Jedynie szybka i zdecydowana reakcja ministra
Macierewicza i szefa SKW Piotra Bączka, zapobiegła tym planom
PROJEKT CENTRUM EKSPERCKIE NATO - DESANT Z SKW
Zwycięstwo PiS i zmiany polityczne w III RP, z pewnością nie zaskoczyły ludzi służb specjalnych. To środowisko zawsze potrafiło zadbać o własne interesy i umiało je zabezpieczyć przed zakusami nowej władzy.
Przypomnę, że ludzie byłych WSI już w roku 2003 przewidywali rozwiązanie tej formacji. Na jednej z odpraw ścisłego kierownictwa poinformowano oficerów, że najprawdopodobniej służba zostanie zniesiona i należy się do tego przygotowywać.
W listopadzie 2006 roku, wiceszef komisji likwidacyjnej WSI Piotr Woyciechowski poinformował, że gen. M.Dukaczewski zezwolił na "prowadzenie pracy operacyjnej przy pomocy nierejestrowanej agentury, czyli takiej która nie ma odbicia w ewidencji operacyjnej" W zasobach WSI miały zachować się dokumenty świadczące, iż decyzję w tej sprawie podjęto w 2003 r. "Gen. Dukaczewski już w 2003 roku zalegalizował ten sposób pracy operacyjnej swojej służby, podpisał parę dokumentów tego rodzaju" - informował Woyciechowski.
Oznaczało to, że przygotowując się do likwidacji, szefostwo WSI "wyprowadziło" na zewnątrz służb część najcenniejszej agentury. Istniała bowiem praktyka prowadzenia nierejestrowanych źródeł osobowych, których nie ujmowano w oficjalnej ewidencji. Nierejestrowanie agentów służyło m.in. omijaniu zakazu werbunku osób pełniących niektóre funkcje publiczne. "Natknęliśmy się na dokumenty, które mogą wskazywać na to, że najcenniejsza agentura była przez ostatnie lata wyprowadzana poza WSI i może być teraz kontrolowana w zupełnie innym środowisku" - twierdził wówczas Woyciechowski.
Nie powinno zatem dziwić, że również przygotowania do odejścia reżimu PO-PSL trwały od wielu miesięcy i dokonywały się na różnych poziomach życia politycznego. Dowodem jest m.in. nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, która miała umożliwić reżimowi blokowanie decyzji nowej władzy, a z samego TK uczynić strażnika interesów poprzedniego układu.
Podobne zabiegi poczyniono w obszarze służb specjalnych. Choć ich zakres jest praktycznie nieznany opinii publicznej ("wolne media" koncentrują się głownie na sprawie TK), to stopniem potencjalnego zagrożenia przewyższają one skutki "zabezpieczeń" podjętych w sferze politycznej. Nie bez powodu wspomniałem o "przezorności" szefostwa WSI, bo najbardziej zaawansowane przygotowania podjęto w służbach wojskowych, przy czym towarzysząca tym działaniom inwencja, wydaje się nawet przewyższać pomysłowość podwładnych M. Dukaczewskiego.
Wyobraźmy sobie, że wprawdzie PiS przejmuje kierownictwo Służby Kontrwywiadu Wojskowego, a na czele MON staje Antoni Macierewicz, to nowi szefowie nie tylko nie mogą zwolnić wysokich rangą oficerów SKW, ale napotykają na całkowicie nową strukturę - swoistą "służbę eksterytorialną", wyjętą spod rozkazów przedstawicieli państwa polskiego. Struktura ta działa niezależnie od szefa SKW i nie jest poddana władzy polskiego ministra obrony narodowej. Ma natomiast całkiem realne kompetencje, bo może m.in. organizować szkolenia dla sił zbrojnych NATO w zakresie zwalczania zagrożeń wywiadowczych i terrorystycznych oraz koordynować wymianę tajnych informacji kontrwywiadowczych. Szefami tej struktury zostają zaś oficerowie SKW, przyjęci do służby przez poprzedni reżim.
Wydaje się, że taki właśnie "schemat zabezpieczeń" próbowało zastosować byłe kierownictwo SKW, wykorzystując w tym celu struktury Paktu Północnoatlantyckiego.
Podobno, już w roku 2014 pojawił się pomysł powołania "Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO" w Polsce. Miało ono powstać w ramach organizacji o nazwie NATO CI COE (NATO-wskie Centrum Doskonalenia). Członkami założonego przez Rumunię Centrum, były Węgry, Grecja, Słowenia i Turcja, a od roku 2011, Polska, Słowacja i Czechy.
Dla "umiędzynarodowienia" projektu sięgnięto po pomoc służb słowackich i wstępne porozumienie w sprawie powołania "Centrum Eksperckiego" polskie MON podpisało z ministrem obrony Republiki Słowackiej.
Wybór partnera nie wydaje się przypadkowy. Słowacja jest dziś tym krajem NATO, który potępia sankcje nałożone na Rosję i ściślej współpracuje z państwem Putina. W połowie bieżącego roku, premier Słowacji Robert Fico złożył oficjalną wizytę w Moskwie, gdzie prowadził rozmowy z premierem Miedwiediewem i spotkał się z prezydentem Putinem. Słowacy są nie tylko zainteresowani współpracą gospodarczą z Moskwą (m.in. chcą podłączyć się do planowanego przez Gazprom rurociągu omijającego Ukrainę), ale od dawna prowadzą intensywną współpracę wojskową, modernizując np. swój system przeciwrakietowy S-300 i planując modernizację śmigłowców Mi-17.
W październiku br. rzecznik MON poinformował, że " wkrótce w Polsce rozpoczną się wspólne szkolenia oficerów kontrwywiadów państw NATO. Główna siedziba centrum ulokowana zostanie w Krakowie, część obiektów będzie natomiast w słowackiej miejscowości Leszt, gdzie znajduje się ośrodek poligonowy." 29 września br. porozumienie o powołaniu centrum podpisał w Norfolk wiceminister obrony Robert Kupiecki. Głównym zadaniem nowej służby miało być - " prowadzenie specjalistycznych kursów i szkoleń w obszarze kontrwywiadu., uczestnictwo w pracach nad rozwojem doktryn i koncepcji NATO ".
Już wówczas pojawiły się doniesienia, w których sugerowano, że projekt został wymyślony przez kierownictwo SKW, jako metoda "wyborczych spadochronów".
"Obecne kierownictwo Służby Kontrwywiadu Wojskowego szykuje sobie spadochrony na wypadek nadejścia nowej władzy?" - pytano w tekście A. Burzyńskiej i M. Majewskiego z października br., wnioskując, że " akcja "Centrum NATO" to w rzeczywistości sprytny pomysł kierownictwa Służby na wypadek spodziewanej zmiany władzy".
Na czele "Centrum NATO" miał stanąć ówczesny zastępca szefa SKW, płk. Krzysztof Dusza ( co dawało mu etat generalski), zaś pozostali członkowie kierownictwa SKW (wraz z szefem, Piotrem Pytlem) mieli objąć wysokie stanowiska dowódcze. Taki zabieg pozwoliłby stworzyć całkowicie nową strukturę - korzystającą z majątku i wyposażenia SKW, lecz wyjętą spod władzy nowego kierownictwa MON i Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Jedynie szybka i zdecydowana reakcja ministra Macierewicza i szefa SKW Piotra Bączka, zapobiegła tym planom. Na odpowiedź "skrzywdzonych", nie trzeba było długo czekać. Pułkownik Dusza wysmarował natychmiast sześciostronicowy elaborat, a publikująca go "GW" przypuściła atak na nowe kierownictwo, alarmując o "Demolce kontrwywiadu".
Z pisma płk. K. Duszy dowiemy się m.in., że szef SKW Piotr Bączek " odwołał pierwsze posiedzenie Komitetu Sterującego NATO CI COE, które miało się odbyć na początku grudnia br ." SKW wstrzymała również "wyposażenie logistyczne" dla nowej służby, odebrała jej pojazdy służbowe i zablokowała dostęp do systemów teleinformacyjnych.
Niedoszły szef "Centrum NATO" skarżył się także, że " SKW podjęła próby wezwania do stawienia się w centrali Służby, oficerów SKW oddelegowanych na podstawie odrębnych przepisów do składu międzynarodowego personelu Centrum ", co może oznaczać, że ludzie ci odmówili poddania się procedurom służbowym i próbują uniknąć kontaktu z polskimi władzami.
W odpowiedzi na doniesienia ośrodków propagandy, MON wydał oświadczenie, w którym możemy przeczytać - "W związku z nieprawdziwymi informacjami, które ukazały się w dzisiejszej (9.12.2015 r.) "Gazecie Wyborczej", w artykule autorstwa red. Wojciecha Czuchnowskiego pt. " Demolka kontrwywiadu", Służba Kontrwywiadu Wojskowego oświadcza, że projekt uruchomienia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO jest i będzie realizowany zgodnie z ustalonym harmonogramem, w pierwotnie ustalonej lokalizacji."
Rzecznik prasowy ministerstwa, Bartłomiej Misiewicz wyjaśnił zaś, że byłe kierownictwo MON i SKW próbowało umieścić siedzibę "Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu" w pomieszczeniach, "które uniemożliwiają przetwarzanie w nich informacji, nawet o najniższej klauzuli tajności ". Taka praktyka, zdaniem MON, była " poważnym błędem i nie została ustalona z państwami, które podpisały umowę o utworzeniu Centrum."
Można sobie wyobrazić, że gdyby doszło do zrealizowania planów poprzedniej ekipy, doszłoby także do ujawnienia tajnych informacji, przetwarzanych przez Centrum. Decyzja szefa MON i szefa SKW uchroniła zatem nasz kraj od kompromitacji, ale też od narażenia danych kontrwywiadowczych państw NATO.
Kolejnym elementem dezinformacji w tej sprawie, są nowe doniesienia medialne, mówiące o tym, iż przyczyną odwołania płk. Duszy miało być podejrzenie "szpiegostwa na rzecz USA". To wyjątkowo niebezpieczna kombinacja, mająca sugerować, że nowa ekipa prowadzi w służbach działania "antyamerykańskie", a były zastępca szefa SKW padł ofiarą podejrzliwości ministra Macierewicza. Najwyraźniej specjaliści od dezinformacji uznali, że nikt już nie pamięta o zachowaniach ludzi SKW przed i po zamachu smoleńskim, a jeszcze mniej popularna jest wiedza o ścisłej współpracy tej służby z rosyjskim FSB. W 2013 roku prezydent Rosji Władimir Putin polecił Federalnej Służbie Bezpieczeństwa, by zawarła porozumienie o współpracy w sferze kontrwywiadu wojskowego ze Służbą Kontrwywiadu Wojskowego. Decyzja Putina była "ukoronowaniem" wcześniejszych kontaktów SKW ze służbami rosyjskimi. Wprawdzie dobrze byłoby posądzać panów z SKW o " szpiegowanie na rzecz USA ", to wydaje się, że nawet w systemie propagandowym III RP powinny istnieć nieprzekraczalne granice.
Wygląda na to, że temat nie został jeszcze wyczerpany, a ekipa założycielska "Centrum Eksperckiego NATO" będzie próbowała dalszych kombinacji medialnych. Sposób zachowania tych ludzi oraz stosowana w tej sprawie retoryka, nieomylnie wskazują, że mamy do czynienia z charakterystycznym "sznytem" tradycji byłych WSI, ale też z niezwykle groźną, wielowątkową operacją.
Aleksander Ścios
Blog autora
Czytaj także:
Nasza Duszeńka - Bogdan Zalewski
18.12.2015r.
RODAKnet.com