministrze-morawieckim-nominacja-jest-ryzykowna-zostal-nagrany

03.11.2015r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet