JAK PRZEGRAĆ W OBRONIE III RP - hipotezy i teorie - Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

Jak IIIRP zamierza zadośćuczynić ofiarom
esbeckich kapusiów i naprawić wyrządzone przez nich krzywdy?
JAK PRZEGRAĆ W OBRONIE III RP - hipotezy i teorie

Najlepsze efekty kombinacji operacyjnych osiąga się poprzez grę na emocjach oraz zaangażowanie tzw. wolnych mediów. Nie ma bardziej oddanych rezonatorów wrzutek, tematów zastępczych i treści dezinformacyjnych, niż media uzależnione od obcego przekazu. Nie ma też lepszych odbiorców (grupy docelowej) od środowiska określanego mianem prawicy .
Twórcy bezpieczniackich kombinacji mogli się o tym przekonać wielokrotnie - w roku 2008, gdy pod nazwą "afery aneksowej" prowadzono działania osłonowe B. Komorowskiego i próbowano zdyskredytować Komisję Weryfikacyjną WSI, podczas gier związanych z "aferą stoczniową", czy niedawno, w trakcie operacji kreowania "nowego rozdania" i rozgrywki służb zwanej "aferą taśmową". W każdym przypadku mieliśmy do czynienia z powielaniem tematów przewodnich (np. określenia "afera aneksowa"), wiarą w przekaz kreowany przez funkcjonariuszy propagandy oraz z bezrefleksyjną konsumpcją treści podawanych przez informatorów ze środowiska służb specjalnych. O przydatności "wolnych mediów" decyduje również niezdolność do samodzielnej, wolnej od obcych wpływów refleksji oraz deficyt umiejętności analitycznych.
Było dziwne, gdyby w kombinacji zatytułowanej "teczki Kiszczaka" nie wykorzystano owych naturalnych predyspozycji i nie sięgnięto po sprawdzone wzorce.
Wszystko, co wiemy o przebiegu tej "afery" wydaje się sugerować, że sprawa pojawiła się nieprzypadkowo i musi zawierać "drugie dno". Do takiej interpretacji skłania się wielu publicystów i obserwatorów życia politycznego.
Nietrudno dostrzec kontekst sytuacyjny wizyty M.Kiszczak w IPN - zainteresowanie publiczną "debatą" o przeszłości Wałęsy, fakt wykorzystania wątłego, przez co przydatnego interesom układu III RP narzędzia (szefostwo IPN) oraz ścisłe ukierunkowanie uwagi na sprawę TW "Bolka". Niestety - nikt z analityków i "znawców tematu" nie próbował rzeczowo uzasadnić swoich wątpliwości, a tym bardziej, wskazać prawdziwego celu kombinacji. Zgodnie z ulubioną metodą mitologów, ograniczano się do spekulacji lub wieloznacznych dywagacji, okraszanych sugestiami o posiadaniu "tajnej wiedzy". Jeśli pojawiały się hipotezy (o "ruskiej grze", intencji storpedowania szczytu NATO, kreowaniu tematu zastępczego itp.) nie były poparte dowodami ani racjonalną argumentacją.
Taki sposób postrzegania kombinacji operacyjnych jest niezwykle korzystny i w pełni zadowalający autorów.
W zachowaniu wdowy po Kiszczaku słusznie dostrzega się celowość i logikę, a jej infantylne "wyjaśnienia" traktuje z dystansem. Można przyjąć, że osoba ta jest zaledwie wykonawcą cudzych poleceń lub uczestnikiem gry, której cele wykraczają poza ujawnienie "teczki Bolka".
Pojawiają się natomiast spekulacje, jakoby Maria K. czuła się zagrożona i "detonując" archiwum męża chciała uniknąć losu małżeństwa Jaroszewiczów. Ta wyjątkowo fałszywa teza nie uwzględnia faktu, że "przypadkowo" ujawnione przez Kiszczakową dokumenty dotyczą kwestii ogólnie znanych i w niczym nie zagrażają esbeckim decydentom i ich agenturze. Logika takich wywodów nakazywałaby raczej uznać, że wdowa po oberesbeku, obnosząc się publicznie ze swoją indolencją i niefrasobliwością dopiero teraz sprowadziła na siebie poważne zagrożenie. Trudno uwierzyć, że zapisy dotyczące TW "Bolka" były najcenniejszym i najtajniejszym trofeum w archiwum Kiszczaka, a ich pozbycie odsuwa niebezpieczeństwa związane z posiadaniem uciążliwego depozytu.
Można raczej sądzić, że sprowokowano wykrycie takich "rewelacji", by zabezpieczyć (osłonić) rzeczy stokroć ważniejsze i agenturę bardziej przydatną. Szef komunistycznej bezpieki mógł posiadać nie tylko kopię mikrofilmów przekazanych Moskwie przez gen. Bułę, ale informacje o "urobku" gen. Witalija Pawłowa (szefa rezydentury KGB w Polsce) oraz o agenturze zwerbowanej przez towarzyszy wschodnioniemieckiej Stasi. W takiej sytuacji, wywołanie "akcji prewencyjnej"(celem zaspokojenia opinii publicznej informacjami drugorzędnymi), byłoby ruchem logicznym, zgodnym z pragmatyką pracy operacyjnej.
Za taką interpretacją przemawiałby fakt, że "odgrzanie" tematu "Bolka" to wyważanie dawno otwartych drzwi. Ujawnione informacje nie przynoszą dodatkowej wiedzy o agenturze "obozu solidarnościowego", nie prowadzą do wykrycia czynnych agentów (ulokowanych głębiej) i nie zagrażają interesom układu III RP. Wiadomo natomiast, że temat zostanie natychmiast podchwycony przez "wolne media" i dzięki dostatecznie długiej "obróbce" stanie się wkrótce niestrawny dla większości odbiorców.
Obawa o skutki kombinacji istniałaby wówczas, gdyby rządzący PiS nie był zakładnikiem mitologii demokracji i kwestię agenturalności oraz współpracy "liderów opozycji" z bezpieką (casus Magdalenki i ukrywania zbrodni założycielskiej III RP) odnosił do całego procesu powstawania komunistycznej hybrydy.
Cóż bowiem po tym, że "wolne media" rozpisują się o "biesiadach z Kiszczakiem" i dostrzegają fałsz "transformacji ustrojowej", skoro nie podąża za tym świadomość istnienia "skazy pierworodnej" III RP ani wola obalenia bezpieczniackiego tworu? To oznacza, że ujawnienie prawdy o agenturalnej przeszłości Wałęsy, nie tylko nie może podważyć fundamentów patologicznej państwowości, ale zostanie wykorzystane jako przesłanka świadcząca o rzekomym "oczyszczeniu" życia publicznego. Ten rodzaj konwalidacji esbecko-agenturalnego tworu był już wielokrotnie praktykowany.
Drugim kryterium jest świadomość słabości i "koncyliacyjności" układu rządzącego. Tak widowiskowa akcja mogłaby zagrozić interesom autorów kombinacji, gdyby istniała pewność, że PiS podejmie radykalne działania: np. uchwalając nowelę ustawy o IPN i dokonując szybkiej zmiany kierownictwa Instytutu, wszczynając śledztwa w/s "prywatnych zbiorów" esbeckich (przeszukania, rewizje, areszty) czy uchwalając restrykcyjną ustawę lustracyjną i upubliczniając wszystkie zasoby "zbiorów zastrzeżonych" oraz nowo pozyskanych dokumentów. Gdyby zaistniałą sytuację wykorzystano do podjęcia zmasowanej akcji informacyjnej w mediach krajowych i zagranicznych, odebrania uprawnień esbekom i eliminacji tego środowiska z życia publicznego, do zdecydowanej rozprawy z obcą agenturą (pisałem o tym w poprzednim tekście) lub ukrócenia antypolskich działań ośrodków propagandy (powołanych z funduszy bezpieki i zarządzanych przez "przyjaciół Kiszczaka") - można byłoby mówić o sensownej reakcji.
Ponieważ takie działania nie zostaną podjęte, zaś opinia publiczna jest epatowana wyłącznie sprawą TW "Bolka", ryzyko przejęcia inicjatywy lub pokrzyżowania planów kombinacji jest praktycznie znikome.
Warto przypomnieć, że jedna z metod operacyjnych stosowanych przez tajne służby polega na zamierzonym poświęceniu (wystawieniu) agenta/współpracownika mało przydatnego lub wręcz bezużytecznego. Ta (znana również graczom w szachy) zagrywka służy zwykle dwóm celom - ma zaangażować (odwrócić) uwagę przeciwnika, ukrywając przed nim rzeczywiste zamiary gracza oraz pozwala wypracować dogodniejszą pozycję do ataku.
Jeśli przyjmiemy, że "wystawienie" TW "Bolka" byłoby rodzajem operacyjnego gambitu, należy szukać odpowiedzi na pytanie - co miałaby ukryć ta inscenizacja, jakie wywołać korzyści lub jakim zagrożeniom zapobiec?
Ponieważ nie istnieje obawa podjęcia przez PiS działań wymierzonych w fundamenty III RP, a rozgrywana wcześniej kombinacja (m.in. na forum UE) skutecznie sparaliżowała grupę rządzącą i uczyniła z niej zakładnika "demokracji III RP" - hipotezę o zagrywce gambitowej traktuję z dużą rezerwą. Już dziś staje się oczywiste, że największa troska partii Jarosława Kaczyńskiego (podzielana również przez elektorat PiS) dotyczy "unikania prowokacji". Wszechobecny lęk przed posądzeniem o "zemstę polityczną" oraz wizerunkowa dbałość o "demokratyczny sznyt" nowej władzy, zostały skutecznie zaszczepione podczas powyborczej gry z udziałem reżimowych "obrońców demokracji". Ta kombinacja zdecydowała o obezwładnieniu PiS-u i narzuceniu mu przymusowej roli "gołąbka pokoju" i krzewiciela wartości demokratycznych.

Zdarza się jednak, że zamysł kombinacji jest bardziej złożony, jak np. wówczas, gdy "wystawienie" ma służyć uwiarygodnieniu nowego, znacznie cenniejszego agenta lub jest rodzajem swoistej "deklaracji lojalności". W takim przypadku, moglibyśmy mówić o działaniach zmierzających do uwierzytelnienia jakiegoś środowiska służb oraz "podrzuceniu" tematu wyjątkowo korzystnego dla układu rządzącego. Za taką interpretacją przemawiałaby wcześniejsza gra, zwana "aferą taśmową", w której ludzie jednej ze służb umiejętnie dozowali komprmateriały obciążające niektórych polityków PO-PSL. Materiały te były chętnie kolportowane i rezonowane przez żurnalistów "wolnych mediów" - z tym zastrzeżeniem, iż nikt nie zadawał pytań - kto jest rzeczywistym mocodawcą osławionych "kelnerów" i jakie cele przyświecają kombinacji? Warto natomiast pamiętać, że jej efekty medialne znacząco pomogły w zwycięstwie wyborczym PiS i przyczyniły się do wizerunkowego pogrążenia reżimu.
Nie można wykluczyć, że efektowne "odstrzelenie" TW "Bolka" i towarzysząca temu wrzawa medialna jest kolejnym elementem służącym kreowaniu "nowego rozdania" (pozbycie się zużytych, skompromitowanych wspólników) i rodzajem doraźnej pomocy udzielonej rządzącym przez "niewidzialną rękę" służb. Biorąc pod uwagę przebieg poprzedniej kombinacji oraz charakterystykę ówczesnych i obecnie wystawionych "celów", można dostrzec, że negatywne skutki tych działań "zwyczajowo" omijają środowisko "ludzi w brązowych butach".
Ta hipoteza - szczególnie przydatna dla zwolenników tzw. teorii spiskowych, prowadziłaby do konkluzji, że procesy polityczne związane z "dobrą zmianą" przebiegają według wzorca i scenariusza ludzi służb specjalnych.
Jeśli do zdarzeń rozgrywanych w III RP przyłożymy miarę działań operacyjnych, pojawia się również trzecia, niemniej atrakcyjna teoria. Złożone kombinacje służb specjalnych są niekiedy rozgrywane w dłuższym czasie i rozpisane na poszczególne elementy. Zdobycie zaufania przeciwnika lub skłonienie go do określonych zachowań i reakcji, wymaga nierzadko podjęcia precyzyjnych działań uwiarygodniających. Podobnie, jak operacja ulokowania cennego agenta pociąga za sobą konieczność "spalenia" pionka lub figury zużytej, tak wykreowanie korzystnej sytuacji, stworzenie pożądanej atmosfery lub ugruntowanie fałszywego przeświadczenia, wymagają wcześniejszych "zabiegów legalizacyjnych". Jeśli autorzy kombinacji chcą np. uzyskać efekt wiarygodności pewnych źródeł informacji, muszą zadbać, by przeciwnik utrwalił takie przekonanie na podstawie wcześniejszych faktów i doświadczeń. Wprowadzenie jednej fałszywej informacji bywa wówczas okupione przekazaniem stu informacji prawdziwych. Potencjalne "straty" są rekompensowane istotną wagą fałszywki oraz efektami, jakie wywoła w obozie przeciwnika.
Może się zatem zdarzyć, że celem obecnej kombinacji jest wprowadzenie do "obiegu publicznego" dokumentów/informacji niekorzystnych lub dyskredytujących układ rządzący. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy w odzyskanych przez IPN "zbiorach Kiszczaka" (bądź w prywatnym archiwum innego, prominentnego esbeka) zostaną znalezione dokumenty świadczące o współpracy agenturalnej któregoś z czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości bądź informacje obciążające (kompromitujące) najważniejsze postaci "środowiska patriotycznego". Jeśli wcześniej, z tego samego źródła uzyskano szereg wiarygodnych dokumentów, na jakiej podstawie można wykluczyć prawdziwość tego, konkretnego przekazu? Kto uwierzyłby, że esbek przechowujący oryginały dotyczące TW "Bolka" lub teczki niezwykle cennych agentów, kolekcjonuje w swoich zbiorach pospolite "fałszywki" i zbiera informacje pozbawione znaczenia?
Takie "znalezisko" byłoby cennym elementem rozgrywki prowadzącej do rozpisania wcześniejszych wyborów, lub przez długie lata pozwoliło eksploatować temat niewygodny dla
PiS-u.
Istnieją przesłanki pozwalające uprawdopodobnić i taką hipotezę. Jak wiemy, z publicystą tygodnika "Do Rzeczy" skontaktował się wysoki rangą oficer SB, bliski współpracownik Kiszczaka. Przekazał dziennikarzom informację, gdzie były szef komunistycznego bezpieki miał ukryć kolejne kartony tajnych dokumentów. Ta nadzwyczajna aktywność byłego esbeka i manifestowane przez niego "wzburzenie", nie należy do kanonu zwyczajowych zachowań. Ponieważ sprawą zajął się już IPN, należy się spodziewać, że temat będzie kontynuowany, a odkryty zbiór dokumentów może zawierać zgoła nieoczekiwane informacje.
Warto również zwrócić uwagę na zadziwiający pęd do jawności życia publicznego i lustracyjne dążenia polityków PO. Andrzej Halicki, jeden z czołowych działaczy tej partii, okazał się zwolennikiem udostępnienia wszystkich dokumentów jakie znalazły się w tzw. szafie Kiszczaka i orzekł, że ujawnienie tylko dokumentów dotyczących Wałęsy będzie " polityczną rozgrywką ze strony Prawa i Sprawiedliwości ". Mając na uwadze genezę KLD-PO (powstałych przy udziale byłych esbeków) oraz obecność w tej partii postaci o agenturalnej przeszłości, takie zachowanie wobec treści esbeckich archiwów powinno zadziwiać, ale też niepokoić. Deklaracje Halickiego wydają się opierać na przeświadczeniu, że dokumenty znalezione w "szefie Kiszczaka" nie zawierają żadnej wiedzy niekorzystnej dla polityków byłego reżimu.

Niezależnie od tego, która z powyższych hipotez byłaby prawdziwa, jest dla mnie oczywiste, że partia pana Kaczyńskiego okaże się bezradna wobec zamysłów tej kombinacji.
Nieprzypadkowo wspomniałem o zgubnej mitologii "demokracji III RP" i istotnej roli "wolnych mediów" w utrwalaniu fałszywych przekazów. Dziś reprezentują one stanowisko partii rządzącej i kreują "linię programową" ściśle związaną z interesami politycznymi PiS. Ta cecha jest szczególnie widoczna w obszarze spraw związanych z działaniami poprzedniego reżimu oraz w ocenie realiów państwa powstałego w Magdalence. Uniemożliwia ona kierowanie krytyki i postulatów pod adresem grupy rządzącej i ogranicza autonomię wolnej myśli. Ponieważ w interesie PiS leży osłona medialna wyjątkowo słabego i pasywnego prezydenta Dudy oraz odstąpienie od rozliczenia najgroźniejszych postępków PO-PSL, nie usłyszymy informacji o losach aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI, o spustoszeniach dokonanych przez środowisko B. Komorowskiego w sferze bezpieczeństwa, a tym bardziej, o sprawach, które podważałyby mitologię "wolnej i demokratycznej" III RP. Dlatego sposób uczestnictwa w obecnej kombinacji zostanie ograniczony do rezonowania tylko tych treści, które odpowiadają politycznym wizjom i strategiom partii rządzącej. To z kolei sprawia, że autorzy esbeckiej gry mogą czuć się bezpieczni.

Aleksander Ścios
Blog autora

Z komentarzy na blogu Autora:
Stefan Król 23 lutego 2016 09:42

Ja też stawiam sobie różne hipotezy i najbardziej boję się jednej: To wszystko fałsz. 1. Politycy są w większości marionetkami służb. Są to osoby złe. Występuje tu negatywna selekcja - im więcej na kogoś mają tym wyżej może zajść. 2. Służby dysponują ogromną ilością środków finansowych grabionych nie przerwanie od 1945r. Mają ogromne wpływy w hermetycznym środowisku sędziowsko/prokuratorsko/adwokackim . 3. Media nie są niezależne. 4. Ośrodki badań nie są niezależne. 5. Eksperci i ci od badań gospodarki jak i ci od prawa itd. nie są niezależni. 6. Kolejne rządy dają nadzieję różnym grupom społecznym, ale mają jeden wspólny mianownik nie służą narodowi, tylko prywatnym interesom. 7. Teraz mamy wstawiony rząd, w miejsce poprzedniego wstawionego, mający celowo skompromitować wszelkie "dobre zmiany" - nieudolnie przeprowadzone reformy mają przynieść odwrotny skutek, żeby już nikt nie domagał się np.
- opodatkowania banków, które mają niewyobrażalne zyski, a przerzucą podatek na obywateli,
- opodatkowania zagranicznych firm które transferują kapitał za granicę i przy okazji niszcząc ostatnie polskie zrzeszenia pracodawców,
- wprowadzenia 500+ - jako usprawiedliwienia fatalnej sytuacji finansowej państwa w najbliższej przyszłość - bo ona cały czas jest fatalna, a program 500+ to kropla w morzu zadłużenia,
- obniżenie wieku emerytalnego - będącego jedynie przywróceniem stanu wg. mnie prawnie właściwego zgodnego z "umową społeczną" - jako wytłumaczenie załamania się wypłaty emerytur w dalszej przyszłości,
- pomoc frankowiczom - kosztem kredytobiorców w PLN - kolejne skłócenie i wniosek, że nikomu nie można pomagać, a banki mogą jeszcze więcej wyciskać,
- skompromitowanie przeprowadzenia lustracji, ujawniając nieznaczną i nieistotną część akt, rozpętując niekończącą się burzę medialną którą można toczyć latami, przypominać i roztrząsać - żeby potem każdy wiedział, że lustracja nic nie daje, tylko niekończące się dyskusje nawet o sprawach oczywistych więc jest niepotrzebna,
- skompromitowanie wszelkich służb publicznych wymieniając jedynie kilka osób z góry pozostawiając stare skorumpowane struktury i układy,
- nie dopuszczenie do zamknięcia ani jednej kopalni i nie zwolnienie żadnego górnika - może być przyczynkiem do całkowitego zniszczenia górnictwa, kopalnie są i rentowne i nie rentowne, w dzisiejszych czasach wszystkie potrzebują nieustannego inwestowania, ale zamiast rozwijać jedne będzie się utrzymywać wszystkie, doprowadzając do ogromnego zadłużenia sektora i w konsekwencji jego likwidacji. Akurat znałem ten problem bardzo dobrze, przygotowywałem (18 lat temu) opracowania dla tego sektora i wtedy w niektórych kopalniach trzeba było więcej węgla spalić żeby uzyskać sam tylko prąd do wyciągania węgla na powierzchnię (pomijać pracę, inwestycję w maszyny i wszystko inne) Winne temu stanowi rzeczy były sprzeczne ekspertyzy - które sporządzano na zamówienia polityczne, i nikt nie mógł "tak na oko" wytknąć - no bo po czym poznać np. czy na hałdzie leży 1mln ton węgla, czy 2 mln, a może 10 mln..
- itd. by "dobrymi zmianami" piekło nam wybrukować.
- I oczywiście, coś się im chyba musi też udać - żeby się uwiarygodnić - ale możliwe nie będą zawracać sobie tym głowy.
Jak widać takim działaniem można usprawiedliwić kolejne 25 lat kolejnych rządów utrzymywanych przez obywateli żyjących na skraju ubóstwa, bez obaw na większe niepokoje społeczne. Media powinny każdego dnia pytać rządzących, kiedy w naszym kraju będzie się godnie zarabiać, kiedy praca będzie pozwalała utrzymać siebie, lub rodzinę. Nie pytają ani lewicowe, ani prawicowe, ani żadne, kolejne rządy stają w ogniu pustosłowia i nowomowy medialnej grającej emocjami, a nie faktami.
Jak to mówią - DZIEL I RZĄDŹ - i oni to właśnie robią od co najmniej 1945r. a znając naszą historię znacznie dłużej. Obym się mylił, a moja hipoteza okazała się stekiem bzdur i nonsensów.

Stefan Król,

Przywilejem ludzi rozumnych jest rozpoznanie prawdy i fałszu.
W Pańskich rozważaniach dostrzegam jednak pokusę generalizacji pewnych zjawisk oraz pomieszanie rzeczy prawdziwych z własnymi wyobrażeniami.
Słuszne są obawy, że nieudolność i słabość tego rządu może na długie lata "zabetonować" życie publiczne III RP i przyczynić się do konserwacji wielu patologii. Może też - co znacznie groźniejsze, odebrać ludziom resztki nadziei, woli walki i inicjatywy. Sądzę, że obecny rząd nie chce nawet dostrzec skali tego zagrożenia i posługując się tanią demagogią traktuje Polaków, jak ludzi, którzy nie zasługują na "więcej".
Zakłada Pan jednak, że za takimi działaniami stoi zła wola, celowość i premedytacja, a "wszystko to fałsz".
Ja nie mam takiej pewności i nie potrafiłbym udowodnić podobnej hipotezy.
Natomiast od wielu miesięcy zbieram informacje (część z nich przekazuję na blogu), które powinny wywoływać reakcje tzw. elektoratu PiS. Robię to dlatego, że w odróżnieniu od luminarzy "wolnych mediów", chcę traktować tych ludzi jako osoby rozumne, świadome zagrożeń. Bo choć wielokrotnie pisałem, że z tym rządem nie wiążę nadziei na wolną Polskę, takie nadzieje nadal pokładam w postawach moich rodaków.
To nie PiS, nie służby ani finansiści, będą decydowali o naszym długim marszu. Dziś jest szansa, żebyśmy sami skrócili tę drogę. Jeśli i tej szansy nie wykorzystamy, bo wolimy ulegać mitom i partyjnej pragmatyce, zrobią to następne pokolenia.

***

Warszawa 1920 22 lutego 2016 20:42

Panie Aleksandrze,

Oczywiście, że oczekuję od tej władzy po prostu opublikowania wszelkich dokumentów wyjętych z wszelkich możliwych szaf komunistycznych. Między innymi z tego powodu na PiS (i Andrzeja Dudę) głosowałem.

Pański tok myślenia, w istocie, nie zawiera luk; ja wyraziłem jedynie nadzieję, że okaże się nietrafny w tej konkretnej sytuacji. Teraz moja argumentacja, przyznaję, nie wytrzymuje racjonalnej krytyki. Jest jednak, broniąca jej, jedna przesłanka, nie wykraczająca spekulatywnie poza stan naszej dziś wiedzy, a przy tym korespondująca z kierunkami Pańskich hipotez. Jeśli bowiem ważność, autentyczność i wiarygodność akt TW "Bolka" ma stanowić gwarant niepodważalnej wartości innych akt z "szafy kiszczaka", rodzi się pytanie, czy w tej grze operacyjnej mogłoby chodzić o kogoś z obozu władzy, ale spoza grona najważniejszych jego polityków? Co dałoby skompromitowanie - dajmy na to - Gowina, Glińskiego, Kowalczyka, Kuchcińskiego, Szyszki, czy Waszczykowskiego? Błaszczak, Jackiewicz, Morawiecki, Szałamacha, czy Ziobro wydają się, ponadto, za młodzi, by były na nich "mocniejsze teczki". Beata Szydło, Mariusz Kamiński, a szczególnie Andrzej Duda, Lech i Jarosław Kaczyńscy, Antoni Macierewicz, wreszcie Jan Olszewski - wyłącznie te nazwiska miałyby odpowiednią rangę jako OZI "odkryte" przez "prawdziwych patriotów" III RP. Tylko te postaci byłyby warte celu gry służb: odzyskania pełnej kontroli nad przywiślańskim krajem. Bo jaki mógłby być wtedy inny cel? Dlaczego jednak obóz zaprzaństwa nie wykorzystał tych "kwitów" wcześniej, nie dopuszczając tak groźnych przeciwników do władzy? A groźni być muszą, skoro montowana jest przeciw nim taka operacja . Czy takie poniżenie człowieka będącego u rządów jest lepsze, mniej ryzykowne, niż zniszczenie go, gdy o rządzenie dopiero się stara? Itd. itp. Pytań powstaje mnóstwo, odpowiedzi - póki co, możemy się ledwie domyślać. Ale też wykluczać nie możemy, że służby Magdalenki są coraz słabsze, coraz częściej się mylą i coraz mniej zachowują ostrożności. A to są zjawiska sprzyjające ujawnianiu prawdy.

Serdecznie pozdrawiam,
Warszawa1920

Warszawa 1920,

Zwrócił Pan uwagę na jedną z przedstawionych w tekście hipotez. W moim odczuciu nie jest ona najbardziej prawdopodobna, ale zamieściłem ją, by wskazać również taką ewentualność.
Warto jednak dostrzec, że po nagłośnieniu kolejnej "rewelacji", tym razem o "archiwum Jaruzelskiego", gra na uwiarygodnienie "zatrutego źródła" wydaje się możliwa.
Podzielam opinię, że gdyby miało dojść do "ujawnienia" materiałów kompromitujących któregoś z polityków PiS, musiałoby chodzić o postać pierwszoplanową. Tylko takie uderzenie ma sens. Ważną wskazówką może być dzisiejszy występ L.Wałęsy i zawarta w nim insynuacja - "Panie Prezydencie Duda ja tu nie mam do czego się przyznać z tego co wiem to Pan ma do czego się przyznać" oraz zarzut Nałęcza, iż IPN nie pokazuje wszystkich materiałów z "polisy ubezpieczeniowej" Kiszczaka i być może próbuje ukryć rzeczy związane z Kościołem.
Pyta Pan również - "Dlaczego obóz zaprzaństwa nie wykorzystał tych "kwitów" wcześniej, nie dopuszczając tak groźnych przeciwników do władzy?" i konkluduje - "groźni być muszą, skoro montowana jest przeciw nim taka operacja".
W takim pojmowaniu tematu dostrzegam pewien błąd i uproszczenie. Jeśli bowiem przyjmiemy hipotezę o próbie wprowadzenia "fałszywki", jest oczywiste, że takiego komprmateriału nie można "wyciągnąć z rękawa" ani grać nim w czasie kampanii wyborczej.
Tu najistotniejszy byłby kontekst, w jakim dochodzi do użycia "fałszywki", czyli stworzenie (uwiarygodnienie) sytuacji, w której stanowi ona jeden z wielu dokumentów odnalezionych w "wiarygodnych" archiwach esbeckich. Wyciągnięcie takich "asów" podczas kampanii i to przez jakiegoś polityka, byłoby całkowicie nieskuteczne. Dlatego omawiając przebieg takiej kombinacji. zwracam szczególną uwagę na wytworzenie określonej atmosfery oraz zaufania do źródeł.
Nie podzielam sugestii, jakoby stosowanie tego rodzaju kombinacji, miało dowodzić znaczenia (siły) środowiska/osób, przeciwko której kombinacja została wszczęta. Od ponad ćwierćwiecza jesteśmy świadkami rozmaitych gier, prowadzonych lub inspirowanych przez ludzi służb. Jeśli przyjmiemy definicję najogólniejszą, iż celem takich gier jest zachowanie wpływów określonych środowisk, należy je oceniać poprzez pryzmat korzyści, nie zaś wizerunek "grupy docelowej". Przez osiem lat PiS by słabą, nieudolną opozycją, a mimo to mieliśmy do czynienia z wieloma sytuacjami, w których partia ta stawała się przedmiotem dezinformacji i gier operacyjnych. Jak sądzę - nie dlatego, iż była wyjątkowo groźna lub skuteczna, ale po to, że stosowanie takich metod gwarantuje realizację interesów lub pozwala zachować wpływy.

Pozdrawiam Pana

***

Stary Maciej 23 lutego 2016 03:52

"(...) z publicystą tygodnika "Do Rzeczy" skontaktował się wysoki rangą oficer SB, bliski współpracownik Kiszczaka. Przekazał dziennikarzom informację, gdzie były szef komunistycznego bezpieki miał ukryć kolejne kartony tajnych dokumentów (...)" czyli ze takie archiwum moglo byc i najprawdopodobniej zostalo odpowiednio odchudzone oraz przygotowane przed jego ogloszeniem i "odnalezieniem" przez IPN. I to wydaje sie byc "sluszna koncepcja" bo inaczej cala afera z niewiedzaca co czyni Maria Kiszczakowa funta klakow nie jest warta. Komunikat "w przeddzien" otwarcia zbioru Z przez Antoniego Maciarewicza jest jasny: ruszycie archiwa to stana sie rzeczy straszne ktore tam widzial Adam Michnik buszujac wsrod teczek! Spojrzcie co zrobiliscie z Lechem! Kto wie co tam mozne jeszcze byc? A byc moze jest to przygrywka przed wymiana pokolen na mlodsze juz bez "uwiklania w komune" oraz "bez teczek" i tutaj stoi Ryszard Petru pokoleniowo w kontrze do Andrzeja Dudy? Mlodzi z Nowoczesnej nie tylko ze nie znaja historii ale oni nie sa nia zainteresowani. Ich interesuja banki, korporacje, fundacje i pieniadze z UE.

Aleksander Ścios 24 lutego 2016 08:26

Stary Maciej,

Jedyny, znany mi "prestiż" i znaczenie polityczne R.Petru zostały zbudowane na fundamencie bezmyślnego promowania tej postaci przez tzw. wolne media. Tylko one - poprzez ciągłe rezonowanie (rzekomo krytyczne lub prześmiewcze) słów tego człowieka (oraz wielu podobnych mu postaci), sprawiły, że wyrasta on na czołowego "opozycjonistę" i realnego przeciwnika. Ta tworzy się Golema.

Od wielu lat próbuję na tym blogu argumentować, że zaśmiecanie uwagi Polaków takimi osobami, nagłaśnianie ich występów, podejmowanie polemiki lub nadawanie wartości ich słowom - to największy występek "wolnych mediów" i krzywda dla milionów odbiorców.
Po raz setny też przypomnę słowa J.M.Rymkiewicza - poety, którego honorują ci sami szkodnicy z "wolnych mediów", którzy zaśmiecają życie Polaków swoimi kompleksami i tępotą.
O przedstawicielach "Polski rosyjskich kolaborantów,tych, którzy występują w "Salonie warszawskim" z III części "Dziadów", Rymkiewicz powiedział:
"Nawet nazywać ich nie warto - w ogóle nie warto się nimi zajmować, najlepiej jest uznać, że ich nie ma. Trzeba wychodzić, kiedy wchodzą, odwracać się, kiedy do nas podchodzą. Polska należy do nas, a oni niech sobie gadają w swoich postkolonialnych telewizjach, co chcą, niech sobie piszą w swoich postkolonialnych gazetach, co im się podoba. Nas to nie dotyczy."

Takie postaci, jak Petru, Palikot, Niesiołowski, Lis oraz dziesiątki innych, rosną tylko dlatego, że obdarzamy ich uwagą, uznajemy za polityków i dziennikarzy, że roznosimy ich fałsz i truciznę po naszych domach i zaprzątamy nią umysły. Dopóki ten akt samoniszczenia będzie uprawiany, dopóki uciekamy przed kardynalnym podziałem na My i Oni i uwiarygodniamy takich ludzi- będą się panoszyli w mojej Ojczyźnie.

***

Halka 22 lutego 2016 15:51

Witam
"Wyobraźmy sobie sytuację, gdy w odzyskanych przez IPN "zbiorach Kiszczaka" (bądź w prywatnym archiwum innego, prominentnego esbeka) zostaną znalezione dokumenty świadczące o współpracy agenturalnej któregoś z czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości (...)"

Wyobraziłam sobie i... wówczas tylko "po łbach" przeszłam, który były działacz opozycji obstaje za Bolkiem... prof Gliński mnie przeraził... a który szkodnik pieroński z koalicji PO-PSL pragnie - nagle jak nigdy wcześniej i potem - dociec całej prawdy o prywatnych zbiorach Kiszczaka, a PAD we wdzianku narciarskim komentuje to wszystko: "taka jest IIIRP" (to znaczy jaka Panie Prezydencie?!!!! sraka, siaka, owaka, dobra, zła, smaczna, kwaśna, przaśna, jałowa koszerna!? Pozbawił mnie złudzeń, że za mojego życia uwidzę w pierdlu choćby "sznurowadło" od brązowego trepa. Jedyna nadzieja w P. Macierewiczu. Tylko czy p. Macierewicz na miarę swoich możliwości jedynie skutecznie "podkładając nogi" tym zbójom, tylko tak nie opóźni agonii mojej nadziei, w to że za rządów PIS Polska mogłaby być Niepodległa i Najjaśniejsza!

Gorzej zdrajcy!

Pani Halko,

To dobre pytanie - "To znaczy jaka (ta III RP) Panie Prezydencie?!!!! sraka, siaka, owaka, dobra, zła, smaczna, kwaśna, przaśna, jałowa koszerna!?"
Nie spodziewajmy się jednak odpowiedzi od pana prezydenta. Nie jesteśmy czytelnikami GW, by kierował do nas płomienne apele, ani "dziennikarzami" tej gazety, by słał nam obszerne wyjaśnienia.
Nie ma też takiej potrzeby, bo poglądy pana Dudy na III RP są ogólnie znane i tę "filozoficzną" uwagę prezydenta można doskonale rozwinąć. Jak choćby o kapitalne stwierdzenie zawarte w liście skierowanym do uczestników X Kongresu Obywatelskiego - "płaszczyzny spotkań, dialogu, refleksji i samodoskonalenia Polaków", organizowanego przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, w którego władzach zasiadają Jan Szomburg, Janusz Lewandowski i Jacek Merkel.
W liście skierowanym do tego szacownego gremium, pan prezydent zechciał napisać - "Cieszą piękne osiągnięcia 26 lat niepodległości, odniesione przez wolnych Polaków, którzy potrafią być kreatywni i przedsiębiorczy".
Słysząc takie pochwały naszych "26 lat niepodległości",czy można wymagać od pana prezydenta uznania tego tworu za magdalenkowe szalbierstwo?

Pozdrawiam Panią

Halka 24 lutego 2016 11:59

Witam.
Panie Aleksandrze pociągnę jeszcze ten wątek. Zadziwiający pęd do rozliczeń "typów Halickich" z jednej strony i niemal "stawanie na rzęsach" byłych opozycjonistów typu Celiński w obronie Agenta Bolka. To wyjaśnia wszystko. http://niezalezna.pl/76755-nowe-akta-ipn-sluzalcze-listy-passenta-i-celinskiego-do-kiszczaka
Ciekawi mnie, czym się wsławił np. p. Gliński? Bo czymś musiał, skoro wydukał przed dziennikarzami taką oto obronę Wałęsy (cytuję z pamięci): "Państwo jesteście za młodzi, by pamiętać. Ale to były trudne czasy. WTEDY NIE BYŁO BOHATERÓW". Więc kim byli i są dziś "byli opozycjoniści"?

I wie Pan co? Zastanawiać mnie w końcu zaczęło. Dlaczego ONI są do piernika jasnego "byłymi opozycjonistami" do komuny? To już nie chodzi o to, że komuna w IIIRP ma się nie zgorzej jak w PRL. Chodzi o to, że przecież komuna jest strasznym złem (jakby być byłym opozycjonistą do zła, gdy się skończy źle dziać w życiu człowieka albo do szatana, gdy ten na chwilę odpuści sobie kuszenie). Wiadome Michnik, Jasio Lityński (ten przypadkowy dzieciak z wiechciem kwiatów wzięty w objęcia Bieruta), Rulewski, Gliński itd. Rozum podpowiada mi, że w opozycji (wrogiem) komunizmu albo się jest do końca życia/ przez całe życie (jest się wówczas bohaterem) albo jest się zdrajcą/ tchórzem/ kłamcą/ podłotą/ pierdołą. Jeśli uznać, że IIIRP to sowiecki komuszy bękart to jacy ONI BYLI...?

PS>
I jeszcze jedno. Znalazłam odpowiedz na Pana pytanie: "Dlaczego Duda musiał wygrać?"
Proszę oto ona TU

LOL
Pozdrawiam
Halka

***

Wojciech Miara 22 lutego 2016 17:38

Aleksander Ścios,

niezależnie od rzeczywistych przyczyn zachowania się Kiszczakowej (bardzo prawdopodobne jest, że to sugerowane przez Pana zachowanie ,,operacyjne"), warto zauważyć , że ujawnienie właśnie przez nią teczki Bolka i związane z tym konsekwencje kompromituje PiS, skoro nawet w takiej sprawie nie mają oni żadnej inicjatywy - ilustruje to generalny brak inicjatywy w rozliczaniu układu.

Przy okazji sprawy teczki Bolka tradycyjnie już brak na prawicy jakichkolwiek wezwań do rozliczenie nie tylko kapusiów, ale i ich patronów. Systemowe rozliczenie z komunizmem to coś obcego dla tego rządu. Decydująca dla polskiej sceny politycznej byłaby teczka sprawy ,,Pro Civili", ale na to nie ma co liczyć. Wszak PiS obiecał, że ,,ludzi krzywdzić nie będzie".

Wezwanie do zwrotu Nobla ze strony kombatantów, którzy przypomnieli, że dzięki decyzjom Bolka komunistyczna nomenklatura kosztuje dziś rocznie Polskę w przywilejach socjalnych 8 mld zł, powinno zostac zatem odebrane jako marginaly radykalizm, który rozbije się o pełne godności stanowisko prezydenta i rządu w tej sprawie.

Pozdrawiam Pana

Wojciech Miara,

Dla rządu który chciałby skończyć z mitologią III RP i zbudować państwo wolnych Polaków, obecna sytuacja jest wręcz wymarzona. Obcą kombinację można sensownie "odwrócić" i wykorzystać do zdławienia esbecko-agenturalnego układu.
Wystarczy kilka kroków - ustawowe "odzyskanie" IPN (pisałem o tym w tekście) zniszczonego nowelą PO-PSL z 2010 r.,podjęcie przez Instytut śledztw umorzonych w latach ubiegłych oraz aktywne poszukiwanie "prywatnych archiwów", zmiany w zakresie nauczania najnowszej historii Polski dokonane w podręcznikach szkolnych i akademickich, ustawa lustracyjna (z zakazem sprawowania funkcji publicznych przez esbeków i TW, obejmująca m.in. dziennikarzy), uznanie PZPR, ZSL, SB i tzw. służb specjalnych PRL za organizacje przestępcze oraz odebranie wszelkich uprawnień emerytalnych funkcjonariuszom tych organizacji i przeznaczenie tych środków na pomoc (świadczenia) dla ludzi represjonowanych przez komunę.
Listę życzeń można wydłużyć. Bo tyle naszego, ile sobie pomarzymy.
Ponieważ ten rząd nie uczyni żadnego kroku w kierunku dekomunizacji i nie odważy się na wypowiedzenie wojny.
O realiach III RP niech świadczy sytuacja, w której J.Kropiwnicki ( tzw. prawicowiec, z rekomendacji PiS członek Rady Polityki Pieniężnej) apeluje do rządu, by poparł kandydaturę M.Belki na szefa EBOR. Kierowanie donosicieli bezpieki (tu -TW Belch) na wysokie stanowiska jest przecież tradycją tego państwa.
Jeśli pamiętać, że PiS popierał Tuska w zabiegach o fotel "prezydenta "UE (bo Polak i "swojak"), dlaczego miałby nie poprzeć Belki?

Pozdrawiam Pana

***

przemek łośko 22 lutego 2016 18:42

Możliwe, że kompromitacja TW Bolka ma przykryć eliminację twórcy oddziału specjalnego AGAT, płk. Berdychowskiego (i może kolejnych osób zamieszanych w zacieranie śladów "katastrofy" smoleńskiej).

Zarazem może być wymierzona - jak w szachach - w hetmana: Antoniego Macierewicza. Seria prawdziwych teczek może poprzedzić podrzutkę teczki fałszywej. Nie udało się tego zrobić z teczką Jarosława Kaczyńskiego, prowokacja była zbyt prymitywna. Dlatego tej prowokacji raczej nikt nie ponowi. Prawdziwym ciosem byłoby spreparowanie teczki na Jana olszewskiego lub Antoniego Macierewicza.

Jakiś zmysł mówi mi, że te sprawy są powiązane. Gdyby odkryć kto koordynował powstanie i zadania AGAT'u moze poznalibyśmy także jak blisko/daleko mu do ośrodka koordynującego "szafę Kiszczaka".

przemek łośko,

Przyznam, Panie Przemku, że tak daleko nie sięga moja wyobraźnia, by kombinację "teczki Kiszczaka" kojarzyć ze śmiercią płk. Berdychowskiego.
Z tym tragicznym wydarzeniem wiąże się jednak zadziwiająca sytuacja. Bo choć do samobójstwa pułkownika doszło w czasie rządów PiS, gdy formacja ta posiada wszelkie narzędzia "prawa i sprawiedliwości" i dysponuje całym aparatem państwa, rzecz jest przedstawiana jako tajemnicza i sensacyjna. Tak przynajmniej kreślą ją "wolne media" i naśladujące je blogosfera.
Dlatego pojawia się pytanie - jeśli w tej sprawie istnieją jakieś wątpliwości lub podejrzenia, dlaczego nie domagać się od "naszego" rządu wyjaśnienia wszystkich okoliczności śmierci pana pułkownika? To chyba słuszne i logiczne, by zamiast próżnych dywagacji starać się dotrzeć do prawdy i żądać jej od naszych "wybrańców"? Jestem więc zaskoczony, że przy tylu pytaniach i hipotezach, nie słychać apelu do partii rządzącej.

***

Urszula Domyślna 23 lutego 2016 14:49

Decorum est pro patria mori

Święta racja, poświęcenie życia dla ojczyzny było (i jest) od wieków i zaszczytne i chwalebne; natomiast polec w obronie "honoru" ruskiego tworu (tzw. III RP) nadzorowanego od poczęcia przez ruskie specsłużby - to dno hańby. Śmierć, nawet tylko polityczna, w obronie WIELKIEGO ZAMAZANIA (C) Herling - jest podobna śmierci na śmietniku. Dlatego nie drgnie mi powieka, kiedy się - pewnie już wkrótce -, dokona.

Nie będę mnożyła hipotez, napisano ich już wiele, zarówno w artykule jak i w komentarzach. Wiem jedno: cokolwiek się dzieje, nie ma nic wspólnego z polską racją stanu, to raczej uwertura przed pogrzebaniem "Dobrej Zmiany" jej własnymi rękami, zresztą przy aplauzie znużonego teczkami "swołeczeństwa". (C) Wąż W.

Nasuwa mi się przy tym natrętna myśl: czy aby nie ma to wszystko na celu zaprzepaszczenia na stulecie zmian postulowanych na wschodniej flance NATO, które miałyby się dokonać w czerwcu, podczas warszawskiego szczytu Paktu Północnoatlantyckiego?

Szanowny Autor przedstawił to bardzo przekonująco w swoim poprzednim wpisie: "W PRZEDEDNIU OFENSYWY RUSKIEJ SIŁY" , który, ku mojemu zdziwieniu, nie spotkał się z żywym oddźwiękiem. A to przecież klucz i istota problemu. To teraz, to tylko ciąg dalszy. Tak przynajmniej sądzę.

Pozdrawiam, Panie Aleksandrze

Pani Urszulo,

Nie wykluczam też, że istnieje związek między dzisiejszą kombinacją a warszawskim szczytem NATO. Jeśli jej cele są wymierzone w grupę rządzącą, uderzenie byłoby szczególnie przydatne dla pokrzyżowania planów związanych ze wzmocnieniem wschodniej flanki.
W ostatnich dwóch dniach miały miejsce dość charakterystyczne zdarzenia. Dowiedzieliśmy się na przykład, jakie inne materiały zostały znalezione w domu Kiszczaka. I tu niespodzianka.
Okazuje się, że szef bezpieki kolekcjonował raczej jakieś zamierzchłe "pamiątki", własne teksty i rzeczy bez znaczenia i nie przechowywał materiałów kompromitujących czołowe postaci III RP. Ten obraz "znaleziska" może doskonale potwierdzać, że mamy do czynienia z planową kombinacją.
Usłyszeliśmy również, że "sprawą Bolka" żywo interesują się służby rosyjskie.
Oto serwis internetowy "Gazeta.ru" zasugerował, że Wałęsa miał współpracować z KGB i powołał się na słowa byłego oficera FSB Aleksandra Michajłowa. Rosjanin zaś twierdzi, że było rzeczą normalną, iż KGB szukało dojścia i kontaktów z Wałęsą. Takie występy i nagła aktywizacja ruskich kagebistów, nie należą do przypadkowych.
Co dziwne - ta informacja nie została w ogóle nagłośniona przez "wolne media" i nie stała się dla nich "newsem". Zastanawiam się nawet - czyżby pojawiła się dyrektywa, że nie należy nagłaśniać zdarzeń, które mogą świadczyć, że gra "teczkami Kiszczaka" jest jednak obcą kombinacją?
Dziś natomiast do tematu "Bolka" powrócił "Moskowskij Komsomolec" i z głębin Łubianki rozległ się "proroczy" głos - "Tylko historia kiedyś zważy wszystko na szalach, oddzieli ziarno od plew, sprawy najważniejsze od nieważnych i wyda swój werdykt".

Bardzo dziękuję, że zechciała Pani przypomnieć o moim poprzednim tekście i zauważyć, że "to przecież klucz i istota problemu". Nie sądzę, by wszyscy to rozumieli. Obecna ofensywa Putina ma sprawić, by w najbliższych latach nie doszło do żadnych zmian na mapie politycznej byłego Bloku Wschodniego.
Służy temu wzmocnienie pozycji rosyjskich na Bliskim Wschodzie - np. poprzez porozumienie w sprawie zamrożenia pułapu wydobycia ropy, zawarte niedawno między Rosją, Arabią Saudyjską, Katarem i Wenezuelą, czy wizyta szefa rosyjskiego MON w Iranie.
Dzięki takim inicjatywom i ofensywie dyplomatycznej na forum "wolnego świata", słaba administracja Obamy może zostać zmuszona do "uwzględnienia" stanowiska Rosji w sprawach NATO.
Ja zaś nie mam żadnych wątpliwości, że w ocenie obecnej kombinacji należy stosować prostą logikę. Jeśli gra "teczkami Kiszczaka" - to Moskwa, jeśli akcja dezinformacyjna w wykonaniu ludzi służb - to Moskwa, jeśli działania antypolskie - stoi za tym Moskwa.

Pozdrawiam serdecznie

Urszula Domyślna 26 lutego 2016 18:33

Panie Aleksandrze,

W swojej odpowiedzi, za którą bardzo dziękuję, napisał Pan m.in:

Jeśli jej cele są wymierzone w grupę rządzącą, uderzenie byłoby szczególnie przydatne dla pokrzyżowania planów związanych ze wzmocnieniem wschodniej flanki.

Zaciekawiło mnie to zdanie. Bo w kogóż innego, niż w grupę aktualnie rządzącą mogłaby, wg Pana, być skierowana KGB-owska operacja ?

Pozdrawiam serdecznie

PS. Dziękuję za piękną finałową kadencję*:

Jeśli gra "teczkami Kiszczaka" - to Moskwa, jeśli akcja dezinformacyjna w wykonaniu ludzi służb - to Moskwa, jeśli działania antypolskie - stoi za tym Moskwa.

Mam tak samo. :)

* kadencja (z łac. cadere - opadać) - połączenie akordów mające charakter zakończenia, a w harmonii klasycznej połączenie trójdźwięków: toniki, subdominanty i dominanty (T, S i D). Kończą one utwór muzyczny lub jego część. /WIKI/

***

Halka 27 lutego 2016 09:00

Witam.
Pan i Pan AM, tak się wzajemnie uzupełniacie. Pan jako jedyny bloger ma odwagę i determinację nazwać "te" sprawy po imieniu. Zaś Pan AM to jedyny polityk, który ma odwagę powiedzieć prawdę o IIIRP i całym tym draństwie. http://niezalezna.pl/76900-my-mielismy-racje

"DZ: - Kto, Pana zdaniem, najwięcej zyska, a kto najbardziej straci na publikacji "archiwów Kiszczaka"?
-AM: Nie wiem. Ale wiem, że epoka "okrągłego stołu" zakończyła się raz na zawsze".

Panie Aleksandrze, ZAKOŃCZYŁA się epoka "OS", ale co dalej? A kto to rozliczy? Gdy cokolwiek się zakańcza, to trzeba to jakoś podsumować. Bohaterów nagrodzić, zdrajców osadzić, ukarać, by poszli precz w niebyt polityczny i nie tylko. Jeśli tego nie zrobimy, to ONI się odrodzą, rozzuchwalą w draństwie jeszcze bardziej i będą bezkarnie łgać, drwić z nas szydzić, aż w końcu będzie jak z ciałem Jezusa. Opłacą żołnierzy okupanta, by szerzyli ploty, że Jezus nie zmartwychwstał, ale że to Jego uczniowie wykradli to ciało. I to kłamstwo i manipulacja trwa aż do dziś...

Znowu tak wszystko zostawimy? Nie rozliczone, nie ujawnione, nie osądzone, nie ukarane? Nie potępione? Fałszywie pojmując boże miłosierdzie i litość chrześcijańską?
Przecież to MY MAMY RACJĘ! Nam jako Narodowi polskiemu, jako Polakom należy się chociaż naciśnięcie guzików: ZDRAJCA/ BOHATER

Generał Fieldorf (NIL) dokładnie nie przytoczę ale taki sens wybrzmiewał z jego słów, że nie wolno zbyt łatwo, zbyt szybko wybaczać czyli tak lekkomyślnie, pochopnie, pod wpływem chwili, jakiegoś ślepego natchnienia, bez przekonania, bez rozliczenia zbrodni, bez nazwania zła złem, bo przyszłe pokolenia nam tego nie wybaczą. Po prostu nam tego nie darują, wzgardzą nami i wyklną nas tak samo jak ONYCH!

Co o nas wówczas powiedzą przyszłe pokolenia, jeśli to tak zostawimy? Ano: "I GÓWNO Z tego, że mieliście rację! Jak nie mieliście odwagi..."
Pozdrawiam

Gdybym miał cztery ręce, to podpisałbym się nimi wszystkimi pod tą opinią.

Kto i jak to rozliczy? Bo rozliczyć trzeba.

Ja też!!!

I bravissimo za konkluzję:

I GÓWNO Z TEGO, ŻE MIELIŚCIE RACJĘ! JAK NIE MIELIŚCIE ODWAGI...

Pozdrowienia, Halko

Halka 27 lutego 2016 09:00

Witam.
Pan i Pan AM, tak się wzajemnie uzupełniacie. Pan jako jedyny bloger ma odwagę i determinację nazwać "te" sprawy po imieniu. Zaś Pan AM to jedyny polityk, który ma odwagę powiedzieć prawdę o IIIRP i całym tym draństwie. http://niezalezna.pl/76900-my-mielismy-racje

"DZ: - Kto, Pana zdaniem, najwięcej zyska, a kto najbardziej straci na publikacji "archiwów Kiszczaka"?
-AM: Nie wiem. Ale wiem, że epoka "okrągłego stołu" zakończyła się raz na zawsze".

Panie Aleksandrze, ZAKOŃCZYŁA się epoka "OS", ale co dalej? A kto to rozliczy? Gdy cokolwiek się zakańcza, to trzeba to jakoś podsumować. Bohaterów nagrodzić, zdrajców osadzić, ukarać, by poszli precz w niebyt polityczny i nie tylko. Jeśli tego nie zrobimy, to ONI się odrodzą, rozzuchwalą w draństwie jeszcze bardziej i będą bezkarnie łgać, drwić z nas szydzić, aż w końcu będzie jak z ciałem Jezusa. Opłacą żołnierzy okupanta, by szerzyli ploty, że Jezus nie zmartwychwstał, ale że to Jego uczniowie wykradli to ciało. I to kłamstwo i manipulacja trwa aż do dziś...

Znowu tak wszystko zostawimy? Nie rozliczone, nie ujawnione, nie osądzone, nie ukarane? Nie potępione? Fałszywie pojmując boże miłosierdzie i litość chrześcijańską?
Przecież to MY MAMY RACJĘ! Nam jako Narodowi polskiemu, jako Polakom należy się chociaż naciśnięcie guzików: ZDRAJCA/ BOHATER

Generał Fieldorf (NIL) dokładnie nie przytoczę ale taki sens wybrzmiewał z jego słów, że nie wolno zbyt łatwo, zbyt szybko wybaczać czyli tak lekkomyślnie, pochopnie, pod wpływem chwili, jakiegoś ślepego natchnienia, bez przekonania, bez rozliczenia zbrodni, bez nazwania zła złem, bo przyszłe pokolenia nam tego nie wybaczą. Po prostu nam tego nie darują, wzgardzą nami i wyklną nas tak samo jak ONYCH!

Co o nas wówczas powiedzą przyszłe pokolenia, jeśli to tak zostawimy? Ano: "I GÓWNO Z tego, że mieliście rację! Jak nie mieliście odwagi..."
Pozdrawiam

Aleksander Ścios 27 lutego 2016 20:09

Pani Halko,

Bardzo dziękuję, jeśli dostrzegła Pani taką analogię i zechciała moje pisanie zestawić z postacią Antoniego Macierewicza. Uważałbym to za zaszczyt.
Zadała Pani doskonałe pytanie - zakończyła się epoka "OS", ale co dalej?
Próba rzetelnej odpowiedzi zajęłaby wiele miejsca, dlatego pozwolę sobie tylko na konieczną refleksję.
Otóż - w tej kwestii nie zgodziłbym się z ministrem Macierewiczem. Wcale nie jestem pewien, czy ta epoka odejdzie w przeszłość, a jeszcze mniej mam pewności, czy z obecnej lekcji potrafimy wyciągnąć wnioski.
Fundamentem nie tu jest wiedza o TW "Bolku", czy jakakolwiek inna dotycząca realiów Magdalenki lub agenturalnej przeszłości czołowych postaci III RP. Jest to rzecz niezwykle istotna, ale nie ona decyduje.
O "Bolku" wiemy od 1992 roku, a każdy następny rok przynosił wiedzę o ludziach tworzących to państwo. Zdobywaliśmy ją przez lata - w czasie (zdławionej) lustracji i nocnego zamachu stanu, poprzez publikacje IPN, likwidację WSI, Raport z Weryfikacji, działania komisji smoleńskiej.
Dziś wiele osób podkreśla, że w "teczkach Kiszczaka" nie odnalazły nowej unikalnej wiedzy o genezie i funkcjonowaniu tego państwa. Należę do tych osób i nie widzę powodu, by efekty obecnej kombinacji miały doprowadzić do końca epoki OS. Nie zakończy jej również nasze pisanie ani roztrząsanie "dylematów" historii. Problem leży znacznie głębiej.
Dla mnie, koniec epoki OS, musi oznaczać koniec III RP.
Proszę zauważyć, że dziś nikt nie prezentuje takiej logiki i nie próbuje zmierzyć z taką konsekwencją. Na potrzeby partyjnej dogmatyki wystarczy epatowanie gawiedzi donosami "Bolka" i publikacja niektórych zdjęć z Magdalenki. Wystarczą wierszówki żurnalistów "wolnych mediów" i patriotyczne pogadanki pana prezydenta i pana prezesa.
Spróbujmy rozstrzygnąć - jeśli u podstaw III RP leżało tajne porozumienie między komunistami i ich agenturą, jaka jest norma legalizmu tego państwa?
Jaką wartość ma prawo stanowione przez esbeckich sługusów, przez prawników,sędziów-donosicieli?
Jaką wartość mają przeprowadzane tu wybory, skoro w latach 1989-1990 zostały one sfałszowane, a w kolejnych latach były nadzorowane przez służby i kreowane przez ośrodki propagandy?
Jeśli wyznacznikiem karier politycznych była wiedza esbeków i norma wysługiwania się wrogom Polski, jaka jest kondycja systemu politycznego III RP, jego "klasy politycznej" i elit?
Kto i kiedy wytyczył w tym państwie "kanciaste granice" - zdrajców nazywając zdrajcami, a obcym odmawiając miana Polaka?
Kto odważył się na dychotomię MY-ONI i zerwanie z zabójczą mitologią "pojednania narodowego?
I pytania najważniejsze - kiedyż to nastąpiła konwalidacja tego państwa, zamazanie jego "grzechu pierworodnego" i formalne zerwanie z państwowością komunistycznej hybrydy?
Kiedy ukarano sprawców zbrodni na Polakach, zadośćuczyniono ofiarom, wyznano winy i grzechy?

Znamy odpowiedzi na te pytania. Muszą prowadzić do wniosku, że warunkiem autentycznego "zakończenia epoki OS" jest obalenie III RP - z jej systemem politycznym, z jej ośrodkami propagandy, establishmentem i samozwańczymi elitami. To nie jest postulat "dobrych zmian" ani "odbudowy demokracji", ale formalnego zerwania jakichkolwiek więzi z tworem powołanym w Magdalence.
Dlatego na zadane przez Panią pytanie - co dalej, odpowiedź wydaje się prosta: w dzisiejszej konfiguracji politycznej -nic.
To samo, co przed laty - mitologia, "reformy", "działania naprawcze", sławienie demokracji III RP i zastępowanie prawdy jej erzacem.
Nie ma dziś środowisk, które pamiętałyby o "skazie pierworodnej" III RP i tej z wiedzy uczyniły podstawę konsekwentnych wyborów politycznych. Nie ma również świadomości, że nie toczy się żadna "wojna polsko-polska" (identyczną mitologię uprawiali komuniści po roku 1945) lecz mamy do czynienia z podziałami powstałymi podczas półwiecza okupacji sowieckiej, z pokłosiem zdrady narodowej i efektem budowania tworu sztucznej państwowości.
W miejsce odważnych wniosków dominuje wiara, że przed ćwierćwieczem Polacy odzyskali wolność i na jej fundamentach tworzą dziś państwo prawa i demokracji. Ten irracjonalny pogląd, sprzeczny z doświadczeniami ostatnich lat i prawdą o genezie III RP, spycha nas w pułapkę "georealizmu", wywołuje destrukcyjny dysonans poznawczy i przesądza o naszej słabości.
Kto miałby podjąć taką refleksję?
Uciekli od niej politycy, publicyści i "nasze" środowiska intelektualne. Pierwsi z troski o "sondażowe słupki" i chęć pozyskania mitycznego "centrowego elektoratu", drudzy w obawie przed wykluczeniem ze środowiskowej kasty i spadkiem dochodów, trzeci zaś, bo wymagałaby korekty błędnych ocen i rewizji życiorysów.
Liczę natomiast, że przyjdzie czas, gdy ludzie wykazujących "wiarę i nadzieję" zdobędą się na świadomość, że partia pana Kaczyńskiego tak dalece zatarła granice dobra i zła, iż przestało istnieć pojęcie winy i kary, zdrady i hańby.
Obecny relatywizm tego środowiska i instrumentalne traktowanie szeregu najpoważniejszych tematów (zbrodnia założycielska, Smoleńsk, aneks), niosą zapowiedź takiej refleksji.
To będzie dobry moment na powstanie autentycznej opozycji - siły, która obali III RP.

Pozdrawiam serdecznie

***

Halka 27 lutego 2016 13:06

Wiecie Państwo co? Ten link http://niezalezna.pl/76912-wyszkowski-o-seksualnych-wybrykach-krzywonos-z-kolejarzami-w-bocznej-salce mówi wszystko: JAK PRZEGRAĆ BOHATERÓW SOLIDARNOŚCI i JAK WYGRAĆ ICH GIEROJÓW!
Ta wiracha uzurpuje sobie prawo do miana Bohaterki Solidarności? Śmie się podszywać pod ANNĘ SOLIDARNOŚĆ! Podczas gdy jest tylko idealną naśladowczynią swojej prekursorki Kołłątajowej. To powinna być jakaś pomsta z Nieba, na te wszystkie profanacje sacrum - wszystkiego co Polakom najdroższe i najświętsze!

Halko,

Dawno temu o tym czytałam i to wcale nie w internecie, tylko w jakiejś książce - to jest publiczna (a pewnie i "służbowa") tajemnica, mniej więcej taka sama, jak o Bolku. A pan Borusewicz, zdania wydukać nie umiejący, który podobno jednego dnia w życiu nie przepracował, bo najpierw "spiskował", a potem to już tylko rządził - może lepszy?

Zwróć uwagę, że "Henia" - to najlepsza przyjaciółka najpierw prezydentowej Kwaśniewskiej, potem Komorowskiego i - jakżeby inaczej? - Mme Staniszkis. Elyty, psiakrew! I takie coś może Ci podatki podnieść, albo np. czterolatki do szkoły posłać, żeby młodszą siłę roboczą na eksport wyszykować. Szkoda słów!

***

meewroo 28 lutego 2016 12:24

Panie Aleksandrze.
Pan pisze prawdę. Głośno przemawia prawda ukryta w Pana pytaniach,na które znamy odpowiedź, ale nie chcielibyśmy jej znać. Najgłośniej zaś przemawia cisza i nieobecność pod Pana artykułami, w których prawda jest zbyt ciężka do przyjęcia, nawet przez część "przebudzonych".
III RP padnie, kiedy przebudzi się prawdziwie odpowiednio dużo śpiących, a Duch ześle dar męstwa. Ufam, że Prawdziwy Demiurg Dziejów jest zainteresowany w takim scenariuszu. Dar męstwa, przede wszystkim, aby odrzucić wreszcie słabość wynikającą z zaniechania dochodzenia sprawiedliwości. Jak napisał Marcin Is, czas przestać gotować z nimi obiadki i zatruwać państwo gangreną zuchwałej bezkarności.
Pozdrawiam.

Najgłośniej zaś przemawia cisza i nieobecność pod Pana artykułami, w których prawda jest zbyt ciężka do przyjęcia, nawet przez część "przebudzonych".

Bardzo pięknie i w jednym zdaniu wyraził Pan to, na co ja potrzebowałam tylu słów, dziękuję. :)

Pozdrawiam serdecznie

***

Marcin Ís 28 lutego 2016 09:15

O Bolku, piszę (w necie, bo gdzie indziej) wyłącznie per "Bolek", czasami też z małej litery, od czasu wyroku na K. Wyszkowskiego, że ma go przeprosić i wykupić ogłoszenia w zaprzyjaźnionych mediach . Ten wyrok to zresztą jedno ze szczytowych osiągnięć IIIRP. Zakazać ludziom mówić prawdę. Wydało mi się to wszystko strasznie głupie.
Wcześniej się o tym słyszało i układało się to w logiczną całość. Jednak poziom zakłamania tego człowieka wydawał się wprost niemożliwy. Kupiłem w 2008 r. książkę SB a Lech Wałęsa i sprawa była dla mnie już ewidentna. Padło tu już kiedyś na tym blogu pytanie: skoro wy wszyscy wiedzieliście już w 1980 dlaczego to zaszło aż tak daleko?
Ostatnie wydarzenia mają też wartość podobną do "taśm prawdy" z restauracji - docieraj do szerokiego, dotąd nieświadomego grona odbiorców, które niestety można nazwać gawiedzią. W popkulturze można to przyrównać do wypromowania przeboju, który odtąd każdy, nawet przypadkowo, usłyszy i może zanucić. My wiemy, że to cover pieśni sprzed lat lecz dla wielu to jest nowość.


Ale zajmowanie się tym czy innym bolkiem jest też po prostu odstręczające (kwestia smaku). Ostatnio na ten temat z kimś rozmawiałem i miałem wrażenie grzebania w gównie. LW jest człowiekiem upadłym tak bardzo, że moim zdaniem nie jest w stanie odkupić swoich win. Leżeć krzyżem? Rozdać gigantyczny majątek? Nic takiego nie nastąpi. Domaganie się od Bolka przeprosin, jęczące prośby K.Morawieckiego (eksploatują go cynicznie ponad miarę) żeby łaskawie nam powiedział prawdę, są żałosne i upokarzające dla Polaków, szczególnie dla ofiar jego donosów.
Trochę nie w temacie ale a propos kwestii smaku to chodzi mi po głowie filmik jaki zauważyłem na TT C.Gmyza. Przyrządza tam śledzia z Halickim z PO. Mam taką przypadłość, że naprawdę przykre rzeczy szybko wypieram z pamięci. Wiem, że coś jest przykre i będę tego unikać ale już nie pamiętam dlaczego. Halicki to właśnie jedna z najbardziej oślizłych postaci, bardziej to może tylko człowiek Szejnfeld, ale właśnie nie pamiętam czym się "wsławił", zapewne były to jakieś podłości związane z 100410. W każdym razie nie zjadłbym z nim żadnej potrawy.

P.S. Bolek, Halicki, Szejnfeld itp. a miłosierdzie i miłość bliźniego. KK robi z tego ostatnio wyłącznie jakiś sentymentalizm a czasami wyrazem miłości bliźniego będzie miłosierne danie komuś w mordę, żeby oprzytomniał. (A nie wspólne gotowanie. - Wspólne gotowanie to wyrządzanie takim ludziom krzywdy, utwierdzanie w fałszu).
No ale walić prawdą prosto w oczy to umiał tylko bł.ks. Popiełuszko.

Aleksander Ścios 29 lutego 2016 18:11

Marcin Ís,

Tu pełna zgoda - zajmowanie się "Bolkiem" jest zajęciem odpychających i - jak Pan trafnie zauważył, zależnym od smaku. Najwyraźniej środowisko "wolnych mediów" nie posiada tego przymiotu, bo z pisania o "Bolku" uczyniło główny motyw "niezależnej" publicystyki i od kilku tygodni dzielnie drąży dawno wydrążony temat. To bardzo śmiały gest, bo nikt lepiej od żurnalistów owych mediów nie wie, o czym i o kim wolno pisać. Dlatego m.in. nie przeczytamy o aneksie, Komorowskim czy o zbrodni na księdzu Jerzym.
Ale ta sytuacja ma też głębszy kontekst. Dowodzi, jak wielki jest deficyt autentycznych postaw antykomunistycznych i jak wiele dzieli nas od praktykowania racjonalnych i godnych zachowań.
W czasach komuny (ale też okupacji niemieckiej), było czymś niewyobrażalnym, by zdrowi na umyśle ludzie zajmowali się bełkotem esbeckich seksotów, nagłaśniali ich "wyjaśnienia", dyskutowali lub polemizowali z nimi. Takie postaci traktowano z odrazą, ignorowano je towarzysko, nie podawano ręki, odmawiano zdolności honorowych. Od chwili ujawnienia kapusia, tracił on wszelkie prawa towarzyskie, był narażony na ostracyzm i przemilczenie. Stawał się "obcym" -Onym.
Tej mądrej postawy bardzo nam dziś brakuje.
Przyznam, że to, co widzę w tzw. wolnych mediach napawa mnie obrzydzeniem i gniewem. Nie ma takich kanalii i takich podłości, które nie byłby prezentowane w tym środowisku, a ich słowa roztrząsane i dyskutowane. To objaw poważnej choroby, patologii, z którą obecne pokolenie już sobie nie poradzi.

Bardzo żałuję, że czytelnicy owych mediów nie zadają sobie ważnego pytania - czy i na ile publikowane tam materiały odkrywają nam prawdę o III RP i do jakiej prowadzą konkluzji? Jaki jest sens nagłaśniania kłamliwych bredni kapusiów i ich obrońców? Co to obchodzi Polaków, jaką ma dla nich wartość?
Wprawdzie są umysłowości, które zachwyca 584 tekst o "wyczynach" jakiegoś KOD-u, czy 802 artykuł na temat "Bolka", ale nie sądzę, by należało to uważać za normę. Tacy odbiorcy winni być na marginesie i nie mieć prawa zaspokajania swoich ułomności. Takie zaś "wolne media" powinny być odrzucone, a ich żurnaliści pozbawieni możliwości leczenia kompleksów za nasze pieniądze.
Mam też nadzieję, że kiedyś pojawi się pytanie - ile jeszcze musimy wiedzieć (po Smoleńsku i ośmiu latach rządów PO-PSL) o tym środowisku, by odważyć się na żądanie obalenia III RP?
Ile łgarstw i podłości musimy jeszcze doświadczyć, by odrzucić brednie o "pojednaniu narodowym" i wyrzucić apatrydów z naszej Ojczyzny?

Pozdrawiam Pana

***

meewroo 28 lutego 2016 12:24

Panie Aleksandrze.
Pan pisze prawdę. Głośno przemawia prawda ukryta w Pana pytaniach,na które znamy odpowiedź, ale nie chcielibyśmy jej znać. Najgłośniej zaś przemawia cisza i nieobecność pod Pana artykułami, w których prawda jest zbyt ciężka do przyjęcia, nawet przez część "przebudzonych". III RP padnie, kiedy przebudzi się prawdziwie odpowiednio dużo śpiących, a Duch ześle dar męstwa. Ufam, że Prawdziwy Demiurg Dziejów jest zainteresowany w takim scenariuszu. Dar męstwa, przede wszystkim, aby odrzucić wreszcie słabość wynikającą z zaniechania dochodzenia sprawiedliwości. Jak napisał Marcin Is, czas przestać gotować z nimi obiadki i zatruwać państwo gangreną zuchwałej bezkarności.
Pozdrawiam.

Aleksander Ścios 29 lutego 2016 18:18

Panie Meewroo,

W tym jednym mocnym zdaniu - "Najgłośniej zaś przemawia cisza i nieobecność pod Pana artykułami, w których prawda jest zbyt ciężka do przyjęcia, nawet przez część "przebudzonych" - zawarta jest moja najgłębsza troska.
W tych zaś słowach - "III RP padnie, kiedy przebudzi się prawdziwie odpowiednio dużo śpiących, a Duch ześle dar męstwa" - jedyna nadzieja.
To wielki dar dla autora, jeśli w myślach czytelnika znajduje tak doskonałe zrozumienie własnych intencji i celów.

Serdecznie za to dziękuję.

***

Urszula Domyślna 28 lutego 2016 14:31

ALEKSANDER ŚCIOS - w odpowiedzi Halce, 27 lutego 2016 20:09

Spróbujmy rozstrzygnąć - jeśli u podstaw III RP leżało tajne porozumienie między komunistami i ich agenturą, jaka jest norma legalizmu tego państwa?

Jaką wartość ma prawo stanowione przez esbeckich sługusów, przez prawników, sędziów-donosicieli?

Jaką wartość mają przeprowadzane tu wybory, skoro w latach 1989-1990 zostały one sfałszowane, a w kolejnych latach były nadzorowane przez służby i kreowane przez ośrodki propagandy?

Jeśli wyznacznikiem karier politycznych była wiedza esbeków i norma wysługiwania się wrogom Polski, jaka jest kondycja systemu politycznego III RP, jego "klasy politycznej" i elit?

Kto i kiedy wytyczył w tym państwie "kanciaste granice" - zdrajców nazywając zdrajcami, a obcym odmawiając miana Polaka?

Kto odważył się na dychotomię MY-ONI i zerwanie z zabójczą mitologią "pojednania narodowego?

I pytania najważniejsze - kiedyż to nastąpiła konwalidacja tego państwa, zamazanie jego "grzechu pierworodnego" i formalne zerwanie z państwowością komunistycznej hybrydy?

Kiedy ukarano sprawców zbrodni na Polakach, zadośćuczyniono ofiarom, wyznano winy i grzechy?


Panie Aleksandrze,

To są słowa wstrząsające. Tylko człowiek niezłomny i obdarzony łaską najgłębszej wiary jest zdolny do ich wypowiedzenia. Prawda, która boli tak, że jest aż nie do zniesienia. Niezdolni do zmierzenia się z nią, zamykamy oczy, nie chcemy słuchać, uciekamy w półprawdy. Ileż razy słyszałam: "Jak możesz czytać tego Ściosa, przecież to takie czarnowidztwo, że nic tylko zawyć i się powiesić?" A jednak od pierwszego spotkania w 2009 nie potrafię się oderwać od tego miejsca w internecie - miejsca we Wszechświecie, gdzie nikt mnie nie okłamuje, gdzie każdego traktuje się z szacunkiem, choć bez pobłażania. Gdzie nie chodzi się na łatwiznę, ale stawia wymagania i ćwiczy w męstwie. Gdzie nie wolno powiedzieć, ech, jakoś to będzie! - i oklaskiwać kolejnych miraży. Gdzie stajemy się powoli uzależnieni od prawdy. I za to bardzo Panu dziękuję. Bo...

Do tych, co mają tak za tak - nie za nie,
Bez światło-cienia...
Tęskno mi, Panie...


Pozdrawiam serdecznie

PS. Ponieważ przywoływał Pan na tt swój wpis "My i Oni" - z maja 2010, przeczytałam go, wraz z komentarzami, w tym swoim własnym *klik* , pod linkiem: http://cogito.salon24.pl/176947,my-i-oni
Pomimo upływu prawie 6 lat - wszystko powróciło, jak ból niezabliźnionej rany. I się rozpłakałam. Z żalu i bezradności.

Aleksander Ścios 29 lutego 2016 18:33

Pani Urszulo,

Póki są tacy Przyjaciele, jak Pani (a wierzę, że jest ich jeszcze wielu) - warto pisać.
Wspomniała Pani o tamtym, ważnym tekście, z maja 2010 roku. Zaproponowałem jego lekturę również dziś, bo tej rany nikt nie ma prawa zabliźniać. Ona nie może zostać zabliźniona.
Gdyby tak się stało, gdyby ktokolwiek powiedział nam - dajcie sobie spokój ze Smoleńskiem, pogódźcie się, zapomnijcie i zakopcie prawdę o tej zbrodni - będziemy skończeni. Jako naród.
Wiem też, że jest jeden, konieczny warunek, byśmy z tej prawdy mogli uczynić drogę do wolnej Polski. Póki w świadomości naszych rodaków nie będzie dychotomii My-Oni, na nic nam ta prawda.
Nie potrafimy jej obronić ani wyprowadzić z niej dobra.

Dopiero zrozumienie, że trzeba wytyczyć "kanciastą granicę", oddzielić dobro od zła, a plewy od ziaren, może nas ocalić i doprowadzić do celu.
Powtarzam to po raz setny. Nie tylko dlatego, że uważam tę myśl za fundamentalną, ale po to, by usprawiedliwić moją postawę wobec partii pana Kaczyńskiego i tzw. wolnych mediów.
Nie mam żadnych urazów wobec tego środowiska, a tym bardziej (o co posądza mnie wielu głupców) nie prowadzę "tajnej gry".
Nie mogę zaakceptować takich postaw i zachowań, bo uważam je za szkodliwe dla sprawy polskiej.
Wstrzymują nas na "stacji" III RP i nie pozwalają pójść krok dalej. Są groźne, bo uznawane za patriotyczne i błędne, bo prowadzą na manowce.
Nie trzeba politologicznych wywodów ani sążnistych analiz. Dość refleksji nad ostatnim okresem, dość uczciwego rachunku krzywd i bilansu korzyści, by zrozumieć, że kroczymy drogą donikąd.
Ci ludzie nigdy nie zdobędą się na odwagę, by wykrzyczeć - "My musimy komunizm wyniszczyć, wyplenić, wystrzelać! Żadnych względów, żadnego kompromisu! Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyść. Musimy zastosować ten sam żelazno-konsekwentny system. A tym bardziej posiadamy ku temu prawo, ponieważ jesteśmy nie stroną zaczepną, a obronną!" (J.Mackiewicz) A skoro tego nie zrobią i chcą łączyć rzeczy nieprzystawalne - (My-Oni, komunizm-polskość) nie mogę milczeć.

Doskonale wiem, że mój opis rzeczywistości III RP jest odrzucany i traktowany jako "czarnowidztwo". Tym bardziej dziękuję za Pani odważne słowa.
Taka jest naturalna, ludzka potrzeba, by szukać pokrzepienia i nadziei, prostych rozwiązań i słów niosących otuchę. Większość z nas nie lubi czytać o zagrożeniach i "czarnych scenariuszach", a "przerażające wnioski" to rzecz, której wielu boi się bardziej, niż trwania w błędzie i stanu błogiej nieświadomości.
Nie mam pretensji, że od chwili "zwycięstwa" na ten blog trafia mniej czytelników. Nie mam też pretensji do decydentów "wolnych mediów", że od dawna nie publikują moich tekstów i boją się tego głosu.
Zapewne Pani pamięta, że przypomniałem kiedyś słowa Józefa Mackiewicza, wypowiedziane u kresu życia tego największego pisarza lat powojennych. Gdy je poznałem, zrobiły na mnie piorunujące wrażenie.
Nie ma w nich żalu ani wyrzutów. Nie ma politycznej egzaltacji.
Są wstrząsające, bo do dziś prawdziwe:
"Kiedyś nazwałem tę drogę "donikąd". Dziś uznana została przez "instynkt narodu" za docelową. W tym zdaniu nie ma złośliwej ironii. Jest tylko stwierdzenie faktu. Nie ja wygrałem. Wygrali ci, którzy organizują "instynkt narodu". Ja przegrałem z kretesem. Więc proszę o pobłażanie."

Pozdrawiam Panią serdecznie

***

Halka 29 lutego 2016 10:10

Witam.

Wczytując się w Pana, Panie Aleksandrze odpowiedź z 27 lutego 2016 20:09 na mój komentarz, doznałam takiego gniewu na tę całą komunę, jak nigdy dotąd! Na jej krzewicieli i tych wszystkich zdrajców, tchórzy, cwaniaków, którzy nam tak "urządzili życie" najpierw w PRL'u, a teraz w IIIRP, że... musiałam się jakoś "odetkać", bo chyba bym umarła! Przypomniał mi się Kadłubek, jego kronika. Zazdrościłam tym Polakom, których opisywał w swej kronice, a któremu zarzucają zwłaszcza historycy IIIRP, że coś sobie ubzdurał. Czytając Kadłubka dowiedziałam się, że w już "prehistorii" Polacy mieli taką propozycję nie do odrzucenia - takie "Magdalenkowe" dogadywania się, kiedy chciano wciskać Polakom "Okrągłe Stoły". Może nie z taką finezją ,na spacerku z agentami sowieckimi, z SB'ekami wśród alejek, wśród kamer i fleszy aparatów, zawadiackich anegdotek Michnika, które co raz przerywał równie wyjąkany z jego ust toast - bełkot. Czasy, które opisywał Kadłubek odeszły niestety bezpowrotnie. I chyba niczego mi tak nie żal... Niegdyś to Polacy potrafili rozwiązywać problemy z tymi, którzy chcieli zniewolić nasz Naród. Tak potrafili zadbać o swoją rację stanu. I choć nie byli wówczas ani chrześcijanami, ani katolikami, to Bóg jakoś nie ciskał w Polaków gromami, gdy ci realizowali swój plan...

Taki fragment sobie tu pozwalam wkleić z kroniki Kadłubka. Jest to dialog...

"Gdy bowiem ów sławny Aleksander (Tak tak Macedoński - przypis mój), o którym niedawno wspomniałeś, usiłował ściągnąć z nich (z Lachów, czyli z Nas, Polaków! - przypis mój) trybut [1], rzekli posłom:
- "Posłami tylko jesteście, czy także królewskiego skarbu kwestorami?" Ci odpowiedzieli:
- I posłami jesteśmy, i kwestorami". Na to tamci:
-"Wpierw więc - mówią - trzeba okazać posłom szczerze uszanowanie, abyśmy wspaniale przyjętych wspaniałymi uczcili darami; następnie poborcom musimy wypłacić wyznaczony trybut - należy się bowiem cesarzowi, co jest cesarskiego [2] - aby nie spotkał nas zarzut obrazy majestatu".

I cóż się dzieje dalej? Zasiadają polscy Posłowie społem do rozmów z takimi "Kiszczakami"? A może do rozmów posyła się takich "Wałęsów"? yum! Można bez pudła typować, co stałoby się w tamtych czasach z takim Wałęsą?

Jak dalej opisuje Kadłubek: "Najpierw przeto przedniejszym spomiędzy posłów żywcem porachowano kości, po czym zdarte z ich ciał skóry wypchano częściowo najlichszą trawą morską i ten kruszec, ludzką skórą, lecz nieludzko odziany, odesłano z takim listem:
"Królowi królów Aleksandrowi królewska władczyni Polska ( to o "tej", co nie chciała Niemca! - przypis mój). Źle innym rozkazuje, kto sam sobie nie nauczył się rozkazywać; nie jest przecież godzien zwycięskiej chwały ten, nad którym triumfują wybujałe żądze. Zwłaszcza twoje pragnienie żadnego nie zna zaspokojenia, żadnego umiarkowania; co więcej, ponieważ nigdzie nie widać miary twojej chciwości, wszędzie żebrze niedostatek twego ubóstwa. Chociaż jednak świat nie może nasycić otchłani twej nienasyconej żarłoczności, zaspokoiliśmy jakoś głód przynajmniej twoich [ludzi]. I niech ci będzie wiadome, że u nas nie ma trzosów, dlatego te oto podarki włożyliśmy w kalety twoich najwierniejszych [sług]. Wiedz zaś, że Polaków ocenia się podług dzielności ducha, hartu ciała, a nie podług bogactw. Nie mają więc skąd zaspokoić gwałtownej żarłoczności tak wielkiego króla, by nie powiedzieć tak wielkiego potwora. Nie wątp jednak, że prawdziwie obfitują oni w skarby młodzieży, dzięki której można by nie tylko zaspokoić, lecz całkiem zniszczyć twoją chciwość razem z tobą".

I tak dalej... itp.

[1] Wielkie podboje wschodnie Aleksandra
[2] Mateusz 22, 21, cyt. w charakterze przysłowia nie bez nawiązania do historii wojny ze Scytami (POLAKAMI) ojca Aleksandra, Filipa Macedońskiego,

Pozdrawiam

Aleksander Ścios 29 lutego 2016 18:50

Pani Halko,

Ucieszyła mnie Pani niezmiernie cytatem z "Historia Polonica" Kadłubka, bo nie tylko przypomina nam o mądrości i odwadze naszych przodków (jakże srodze i słusznie traktujących zdrajców i "koncyliacyjnych" posłów), ale daje dowód, że nieobce nam były przemyślne fortele, kombinacje i zasadzki, zastawiane na wrażych najeźdźców.
Tam, gdzie znalazłem cytowany przez Panią tekst, przeczytałem również słowa:
"Gdy więc niezliczone wojska nieprzyjaciół zewsząd wdarły się do Polski, on sam (Aleksander), zmusiwszy wpierw Panończyków do uległości, wkracza jak przez tylne drzwi przez Morawy, rozwija skrzydła wojsk i podbiwszy zwycięsko ziemię krakowską i śląską, z ziemią zrównuje wiekotrwałe mury, obraca [je] w perzynę, zaorane miasta każe solą posypać. Gdy następnie dalsze napadł ziemie, niczyim nie pokonany orężem, padł ofiarą podstępu zwykłego człowieka. Skoro bowiem wszyscy zwątpili o ocaleniu, ktoś biegły w sztuce złotniczej każe sporządzić kształty hełmów i puklerzy z byle jakiego drewna czy kory; niektóre z nich powleka srebrną glejtą, inne żółcią. Tarcze bowiem pociągnięte glejtą wydają się srebrne, żółcią zaś złote. Wynosi je na wysoki szczyt górski naprzeciw słońca, aby tym silniej odbłyskiwały. Argyraspidzi, niezwyciężone zastępy Aleksandra, ujrzawszy je, podejrzewają, że [to] stoją szyki w największym porządku. Przeto na łeb, na szyję wypadają z obozu, rozbiegają się na wszystkie strony, tu i tam wyszukują wrogów myśląc, że rozpierzchli się w ucieczce. Ów bowiem mistrz już przedtem podpalił owe podobizny broni, aby nie można było zauważyć żadnego śladu podstępu, i kazał dużemu oddziałowi krzepkich ludzi ukryć się w zasadzce. Ci pierwszą część rozproszonych, którzy niebacznie wpadli w zasadzkę, porywają i w pień wycinają; zwycięzcy przywdziewają zbroje zabitych i udają, że są towarzyszami argyraspidów, toteż ilu tylko spośród takich wojowników przyłączyło się do nich, wszyscy padli ostrzem miecza przebici, tak iż ani jeden z nich się nie ostał.
Ośmieleni tym powodzeniem, udając tak samo wojowników ze srebrnymi tarczami, wkraczają do obozu Aleksandra, niosąc przed sobą znaki zwycięstwa. Wierzą ludzie Aleksandra, że swoi odnieśli tryumf nad wrogami; z dala pozdrawiają nadchodzących, radują się, przyklaskują tryumfowi jakby towarzyszów. Wówczas Polacy napadają na bezbronnych i nic nie przeczuwających. Rozpoczyna się walka. Lechici obwołują hasło argyraspidów. Donoszą królowi, że to nie napad nieprzyjaciół, lecz buntowniczy zgiełk wśród swoich. Król widząc, że on nie ustaje, lecz wzmaga się, wspiera zastępy wrogów wierząc, że niesie pomoc swoim wojownikom ze srebrnymi tarczami. Gdy w ten sposób powstało rozdwojenie, więcej [Macedończyków] padło skutkiem ran wzajemnie sobie zadanych niż od ran nieprzyjacielskich. Wreszcie Aleksander, poznawszy podstęp, z garstką wojska ledwo uszedł niesławie. Tak ustąpił ciemięzca i o trybucie ucichło."

Ponieważ historia jest najlepszą nauczycielką (acz wymagającą, bo nie lubi uczniów powtarzających te same błędy), warto pamiętać, że nie zawsze siła oręża i ogrom armii decyduje o zwycięstwie. Tym bardziej, gdy i jednej i drugiej brakuje.
Pułapka, fortel, zasadzka, są dziś bronią nieodzowną. Nie tylko na arenie międzynarodowej, ale w ofensywie przeciwko zdrajcom i kanaliom. To jedno z tych narzędzi walki, których brakuje "środowisku patriotycznemu". Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego nie wypracowaliśmy żadnych mechanizmów obronnych i nie potrafimy posługiwać się bronią rozumu. Wprawdzie zachwycamy się chińskim Sun Tzu i jego "Sztuką wojny", ale traktujemy takie środki z rezerwą, a nawet odrazą.
Niezależnie, ile prawdy jest w kadłubkowych "Kronikach", warto pamiętać, że nasi przodkowie stosowali wszelkie (podkreślam) metody walki i nie cofali przed żadnym, konsekwentnym działaniem, byle bronić honoru i polskiej ziemi. Zaś "dogadywać się" z wrogiem, można wtedy, gdy jest on rozbity i rzucony na kolana.

Pozdrawiam serdecznie

***

Marcin B. 29 lutego 2016 21:30

Chciałbym Panu podziękować za te teksty. Trafiłem tu nieco przypadkiem szukając czegoś o śmierci ks. Popiełuszki i teraz nie mogę się oderwać od lektury.
Tak, Pana diagnoza może być odbierana jako "trudna", ale to chyba właśnie dlatego że jest prawdziwa. Czytając media zarówno lewackie jak i te "patriotyczne" miałem od dawna poczucie jakiejś nieznośnej miałkości, przerzucania się pustymi słowami. Czytając Pana doznałem wrażenia, jakby przy układaniu puzzli parę elementów, które wcześniej do niczego nie pasowały, od razu wskoczyło na swoje miejsca. Jeszcze raz dziękuję.

Urszula Domyślna 29 lutego 2016 23:53

Pan Marcin B. & Wszyscy

To ja te puzzle, które i mnie się wczoraj tak pięknie poukładały, raz jeszcze, ku pamięci, wypunktuję:

1. Jeśli u podstaw III RP leżało tajne porozumienie między komunistami i ich agenturą, jaka jest norma legalizmu tego państwa?

2. Jaką wartość ma prawo stanowione przez esbeckich sługusów, przez prawników, sędziów-donosicieli?

3. Jaką wartość mają przeprowadzane tu wybory, skoro w latach 1989-1990 zostały one sfałszowane, a w kolejnych latach były nadzorowane przez służby i kreowane przez ośrodki propagandy?

4. Jeśli wyznacznikiem karier politycznych była wiedza esbeków i norma wysługiwania się wrogom Polski, jaka jest kondycja systemu politycznego III RP, jego "klasy politycznej" i elit?

5. Kto i kiedy wytyczył w tym państwie "kanciaste granice" - zdrajców nazywając zdrajcami, a obcym odmawiając miana Polaka?

6. Kto odważył się na dychotomię MY-ONI i zerwanie z zabójczą mitologią "pojednania narodowego"?

7. I pytania najważniejsze - kiedyż to nastąpiła konwalidacja tego państwa, zamazanie jego "grzechu pierworodnego" i formalne zerwanie z państwowością komunistycznej hybrydy?

8. Kiedy ukarano sprawców zbrodni na Polakach, zadośćuczyniono ofiarom, wyznano winy i grzechy?

23.02.2016r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet