WOJNA W KTÓREJ CHĘTNIE GINIEMY - Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

Po raz kolejny Zachód jest gotów "sprzymierzyć się z diabłem, żeby tylko wypędzić szatana"
WOJNA W KTÓREJ CHĘTNIE GINIEMY

Uważam za mało prawdopodobne, by ośrodki propagandy zaatakowały dziś Pałac Prezydencki lub niepokoiły szefów MSZ czy MSW. Trudno też sobie wyobrazić, że obiektem zmasowanej agresji propagandowej mogłaby stać się premier Beata Szydło.
Atak ze strony polskojęzycznych przekaźników jest wręcz nieomylną wskazówką - czyje i jakie działania wywołują poczucie zagrożenia antypolskich środowisk i gdzie dostrzegają one potencjał rzeczywistej siły. A skoro życiem publicznym III RP rządzą koterie służb i grupki obcych interesów, ataki te służą eliminowaniu niewygodnych postaci i kształtowaniu pokomunistycznej rzeczywistości.

Nie ma cienia przypadku, że osoba Antoniego Macierewicza od wielu lat stanowi pierwszorzędny cel medialnej agresji, a ludzie z nim współpracujący stają się obiektem rozmaitych gier i kombinacji operacyjnych. Tak było od początku lat 90., gdy konserwowano komunistyczną hybrydę i pod hasłami "pluralizmu i demokracji" legalizowano nową odsłonę PRL-u. Pojawienie się Macierewicza w roli wiceministra MON, likwidatora WSI i nowego szefa SKW, wywołało kolejną falę wściekłych reakcji. Tym mocniejszych, że twórca KOR zachwiał wówczas kluczowym ośrodkiem triumwiratu III RP i zlikwidował " peryskop, za pomocą którego Rosjanie pozyskiwali wiedzę o mechanizmach funkcjonowania naszego państwa" ( C prof. A.Zybertowicz). Takich rzeczy się nie wybacza.
Od czasu, gdy kandydat na marszałka Sejmu Bronisław Komorowski, w reakcji na wezwanie przez Komisję Weryfikacyjną oświadczył- "Pan Macierewicz powinien zniknąć", osoba likwidatora WSI znalazła się na celowniku reżimowych propagandystów, zaś czekistowska nienawiść do Macierewicza do dziś integruje twardogłowych idiotów i "skrzywdzonych" agentów.
Dlatego w latach 2008-2009 na wszelkie sposoby utrudniano pracę Komisji Weryfikacyjnej WSI, zniesławiano i zastraszano jej członków, a wokół procesu likwidacji wytworzono atmosferę oskarżeń i klimat nielegalnych działań. Pod koniec 2007 roku rozpoczęto zaś kombinację operacyjną z udziałem ludzi WSW/WSI, szefostwa ABW oraz ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, nazwaną przeze mnie aferą marszałkową . Częścią kombinacji, prowadzonej w dużej mierze przez ośrodki propagandy, była kampania oszczerstw i pomówień pod adresem Antoniego Macierewicza oraz akcja dezinformowania społeczeństwa na temat przyczyn i skutków likwidacji wojskowych służb.
W kolejnych latach rozgrywano ją również w sieci internetowej, gdzie obejmowała głównie te obszary, w których toczyło się tzw. śledztwo blogerskie w sprawie tragedii smoleńskiej. Pojawiały się publikacje, których autorzy w sposób niewybredny atakowali przewodniczącego zespołu parlamentarnego i usilnie podważali ustalenia ekspertów smoleńskich.
Gdy Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne, natychmiast przystąpiono do "palenia" kandydatury likwidatora WSI na stanowisko szefa MON. W tym kontekście trzeba odczytywać szereg publikacji zamieszczonych w jednym z "niezależnych" mediów.
Do ataku przystąpiły też ośrodki propagandy. Cytując zmanipulowane wypowiedzi z Chicago i Toronto na temat Aneksu WSI, próbowano ukazać kandydata na szefa resortu jako osobę nieodpowiedzialną i fanatyczną. Skorelowane z tym występy E. Kopacz oraz brednie wygłaszane przez pomniejszych funkcjonariuszy reżimu, pozwoliły ponownie nakręcić histeryczną kampanię pomówień.
Na uwagę zasługuje ówczesna reakcja Belwederu i klubowych kolegów Antoniego Macierewicza. Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Krzysztof Szczerski, natychmiast pobiegł do TVN-u, by ogłosić, że nigdy nie rozmawiał z prezydentem na temat ewentualnej publikacji Aneksu i zadeklarować, że " rozpoczynamy temat, którego nie ma", bo "w Polsce są sprawy, które wymagają większej uwagi niż kwestia aneksu ". W podobny sposób zachowała się "kandydatka na premiera w rządzie PiS", odmawiając jakiegokolwiek komentarza, ponieważ nie chciałaby " wpisywać się w strategię wyborczą Platformy Obywatelskiej". Od chwili rozpętania ubiegłorocznej kombinacji medialnej, za najważniejsze zadanie politycy PiS uznali pragmatyczne "odcięcie" od poglądów Macierewicza oraz "unikanie komentarzy". Tzw. wolne media określiły zaś atak na wiceprezesa PiS mianem " prowokacji, mającej zaszkodzić merytorycznej wizji PiS ", co mogłoby sugerować, że sprawy podnoszone przez Macierewicza nie sprzyjają budowaniu owej "wizji". W podobny sposób potraktowano włączenie do apelu wojskowego nazwisk ofiar zamachu smoleńskiego, czyniąc z tego patriotycznego obowiązku rzecz wręcz "wstydliwą" i "kontrowersyjną".
Tuż przed lipcowym szczytem NATO w Warszawie, przystąpiono do kolejnej operacji wymierzonej w szefa MON. Poprzez fałszywe i całkowicie irracjonalne oskarżenia, zaatakowano nie tylko osobę ministra, ale również jego małżonki, generując w ten sposób zainteresowanie opinii publicznej oraz budując atmosferę podejrzeń i pomówień. Następny krok polegał na włączeniu do akcji politycznej agentury wpływu i wykorzystaniu publikacji, jako pretekstu do sformułowania wniosku o odwołanie ministra obrony narodowej. Korelacja poszczególnych etapów dowodzi, że mieliśmy do czynienia z działaniem zsynchronizowanym i całkowicie zamierzonym, którego kulminacja miała nastąpić (i nastąpiła) w przededniu szczytu NATO. Dopuszczenie, by w przeddzień historycznego wydarzenia, mającego decydować o statusie bezpieczeństwa Polski, odbywała się sejmowa debata nad odwołaniem szefa MON, było rzeczą tyleż bezprecedensową w skali cywilizowanych państw, jak szkodliwą i groźną.

Od kilku tygodni mamy do czynienia z nową eskalacją wrogich działań, prowadzonych w ramach wojny hybrydowej, przy udziale środowisk ulokowanych wewnątrz zaatakowanego państwa. Schemat akcji propagandowo-dezinformacyjnej, w której atakuje się najbliższych współpracowników szefa MON i rozpowszechnia zmanipulowane "rewelacje" o ludziach zatrudnionych w tej instytucji, jednoznacznie wskazuje na proweniencję sprawców.
Nie jest to schemat nazbyt skomplikowany, bo występują w nim charakterystyczne cechy dezinformacji. Przykłady: do prawdziwej informacji o powołaniu B. Misiewicza na członka rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej (temat przewodni), dodano fałszywy komentarz (interpretację) o rzekomej bezprawności takiej decyzji z uwagi na brak wyższego wykształcenia. Informację o projekcie Obrony Terytorialnej sporządzonym w NCSS, skonfrontowano z wiedzą o koncepcji OT wdrażanej w MON, by wyprowadzić stąd fałszywy wniosek (negacja faktów) o bliskiej współpracy obu instytucji i ścisłych związkach personalnych. Ponieważ jedna z osób działających w NCSS została skojarzona z tzw. aferą reprywatyzacyjną, kolejny krok prowadził już w stronę sugestii (modyfikacja okoliczności), jakoby również MON miał związek z tą aferą. Posłużono się tu sprawdzoną metodą wykorzystania chwytliwej tematyki (afera warszawska) do przeniesienia i zaszczepienia treści dezinformujących.
O sprawcach i logice tych kombinacji świadczy efekt końcowy: grupa docelowa (społeczeństwo, wyborcy PiS) są utwierdzani w przeświadczeniu, że "coś jest na rzeczy" (stan pożądanej psychozy), klienci zaś, czyli środowiska zyskujące na operacji, zdobywają kolejne pseudoargumenty do walki politycznej i gromadzą narzędzia służące dezintegracji wrogiego (polskiego) środowiska. Zostaną one wykorzystane w przyszłości, a już dziś służą osłabieniu wymowy faktów ujawnionych w sprawie zamachu smoleńskiego.
Równie łatwo można zdefiniować cele tych działań. Chodzi o podważenie zaufania do osoby ministra obrony narodowej - również w kontekście ustaleń podkomisji MON, o odwrócenie uwagi opinii publicznej od sprawy smoleńskiej (konferencja), o wywołanie chaosu i szumu informacyjnego, osłabienie pozycji Polski w relacjach z NATO i USA, sparaliżowanie pracy MON oraz próbę utrudnienia nadzoru nad spółkami zbrojeniowymi.

W tej odsłonie wojny hybrydowej dochodzi jednak do zdarzeń wyjątkowo niepokojących. Również, dlatego, że nie chcą ich dostrzegać wyborcy partii Jarosława Kaczyńskiego. Wydarzenia te świadczą nie tylko o kompletnym zagubieniu grupy rządzącej i nierozpoznaniu celów kombinacji, ale mogą sugerować, że resort obrony narodowej i jego szef znajdują się "na marginesie" polityki PiS i nie mogą liczyć na realne wsparcie.
Za szczególnie groźny przykład nieodpowiedzialności i rażącej ignorancji uważam zachowanie premier Beaty Szydło. 15 września, w dniu, w którym odbywała się arcyważna konferencja podzespołu smoleńskiego, pani premier pobiegła rano do jednego z ośrodków wrogiej propagandy i ochoczo uczestniczyła w kombinacji wymierzonej w szefa MON. Pytana o tzw.sprawę Bartłomieja Misiewicza, Beata Szydło oznajmiła: " Rozmawiałam z ministrem Macierewiczem na temat tej sytuacji i mam nadzieję, że zostaną wyciągnięte wnioski. Wszyscy politycy Prawa i Sprawiedliwości, wszyscy ministrowie rządu, muszą pamiętać o jednym: jeżeli chcemy wywiązać się ze swoich zobowiązań, musimy pamiętać o tym, czego oczekują Polacy. (.) Polacy wybrali nas m.in. dlatego, że mają dosyć buty i arogancji władzy. Musimy powtarzać sobie: pokora, pokora i jeszcze raz pokora".
Choć wypowiedź pani premier współbrzmiała z polityczną poprawnością i demagogią uprawianą przez rząd, była wyjątkowo fałszywym komentarzem do casusu B. Misiewicza i mogła sugerować, że w kwestii zatrudnienia szefa gabinetu politycznego doszło do nieprawidłowości i nadużyć. Słowa B. Szydło dały całodzienne "paliwo" ośrodkom propagandy i były częściej cytowane niż jakiekolwiek informacje z przebiegu konferencji smoleńskiej.
Warto dodać, że w tym samym dniu pojawiła się wypowiedź dr Radosława L. Kwaśnickiego, z Kancelarii Prawnej RKKW, w której dokonano wyczerpującej wykładni okoliczności prawnych związanych z funkcją członka rady nadzorczej oraz sformułowano jednoznaczną konkluzję - " powołanie do rady nadzorczej PGZ pana Bartłomieja Misiewicza nie uchybiło żadnemu przepisowi powszechnie obowiązującego prawa ".
Ta powszechnie dostępna wiedza nie miała jednak wpływu na ignorancję pani premier, bowiem kilka godzin później, podczas konferencji prasowej powtórzyła swoje bezcenne myśli i ponownie publicznie "zdyscyplinowała" Antoniego Macierewicza w kontekście rzekomych problemów związanych z funkcjonowaniem spółek podległych MON.
Ostatnia odsłona tego spektaklu - wezwanie do Kancelarii Premiera ministrów, którym podlegają spółki Skarbu Państwa, również wpisuje się w cele kombinacji wymierzonej w resort obrony, bo podsuwa użyteczną myśl, że chodzi m.in. o powstrzymanie nieetycznych praktyk szefa MON. Jeśli do tego obrazu dodamy chętne uczestnictwo "wolnych mediów" w rezonowaniu tez dezinformacji i radosną twórczość "prawicowej" blogosfery, absorbującej każdą "wrzutkę", otrzymamy widok, który powinien porażać ogromem dezorientacji, słabości i pospolitej głupoty. Biorąc jednak pod uwagę zachowania polityków PiS sprzed kilku miesięcy oraz oceniając obecną postawę pani premier, nie mogę wykluczać, że w tle tych wydarzeń rysuje się poważny konflikt na linii MON - decydenci PiS. Sądzę, że dla znakomitej części polityków tego ugrupowania, działalność Antoniego Macierewicza jest niemałym problemem i może być postrzegana jako przeszkoda przed koncyliacyjnym zwrotem ku powszechnej "zgodzie i porozumieniu". Ponieważ szef MON tworzy dziś najsprawniejszy i najmocniejszy resort spośród wszystkich ministerstw, nie wykluczam, że w grę wchodzą również względy ambicjonalne i obawy przed rosnącą pozycją Macierewicza. Jeśli takie racje miałby zdecydować o strategii PiS na najbliższe lata, MON i jego minister staną się zbyt wielkim wyzwaniem dla partyjnych wyrobników.
Nie sposób też nie zauważyć, że w zakresie polityki bezpieczeństwa narodowego, istnieją dziś "dwie prędkości": belwederska, sprowadzona do bezczynności i konserwacji "dorobku" (również personalnego) B. Komorowskiego oraz MON-owska, skoncentrowana na szybkiej modernizacji Sił Zbrojnych, wzmocnieniu naszego bezpieczeństwa przed zagrożeniem rosyjskim i twardej polityce proamerykańskiej, w ramach której nie należy wykluczać przystąpienia Polski do programu Nuclear Sharing. Można się jedynie domyślać, że efektem starcia tych "dwóch prędkości" są m.in. niektóre nominacje i decyzje personalne (czasem dalekie od preferencji szefa MON) oraz systematyczna ucieczka pana prezydenta od podejmowania projektów związanych z bezpieczeństwem.

Za mocno niepokojące uważam też reakcje MON w związku z obecną kombinacją. Choć staram się zrozumieć intencje Antoniego Macierewicza, to nie podzielam przekonania, że wobec zgrai funkcjonariuszy propagandy należy stosować cywilizowane reguły gry lub pokazywać demokratyczny sznyt. Wyjaśnienia, komunikaty i spektakularne "zawieszenia" nie mają żadnego znaczenia w zderzeniu z kombinacją wojny hybrydowej, a jedynie generują negatywne efekty operacji i pogłębiają zagubienie odbiorcy.
Politycznej agenturze wpływu i ośrodkom propagandy nie chodzi przecież o ustalenie stanu faktycznego lub naprawę rzekomych patologii. Tym bardziej, nie chodzi o dotarcie do prawdy.
Nie od dziś wiadomo, że konstrukcja ataków na Antoniego Macierewicza opiera się na odwoływaniu do negatywnych skojarzeń i najbardziej prymitywnych odczuć (strach, zawiść, obawa przed prawdą, chęć zachowania "świętego spokoju", konformizm, obskurantyzm). Obecna kampania nie odróżnia się od poprzednich, w których sięgano po dowolne łgarstwa, manipulacje i intrygi. Jeśli nie mają one żadnego związku z faktami i prowadzą na bezdroża rozumu - tym gorzej dla faktów i logiki. Efekt nie jest bowiem zależny od miary intelektu lub normy sumienia, ale od możliwości dotarcia do odbiorcy i zmuszenia go obcowania z zatrutym źródłem. Odbiorca jest tym bardziej podatny na dezinformację, im dłużej trwa kombinacja i częściej utrwalają się negatywne skojarzenia. Dla osiągnięcia celu nie trzeba nic więcej. Dlatego jakiekolwiek decyzje szefa MON oraz reakcje osób zaatakowanych, nie przyczynią się do zakończenia kombinacji i nie będą miały wpływu na jej przebieg.
Wobec dezinformacji istnieje tylko jedna skuteczna broń - nie dopuszczać do jej rozpowszechniania i rezonowania, zaś wobec agentury wpływu, dywersji politycznej i ośrodków dezinformacji - zakaz działalności, areszt i więzienie.
Ponieważ takie metody są nieznane i niepraktykowane przez zakładników demokracji III RP, ataki hybrydowe będą się powtarzały, a ich efekty zatruwały świadomości Polaków.

Aleksander Ścios
Blog autora

ŚCIOS PYTAŁ KOMOROWSKIEGO, a TERAZ PYTA NASZYCH WYBRAŃCÓW

Czytelnikom Aleksandra Ściosa i jego komentatorom na blogu oraz TT:
Aleksander Ścios 19 maja 2016 21:43

Szanowni Państwo,

Najmocniej przepraszam stałych Czytelników bezdekretu za dyskomfort związany z lekturą niektórych "komentarzy" i za obecność treści, które nie powinny znaleźć się w tym miejscu.
Od wielu lat staram się prowadzić blog w ten sposób,by nie pojawiały się tu dezinformacje, łgarstwa lub esbeckie "wrzutki". Dość ich w tzw.wolnych mediach i na "prawicowych" forach internetowych.
Nie dopuszczam również do głosu klasycznych idiotów, ćwierćinteligentów ani zadaniowanych funkcjonariuszy.
Nie ma tu miejsca dla teoretyków spisku żydo-masońskiego, wyznawców endokomuny i narodowych bolszewików, dla sierot po Urbanie, esbeckich prowokatorów lub zwolenników "trzeciej drogi".
Nie mam czasu ani ochoty, by prowadzić polemiki na poziomie uwłaczającym ludziom rozumnym. Nie uważam też za konieczne objaśniania rzeczy oczywistych.
To kwestia zasad, higieny psychicznej oraz szacunku wobec gości i przyjaciół bezdekretu.

Chcę więc wyraźnie podkreślić, że od tej chwili wszelkie brednie o "wspólnych posiedzeniach rządów polskiego i izraelskiego z ojcowskim nadzorem Amerykanów" itp. rewelacje, których autorzy węszą spiski żydowsko-amerykańskie, będą stąd natychmiast usuwane i nie doczekają się odpowiedzi.
Będę również kasował "komentarze" w stylu zaprezentowanym przez pana "Kowalski Jaroslaw". Nie ma tu miejsca na niewybredne insynuacje ani na łgarstwa powielane na forach Związku Byłych Funkcjonariuszy Służb Ochrony Państwa itp. organizacji.
Nie interesuje mnie - co o takich praktykach pomyślą autorzy takich wypowiedzi. Będę ich usilnie zniechęcał do odwiedzania mojego bloga i dbał, by nie zaśmiecali tego miejsca.

Z komentarzy na blogu Autora:
wsojtek 20 września 2016 23:47

Witam.Dlatego bardzo mnie zastanowiły następujące wywiady: 1)[https://wpolityce.pl/polityka/308964-cenckiewicz-wyjasnia-co-dalej-ze-zbiorem-zastrzezonym-klauzule-tajnosci-ostatecznie-nadaje-prezes-ipn],2)[https://tvp.info/27015002/zrobie-wszystko-by-ujawnic-sprawy-agenturalne-czy-inwigilacji-kosciola]/[https://twitter.com/tvp_info/status/778325218393817089]. Nie rozumiem i nie zrozumiem narracji jakie to "ważne interesy państwa" przyzwalają na stosowanie cenzury prewencyjnej na rzecz esbecji cywilnej,wojskowej,kościelnej czy jakiejkolwiek innej.Nie rozumiem,po co wciska się kit "o decyzyjności IPN" wobec zbioru zastrzeżonego,a w tej samej chwili stwierdza,że "jest konflikt interesów między historykami a specsłużbami".Bo takie słowa padły w tym wywiadzie,a nie w jego ocenzurowanych formach.Dlatego uważam te "zdarzenia" jako potwierdzenie zepchnięcia prawdy lustracyjnej na pozycje zatajenia (tak,jak tego oczekiwał na przykład red. B.Wildstein oświadczając jakiś czas temu,że "lustracja to już tylko historia").Śmiem twierdzić,nie tylko zresztą na podstawie 1) i 2),że ten kolejny strzał w kolano lustracji(rozumianej jako prawda i rozliczenie) będzie pogłębiać stan braku wiarygodności wobec PiS i prowadzić do szkodliwego "nowego" rozdania albo szkodliwego trwania w kompromitujących PiS antynarodowychi antypolskich dealach. Pozdrowienia.

Zapomniałem dodać jeszcze jednego elementu lustracyjnych puzzli.To znaczy obchodzenia sprawy ujawnienia aneksu do raportu z weryfikacji WSI,która jest w gestii "prezydenta zgody i pojednania".To oczywiście również strzał w kolano przeciw lustracji jako prawdzie i rozliczeniu komuny. Czy można akceptować w odniesieniu do lustracji rozumianej jako prawda i rozliczenie coś podobnego do 'paradoksu kłamcy'? Jeszcze raz pozdrowienia za kolejny świetny tekst.

wsojtek,

Lustracja, to ostatnia rzecz, o której myślałby układ "dobrej zmiany".Głównie dlatego, że próba podjęcia takich działań wywołałaby wściekły jazgot agentury i jej pomagierów. To dostateczny powód, by miłośnicy demokracji, "dialogu i porozumienia" nie wszczynali awantury.
Proszę też pamiętać, że informacje o donosicielstwie, zdradzie i zaprzaństwie, są całkowicie obojętne naszym rodakom i nie mają żadnego znaczenia dla instytucji tego państwa. Co najwyżej - wywołują chwilowe, plotkarskie zaciekawienie.
Casus "Bolka" (ale też pomniejszych kapusiów) doskonale wskazuje, że po ujawnieniu ich przeszłości nie doszło do żadnego ostracyzmu społecznego, utraty pozycji czy profitów. Takich prawd nie odnotowują też podręczniki najnowszej historii. Dlatego młode pokolenie wrasta w przekonaniu, że zdrada i donosicielstwo nie pozbawiają przymiotów honoru i nie są przeszkodą w zrobieniu "kariery".

Pozdrawiam Pana

***

jaromir 21 września 2016 08:39

Wygląda na to że Macierewicz będzie powoli coraz bardziej izolowany co moim zdaniem pozostaje w związku z odsunięciem na jak najdalszą przyszłość lub uniemożliwienie publikacji aneksu . Oczywiście wszelkie doraźne korzyści związane z demolowaniem wizerunku MON i samego ministra też są swoistym uzyskiem autorów tej kombinacji . Z faktu iż jak na razie zdaje się ona odnosić sukces wnoszę że nastąpią kolejne jej odsłony wedle zapowiedzi komorowskiego o "otwieraniu nowych frontów na jesieni". Celem jednak najważniejszym jest dążenie do destabilizacji sytuacji w Polsce jako manewr wyprzedzający "bratniej pomocy". Kulminacją tych działań będzie zapewne jakaś spektakularna prowokacja która wywoła "burzę". W obecnej sytuacji ( opisanej przez Jurija Bezmennego "Jak napaść na państwo" agentura wpływu nie jest już tajna i wszyscy wiemy jak się nazywa i jak wygląda z czego możemy wnosić iż postęp demontażu państwa przekroczył już granicę możliwości odratowania sytuacji i point of no return. Zdążamy zatem nieuchronnie ku katastrofie z czego autorzy tej operacji doskonale sobie zdają sprawę. Proponowane przez Autora areszt i więzienie dla agentury wpływu są niewykonalne i gdyby nastąpiły to stałoby się to być może okazją do udzielenia bratniej pomocy. Niestety nie jesteśmy w takiej sytuacji jak Turcja która widać jeszcze nie utraciła możliwości walki z agenturą. Nawet rozebranie całej tej kombinacji operacyjnej na czynniki pierwsze i pokazanie opinii publicznej sprawców i metod nie spowodowałoby ani nagłego przebudzenia świadomości, instynktu samozachowawczego , jakiegokolwiek zrywu. Na to jest za późno , pójdziemy na rzeź jak barany a wielu nawet nie będzie tego świadomych, pozostaje zachować postawę wyprostowaną.

jaromir,

Zaintrygowało mnie zdanie: "Proponowane przez Autora areszt i więzienie dla agentury wpływu są niewykonalne i gdyby nastąpiły to stałoby się to być może okazją do udzielenia bratniej pomocy."
Ponieważ nie praktykuję tu uprawiania ruskiej mitologii, prosiłbym Pana o wskazanie konkretnych przesłanek i faktów, które uzasadniałyby obawę "udzielenia bratniej pomocy". Moim zdaniem - nie tylko nie istnieje takie zagrożenie, ale podobne konstrukcje myślowe są ewidentną dezinformacją, niezwykle korzystną dla obcych interesów.

Dodam, że identyczne pseudoargumenty pojawiały się już w latach pierwszej Solidarności, gdy różni prowokatorzy przestrzegali nas przed podejmowaniem "zbyt radykalnych" działań, w obawie przed ruską interwencją. Skoro w tamtej, ponurej rzeczywistości Sowieci nie odważyli się wejść do Polski i zamordowali Solidarność rękami polskojęzycznych bandytów, skąd bierze się dzisiejsza obawa?

Mówiąc o "bratniej pomocy " nie mam wcale na myśli interwencji rosyjskiej ale interwencję naszych "braci"z UE którzy mają wielką ochotę "przywrócić ład demokratyczny". Jeżeli natomiast chodzi o tę szkodliwą argumentację stosowaną w latach pierwszej Solidarności to się w pełni zgadzam , nawet uważam że jest to bardzo podobne do argumentacji "uduśmy mamusię szalikiem sami bo jak przyjdą "oni" to może być jeszcze gorzej.Sądzę że wspomniany point of no return zostaje przekroczony wtedy kiedy agentura przestaje być już jakąś wyizolowaną grupą poza strukturami państwa zawiadywaną przez swoją centralę i działającą w utajeniu i staje się częścią struktur państwa, życia politycznego , kulturalnego etc. To sprawia iż jej wyizolowanie obecnie bez względu na siłę dowodów ( mogą to być nawet podpisane pokwitowania za wykonanie określonych zadań) spotkają się z argumentem naszych "braci" iż niszczymy państwo, demokrację, pluralizm etc. To dlatego te aresztowania pozostaną w ( naszej ) sferze marzeń.

@Jaromir - twój defetyzm mnie drażni. Zastanawiam się dlaczego mnie drażni. Według mnie jest po prostu "intelektualnie" upośledzony.

Jedynym niekwestionowanym point of no return (PONR) jest śmierć. Z tym się zgodzisz, to nie podlega dyskusji.

Według Ciebie przekroczyliśmy PONR. To jest syntetyczny PONR, tj. intelektualnie ustalony punkt zapowiadający nieodwracalną śmierć, lecz nie będący śmiercią.

Skoro, już dzisiaj zwiastujesz moją nieodwracalną śmierć, to dlaczego miałbym powstrzymywać się przed wszelkimi radykalnymi środkami walki ? Skoro jestem martwy, co mam do stracenia ? Otóż mam coś do stracenia, a to znaczy że nie przeszedłem syntetycznego PONR. Radykalizm może go przyspieszyć albo ... unicestwić. Jest o co walczyć.

--

To co nazywasz radykalizmem, to jest oczywiście nadużycie i to grube. Nie ma nic radykalnego w obronie dzieci przez rodziców w wypadku ataku osoby trzeciej. Podobnie nie ma niczego radykalnego w obronie wspólnoty państwowej przez organy państwa przed przemocą zewnętrzną.

--

Dziękuję za cenne uwagi dotyczące "jawnej agentury". O tym trzeba mówić. Rewanżuję się prośbą o lekturę JM Bocheńskiego "100 zabobonów".

***

Halka 21 września 2016 11:23

Witam,

Ja tu widzę tylko jedno rozwiązanie - "Przewrót Majowy" na czele którego z wojskiem stanie p. Macierewicz! Tak, wtedy będzie dobra zmiana. Inaczej się nie rozgoni tchórzy, szkodników i zaprzańców, którzy mają czelność mówić, że są po mojej stronie i chcą mojego dobra i mojej Ojczyzny. Podczas gdy to "Wasylowe syny!"

Dziękuję!

ja nie wiem czy Pani ma dzieci a w szczególności synów w wieku poborowym . Chciałbym wskazać jednak że na jakikolwiek przewrót jest za późno gdyż niestety zdrowa tkanka musiałaby być usunięta wraz z nowotworem , tak to już zostało przeżarte.Nawoływanie zaś do przewrotu tu czy gdzie indziej mi osobiście pachnie jednak prowokacją.W sytuacji w której jak powtarzam państwo nie jest w stanie agentury nawet postawić przed sądem mimo iż nie jest ona tajna jest państwem upadłym. Władze zaś państwa upadłego ex def. to takie których możliwości są mniejsze niż dysponentów agentury . Nie mamy do czynienia bowiem z sytuacją w której musimy się obronić przed upadkiem mamy natomiast sytuację dokonaną. Warto sobie z tego zdać sprawę albo chociażby przyjąć jako hipotezę heurystyczna i zobaczyć czy czasem ona nie pozwoli wyjaśnić i zrozumieć więcej spraw niż inne, moim zdaniem pozwala. Dla przykładu wyjaśnia moim zdaniem w pełni dlaczego dobra zmiana a zmiana której my byśmy oczekiwali to dwa różne światy .I nie jest to jak sądzę wynik zaniedbań ekipy rządzącej ale ich realnych możliwości , po prostu oni inaczej nie są w stanie . Oczekiwanie od instytucji UE iż przestaną się wtrącać w sprawy Polski jest oczekiwaniem naiwnym szczególnie po podpisaniu traktatu . Budowanie jakiejkolwiek koalicji na rzecz innej EU niż tego chcą niemcy zakończy się tak jak historia hexagonale i zapewne również wojną domową ( o ile inne środki zawiodą) .Ustawa 1066 nie wzięła się znikąd ale antycypuje realne przyszłe działania dla których grunt jest już przygotowywany. Tragizm naszej sytuacji polega na tym że wszelkie radykalne próby przeciwstawienia się temu co nieuniknione mogą ten dramat jedynie przyspieszyć. Tę refleksję polecam zwolennikom przewrotów.

A jaki układ przygotował "1066" w PRLbis co ? Nie czasem ten,który sprzyja(ł)zarówno "hanzikom" jak i "jedwabiom" i obecnie wyraził się kolejny raz "symbolicznie geopolitycznie" wizytą niemieckiego wicka u jego russkiego brata z "nowego" wyboru? Jak słyszę bzdurne zarzuty o "prowokację" wobec @Halka to zaraz przypominają mi się podobne inwektywy np. wobec zwolenników Brexitu. Albo inne z serii "matki przed Hutą Katowice": nie protestujcie (...)itd.Tylko,że wtedy to były matki podstawione przez ZOMO.Obecnie zaś to jeden z wytrychów używanych przez jednaczy z klęską.Zamiast naskakiwać na @Halka naskocz lepiej na ideologów klęski,czyli na komunę.

jaromir,

Potrafię zrozumieć, że są mężczyźni o mniej mężnym sercu iż ma je Pani Halka. Rozumiem też to, że poczucie niemocy i strach może plątać rozum i zaciemniać sumienia.
Proszę jednak nie szafować zarzutem "prowokacji" - w odniesieniu do spraw, które ocenia Pan z bardzo wąskiej perspektywy.

jaromir 21 września 2016 17:37

myślę że licytowanie się na odwagę deklarowaną apriori i anonimowo na blogu to trochę niepoważne więc ja tu w szranki stawał nie będę natomiast mógłbym ale również tegoi nie zrobię zapytać o szanse sugerowanego przewrotu i inne szczegóły. Jak jednak wiadomo autorzy przewrotów nie publikują ich planów ( an deklaracji ) na blogach lecz zwyczajnie robią swoją robotę. Jeżeli zatem ktoś czyni inaczej to zachodzi podejrzenie iż sukces proponowanego działania może dlań nie być priorytetem nic nie ujmując męstwu Pani Halki, które budzi mój podziw. Co do układu jaki przygotował ustawę 1066 to nie ma żadnych wątpliwości że ktoś im tę robotę o ile nie zasuflował to po prostu polecił wykonać i za to w normalnym kraju powinni dostać tzw karę główną. Ponieważ jednak jak na razie przesłanki do zastosowania uchwały o bratniej pomocy nie zaszły należy domniemywać iż kiedyś mogą zajść a jak mogą to z pewnością zajdą. Ujmując zatem rzecz z poziomu logiki zleceniodawcy ci muszą posiadać możliwości aktywnego sprawienia aby takie przesłanki zaszły. Z pewnością męczeństwo prezesa rzeplińskiego, pani jandy oraz przedstawicieli kod którzy doznali jakichś strasznych katuszy podczas pogrzebu w Gdańsku do tego nie wystarczą. Biorąc jednak pod uwagę strategie majdanoidalne sytuacja może się zmienić a zapewniam że wtedy nam będzie bardzo trudno odróżnić naszych od nie naszych ponieważ w takich okazjach prowokatorzy mają za zadanie stroić się w cudze piórka czyli prowadzić operację fałszywej flagi .Polecanego mi "naskoczenia na komunę" nie wykonam ponieważ na nowotwór się nie "naskakuje" ani z nim nie polemizuje ani nie przydaje statusu opozycji ale go wycina ze zdrowej tkanki . Problem na który pragnę zwrócić uwagę to to że w pewnym stadium klinicznym zdrowa tkanka się oddzielić nie da. Podzielam diagnozę Autora tegoż bloga iż "dobra zmiana" to nie to czego oczekujemy ale dziwię się że ktoś mógł od tego ugrupowania oczekiwać czegoś innego niż ono nam dzisiaj realnie daje czy raczej wciska.Dla mnie była tylko kwestia jak oni się z tego wycofają . No i na razie widzimy że zbiór zastrzeżony należy bacznie przejrzeć pod pozorem ochrony bezpieczeństwa państwa. To jest haniebne.

jaromir21 września 2016 13:55

Gdyby marszałek Piłsudski myślał tak jak Pan, pewnie dziś (o ile w ogóle) pisałby Pan do mnie cyrylica z Kamczatki... na kamiennej tabliczce przy pomocy młoteczka i meselka. Ehh...

A wie Pan gdzie ja mam heurystykę i... prakseologię w wydaniu PiS? No niechże Pan zgadnie?

Dziękuję.

wsojtek21 września 2016 16:23

"matki przed Hutą Katowice": nie protestujcie (...)itd.Tylko,że wtedy to były matki podstawione przez ZOMO.
Tak było!

I jeszcze warto wiedzieć. Jedni mężczyźni - ojcowie wówczas strajkowali (gotowi byli oddać życie za sprawę), a drudzy wspaniałomyślnie zgadzali się być łącznikami, którzy dowożą - przez nikogo nieniepokojeni - strajkującym żywność podawaną przez żony. Jeden (a może i ten drugi też) z nich, to całkiem taki sam szczęściarz totolotkowy jak TW Bolek (malucha wygrał, Rubina kolora, dom wybudował) wszystko w Stanie Wojennym. Tak mu szczęśliwie "szły" numery.

***

Aleksander Ścios 21 września 2016 16:03

jaromir,

Choć poprosiłem Pana o podanie konkretnych przesłanek za tezą o "bratniej pomocy", niestety, nie uzyskałem odpowiedzi. Za to w kolejnym komentarzu rozpościera Pan wizję interwencji UE. Ponieważ brzmi ona jeszcze bardziej nieprawdopodobnie niż groźba "ruskiej pomocy", nie zasługuje na poważne potraktowanie. To nie jest perspektywa, z której Polacy powinni oceniać własne interesy i powinności. Prowadzi do zniewolenia i apatii. Nie ma potrzeby trwożliwie pytać - co powiedzą inni? Tym bardziej, gdy nas samych nie stać na podjęcie walki.
Realne zagrożenie dotyczy zupełnie innego obszaru, o którym wyborcy PiS nie chcą nawet wiedzieć.
W tekście "SAMOBÓJSTWO W OBRONIE DEMOKRACJI", ze stycznia br. napisałem m.in.

"Nietrudno zrozumieć, że każda, najmniejsza próba rozliczenia reżimu PO-PSL zostanie natychmiast okrzyknięta "polityczną zemstą" i"pogwałceniem zasad demokracji". Przyjdzie to tym łatwiej, że obecny rząd przyjął reguły narzucone przez przeciwnika i głosząc pochwałę "demokracji III RP" zamyka sobie drogę do wyjawienia prawdy o ostatnich ośmiu latach.
Pułapka demokracji okaże się tym bardziej skuteczna, że zastawiono ją na arenie międzynarodowej, w środowisku wrogim i dalekim od znajomości spraw polskich. To nieprzypadkowa okoliczność. Odtąd każdy łajdak, któremu chciano by postawić zarzuty, będzie mógł wylewać żale na forum PE i udowadniać, że stał się ofiarą "nagonki politycznej". Gdyby komuś przyszło do głowy stawiać przed sądem polityków PO-PSL - niechybnie usłyszymy o okrutnym "prześladowaniu opozycji" i "zamachu na demokrację". Tym kontroskarżeniem można zablokować wszelkie działania w sprawie Smoleńska, ale też sprawy dotyczące afer i pospolitych przestępstw.
Formuła, zastosowana podczas obecnej kombinacji okaże się przydatna w każdym przypadku, w którym dojdzie do naruszenia interesów układu III RP. Można ją również zastosować do forsowania interesów niemieckich i unijnych. Groźba wszczęcia procedur przeciwko Polsce, będzie odtąd najwygodniejszym straszakiem i argumentem tzw. opozycji.
Wolno sobie wyobrazić sytuację, w której poszczególne ustawy i decyzje rządu PiS trafią pod ocenę organów unijnych i zostaną skonfrontowane z "zasadami demokracji". Próba ukrócenia interesów korporacyjnych, zmiany ustawy o TK czy rewizji konstytucji, będzie osądzana jako "zamach" i stanie się powodem nakręcania antypolskiej histerii. Dość łatwo można zagrozić wprowadzeniem sankcji przeciwko Polsce lub posłużyć się szantażem wykluczenia nas z Unii Europejskiej. Jestem przekonany, że postawiony wobec takiej alternatywy rząd "georealistów" z PiS, uczyni wszystko, by w drodze "dialogu i porozumienia" zadowolić oczekiwania eurołajdaków. W ostateczności, Jarosław Kaczyński - słynący z poszanowania zasad demokracji, podda się jej "dyktatowi" i ogłosi przedterminowe wybory."

https://bezdekretu.blogspot.com/2016/01/samobojstwo-w-obronie-demokracji.html

Gdybyśmy rozmawiali o takiej "interwencji", przyznałbym, że jest ona wielce prawdopodobna, z tym wszakże zastrzeżeniem, że następuje na wyraźnie życzenie partii pana Kaczyńskiego. Ona już ma miejsce. Na naszych oczach, ci ludzie dokonują aktu samobójstwa (jak kto woli - samoograniczenia), stając w obronie nieistniejącej w III RP wartości i przyjmując wszystkie warunki narzucone przez przeciwnika.

***

meewroo 21 września 2016 15:37

Obiecująco, pociągająco dołująca perspektywa. Typowa dla naszej polskiej mentalności, po prostu na miarę szyta. Jednak wypadałoby zamiast miotać się bezpłodnie od " będzie dobrze" do " i tak nie ma sensu" zwyczajnie podjąć działanie. Prostą odpowiedź na czynnik. Żadnego przewrotu. Zwyczajnie egzekwować prawo, jak sugeruje Gospodarz bloga: Zdradziłeś- puszka. Jesteś agentem wpływu - wydalić lub puszka. Szerzysz dezinformację na szkodę Polski - uniemożliwić otwieranie jadaczki. Przede wszystkim unikać, obchodzić szerokim łukiem i nie rezonować. I taką " heurystyczną" metodę postępowania i myślenia przyjąć i sprawdzić czy nie przyniesie czasami efektów.
P.S. Podobno za starych czasów w jednym z królestw wieszali za roznoszenie jednej groźnej choroby. Za szerzenie defetyzmu.
Pozdrawiam.

@meewroo - zgadzam się z Tobą w 100%.

PIS ma organy i władzę. Powinien ich używać zgodnie z prawem.

Aleksander Ścios 21 września 2016 16:17

Meewroo,

Sugestie o takim egzekwowaniu prawa zawarłem już w tekście "PRZEGRANA WOJNA - (2) TERAPIA". Wiemy jednak, że władze III RP nie są zdolne do rozpoznania zagrożeń wewnętrznych i próbują je tłumaczyć logiką "mechanizmów demokracji". W takiej sytuacji, nie należy spodziewać się podjęcia skutecznej terapii.
Ale bynajmniej, nie jest to dołująca perspektywa. Nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy sami stosowali zasady ochrony przed dezinformacją i objaśniali innym, że są one skuteczną bronią w wojnie hybrydowej.
Niedopuszczenie do rozpowszechniania i rezonowania dezinformacji i wrogiej propagandy, leży w granicach naszych możliwości. To kwestia osobistego przykładu oraz wpływu na najbliższe środowisko.
Dość zaniechać oglądania tv i korzystania z portali propagandystów.
Dość wywierać presję na luminarzy "wolnych mediów", by nie uczestniczyli w obcych kombinacjach i oszczędzili odbiorcom rezonowania fałszu.
Dość odrzucić infantylne zainteresowania - co powiedzieli lub napisali Oni i skupić się na polskich problemach.
Każdy z takich kroków, nie tylko może uchronić przed zatrutym źródłem, ale będzie korzystny dla naszego zdrowia.

Pozdrawiam

***

jaromir 22 września 2016 07:50

Podstawowym przesunięciem semantycznym ( ale też jak wykażę za chwilę ontologicznym ) na co wskazał również P.Aleksander jest nazywanie agentury opozycją. W ten sposób rządzący przyjmują kanon wypowiedzi ale też postępowania , oceniania i formułowania własnych celów i programów który nie pozwala nie tylko na rozwiązanie problemu podstawowego ale nawet na jego poprawne językowe sformułowanie . Powstaje pytanie zatem czy to "przesunięcie semantyczne" jest obecne jedynie w sferze języka czy też ma swoją egzemplifikację w rzeczywistości . Sądzę że ma ponieważ w procesie swego rozwoju agentura przenika do realnego bytu państwowego co zresztą nie powinno dziwić bo takie jest jej zadanie podszywając się pod "opozycję" . Jedyna różnica pomiędzy zwykłą par excellence opozycją a agenturą to jest kwestia gdzie jest ulokowane centrum decyzyjne w kraju czy za granicą. Sądzę że to są sprawy dość niewątpliwe dziwi jednak stopień infiltracji i zaawansowania ochrony medialnej tego układu .Sytuacja więc biorąc pod uwagę słuszne rozczarowanie ekipą dobrej zmiany na scenie politycznej przypomina gogolowską ocenę "jedyny tam porządny człowiek to prokurator a i ten prawdę mówiąc kawał świni". Sądzę że rządzący powinni jednak mieć świadomość iż czas im dany jest ograniczony i w związku z tym nie prowadzić polityki tak jakby mieli rządzić trzy kadencje ale wyjść z założenia że muszą w tym czasie zrobić jak najwięcej, bez kunktatorstwa , zwlekania dzielenia na czworo etc. Aneks teraz i zbiór zastrzeżony teraz. Trybunał stanu teraz i wyroki teraz. Raport otwarcia teraz.

jaromir,

Chyba niedokładnie zrozumiał Pan ów "zabieg semantyczny". Nie jest to wprawdzie temat związany z obecnym wpisem, ale wyjaśnię, że nie chodzi o prostą operację "nazywania agentury opozycją". Nawet nie o nazywanie opozycji agenturą.
Pisałem o tym w tekście PRZEGRANA WOJNA - (2) TERAPIA. Za pierwszy i nieodzowny warunek walki z zagrożeniami wewnętrznymi uważam przeprowadzenie wielowątkowej terapii językowej - semantycznej. Nie jest to jednak zabieg zamiany jednych słów na inne, ale proces odbudowy podstawowego systemu pojęć zniszczonych lub zdewaluowanych w okresie okupacji komunistycznej i trzech dekad pseudo państwowości III RP.
W życiu publicznym (w świadomości społecznej) trzeba przywrócić znaczenie słowom definiującym zagrożenia i opisującym stan rzeczywisty. Określenia "zdrada", "dywersja", "dezinformacja", "wojna informacyjna", "wroga propaganda", "polityczna agentura wpływu" "operacja wojny hybrydowej" itp. - muszą zostać sprecyzowane na nowo i włączone do języka publicznego (ustawy, regulacje prawne, przekaz medialny). Trzeba zaprzestać traktowania tych słów jako niewygodnych, a często "kontrowersyjnych" epitetów i przyjąć, że opisują stan rzeczywisty i autentyczne zachowania. Należy stosować je w odniesieniu do działań przedstawicieli partii politycznych i mediów i używać adekwatnie do obszaru zagrożeń. Penalizacja tych czynów powinna skutkować wprowadzeniem kar pozbawienia wolności, ograniczenia lub zakazu działalności poszczególnych partii politycznych i ośrodków medialnych. Bez przeprowadzenia takiej operacji, nie ma mowy o zrozumieniu istoty zagrożeń związanych z wojną hybrydową i działaniem politycznej agentury wpływu.

W odpowiedzi na Pańskie wątpliwości, wyjaśniam: naszych, czyli osób, które rozumieją moje proste słowa. Nie kieruję przekazu do żadnej "ekipy" ani "środowisk". Kieruję go do ludzi, którzy nie boją się wyłączyć odbiornik tv i nie drżą na myśl o wyrażaniu własnych opinii, w obawie przed "prowokacją" lub "obcą interwencją".
Uspokoję Pana. Nie ma obowiązku pisania "maila do Kurskiego" ani potrzeby "obtweetowania rady mediów narodowych lub założenia profilu na FB". Proponowałbym więc nie zawracać sobie głowy sprawami, które Pana nie dotyczą.
To miło, że zechciał Pan dostrzec, jak wesoło bywa na tym blogu. A byłoby jeszcze weselej, gdyby Pańskie komentarze dotyczyły treści tekstu, nie zaś komentowania innych komentarzy. Doceniam fakt, że próbuje Pan wyręczyć gospodarza, ale chętniej poznałbym opinie na temat spraw poruszonych we wpisie. Proszę mieć to na uwadze.

***

Zaścianek 21 września 2016 21:20

Szanowny Panie Aleksandrze,
Mam wrażenie, że autorzy obecnej kombinacji wymierzonej przeciwko szefowi MON dobrze odczytują stan świadomości społeczeństwa i konsekwentnie prą do Jego ostatecznego unicestwienia. Bardziej zdają sobie chyba sprawę z wagi tej postaci niż sam J.K. Jasne jest, iż balansowanie pana Macierewicza pomiędzy poparciem własnego zaplecza partyjnego a podjętymi zadaniami musi doprowadzić do zderzenia. Było to zresztą do przewidzenia już od dawna, a teraz staje się pewnym. Długo się zastanawiałem jak powinny potoczyć się nasze losy, aby takie działania jak Pan proponuje były możliwe. I niestety, za każdym razem skłaniam sie ku przekonaniu, że bez czynników nadzwyczajnych, takie możliwości nie powstaną. To głównie kwestia narodowego konformizmu będącego "cnotą" nabytą wraz z nadejściem komunizmu. Myślę tu przede wszystkim o przywiązaniu do komfortu "spokoju". Reset musiał by dotyczyć zbyt wielu dziedzin życia jak na możliwości autorefleksji statystycznego Kowalskiego. Tylko zburzenie tego stanu błogości, odebranie go, zmobilizuje na tyle, by przyjąć prawdy głoszone m.in. na tym blogu. Być może, wydarzenia zmierzają właśnie w tym kierunku. I obojętne czy napawa nas to obawami (też jestem ojcem i dziadkiem), czy nie. Nie mamy na to żadnego wpływu. Najbardziej martwi mnie pacyfikacja ruchów narodowych w których upatrywałem pewnej nadziei na przyszłość. One najskuteczniej gromadzą wokół siebie ludzi młodych, ideowych. Znać, że "inżynierowie dusz" już też o tym pomyśleli.
Na PAD i panią Szydło od kilku miesięcy całkowicie przestałem liczyć. Podobnie jak na PiS. Dodam, że już w trakcie kampanii wyborczej spotykałem się z postawami odcinania się kandydatów PiS od Macierewicza. I to na samym wstępie rozmowy.
Pozdrawiam Pana
P.S
Dobrze znowu odetchnąć atmosferą prawdziwej wolności.

Szanowny Panie Zaścianku,

Cieszę się z Pańskiej obecności na bezdekretu.
Jest prawdą, że autorzy kombinacji wymierzonych w Antoniego Macierewicza znają doskonale "preferencje" naszych rodaków i potrafią dostosować przekaz do oczekiwań. Zwracałem już uwagę, że konstrukcja tych ataków opiera się na odwoływaniu do negatywnych skojarzeń i najbardziej prymitywnych odczuć (strach, zawiść, obawa przed prawdą, chęć zachowania "świętego spokoju", konformizm, obskurantyzm).
Ci ludzie wiedzą, że odbiorcy nie posiadają wiedzy o mechanizmach III RP, nie potrafią dokonać samodzielnej oceny wydarzeń i są zdani na podpowiedzi małych demiurgów. Jesteśmy społeczeństwem uzależnionym od przekazu medialnego, co oznacza, że posiadamy naturalną podatność na manipulację i dezinformację.

Napisał Pan: "skłaniam się ku przekonaniu, że bez czynników nadzwyczajnych, takie możliwości nie powstaną". Proszę zauważyć, że w ostatnich latach doświadczyliśmy potężnego "czynnika nadzwyczajnego". Myślę oczywiście o tragedii smoleńskiej. Takie doświadczenia mają moc wyzwalającą. Decydują o ocaleniu narodu lub przyspieszają jego upadek. Jednym boleśnie otwierają oczy, innym zatrzaskują drzwi do prawdy.
Wielokrotnie zastanawialiśmy się na tym blogu - jeśli taki czynnik nie spowodował "zburzenia stanu błogości" i nie wyzwolił w nas woli walki z systemem zniewolenia III RP, co mogłoby to sprawić? Co jeszcze musiałoby się wydarzyć, by Polacy obalili komunistycznego bękarta?
W tym obszarze dostrzegam największą winę partii pana Kaczyńskiego. Podkreślam wyraźnie - winę, a nie błąd, bo proces, z którym mieliśmy do czynienia w latach 2010-2015 cechowała celowość i konsekwencja.
To ludzie PiS zadbali o wygaszenie potencjału tamtych, kwietniowych dni. Zabiegali o zdławienie go niewolniczą retoryką demokracji,"zgody i spokoju", widmem "prowokacji" zgasili dobrą energię społeczną i skierowali na polityczne manowce.
Jeśli sprawdzi się scenariusz, jaki przewiduję na najbliższe lata, sądzę,że wielu naszych rodaków dostrzeże proces wygaszania polskich aspiracji.

Pozdrawiam Pana

***

Urszula Domyślna 21 września 2016 19:41

Panie Aleksandrze,

Gen autodestrukcji w PiS? Ten sam od lat agent wpływu - najbliższy zausznik pana Kaczyńskiego? A może oba czynniki jednocześnie oraz jeszcze coś, o czym nie wiemy?

Inaczej tego, co się dzieje, pojąć nie potrafię!

*

Poświęca się najwierniejszego z wiernych niepodległej i suwerennej Polski - Antoniego Macierewicza,

- poświęca się prawdę o Zamachu Smoleńskim (kontentując siebie i nas upomnikowieniem śp. Lecha Kaczyńskiego),

- poświęca się prawdę o śmierci św. księdza Jerzego,

- poświęca się prawdę o nieprawym pochodzeniu III RP i fałszywych wyborach 4 czerwca 1989,

- podtrzymuje się łgarstwo o śmierci komunizmu i o tym, że Sowiety alias Rossija są takim samym "demokratycznym państwem", jak państwa Zachodu,

- rezygnuje się z identyfikacji komunistycznej (czyt. sowieckiej) agentury, zastrzegając (na razie do 31 marca 2017 r.) kiszczakowe "zbiory zastrzeżone" IPN => BO PO CO NARODOWI PAMIĘĆ?

- etc., etc.

*

W imię czego? Władzy? Dogadania się z bandą zwaną "opozycją" - będącą de facto wytworem ruskich służb specjalnych [WSI]?

A może jednak w imię ZDRADY?

*

Przecieram oczy, bo wydaje mi się, że znów jest rok 2007 i PiS, zamiast dobijać komunę zaczyna - przy pomocy szeryfa "Mario" Kamińskiego i jego CBA - walkę ze swoimi koalicjantami, głównie z A. Lepperem, doprowadzając błyskawicznie do upadku własnego rządu, co skutkuje oddaniem na ponad osiem lat władzy bandzie utworzonej przez WSI.

Tylko teraz jest to sprawa znacznie poważniejsza.

1. Antoni Macierewicz jest najuczciwszym patriotą, ministrem Obrony Narodowej, usiłującym dochować przysięgi złożonej Narodowi, a nie dogadującymi się z "największymi płatnikami" z WSI (Krauze, Kulczyk) Lepperem i Giertychem.

A to jego "sprawdza" CBA Mariusza Kamińskiego. Trudno zresztą uwierzyć, że bez polecenia J. Kaczyńskiego.

2. Na czele państwa nie stoi Lech Kaczyński - człowiek prawy i mężny -, tylko Andrzej Duda Zjednoczyciel - przyjaciel UW i GW, który nie waha się przed ołtarzem podać ręki płatnemu szpiclowi z krwią niewinnych ludzi na sumieniu - i uznać w nim męża stanu.

*

Jeżeli ktoś tego nie zatrzyma, to się może skończyć znacznie gorzej, niż w 2007 roku, zwłaszcza że i Kościół i papież już nie ci sami, tylko "pojednani" z Cyrylem z KGB.


I na koniec myśl, którą z trudem przelewam na wirtualny papier: może właśnie po to urządzono nam "dobrą zmianę"? A nie tylko dla "zaczerpnięcia oddechu" przez patriotów, zwanych urągliwie radykałami?

Pozdrawiam serdecznie

PS. Pytanie do Autora, pozornie niezwiązane z tematem, ale dla mnie bardzo ważne. Czy uważa Pan prokuratora Andrzeja M. Czyżewskiego (świadka w komisji orlenowskiej) za człowieka wiarygodnego i godnego szacunku? Czy za taką uważa Pan też Panią Jadwigę Chmielowską z SW?

Pani Urszulo,

przepraszam, że się wtrącę, ale wyraziła Pani dokładnie to, co mi chodzi po głowie. Zastanawia mnie postępowanie Mariusza Kamińskiego. W sytuacji, kiedy - po roku rządów PiS - nie została wyjaśniona, a tym bardziej rozliczona żadna z giga-afer PO, on bierze się do tropienia korupcji we własnych szeregach, zupełnie jak w 2007 r., za co wtedy zapłaciliśmy pogrążeniem się w szambie na długich osiem lat. Mam nieodparte wrażenie "deżawiu".

Pozdrawiam serdecznie

Dobry wieczór, dobry wieczór, Panie Wężu, :-)

Jak miło Pana znów powitać!

Czyżby dotąd jeszcze Pan nie zauważył, że my się zwykle zgadzamy? Przynajmniej w opiniach na Bez Dekretu, a to już i tak niemało. :))

Proszę zajrzeć do komentarzy pod "DLACZEGO NUDIS VERBIS"

Zobaczy Pan, że rok temu tylko Pan, Pani Iwona i ja wytypowaliśmy bezbłędnie zwycięstwo PiS w "wyborach" parlamentarnych. Nawet Pan Aleksander uważał, że tak się nie stanie. :))

Pozdrawiam serdecznie

Pani Urszulo,

Postawa PiS, a więc również zachowania Mariusza Kamińskiego, jest konsekwencją przyjęcia dogmatu o "demokracji III RP". Dlatego ludzie tej partii prędzej wpakują do więzień "radykałów" deklarujących zamiar obalenia systemu magdalenkowego, niźli przyznają, że żyjemy w realiach komunistycznej hybrydy.
Bycie zakładnikiem mitologii III RP wymusza określone zachowania.
Wystarczy zatem krzyknąć - "PiS niszczy demokrację", by zewsząd rozlegały się zapewnienia o jej poszanowaniu, a partyjne i medialne pajacyki podskakiwały w rytm prostackiego wrzasku. Punktem honoru każdego polityka PiS i żurnalistów "wolnych mediów", jest uroczysta deklaracja o wierności ideom demokracji oraz "polemika" z zarzutami atakujących. Znajdując się w takiej zapaści mentalnej, trzeba nieustannie zabiegać o dawanie dowodów demokratycznego sznytu i ubiegając zarzuty "opozycji", silić na "wyciąganie wniosków". Casus pani premier doskonale obrazuje tą przypadłość.
Skoro ośrodki propagandy zaatakowały ludzi Antoniego Macierewicza, reakcja zniewolonego rządu polega na zapewnianiu tychże ośrodków o "czystych intencjach" PiS i woli walki z potencjalnymi "nieprawidłowościami". Skoro hołduje się tezom dezinformacji o rzekomych patologiach związanych z funkcjonowaniem MON, trzeba też udowadniać, że PiS gotów jest na oczyszczenie własnych szeregów. A skoro istnieje polityczna dyrektywa, by służby z daleka odchodziły decydentów poprzedniego reżimu, trzeba im znaleźć sposób na wykazanie się skutecznością.
Na tych samych mechanizmach zagrano już w roku 2007, doprowadzając PiS do efektownego samobójstwa. Dlatego niedawno pytałem - jak mamy zaufać partyjnym "mężom stanu", którzy od lat popełniają kardynalne błędy i już raz oddali władzę za miraże parlamentaryzmu i demokracji III RP? Kto nam zagwarantuje, że za cenę tego samego mitu, ponownie nie wystawią Polaków na hańbę i upokorzenia?
Mitologia uprawiana przez partię pana Kaczyńskiego jest kardynalną przeszkodą przed uznaniem PiS za wyraziciela narodowych aspiracji. Tacy ludzie nigdy nie będą zdolni do zdecydowanej rozprawy z hybrydą PRL-u.

Jeśli chodzi o postać prokuratora Czyżewskiego, mogę powiedzieć, że jego wypowiedzi i oświadczenia na temat mafii III RP, uważam za całkowicie wiarygodne. Czy jest człowiekiem godnym szacunku - tego nie wiem.
Tę cechę można natomiast przypisać pani Jadwidze Chmielowskiej. To osoba wielkiej odwagi i prawości.

Pozdrawiam serdecznie

***

Urszula Domyślna 22 września 2016 20:22

Ach!

Czyżby to wszystko było aż tak prostackie, Panie Aleksandrze?

Zaczadzone ruską mitologią bezwolne pacynki?

Dobrze więc! - z przepełnionego pogardą serca:

PIS NISZCZY DEMOKRACJĘ!
PIS NISZCZY DEMOKRACJĘ!
PIS NISZCZY DEMOKRACJĘ!

A wy skaczcie, pajace, tak jak wam każe rozwalony na ławie mużyk z epoletami.

ENCORE!
ENCORE!

JESZCZE RAZ!

https://www.youtube.com/watch?v=nKoqGkB9l3A

jan kowalski 23 września 2016 07:24

"Czyżby to wszystko było aż tak prostackie"

z rana przy kawie napiszę parę słów chociaż....

ładne kilka lat temu ( comme le temps pas!!!) uczestniczyłem w szacownych gremiach słuchających wykładów z duchowości katolickiej. wykłady odbywały się środy w murach klasztoru SS Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu. Pamiętam wygrzewające się w promieniach październikowego słońca ogromne koty ( kastraty), którymi opiekował się ks. Twardowski mieszkający też w tym kompleksie klasztornym. Czytałem potem, że po śmierci świątobliwego Księdza Poety siostry zaniosły koty do którejś z lecznic dla zwierząt i się po nie zgłosiły.
Ale rzecz nie w tym .... wykłady odbywały się w listopadzie i grudniu w sali na piętrze, która ,ni stąd ni z owąd, przestała być ogrzewana.
Aż którejś środy siostrzyczki wyłączyły nam światło.
Przezacny śp. Ksiądz Rektor skonstatował zakłopotany: najwyraźniej chcą się nas pozbyć!!!
Wykrzyknąłem wtedy zapalczywie, że zakonnice stosują metody komunistyczne na co uduchowiony ksiądz odparł tonując nastroje: "powiedzmy - mało chrześcijańskie".
Minęły lata, teraz pewnie bym nie był tak zbulwersowany postępowaniem katoliczek z Krakowskiego Przedmieścia wobec elitarnego klubu zgłębiających tajniki duchowości katolickiej, bo wiek , bo tyle głupoty wokół...
Do nich należą samobójcze zupełnie postępki "klubowiczów" JK, jak choćby lustrowanie swoich ZAMIAST!!! POlszewii i chamokomuny.
To już, jakby powiedział klasyk - nie zbrodnia to błąd.

***

przemek łośko 25 września 2016 17:27

Muszę przyznać, że w obecnym układzie sił w Europie widzę również rodzącą się dla Polski szansę. Jest nią zapowiedziany przez ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Borisa Johnsona, wcześniejszy Brexit. Minister Johnson zapowiada wyjście Wielkiej Brytanii z Unii już na początku przyszłego roku (za czwartkowym artykułem w Evening Standard).

Anglicy widzą szanse i zagrożenia w Brexicie, przy czym przeważają nastroje optymistyczne - wbrew temu, co mówią nasze publikatory. Anglicy liczą na uwolnienie się ze szponów unijnej biurokracji i nieczystych, nacjonalistycznych interesów Niemiec i Francji.

Minister Macierewicz powinien postępować podobnie jak Wielka Brytania - zapowiedź ewentualnego rozłamu ujawni tych, których intencją jest zachowanie aktualnego status quo.

Kolejna ustawa antyaborcyjna, medialne inicjatywy ustawodawcze min. Ziobro, akcje CBA to zasłona dymna, która skutecznie - jak dotąd - zakrywa niechęć obecnego rządu, partii rządzącej i jej lidera do odrzucenia peleryny z mgły, którą - inaczej niż w wierszu Herberta - obywatele zostali przykryci nie przez smocze sztafety, ale przez własnych, demokratycznie wybranych reprezentantów.

A jednak, minister Macierewicz ma armię i obronę terytorialną. Ustępstwo w sprawie Misiewicza jest, prawdopodobnie, błędem, ale kto nie popełnia błędów? Może jest także coś, co powoduje, że AM potrzebuje chwili czasu? Tak, czy inaczej, p. Macierewicz musi mieć pełną kontrolę, długoterminową, nad armią, żeby w momencie, w którym okaże się to konieczne, był w stanie postąpić w interesie Polski, a być może całkowicie wbrew interesom PiS. I, żeby była jasność - postawa Macierewicza jest ważniejsza i bardziej wiarygodna, niż postawa całego aparatu partyjnego PiS, z liderem tej partii włącznie. To bowiem niezłomność działań Macierewicza i jego totalna uczciwość uwiarygadniają p. Jarosława Kaczyńskiego, Panią Szydło i Pana Dudę. Odwrotna relacja nie występuje - żaden z wymienionych liderów PiS nie uwiarygadnia w najmniejszej mierze p. Macierewicza.

Byłem teraz, przez kilka dni w Londynie - obserwacje wielokulturowości, działania państwa, na odrębny esej. Krótko - daleko sprawniej działa Anglia niż Niemcy. Dlatego nie mam obaw, co do losu Wielkiej Brytanii - sądzę, że zarówno ekonomicznie jak i politycznie znacząco zwiększy i tak duży swój wpływ na losy świata.

Dlatego my, Polacy, ale również p. Antoni powinniśmy się anglosasów trzymać. Są sprawy zaszłe, to fakt, wymagające wyjaśnienia. Ale jesli chcemy uwolnić się od więzów, musimy sami przestać je sobie zakładać i ucinać przy samej ziemi każdego, kto przeszkadza nam je zdjąć. Tak, jak Anglicy wychodzą z Unii, tak my musimy wyjść z PRL-u.

Jeśli okaże się, że wymaga to krwi, trudno - trzeba będzie rozlać krew.

Cyt: "A jednak, minister Macierewicz ma armię i obronę terytorialną."
Zwrócił Pan uwagę na sprawę, która i mnie przychodzi często do głowy. Biorąc pod uwagę możliwe przesunięcie poglądów Polaków bardziej na prawo niż by to wynikało z intencji "naszych" demiurgów, prawdopodobne jest rozwiązanie o którym Pan napisał, a w konsekwencji konieczność powstania formacji o znacznie bardziej narodowym zabarwieniu niż PiS. Z tego wynika m.in. moja troska o losy organizacji najsprawniej zrzeszających młodych, będących potencjalną "kuźnią kadr".
Pozdrawiam

***

Urszula Domyślna 25 września 2016 18:07

No nie, tego już za wiele!!!

Czyżby i Komisję Smoleńską zaczynał dopadać wirus obłędu?

http://wpolityce.pl/smolensk/309597-anodina-chce-spotkac-sie-z-podkomisja-smolenska-dlaczego-zaprosila-jej-przedstawicieli-do-moskwy

Po kiego grzyba godzą się na spotkanie z tą potworną, załganą kobietą, w dodatku - jak Jerzy Miller (nb. dlaczego on jeszcze nie siedzi?) - jadąc do niej do Moskwy?!! Czyżby liczyli, ze i oni dostaną jakieś brakujące sekundy? Może i taką wspólna fotkę? Szlag!!!

KLIK

Przepraszam, Panie Aleksandrze, ale mało rzeczy tak mnie zdenerwowało, jak czynienie przez naszą komisję awansów tej obrzydliwej babie. Do dziś pamiętam z jaką jadowitą satysfakcją przedstawiała rewelacje o rzekomo pijanym generale Błasiku (nawet promile podawała, wiedźma!), którego naciski na załogę miały być główną przyczyną "katastrofy"!

Panie KaNo - po starej znajomości :-) - bardzo, bardzo Pana proszę, trzymajcie się jak najdalej od tej wiedźmy!

Pozdrawiam serdecznie Pana i Pana Aleksandra

Mam wielką nadzieję, że nie jest to pułapka na np. p. Macierewicza. Fizyczna pułapka, która skończy się zderzeniem pociągów, ciężarówką ze żwirem.

Czy znana jest agenda tego spotkania? I kto z kim się spotyka? Oraz, jakie tezy co do wersji wydarzeń prezentuje p. Anodina? Bo jeśli dotychczasowe, to spotkanie nie ma sensu. Jeśli natomiast chodzi o wydanie Polsce dowodów, to chyba ich dysponentem byłby rosyjski MSZ, czyli Ławrow? Ale to nie on zaprasza, więc raczej nie o wydanie dowodów chodzi?

Wersja, w której min. Macierewicz jedzie na spotkanie i zostaje zabity (w przypadkowym wypadku lub ginie z ręki polskiego lub ukraińskiego fanatyka) wydaje się o tyle prawdopodobna, że daje Rosji rozwiązanie problemu interpretacji tragedii w Smoleńsku, a także otwiera potężne pole do destabilizacji Polski i Ukrainy, a może nawet dać pretekst do działań "spontanicznych grup zbrojnych" na Białorusi lub wręcz aneksji Białorusi.

Na propozycję Anodiny polski MON musi jednak odpowiedzieć. Ma co najmniej dwie możliwości - wysłać prokuratorów, którzy wręczą p. Anodinie i jej pomocnikom nakazy stawienia się przed polskim sądem, a nastepnie nagłośnić to medialnie. Drugi, równie bezpośredni - postawić warunek, że spotkanie będie transmitowane na żywo w ogólnorosyjskiej telewizji. I w trakcie spotkania wykazać z żelazną logiką i konsekwencją niszczenie dowodów przez Rosjan, fałszerstwa, a także poszlaki wskazujące na zamach, którego inspiratorem było państwo rosyjskie.

Urszula Domyślna 25 września 2016 19:59

Dlaczego "musi odpowiedzieć"?

Anodina nie pełni już żadnych (oficjalnych) funkcji w MAK.

Musi odpowiedzieć, bo odpowiednie rozegranie tej gry to szansa na wywołanie medialnego ataku na Rosję w Polsce i poza Polską.

Dlaczego uważam, że szansa? Po dzisiejszych słowach Borisa Johnsona (twitter):

Unimaginable cruelty in #Aleppo: 140+ civilians massacred in last 24 hrs, 100s trapped by rubble. #Russia must stop abetting #Assad

Trafiamy w dobry medialnie moment, ale trzeba to połączyć z poważną inicjatywą zagraniczną na linii Polska - Wielka Brytania. Na USA nie ma co w tej chwili liczyć, zajęci są wyborami. Z kolei działając samotnie nie wykorzystamy potencjału tej szansy.

Uważam, że aktywność, a dokładniej ATAK jest lepszym sposobem niż bierność i wyczekiwanie. Na Twitterze p. Aleksander napisał, że lepiej zaprosić Anodinę do Polski, i tu ją aresztować. O taką właśnie postawę mi chodzi. Ale jeśli Anodina nie przyjmie zaproszenia do Polski, a należy się tego spodziewać, nie należy obawiać się spotkania w Moskwie, o ile będziemy nastawieni bardzo agresywnie i zadbamy o flanki.

wsojtek 25 września 2016 18:53

Co oni wszyscy "władcy" PRLbis robią?! Przecież niezależnie od tego czy pojadą na moskiewską peregrynację,czy z niej wrócą lub nie wrócą (np. jak Szesnastu),czy też ta funkcjonariuszka reżimu "powyborczej" "jednej rosji" reżimu terrorystów państwowych PCK "odwiedzi" Warszawę,to i tak każdy z tych scenariuszy jest uwiarygodnianiem tych russkich zbrodniarzy.A co za tym idzie -uwiarygodnianiem zarówno rodzimych zauszników(komorra i jej wszystkie mutacje,sprzedajna hierarchia jednaczy,system bezprawia "ślepej" Temidy od TK/SN po szczeble lokalne,proputinowskie prawactwo itp).Zresztą to również wzmacnianie określonych wpływów eurokołchozowych i globalnych lizusów CCCPbis.Pozdrowienia.

Każdy z tych scenariuszy jest uwiarygodnianiem tych ruskich zbrodniarzy

100% zgoda, Panie Wsojtku!

Nie mówiąc o tym, że spotykanie się z awanturnicą, która nie pełni już przecież żadnych funkcji w MAK, to dyshonor dla uczciwego Polaka.

Pozdrawiam serdecznie

wsojtek 25 września 2016 22:46

Tak,tylko mam pytanie.Znając różne dowody skuteczności zbrodniarzy CCCP/CCCPbis jak to jest,że jenerałowa A.we francuskiej bodaj "odstawce" nagle wraca żywa do swojego reżimowego "raju" i dochodzi do kremlowskiej propozycji? Bo przecież nie jest to "propozycja awanturnicy-słupa",tylko tego,którego "wybrała" "jedna rosja".Dla mnie to oczywiste,że to przekaz KGB/FSB/GRU i reszty wertikala,a "dialogowanie" z tego rodzaju narzędziami jest skrajną i ryzykancką naiwnością.Nie mogę też wykluczyć,że jest to russka operacja prewencyjna(np. przed efektami dalszego śledczego badania dowodów zbrodni będących już w zasięgu polskiej jurysdykcji śledczej), russka operacja dezinformacyjna np. dla przykrycia uderzenia hybrydowego w całkiem inne cele powiązane jednak z koncepcją euroazjatyckiego poszerzania strefy wpływów,albo też russka stymulacja wzmocnienia "afery BM" po to,aby osłabić MON i jednocześnie wzmocnić linię "zjednoczenia jednaczy" wewnątrz PRLbis i poza granicami PRLbis(być może dla forsowania "nowego" bardziej jeszcze proputinowskiego chaosu). W każdym bądź razie nikt nie powinien się nabierać na żadne russkie plewy.Pozdrowienia.

***

25.09.2016r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet