RAPORT ZAMKNIĘCIA- Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

Miał być "Raport otwarcia", a zapodali nam
RAPORT ZAMKNIĘCIA

Dokument, nazywany szumnie "Raportem otwarcia Kancelarii Prezydenta RP" jest zbiorem drugorzędnych banałów i bardziej przypomina sprawozdanie gminnego buchaltera, niż zasługuje na miano rzetelnej analizy.
Jeśli ludzie pana prezydenta Dudy tylko tyle mają Polakom do powiedzenia na temat pracy kancelarii prezydenckiej i pięciu lat kadencji Komorowskiego, lepiej było im milczeć aniżeli częstować nas również płytkim i trywialnym dokumentem.
Najnowsze dzieło tej ekipy wpisuje się w ciąg pozorowanych działań i nie ma nic wspólnego z rzeczową i dogłębną oceną dokonań poprzednika. Ponieważ tezy owego "Raportu" zostały nagłośnione przez "wolne media" i okrzyknięte "miażdżącymi" dla Komorowskiego, większość odbiorców może być przekonana, że największą patologią tej prezydentury były "nieuprawnione" zakupy sokowirówek i ekspresów do kawy, zaś najpoważniejszym nadużyciem - "niedobór" dwóch obrazów i miniwieży "Yamaha" oraz rozdawnictwo "upominków".
Mistyfikacja polega na sporządzeniu "raportu otwarcia" w bardzo wąskim i mało istotnym zakresie. Jak informują twórcy - " diagnoza została przeprowadzona w głównych obszarach: zarządczym, kadrowym, w tym budowy kompetencji własnych zasobów, finansowym ". Nie wspomina się jednak, że obejmuje ona mocno " wybrane problemy" i dotyczy zaledwie ostatniego okresu prezydentury Komorowskiego. Nie dowiemy się zatem, jakie środki przeznaczono na Strategiczny Przegląd Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN) i flagowy projekt tzw. doktryny Komorowskiego. Nie poznamy "kadr" uczestniczących w pracach SPBN, nie uzyskamy informacji o strukturze organizacyjnej tego przedsięwzięcia ani nakładach finansowych. Nie wiemy np., ile pieniędzy polskich podatników poszło na sporządzenie pierwotnych "rekomendacji" SPBN, w których "eksperci" zatrudnieni przez Komorowskiego zalecali "przyjęcie Rosji takiej jaką ona jest i chce być ", chcieli rezygnacji " z misyjności i życzeniowej polityki zmierzającej do skłonienia Rosji do pełnego przyjęcia zachodniego modelu ustrojowego " i żądali - " Polska musi zdecydować się na pojednanie z Rosjanami i traktowanie ich państwa nie jako tradycyjnego przeciwnika, lecz istotnego gwaranta bezpieczeństwa europejskiego, w tym naszego bezpieczeństwa ".
To zaniechanie tym bardziej zastanawiające, że twórcy obecnego "Raportu" dość szczegółowo opisali realizację "Prezydenckiego Programu Eksperckiego", który m.in. obejmował prowadzenie prac analitycznych, a nie zechcieli dostrzec sztandarowych projektów minionej prezydentury.
Nie może zatem dziwić, że podsumowaniem tego "miażdżącego raportu" jest zaledwie jedno zdanie - równie obłe, jak kompletnie jałowe- " Zgodnie z zasadami określonymi w art. 44 ust. 3 pkt 1 ustawy o finansach publicznych wydatki publiczne powinny być dokonywane w sposób celowy i oszczędny, z zachowaniem zasad uzyskiwania najlepszych efektów z danych nakładów oraz optymalnego doboru metod i środków służących osiągnięciu założonych celów ."
To wszystko, co nowa ekipa prezydencka ma do powiedzenie o działalności organu byłego lokatora Belwederu.

Uwadze odbiorcy umyka fakt, że "nasz" prezydent i jego urzędnicy unikają przedstawienia jakiejkolwiek oceny politycznej kadencji B. Komorowskiego. Tymczasem jest to najważniejsza i podstawowa diagnoza, jaką mamy prawo usłyszeć od prezydenta deklarującego troskę o bezpieczeństwo i " wsłuchiwanie się w głos Polaków ".
Nie zastąpi jej urzędniczy bełkot "raportu otwarcia" i epatowanie " nieprawidłowościami " bądź " naruszeniem dyscypliny finansów publicznych ". Próba sprowadzenia bilansu minionej kadencji do kwestii dotyczących " wynagrodzeń, zakupów materiałów i wyposażenia biur " jest kpiną z naszego prawa do uzyskania wiarygodnych informacji na temat pięciu lat prezydentury BK i świadczy o wielce wybiórczym traktowaniu prawdy. Wygląda raczej na przymiarkę do zamknięcia sprawy rozliczeń poprzedniej kadencji i wyciszenia nazbyt niewygodnych tematów.
Nie z powodu księgowych i urzędniczych "nieprawidłowości", lecz z uwagi na szereg działań mogących sugerować popełnienie poważnych przestępstw - w tym zdrady głównej, paktowania z wrogim mocarstwem, osłabienia i rozmontowania systemu bezpieczeństwa narodowego - był to najciemniejszy okres w dziejach III RP. Sugerowanie, że "sprawa Bronisława K" sprowadza się do "afery" finansowej i urzędniczej, służy zamazaniu prawdziwego obrazu tej prezydentury i bardziej osłania postać byłego lokatora Belwederu niż przynosi miarodajną wiedzę.
Obawiam się, że obecna ekipa traktuje ów miałki "Raport otwarcia" jako jedyną formę oceny i rozliczenia prezydentury Komorowskiego. Świadczy o tym nie tylko ucieczka od istotnych kwestii politycznych i prawnych (np. dotyczących postępowania z aneksem do Raportu z Weryfikacji WSI czy kontaktów BK z Rosjanami w latach 2010-2013), ale również brak podstawowego audytu bezpieczeństwa w instytucji podległej prezydentowi. Przed czterema miesiącami sporządzenie takiego dokumentu publicznie obiecywał nowy szef BBN, Paweł Soloch. To dość czasu, by nawet ten wyjątkowy mistrz "nicnierobienia" poradził sobie z przeprowadzeniem audytu. Jeśli do tej chwili Polacy nic nie wiedzą o rzeczywistych dokonaniach ludzi Komorowskiego w dziedzinie bezpieczeństwa - w pełni uzasadniona jest pozytywna opinia S.Kozieja na temat obecnego szefa BBN.
Odnoszę wrażenie, że od czasu prezydentury pana Dudy mamy do czynienia z jakąś polityczną mistyfikacją i praktyką zastępowania ważnych tematów sprawami drugorzędnymi. Dotyczy to nie tylko obszaru kompetencji pana prezydenta (sprawy bezpieczeństwa, armii, nominacji) ale przede wszystkim ucieczki od rzeczy trudnych i "kontrowersyjnych".
W efekcie - zamiast informacji o losach aneksu z Weryfikacji WSI i publikacji tego dokumentu, otrzymujemy uniki i mętne dywagacje prezydenckiego urzędnika, A.Dorsza (w KP od czasów Jaruzelskiego) oraz demagogiczne zapewnienia pana prezydenta, że "ta sprawa nie jest w tej chwili najważniejsza. Mam znacznie poważniejsze sprawy, co do których zobowiązałem się względem wyborców".
Zamiast realnych działań zmierzających do wyjaśnienie tajemnicy śmierci księdza Jerzego, odebrania stopnia generalskiego Kiszczakowi czy uhonorowania pułkownika Kuklińskiego, dostajemy miłe dla oka "widowiska patriotyczne" z udziałem pana prezydenta i jesteśmy zasypywani lawiną gładkich słówek i efekciarskich przemówień.
W miejsce dogłębnej oceny prezydentury B. Komorowskiego oraz rzetelnej weryfikacji i analizy zeznań Krzysztofa Winiarskiego, funduje się nam cząstkowy "raport otwarcia" i epatuje wyborców sprawą kradzieży sokowirówek.
Zamiast rzetelnego audytu bezpieczeństwa i stanowiska prezydenta wobec tzw. doktryny Komorowskiego, dostajemy bezczynnego nieudacznika w roli szefa BBN i akceptację dokonań poprzedników.
Po czterech miesiącach tej prezydentury nie znam żadnej sytuacji, w której pan Andrzej Duda zachowałby się zgodnie ze złożoną przed wyborami obietnicą - " Będę prezydentem, który nie unika trudnych sytuacji ". Nic też nie wskazuje, by ekipa pana prezydenta - mimo szumnej zapowiedzi - " Moim celem i najważniejszym zadaniem jest to abyście Państwo mogli bez obaw myśleć o przyszłości " - mogła zapewnić Polakom autentyczne poczucie bezpieczeństwa.
Nie jest ono możliwe, póki nad tematyką bezpieczeństwa wisi cień rekomendacji SPBN oraz prawna "implementacja" wyników tej "strategii". Nie powinniśmy czuć się bezpieczni, póki były lokator Belwederu korzysta ze swoistego "parasola ochronnego", a czas jego prezydentury nie został należycie poznany i oceniony.

Aleksander Ścios
Blog autora

podpisz petycje

Z komentarzy na blogu Autora:
Jakub Kubiak 22 listopada 2015 21:37

Widząc jak prowadzona jest kampania Andrzeja Dudy to oddając głos przy urnie nie oczekiwałem niczego specjalnego w razie zwycięstwa. Kilka miesięcy prezydentury tylko mnie w tym utwierdza. Asekuracja, działania zachowawcze, nie tykamy trudnych spraw, piękne przemówienia, uśmiech od ucha do ucha. Liczyłem, że PAD wyniósł trochę nauki z kancelarii śp. Lecha Kaczyńskiego, ale jednak widzę, że przepaść miedzy tymi dwoma prezydentami jest ogromna. Zapomnijmy o podjęciu działań w sprawie Aneksu, likwidacji zbioru zastrzeżonego, poparcia petycji o przywrócenie śledztwa prok. Witkowskiemu. Ostatnia nadzieja w osobach Jarosława Kaczyńskiego (obiecał przywrócić śledztwo ws. śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki) i Antoniego Macierewicza (obiecał ujawnienie Aneksu - sam nie może tego zrobić, ale ma autorytet i pozycję, aby do tego doprowadzić, oraz poparł petycję dot. likwidacji ZZ - teraz jako szef MON może to zrobić osobiście)

Pozdrawiam

Aleksander Ścios 23 listopada 2015 14:08

Jakub Kubiak,

Antoni Macierewicz, jako szef MON jest bezsprzecznie najmocniejszym punktem tego rządu. Jego deklarację dotyczącą ujawnienia aneksu odebrałem jako wyrazisty apel skierowany w stronę prezydenta. Obawiam się jednak, że Andrzej Duda nie zdecyduje się na taki krok.
Ponieważ Antoni Macierewicz jest bodaj jedynym ministrem posiadającym wizję swoich działań oraz kompetencje do zajmowania tego stanowiska sądzę, że prędzej czy później może dojść do konfliktu na linii szef MON-prezydent. Przeprowadzenie głębokich zmian w siłach zbrojnych III RP wymaga bowiem ścisłego współdziałania obu polityków. Odrzucenie tzw. doktryny Komorowskiego (którą podtrzymuje obecny prezydent i akceptuje szef BBN) oraz podjęcie prac nad nową strategią bezpieczeństwa narodowego, będzie konieczne.Również w przemyśle zbrojeniowym muszą nastąpić zmiany.
Jeśli na przeszkodzie tym zamysłom stanie zachowawcza postawa prezydenta (a trzeba pamiętać, że w/s tzw. modernizacji i konsolidacji, AD mówi językiem BK), musi dojść do poważnego konfliktu.

Pozdrawiam

Jakub Kubiak 24 listopada 2015 06:06

Aleksander Ścios,

Pełna zgoda. Obym się mylił, ale na dzień dzisiejszy obawiam się, że będzie tak jak Pan napisał. Kompetencje Antoniego Macierewicza są niepodważalne. Mówiąc o Andrzeju Dudzie nie dajmy się zaślepić wielkością i dostojnością jego stanowiska. Bo kim jest tak naprawdę Andrzej Duda? Człowiek, który nie pamięta czasów PRL (w '89 roku miał 17 lat), polityk jednej kadencji. Nie bez powodu były te wszystkie pytania, to zdziwienie kiedy został zaprezentowany jako kandydat na prezydenta. Jego droga do zapisania się w historii Polski dopiero się zaczyna. Niestety zaczyna się bardzo niepokojąco.

W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt, psychologiczny. Dlaczego wielu z nas (ja z pewnością) próbuje tłumaczyć przed samym sobą kolejne rozczarowania jakich dostarcza nam Prezydent Andrzej Duda? Oczywiście nie chodzi tutaj o pokonanie kontrkandydata, który w listopadzie 2014 roku miał 70% poparcia. Dla wszystkich, którzy wiedzą kim jest BK zwycięstwo AD było jak wygrana na loterii. Kiedy 24 maja ogłoszono wyniki wyborów poczułem się jak pacjent, któremu lekarz mówi, że wyleczył nowotwór. Radość z odsunięcia BK była i ciągle jest tak ogromna, że każde rozczarowanie ze strony PAD w kontraście z alternatywą jaką mógł być BK jest przez nas tłumione. Jednak PAD regularnie, konsekwentnie wyczerpuje nasze ogromne zaufanie i powoli zaczynają się nerwy, które m.in. Pan na swoim blogu podbudowuje faktami.
Na koniec, żeby nie było tak pesymistycznie chciałbym zadać pytanie retoryczne: kto spowodował, że dzisiaj Prezydentem Polski jest Andrzej Duda? Otóż ojcem sukcesu jest Jarosław Kaczyński i jest to kluczowe. To JK wyselekcjonował AD z bardzo wielu polityków PiS, to on zauważył w nim potencjał. Człowiek, który dzisiaj jest Prezydentem wszystko zawdzięcza J. Kaczyńskiemu, bo to on dał mu szansę, aby mógł starać się o objęcie najważniejszego stanowiska w państwie. Nie wiem jak Pan, ale ja nie widzę możliwości, aby większość decyzji Andrzeja Dudy nie była konsultowana z J. Kaczyńskim. Tak więc myślę, że kluczem do zaufania do AD jest zaufanie do JK.

Pozdrawiam

***

Rob Roy 22 listopada 2015 23:12

W obecnej sytuacji politycznej w Europie, kiedy Niemcy oficjalnie się mizdrzą do Putina, a dla innych jest on "nieodzownym ogniwem walki z terroryzmem", ukazanie prawdziwej twarzy Rosji i Putina skazane jest chyba na niepowodzenie. Nikt nam nie uwierzy, a jak uwierzy to nie poprze. Nie ma takiej klasy polityków w zachodniej Europie , którzy są w stanie stanąć naprzeciw Putina.
Panie Aleksandrze , po tym co pan napisał mam jedynie nadzieję, że tak PAD jak i Sejm i PBSz więcej będą robić dla Polski, niż opowiadać ( jak z nominacją A. Macierewicza). Mam nadzieję ze się nie boją , tylko ukrywają prawdziwe intencje . Mam nadzieję .

Aleksander Ścios 23 listopada 2015 14:16

Rob Roy,

Nadziei nigdy za wiele, ale czy nie sądzi Pan, że ta władza nie ma prawa wymagać od nas bezwarunkowej wiary w swoją dobrą wolę?
Jeśli uparcie poruszam takie tematy i w oczach głupców zasługuję na miano "wroga PiS-u" , robię to dlatego, byśmy mogli naszą wiarę i nadzieję nakarmić konkretami.
Bo jeśli ta władza nie traktuje nas serio i w miejsce realnych działań podtyka tanią demagogię, jakim prawem mielibyśmy jej wierzyć?
Upłynęło dość czasu, by apelować i pytać o sprawy najbardziej "kontrowersyjne".
Mamy też dość historycznych doświadczeń, by nie zawracać sobie głowy postawami euroidiotów. Trzeba działać i myśleć tak, jak tego wymaga polski interes.


Pozdrawiam Pana

***

Jerzy Rząsa 23 listopada 2015 00:34

Jurek z Rzszowa
Panie Aleksandrze, dajmy popracować ekipie Dudy, oni mają do odkręcenia 25 lat albo i więcej. Żeby rozwikłać wszystkie machloje - zabraknie im kadencji, więc niech Rząd opanuje sytuację w służbach i niech rozkminianiem machlojek zajmą się sensowni ludzie z odpowiednich służb, a tych jest niestety ograniczona ilość. Stąd wszystkich afer i tak nie uda się rozwikłać, ale dzięki Panu rośnie archiwum, do którego służby powinny zaglądać i mam nadzieje wyciągać wnioski.
Sam Duda i sam rząd nie mogą zbyt wiele, ale razem mogą naprawdę Duuużo (nie mówię, że wszystko, bo doba ma 24h a ludzie są tylko ludźmi). Jestem na prawdę optymistą, jak patrzę co się dzieje: w mediach mętnego nurtu totalna panika, więc jest dobrze. Podstawa to opanować służby i media a to wymaga czasu. Jak nikt nie będzie bruździł te resztę da się zrobić już prosto. O Smoleńsk jestem spokojny, ekipa z Zespołu Parlamentarnego wykonała naprawdę gigantyczną pracę, jak ją skończą, to mogliby profilaktycznie jeszcze zbadać wcześniejszą Case, która jak mniemam (choć chciałbym się mylić) była testem przed Smoleńskiem.
Przy okazji ciekawe kto i na podstawie jakiej inspiracji napisał scenariusz dwóch ostatnich odcinków serialu Ekipa z 2007 roku, bardzo ciekawe:
http://parezja.pl/serial-ekipa-przerazajacy-przypadek-a-moze/

Pozdrawiam serdecznie

karakuli 23 listopada 2015 08:39

100 dni właśnie minęło. Nie zauważył pan?

Aleksander Ścios 23 listopada 2015 14:26

Jerzy Rząsa,

Pozwolę sobie zauważyć, że dałem już "popracować" panu prezydentowi (i jego ekipie) ponad cztery miesiące. Chciałbym zobaczyć konkrety, ale niestety, nie potrafię ich dostrzec.
Jeśli wskaże mi Pan sensowną cezurę czasową, w której pan Duda podejmie wreszcie działania, chętnie rozważę taki argument.
Nie przyjmuję natomiast tłumaczeń w rodzaju - "sam Duda i sam rząd nie mogą zbyt wiele". Są nieprawdziwe, o czym m.in. świadczy bilans zniszczeń dokonanych przez ostatnie pięć lat przez tandem Komorowski-rząd PO-PSL.
Partia pana Kaczyńskiego nie potrzebuje żadnych dodatkowych atutów i zdobyczy. Ma wszystko i winna wziąć się do rzetelnej roboty.

Pozdrawiam Pana

***

Urszula Domyślna 23 listopada 2015 16:06

Panie Aleksandrze,

Raport otwarcia, który jak najsłuszniej nazwał Pan raportem zamknięcia - to jest żenada i szklane paciorki rzucone w plebs, aby tropił sokowirówki i gęsiarki, zapominając o najważniejszym, o czym pisze Pan na tym blogu nieprzerwanie od 10 kwietnia 2010, a co w r. 2012 tak pięknie podsumowała pani Ewa Stankiewicz:

"Jeśli w Smoleńsku miał miejsce zamach, to aktualną władzę w Polsce sprawują ludzie rosyjskich służb albo osoby przez te służby szantażowane. Obie sytuacje zagrażają bezpośrednio naszej państwowości i osobistemu bezpieczeństwu. Jeśli w Smoleńsku był zamach, to Polska pozbawiona własnych służb i dowództwa armii jest w stanie niewypowiedzianego konfliktu po akcie agresji na najwyższe organy państwa. Co to oznaczałoby dla zdrowego rozsądku? Jak ma się zachować człowiek, który nie chce w to wierzyć, ale na podstawie wszelkich przesłanek rozum podpowiada mu, że to najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń? Zadaję więc Państwu to pytanie: co robić? Musimy się bronić. Problem w tym, że według mnie z jednej strony mamy gangsterów, którzy nowoczesnymi metodami zarządzają kartelem udającym państwo, a z drugiej opozycję, która uważa, że to społeczeństwo nie jest przygotowane na prawdę."

Tak było trzy lata temu - tak jest i dzisiaj.

OPOZYCJA, KTÓRA W MIĘDZYCZASIE STAŁA SIĘ RZĄDEM, NADAL UWAŻA, ŻE POLSKIE SPOŁECZEŃSTWO NIE JEST PRZYGOTOWANE NA PRAWDĘ.

Dlatego dawkuje nam tę prawdę po aptekarsku. Celuje w tym, niestety, pan prezydent Duda, który jak ognia unika "zaklętych rewirów", a "NIEBEZPIECZNE PYTANIA" : http://bezdekretu.blogspot.com/2015/05/niebezpieczne-pytania.html -- zbywa milczeniem, albo wykrętnymi odpowiedziami starej gwardii kancelaryjnej, odziedziczonej po Komorowskim.

Pozdrawiam serdecznie

Aleksander Ścios 23 listopada 2015 17:36

Pani Urszulo,

Jakże celnie i mądrze napisała pani Stankiewicz. Z takim stwierdzeniem wiąże się niestety gorzka refleksja. Bo przecież owa opozycja (a dziś już władza) ma rację uważając, że "społeczeństwo nie jest przygotowane na prawdę".
Z jednej strony można zauważyć, że sama opozycja wyhodowała ten szczególny typ niewolnika, podlewając hodowlę obficie półprawdami i pół męstwem "wolnych mediów", z drugiej jednak, znajdujemy setki dowodów trafności takiej diagnozy. Wystarczy poczytać portale internetowe i odwiedzić "prawicowe" miejsca blogosfery, by dostrzec tryumf niewolniczej mentalności.
Niczym innym nie jest przekonywanie (często samych siebie), że przecież "musimy cierpliwie czekać", "mieć nadzieję", "stosować taktykę", "nie płoszyć przeciwnika". Te i wiele podobnych bredni działają niczym narkotyk, jak polityczny erzac prawdy, mający uśmierzyć lęk przed jej odkryciem i stawieniem czoła nazbyt strasznej rzeczywistości. Tacy ludzie, choć mają gęby pełne patriotycznych frazesów i honorowych deklaracji, zawsze wzdrygają się przed przyjęciem prawdy i prędzej okrzykną jej heroldów zdrajcami, niż ośmielą się otworzyć oczy.
Dla nich, zawsze będą tematy, o których nie wolno mówić (bo nie robią tego żurnaliści "wolnych mediów"), sprawy, którymi nie należy się zajmować (bo mogą być niewygodne dla partyjnych macherów) i prawdy, które trzeba przemilczeć (bo tego wymaga "pijar" i partyjna "taktyka").
Dlaczegóż zatem, mali demiurdzy i "nasi"politycy nie mieliby wykorzystać tej polskiej przypadłości i nie odgrywać przed nami ponurej farsy? Dlaczego nie mieliby sięgnąć po prostacki "rząd dusz", kreując się na tych, którzy lepiej wiedzą - co jest słuszne, prawdziwe, potrzebne? Wiedzą przecież, że "elektorat hodowlany" będzie im bezgranicznie wierzył i do końca ufał, a każde słowo z ust panów prezydenta czy prezesa zostanie przyjęte niczym prawda objawiona.
Jeśli nawet przeczuwają, że "aktualną władzę w Polsce sprawują ludzie rosyjskich służb albo osoby przez te służby szantażowane", to ich sumienia rozgrzeszają zapewnienia o kwitnącej demokracji i świetlistej drodze "dobrych zmian". Jeśli nawet wiedzą, że ludzie PO-PSL paktowali z Putinem i uczestniczyli w zastawieniu pułapki smoleńskiej, a przez następne lata wykonywali polecenia Moskwy - czy nie łatwiej wierzyć, że "zbrodnią" jest kradzież sokowirówki i rola pajacyka A. Merkel?
Wskaże dzisiejszy przykład - jakże charakterystyczny. Oto pani premier po odbyciu tzw. odprawy służb specjalnych w sprawie zagrożenia terrorystycznego zapewniła nas publicznie, że "Polacy mogą się czuć bezpiecznie", zaś nowy szef MSWiA oświadczył, iż "polskie służby są przygotowane do tego, by sprostać wyzwaniom i zapewnić bezpieczeństwo Polakom". Gdyby wyborcy PiS należeli do ludzi mądrych i odważnych, natychmiast pojawiłyby się pytania - jak to możliwe, że w ciągu jednego tygodnia od objęcia rządów przez PiS dokonała się tak ogromna naprawa służb specjalnych? Kto i jakimi metodami sprawił, że funkcjonariusze tych służb, obciążeni nieudolnością, hańbą Smoleńska i wieloletnią rolą "zbrojnego ramienia" partii rządzącej stali się nagle gwarantami naszego bezpieczeństwa?
Zakładam nawet, że wyborcy PiS doskonale pamiętają, jak oceniano te służby jeszcze przed wyborami i jak "wsławiły" się one podczas rządów reżimu PO-PSL. Dlaczego zatem milczą i pokornie wysłuchują głupot z ust "naszych" polityków?
Co sprawia, że milsze jest im dobre samopoczucie i tani populizm jakiejś pani polityk, od realnych gwarancji bezpieczeństwa własnych rodzin?
Bo jeśli wiedzą lub przeczuwają - jaka była kondycja owych służb w ostatnich latach, z kim się bratały i kogo słuchały - a nie mają odwagi zaprotestować wobec kpiny z bezpieczeństwa Polaków, czy nie zasługują, by prawda była przed nimi na zawsze ukryta?

Pozdrawiam serdecznie

***

przemek łośko 23 listopada 2015 22:14

Nie chodzi o think tanki. "Myślicieli", tych, którzy "zalecają i szanują balans" jest za dużo. W zasadzie 90%. W zasadzie tłum.

Tymczasem trzeba działać:
(Od red.Rp: mapa drogowa)

1. Ujawnić Aneks
2. Wyłapać i postawić zarzuty wszystkim podwójnym agentom
3. Izolować wszystkich agentów wojskówki, ale i esbeków, którzy służyli (lub byli szkoleni przez) GRU i MfS
4. Zażądać wydania wraku od państwa sowieckiego i poparcia w tej sprawie Unii pod rygorem wyjścia z niej
5. Zażądać od Niemiec i Francji natychmiastowego odstąpienia od NordStream II
6. Zażądać od Unii gwarancji finansowych dofinansowań strukturalnych, gdyż w obecnej sytuacji stają się one coraz bardziej niepewne, a zobowiązania strukturalne Unii wobec Polski wynikają z umowy stowarzyszeniowej
7. Doprowadzić do spotkania POL+UKR+RUM+GRU celem zawiązania Sojuszu Środkowej i Wschodniej Europy (SŚiWE)
8. Zaproponować członkom V4 przystąpienie w zakresie nieograniczającym ich umów z UE członkostwo w SŚiWE
9. Wprowadzić egzaminy weryfikacyjne i kontrolę wyroków dla wszystkich sędziów i prokuratorów
10. Przenieść natychmiast w stan spoczynku wszystkich sędziów i prokuratorów, którzy wydawali niesprawiedliwe wyroki w PRL
11. Ukrócić natychmiast samowolę komorniczą, wprowadzić sądy doraźne dla nieuczciwych komorników
12. Oczyścić MSWiA z funkcjonariuszy uwikłanych w nieformalne zorganizowane grupy przestępcze lub nadużywające władzy
13. Zlikwidować ZUS w obecnej postaci i zastąpić Kasą Ubezpieczeń Społecznych, której wielkość majątku i zatrudnienia byłaby konstytucyjnie ograniczona do minimalnej ilości, a uposażenie pracowników ściśle zdefiniowane (żadnych patologicznych nagród procentowych od "pozytywnych kontroli")
14. Osądzić wszystkich pracowników ZUS i US, którzy dokonali nadużyć lub błędami doprowadzili swoje ofiary do niekorzystnego rozporządzenia mieniem


i

... mógłbym tak długo jeszcze.

Zamiast tego słyszę i oglądam festiwal "stanowczych wystąpień".

Bardzo powoli wprowadzane są zmiany, jak gdyby prezydent i rząd byli w defensywie i nie mieli narzędzi. Czy tak rzeczywiście jest? Czy beton średniego szczebla jest na tym etapie nierozmontowywalny wprost?

Urszula Domyślna 23 listopada 2015 23:16

Panie Przemku,

Mają wszystkie niezbędne narzędzia. Brakuje woli politycznej i ... "odrobiny koniecznej odwagi."

Pozdrawiam

Aleksander Ścios 24 listopada 2015 22:28

Panie Przemku,

Bardzo podoba mi się ta "mapa". Jest na miarę Polski, jaką chcielibyśmy stworzyć. I miarę polityków, jakich chcielibyśmy posiadać.
Nie jest zatem dla tego rządu i dla tych ludzi.

Przeszkody nie stanowi "beton średniego szczebla", ale - jak zauważyła Pani Urszula - brak wizji i odwagi. Tych cech nie nabywa się podczas partyjnych narad i parlamentarnych pyskówek.
W tym wypadku, wezwanie do działania, trzeba byłoby kierować w stronę naszych rodaków.

Pozdrawiam Pana

***

Arek Cisek 23 listopada 2015 23:55

Witam,

Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że - nie rozumiem, co się dzieje. Albo wszystko jest tak proste, jak Pan to opisuje, tzn. kompletnie nie ma sensu wiązać z rządem PiS jakichkolwiek nadziei albo zaczyna się walka pomiędzy narodowym obozem wolności (Kaczyński, Macierewicz) a ufarbowaną "na Polskę", w istocie magdalenkową dobrą zmianą. Oczywiście Beata Szydło nie jest nawet figurantką, niezależnie od tego, w jakiej konfiguracji by się nie znajdowała: czy to miałoby być "kierowanie" rządem "jedności narodowej", czy znalezienie się w otwartym starciu "kontrrewolucji" z gangreną utrzymania zdobyczy rewolucji 1989 r.

Rzeczywiście, poraża - choćby w porównaniu z dynamiką Antoniego Macierewicza - kompletne wycofanie polityczne Prezydenta. Czy można tak długo "się przygotowywać", "czekać na lepsze okoliczności", "wreszcie swój rząd"? Z drugiej strony, złudnym jest zupełnie oczekiwanie, że rząd PiS coś dobrego Polsce przyniesie? Postawiono nas przed trudnymi ocenami, czy jest to też JUŻ i czas naszych wyborów?

Osobiście - nie przekreślam jeszcze, póki wiary w tych kilku niezłomnych, nowej władzy. Ale czasu nadziei jest we mnie coraz mniej. Od kilku miesięcy próbuję zainteresować czołowych polityków PiS, także już Prezydenta Andrzeja Dudę, fatalnym stanem KGHM. Reakcja literalnie jest żadna. I, oczywiście, nie chodzi mi o to, by np. premier Beata Szydło, którą także o to (i nie tylko o to, z równym zresztą skutkiem) pytałem, uraczyła mnie osobistym, kilkustronicowym listem z wyczerpującym oddaniem stanu sprawy i zamierzeń jej rządu. Znam swoje, skromne, miejsce w szeregu i grzechu małostkowości nie popełnię. Ja odpowiedzi nie otrzymałem żadnej, ale rynek już ją ma: zapowiedź co najmniej zawieszenia tzw. kagiemnego, podatku, który, w obecnej bardzo złej sytuacji spółki, potwornie drenuje portfel jej bieżącej płynności - ulatuje w chmury, a wraz z nią kolejne procenty wartości akcji i kolejne miliony straty Skarbu Państwa (od maja br. jest to już około 3,5 mld PLN). Dlaczego nikt nie dostrzeże, że zarówno ta firma, jak szereg innych CAŁYCH, strategicznych segmentów gospodarki w ogóle nie jest chronionych przez państwo (ustawa o kontroli niektórych inwestycji, ustawa o szczególnych uprawnieniach ministra właściwego do spraw Skarbu Państwa oraz ich wykonywaniu w niektórych spółkach kapitałowych lub grupach kapitałowych prowadzących działalność w sektorach energii elektrycznej, ropy naftowej oraz paliw gazowych)?

KGHM ma (pośrednio, poprzez jeden ze swych funduszy inwestycyjnych) 49% akcji spółki Nano Carbon, m. in. producenta polskiego grafenu. To największy podatnik w Polsce, ale zarazem potencjalny olbrzymi generator tak kapitałowy, jak - szczególnie! - myśli twórczej rozwoju narodowej gospodarki. I od kilku miesięcy wystawiony, bez żadnej osłony państwa, na wrogie przejęcie.

Andrzej Duda jest w Chinach, gdzie - jak między innymi liczono - miano podpisać kontrakt na dostawy przez KGHM miedzi na tamtejszy rynek. Do podpisania tej umowy jednak nie doszło. Dziś lubiński (jeszcze) gigant stracił kolejne ponad 4%, a cena surowca w Londynie szuka minimów sprzed 6 lat.

Tak więc się zastanawiam, gdzie jesteśmy i - co należy robić. (I, właściwie, to od tych Chin ta glossa się zrodziła ...).


Spokojnej nocy,

Arkadiusz Cisek

Aleksander Ścios 24 listopada 2015 22:54

Arek Cisek,

Problem ze zdefiniowaniem obecnej sytuacji zaczyna się od pytania - czy wolno to robić?
Proszę zauważyć, że w całym przekazie tzw. strefy wolnego słowa obowiązuje niepisana reguła - nie przykładamy krytycznej miary do działań prezydenta i nowego rządu. Jeśli już o tym mówimy - wykazujemy entuzjazm, zaufanie, pełną akceptację.
Od wielu tygodni obserwuję ten proces i wydaje się on jednym z największych zagrożeń. Tak tworzy się mentalne getto, zamkniętą strefę ochronną, w której politycy PiS mają zostać wyjęci spod kontroli własnego elektoratu. Skąd takie dążenie?

Oczywiście można doszukiwać się różnych przyczyn, ale jedną z podstawowych byłaby refleksja - ci ludzie już dziś wiedzą, że nie spełnią oczekiwań "twardego" elektoratu i nie zaspokoją pokładanych w nich nadziei.
Tworzą zatem bufor, za którym mogą się schronić. Skierowanie "na odcinek rządowy" wielu dziennikarzy oraz partyjne "zagospodarowanie" czołowych ekspertów i intelektualistów, jest częścią tej taktyki.
Obawiam się, że jeśli jej nie dostrzeżemy i w porę nie zareagujemy, za rok lub dwa każda krytyczna uwaga pod adresem tej ekipy będzie uznana za myślozbrodnię.
Jeśli stawia Pan pytanie - "gdzie jesteśmy i - co należy robić", udzieliłbym krótkiej odpowiedzi - nie wiemy, w jakiej rozgrywce uczestniczymy, a zatem nie dajmy sobie odebrać wolności ocen i sądów.

Pozdrawiam

***

Wojciech Miara 24 listopada 2015 19:39

Aleksander Ścios,

chciałem tylko zauważyć, że jeśli ten parasol ochronny nad Komorowskim, WSI, i także nad partyjną nomenklaturą PO-PSL będzie dalej utrzymywany przez prezyednta Dudę, to niezależnie od tego,ile oskarżeń padnie pod adresem ,,radykałów", domagających się natarczywie rozliczeń, cenę za taką postawę zapłaci także sam Andrzej Duda i PiS.

Już dziś widać po wypowiedziach Komorowskiego i POwiaków, że będą oni agresywnie i twardo traktować nową władzę, Komorowski ostatnio postraszył Dudę Trybunałem Stanu za nieprzyjęcie ślubowania sędziów TK. Jeśli odpowiedzią mają być jedynie audyty o rozszabrowaniu mienia, to obawiam się, że gdy za jakiś czas władza zrozumie, że musi rzeczywiście bronić się przeciwko wojnie totalnej i sięgnie po niektóre przynajmniej argumenty z działalności Komorowskiego i WSI, to publika juz tego nie kupi - bo uzna, że do rozliczeń był czas ,,zaraz po" (wyborach).

Przyznam też, że zadumę wywołuje fakt, że Komorowski potrafi się zdobywać na o wiele twardszą postawę od Dudy i nie międli nic o żadnym pojednaniu.

Pozdrawiam Pana

Aleksander Ścios 24 listopada 2015 23:19

Wojciech Miara,

To słuszna uwaga, ale przyznam, że nie obchodzi mnie - jaką cenę za zaniechania lub oszukanie wyborców zapłacą politycy PiS-u. Nie jest to moim głównym zmartwieniem.
Bardziej obchodzi mnie - jaką cenę my zapłacimy. A ponieważ nad tym nie zastanawiają się politycy PiS, jesteśmy zdani na samodzielną obronę.
Jeśli w efekcie odrzucenia mezaliansu PiS-u z układem III RP powstanie autentyczna, antysystemowa opozycja, będziemy w dobrym miejscu długiego marszu.
Agresja i buta BK stanowi ważną wskazówkę. Ponieważ mamy do czynienia z tchórzem, trzeba w tych zachowaniach doszukiwać się istotnej przyczyny.
Sądzę, że ten człowiek ma gwarancję dalszej bezkarności i zachowania obecnego status quo. Gdyby BK nie miał takiej gwarancji, nie odważyłby się na ataki i odgrywanie roli krytyka.

Pozdrawiam Pana

***

Fotocanon 24 listopada 2015 20:10

Aleksander Ścios

"Raport otwarcia" - ten formalny kancelarii prezydenta i ten domyślny, 'nieogłoszony' raport rządu/PiSu - pomija całkowicie Smoleńsk; to jednoznaczny sygnał, czego można się spodziewać (a raczej czego się nie spodziewać) w tej kwestii. Prezes PiS 10 listopada na 'miesięcznicy' poparł "inicjatywę zwrócenia się do Prezydenta o zgodę na ustawienie krzyża na terenie przed Pałacem Prezydenckim" zaznaczając, że budowa pomnika to kwestia złożona i niemożliwa do szybkiej realizacji - i tyle w tym temacie! Nieśmiałe okrzyki z tylnych szeregów 'chcemy prawdy, nie pomnika' spotkały się z wrogą reakcją tłumu...
Kiedyś obiecywano sejmową komisję śledczą - i co? Cisza.....
Gdyby nie Antoni Macierewicz i jego ludzie w MON (co moim zdaniem nie potrwa zbyt długo...) to kolejny raz spełniłaby się stara prawda: trzeba dużo zmienić, by nic się nie zmieniło...
Pozdrawiam

Aleksander Ścios 24 listopada 2015 23:31

Fotocanon,

W sprawie Smoleńska nowa władza będzie "hamowana" przez wszystkich - sojuszników z NATO, USA, UE i przez rodzimych tchórzy.
Powód jest oczywisty - flirt z Putinem.

Jeśli pojawia się postulat umiędzynarodowienia tej sprawy, trzeba wpierw pokonać dogmatykę "georealizmu" i zrezygnować ze słuchania przedstawicieli "wolnego świata". To krok w stronę obalenia porządku pojałtańskiego.
Krok drugi musiałby prowadzić do zanegowania dogmatu o "dobrosąsiedzkich" stosunkach z Rosją i Niemcami.
Oczekiwać, że na takie kroki poważą się ludzie deklarujący kontynuację polityki zagranicznej III RP - byłoby absurdalne.
Pozdrawiam Pana

***

25.11.2015r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet