Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,
Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa
Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie. |
Cdn i to jest bardzo dobra wiadomość. Bogu niech będą dzięki!
SMOLEŃSK - ZBRODNIA NOWEGO ŁADU (1)
Wszystko, czego od pięciu lat doświadczamy: akty bezsiły, podłości i kapitulacji, rozpasany terror Obcych i bezkarność antypolskiej hołoty, setki codziennych upokorzeń i bezmiar utraconych szans, jest efektem zbrodni najcięższej - odrzucenia sprawy smoleńskiej i skazania nas na życie w państwie naznaczonym piętnem tej zbrodni.
Przed wieloma laty, nazwałem zabójstwo Księdza Jerzego- zbrodnią założycielską III RP. Śmierć męczennika zbudowała fundament, na którym oparto konstrukcję kolejnej komunistycznej hybrydy.
Wszystkie środowiska, uczestniczące wówczas w zmowie milczenia, przyjęły na siebie ciężar zakładników tej zbrodni i wzięły odpowiedzialność za ukrywanie prawdziwych sprawców i mocodawców. Do dziś, depozyt ten daje gwarancję bezkarności oprawcom z wojskowej bezpieki, chroni ich wysoko postawionych wspólników i stanowi „aksjologiczne spoiwo”, łączące bandytów, ludzi polityki, Kościoła i mediów.
Ponieważ komunizm zawsze karmi się zbrodnią, kolejne odsłony tej patologii, muszą powstawać na jej fundamencie.
Nie mam wątpliwości, że zamach w Smoleńsku i relacje zbudowane na tej zbrodni - tak w wymiarze wewnętrznym, jak polityki zagranicznej, mają doprowadzić do stworzenia „nowego ładu”, a śmierć prezydenta i towarzyszących mu osób, jest zbrodnią założycielską kolejnej komunistycznej hybrydy.
Pewność tą czerpię, nie tylko z wydarzeń zaistniałych po roku 2015, ale z analizy własnych błędów, popełnionych w okresie tzw.”zwycięstwa wyborczego” PiS.
Nie uwzględniłem wówczas „czynnika ludzkiego” i oceniając realia tego państwa na podstawie znanych mi faktów, nie brałem pod uwagę niszczycielskiej siły kompleksów i bezmiaru pychy.
Od czasu „okrągłego stołu”, gdy esbeckie narzędzia pozyskiwania agentury – „korek,worek i rozporek”, zostały wzbogacone o miraże „sprawowania władzy” i udziału w „rządzie dusz”, ten czynnik nabrał zasadniczego znaczenia.
A jednak trudno było zrozumieć, że człowiek doświadczony zabójstwem brata-bliźniaka, naznaczony piętnem zdrady i nienawiści, mógłby odrzucić obowiązek wyjaśnienia zbrodni smoleńskiej i z rąk tych, którzy byli wspólnikami Putina. przyjąć iluzoryczną „władzę”.
Tym trudniej było przewidzieć, że reżim współwinny tej zbrodni, stado twardogłowych typów, złączonych nienawiścią do Polski, zostanie uznany przez tego człowieka za „opozycję demokratyczną” i obdarzony gwarancją nietykalności.
Jeszcze w roku 2012, podczas miesięcznicy smoleńskiej, wyborcy PiS mogli usłyszeć od Jarosława Kaczyńskiego:
„Polska nie będzie wolna, jeśli prawda o Smoleńsku nie wyjdzie na jaw! Polska nie jest wolna, bo nie możemy uczcić bohaterów Smoleńska, bo nie ma ciągle pomnika, bo stawiane są różne przeszkody, bo nieustannie trwa kampania obrażania tych, którzy zginęli”.
Po czterech latach, podczas których prawda o Smoleńsku nie wyszła na jaw, nie uczczono bohaterów i nie zbudowano im pomnika, zaś „kampania obrażania tych, którzy zginęli” trwała w najlepsze, wyborcy usłyszeli: "Polska jest dzięki nam krajem wolności, jednym z niewielu w Europie!”.
A usłyszeli tylko dlatego, że partia Kaczyńskiego wygrała tzw. wybory parlamentarne.
Niełatwo było zrozumieć, że za tak marną cenę, brat może zdradzić brata i pozostawić go w smoleńskim błocie.
Przypomnę, że w roku 2015, prezes PiS otwarcie anonsował „linie polityczną” swojej partii i tuż przed tzw. wyborami oświadczył: „Nie będzie żadnej zemsty i odwetu, negatywnych emocji ani osobistych rozgrywek czy odgrywania się, żadnego kopania tych, którzy upadli”. Usłyszeliśmy zapowiedź „umacniania i szanowania roli opozycji” oraz szczególnie haniebne słowa – „Jesteśmy gotowi zapominać i wybaczać”.
Te deklaracje (na co zwracałem wówczas uwagę), niosły zapowiedź rzeczywistych intencji i wbrew rojeniom zwolenników PiS, nie były wyrazem jakiejś „gry politycznej”.
W wymiarze,w jakim dziś oceniam realia, wyrażały one zamysł zawarcia swoistego „paktu o nieagresji”, między dwiema grupami, które od lat 80. ubiegłego stulecia rozgrywają sprawy sukcesji komunistycznej i są prawdziwymi decydentami III RP: środowiskiem „wojskówki” i ludźmi służb cywilnych, związanych z byłym Departamentem I SB MSW.
Założenie to opieram na wiedzy, iż zainicjowane (w roku 2013) "nowe rozdanie", zakończone prezydenturą A. Dudy i rządami Prawa i Sprawiedliwości, nosi znamiona kombinacji operacyjnej, rozegranej przez środowisko byłych WSW/WSI.
Gdy w roku 2013 twierdziłem, że ówczesne roszady (wywołane tzw. aferą podsłuchową) zakończą się odejściem Tuska i ujawnią rzeczywistych decydentów, były to tezy odosobnione. Nie chciano przyjąć, że kombinację zmierzającą do zdyscyplinowania grupy Tuska i wymiany jego ekipy, mógł podjąć tylko taki ośrodek, który dysponował silnymi narzędziami wpływu i potrafił zapewnić mechanizmy bezpiecznej "wymiany wody".
Bezpiecznej, a zatem takiej, która nie doprowadzi do upadku triumwiratu (politycy-oligarchowie-służby) i nie zagrozi fundamentom magdalenkowego tworu.
Rok 2015 przyniósł rozstrzygnięcie tych wątpliwości, a setki zachowań polityków „zwycięskiej partii” potwierdziły zamysł „paktu o nieagresji”.
To nie przypadek, że we wszystkich działaniach podejmowanych przez partię Kaczyńskiego, można wyróżnić jeden, zasadniczy mianownik: nie dotyczą środowiska „wojskówki” i nie prowadzą do likwidacji wpływów tego środowiska.
Parasol ochronny nad Komorowskim, obecność ludzi WSW/WSI w BBN i w otoczeniu A. Dudy, odstąpienie od wojskowej ustawy dezubekizacyjnej i degradacyjnej, ukrycie Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI, niepodjęcie śledztwa w sprawie zbrodni założycielskiej III RP, zamilczenie afery marszałkowej, stoczniowej i podsłuchowej, wymuszona przez Pałac dymisja szefa MON, tzw.”rekonstrukcja” rządu i związane z nią roszady, a przede wszystkim - wygaszenie sprawy Smoleńska, należą do katalogu spraw, za którymi skrywa się intencja ochrony interesów środowiska byłych WSI.
Intencje staną się tym bardziej czytelne, gdy dostrzeżemy, że rozegrana przez to środowisko kombinacja operacyjna, pod nazwą „afera podsłuchowa”(„Sowa”,”kelnerzy” itp.) posłużyła do „sformatowania” ówczesnej sceny politycznej i miała kluczowe znaczenie w tworzeniu nowego rozdania z roku 2015.
Skutki odrzucenia obowiązku wyjaśnienia zamachu smoleńskiego, dotyczą tak wielu obszarów życia społecznego,politycznego i gospodarczego, że w niniejszym tekście nie sposób byłoby je wymienić.
Dlatego skupię się tylko na trzech aspektach.
Język jest głównym narzędziem fałszerzy. Pseudo-patriotyczny bełkot, pro-gospodarcze deklaracje i retoryka oparta na obietnicach socjalnych, są więc dla obecnej władzy tym, czym dla komunistycznej watahy były cytaty z „Manifestu” i marksistowsko-leninowska dialektyka.
Mają oszukać Polaków i stworzyć przestrzeń dla Obcych.
Nie powinno więc dziwić, że za rządów PiS umocniły się grupy obcych wpływów, wzrosła pozycja „czynników zewnętrznych”, ujawniły środowiska dywersantów, dewiantów i systemowych deprawatorów.
Stało się tak z woli i za zgodą obecnej władzy, przy pełnej akceptacji szefa PiS i lokatora Pałacu Prezydenckiego. To przyzwolenie na eskalację zła, na niszczenie naszego języka, religii i kultury, jest całkowicie świadomym wyborem grupy rządzącej i stanowi preludium przed „ostatecznym rozstrzygnięciem”.
Partia Kaczyńskiego ma przygotować grunt pod system totalnej deprawacji.
Po nich przyjdą likwidatorzy resztek polskości.
Wbrew szalbierskiej retoryce rządzących, tylko te fakty: przyjecie przez PiS w r.2016 tzw."Listy działań Komisji Europejskiej na rzecz poprawy równego traktowania osób LGBTI" i zobowiązanie się do"walki o równouprawnienie środowisk LGBTI" oraz skierowanie do Sejmu przez A. Dudę ustawy proaborcyjnej (2020), dobitnie ukazują rzeczywiste intencje rządzących.
Przyzwolenie na dywersje polityczną i niszczenie wizerunku Polski za granicą, na ochraniane przez służby „manifestacje” środowisk antypolskich, na aktywność wszelakiej agentury i bezkarność Obcych, uzupełnia ten obraz.
Partia Kaczyńskiego poczyniła jednak postępy na drodze „rządu dusz” i szybko dostrzegła, że w miejsce realnych zmian, patriotycznych projektów i narodowych obowiązków, można mamić Polaków populistyczną strawą i wizją „pełnej michy”. Zrezygnowano zatem z szalbierskiej retoryki „dobrej zmiany”, porzucono fikcję „reform sądowych”, zaprzestano zwodzić ”repolonizacją mediów”, „reparacjami wojennymi” czy „wypowiedzeniem konwencji stambulskiej”.
Widoczny od lat proces ciągłych ustępstw oraz tryumfu dialektyki „dialogu i konsensusu”, jest prostą konsekwencją operacji, którą partyjni wyrobnicy nazwali „rekonstrukcją rządu”. Dokonane wówczas zmiany, nie dotyczyły tylko roszad personalnych, ale sygnalizowały zasadniczą transformację celów i przeniesienie ośrodka decyzyjnego w stronę Pałacu Prezydenckiego.
Powierzenie steru rządów byłemu doradcy Tuska, osobie ulokowanej głęboko w strukturach komunistycznego establishmentu bankowego i – co istotne - jednemu z „rozmówców Sowy”, (z których to rozmów taśmy nie zostały ujawnione), tworzyło całkowicie nową sytuację. Nie tylko w wymiarze „operacyjnym”. Ten „mój premier” (jak nazwał Morawieckiego A.Duda) miał skierować „dobrą zmianę” na manowce, zwane drugą kadencją. Manowce, bo takie przekierunkowanie wymagało zatrudnienia bezwolnych, czyli „koncyliacyjnych” ministrów oraz przyjęcia zasady unikania konfliktów i podążania drogą ustępstw. Nie znaczy to, że rząd Beaty Szydło składał się z samych „jastrzębi”. „Rekonstrukcja” polegała raczej na zastąpieniu tych, którzy byli nadto samodzielni i „niesterowalni” lub nie wykazywali entuzjazmu wobec projektów płynących z otoczenia lokatora Pałacu.
Za taką transformacją, podążała zmiana w zakresie wpływów różnych grup interesu, traktujących III RP jako swoją własność lub domenę – poczynając od środowiska „brązowych butów”,akuszerów rozdania z roku 2015, po przedstawicieli lobby niemieckiego, amerykańskiego, rosyjskiego czy żydowskiego. Ci ludzie wiedzieli, że zasady „filozoficzne”, celnie wyłożone onegdaj przez doradcę A.Dudy, prof. Zybertowicza – iż władza „musi ulegać siłom zewnętrznym, które na to pozwolą i w tym pomagają” - awizują nowe obszary zysków i zapowiadają kolejne ustępstwa rządu.
Odkąd więc A. Morawiecki, namaszczony na partyjnego „delfina”, stał się premierem, festiwal propagandy, socjalnych obietnic i „ekonomicznych projektów”, udanie zastąpił wcześniejszą retorykę.
Uwadze widzów, zachwyconych tym festiwalem umyka fakt, iż żadne „działania pro-rozwojowe”, żadne deklaracje „wzrostu gospodarczego”, nie będą miały wpływu na poprawę naszego losu.
W obecnym kształcie tego państwa, w realiach powstałych po 10 kwietnia 2010 roku, niosą jedynie zapowiedź umocnienia antypolskiego tryumwiratu i głębszego zniewolenia Polaków.
Przyczyna jest oczywista.
Jeśli nie rozliczono żadnej hańby III RP, nie ujawniono okoliczności smoleńskiego zamachu, nie wskazano sprawców, wspólników i beneficjentów tej zbrodni, jeśli nie przecięto agenturalnych związków i ekonomicznych zależności - nie ma i nie może być takich „projektów ekonomicznych”, które służyłyby polskiej wspólnocie.
To rządzące tym państwem „kasty”, kluby „miłośników cygar” oraz syndykaty wojskowej i cywilnej bezpieki, będą głównymi odbiorcami wszelkich „przemian”. Do nich spłyną zyski z „działań pro-rozwojowych”, oni będą adresatami realnych korzyści.
Obecność tych ludzi w życiu gospodarczym i politycznym III RP, ich poczucie bezkarności i wpływu na sprawy polskie, są dostatecznym dowodem, że „nowy ład” ma umocnić stary porządek i jest drogą do kolejnej sukcesji komunistycznej.
Ten stan, można porównać do postawy właściciela rudery, postawionej na ruchomych piaskach i zgniłym fundamencie, który chciałby zmienić wystrój domu, zakupić drogie meble i aranżować nowoczesne wnętrza. Żadna z tych inwestycji nie przyczyni się do poprawy warunków mieszkańców owej rudery. Zgniły fundament, lub dziurawy dach skutecznie zniweczą wszelkie starania. Jeśli jeszcze dom ma nieszczelne okna i sparciałe drzwi, a wokół i wewnątrz grasują bandy oprychów, los budynku i jego mieszkańców jest przesądzony.
Skoro zatem rząd PiS nie zlikwidował ani jednej patologii III RP, nie zniszczył mafijnych układów i agenturalnych zależności, jeśli nie rozliczył winnych Smoleńska, nie naruszył fortun „kasjerów bezpieki” i stanu posiadania komunistycznych oligarchów, oznacza to tyle, że realne korzyści – w wymiarze ekonomicznym i publicznym, trafią do tych środowisk i posłużą umocnieniu ich wpływów.
Resztki z pańskiego „stołu”, w postaci socjalistycznego rozdawnictwa, rozmaitych „programów +”, dopłat i świadczeń, mają zaspokoić aspiracje Polaków i sprowadzić je do pospolitej „michy”. Są równie łatwe do konsumpcji, jak do szybkiej likwidacji, dlatego każdy z rządów III RP może dowolnie dysponować tymi „zdobyczami”.
Cdn.
Aleksander Ścios
Blog autora
- Smoleńsk 3
- Smoleńsk 2
20.03.2021r.
RODAKnet.com
Ten ogrom pracy wart jest wsparcia Aleksandra Ściosa
"ROCZNIKI BEZDEKRETU",
czyli "Vademecum skauta" zgomadzone przez Panią Halkę Ścios
Tutaj znajdziecie wszystkie teksty Aleksandra Ściosa wraz z komentarzami, które ukazały się na Jego blogu BEZDEKRETU. Ściągaj i wspieraj Autora na którego w IIIRP "tej zmiany" jest totalny zapis. ...czytaj dalej
ŚCIOS PYTAŁ KOMOROWSKIEGO, a TERAZ PYTA NASZYCH WYBRAŃCÓW
Czytelnikom Aleksandra Ściosa i jego komentatorom na blogu oraz TT:
Aleksander Ścios 19 maja 2016 21:43
Szanowni Państwo,
Najmocniej przepraszam stałych Czytelników bezdekretu za dyskomfort związany z lekturą niektórych "komentarzy" i za obecnoć treści, które nie powinny znaleść się w tym miejscu.
Od wielu lat staram się prowadzić blog w ten sposób, by nie pojawiały się tu dezinformacje, łgarstwa lub esbeckie "wrzutki". Dość ich w tzw. wolnych mediach i na "prawicowych" forach internetowych.
Nie dopuszczam również do głosu klasycznych idiotów, ćwierćinteligentów ani zadaniowanych funkcjonariuszy.
Nie ma tu miejsca dla teoretyków spisku żydo-masońskiego, wyznawców endokomuny i narodowych bolszewików, dla sierot po Urbanie, esbeckich prowokatorów lub zwolenników "trzeciej drogi".
Nie mam czasu ani ochoty, by prowadzić polemiki na poziomie uwłaczającym ludziom rozumnym. Nie uważam też za konieczne objaśniania rzeczy oczywistych.
To kwestia zasad, higieny psychicznej oraz szacunku wobec gości i przyjaciół bezdekretu.
Chcę więc wyraźnie podkreślić, że od tej chwili wszelkie brednie o "wspólnych posiedzeniach rządów polskiego i izraelskiego z ojcowskim nadzorem Amerykanów" itp. rewelacje, których autorzy węszą spiski żydowsko-amerykańskie, będą stąd natychmiast usuwane i nie doczekają się odpowiedzi.
Będę również kasował "komentarze" w stylu zaprezentowanym przez pana "Kowalski Jaroslaw". Nie ma tu miejsca na niewybredne insynuacje ani na łgarstwa powielane na forach Związku Byłych Funkcjonariuszy Służb Ochrony Państwa itp. organizacji.
Nie interesuje mnie - co o takich praktykach pomyślą autorzy takich wypowiedzi. Będę ich usilnie zniechęcał do odwiedzania mojego bloga i dbał, by nie zaśmiecali tego miejsca.
Z komentarzy na blogu Autora:
Dzień dobry !
Bardzo dziękuję za kolejny tekst, zwyczajowo, prawdziwy aż do bólu ... tak, ja również dawno pozbyłam się złudzeń. Smoleńsk oraz tzw. ciąg dalszy obnażył wszysztko.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
Pańska fanka (co jakiś wpis będę o tym przypominać:)), Katarzyna
Pani Katarzyno,
Bardzo dziękuję za wizytę i dobre słowa.
Rzeczy, które tu opisuję są znane stałym Czytelnikom bezdekretu.
Konkluzja, jaka (mam nadzieję) pojawi się po lekturze tych teksów, powinna jednak przerażać.
Odrzucenie sprawy smoleńskiej, przekreśla bowiem wszystkie (podkreślę) intencje, starania i działania tego rządu, zadaje kłam wszelkim słowom i werbalnym deklaracjom, niszczy każdą nadzieję i sens.
Bez rozwiązania tej sprawy nie będzie wolnej Polski, nie będzie dobrej gospodarki, dostatniego społeczeństwa, mądrego prawa. Porzucenie Smoleńska ściąga nas w otchłań obcych zależności, w matnię hańby i zaprzaństwa i wywołuje skutki identyczne, jak dla realiów powojennych wywołało kłamstwo katyńskie.
Dlatego winę takich postaci, jak Kaczyński, trzeba mierzyć skalą historycznej zdrady.
Dziękuję za Pani deklaracje i mam nadzieję, że jak najdłużej zechce Pani być „fanką” tego bloga.
Pozdrawiam serdecznie
***
Przecież pomnik smoleński został już postawiony. Co do reszty to w zasadzie racja ale kto to sa ci"Obcy"??Niemcy?żydzi?RUscy?Chińczyki?przeciwnika czy tam wroga należy jasno zdefiniować bo jak na razie to brzmi jak by byli nim MArsjani..
Niektórym "to i referatu mało".
***
Witam.
Napisał Pan kiedyś o hybrydzie, że IIIRP to kolejna już hybryda bandyckiego systemu zniewalajacego Polaków od 1944, zaś każda nastepna hybryda będzie słabsza od swej poprzedniczki. Ta hybryda, którą nam teraz szykują powinna być wiec słabsza...
Napisał Pan - już czytajacy bloga mają to "jak krowie na rowie" - co trzeba zrobić/ co jest realne/ co jest w zasięgu, by hybrydę uwalić.
Jednak jesli czeka "Długi marsz", to ile jeszcze takich hybryd, by stało się możliwe to, co...?
Z Panem Bogiem.
Pani Halko,
To prawda – każda hybryda jest słabsza od organizmu macierzystego.
Ale też my – Polacy, jesteśmy coraz słabsi, mniej zdolni do walki i stawiania oporu. Jest nas coraz mniej, bo wpisy w rejestrach stanu cywilnego i dokumentach tożsamości, nie mają nic wspólnego z darem polskości.
Kto pamięta lata 70 i 80. ubiegłego stulecia i zna naszą historię, wie, o czym piszę.
Siłą tej hybrydy jest więc nasza słabość i zniewolenie. Nasza głupota i przyzwolenie na zło.
Przykład najnowszy. Oto naszych rodaków, tak dalece zniewala nakaz noszenia masek czy zakaz wstępu na basen, że gotowi ogłaszać protesty i wychodzić na ulicę. Owszem- mają do tego prawo.
Tych samych rodaków nie zniewalają jednak setki nierozliczonych zbrodni III RP, nie godzi w ich poczucie wolności zamilczenie zbrodni smoleńskiej, nie oburza ich obecność esbeckich kanalii, zgnilizna propagandy, buta chamów i dewiantów.
Jakaż to „wrażliwość wolności” istnieje w tych ludziach, że gotowi protestować przeciwko(choćby nonsensownym) zakazom administracyjnym, a nie razi ich życie w komunistycznej hybrydzie?
Takie ograniczenia, takie zagubienie, pomieszanie i moralna nędza, są pożywką obecnej hybrydy i decydują o naszym zniewoleniu.
Pyta Pani - „ile jeszcze takich hybryd, by stało się możliwe”? Nie podam liczby owych hybryd.
Wiem natomiast, że będą powstawały tak długo, jak długo pozwolimy się zniewalać, oszukiwać i mamić. Szczególnie pseudo-patriotyczną, bogoojczyźnianą retoryką. Dlaczego? Bo są to narzędzia stokroć groźniejsze od lewackiego bełkotu.
Ludzie, którzy bredzą dziś o „czynnej walce” lub „strategiach politycznych”, nie rozumieją, że początkiem działania jest myślenie.
A ta wartość nadal jest w Polsce deficytowa. To oznacza, że bez odbudowy świadomości – realnych zagrożeń i potrzeb, nie można marzyć o obaleniu sukcesji komunistycznej.
Podkreślę, że pisząc o odbudowie świadomości, nie mam na myśli postawy „mas”, lecz wyłącznie jednostek. To one decydują o historii.
Wracając do podanego tu przykładu: póki uwagę naszych rodaków będą zaprzątały rzeczy trzeciorzędne (podrzucane przez agenturę i funków propagandy), a Smoleńsk, Ksiądz Jerzy i komuna, traktowane będą jako „zamierzchła historia”- pozostaniemy niewolnikami.
Pozdrawiam Panią serdecznie
***
Panie Aleksandrze,
bardzo dziękuję za ten tekst. Niewiele miejsca w tym tekście zostawił Pan, żeby cokolwiek dodać. Pisze Pan, iż po nich przyjdą likwidatorzy resztek polskości. W mojej ocenie fizyczna likwidacja polskiego społeczeństwa już się zaczęła - dzięki 'nieudolności' tego rządu umarło wiele Polek i Polaków. To są dziesiątki tysięcy polskich istnień. Zajęli się wszystkim, tylko nie tym co powinni.
Część z nas, mam namyśli polskie społeczeństwo, na pewno wiązało jakieś nadzieje z dojściem do 'władzy' PiS-u. Nie ukrywam, że i ja miałem takie nadzieje, jednak moje nadzieje i marzenia szybko zweryfikowano.
Obietnice Kaczyńskiego dane prokuratorowi Witkowskiemu nadal niespełnione, więc PiS na pewno nie będzie ugrupowaniem, które chce wyjaśnienia tej zbrodni.
Ci 'patrioci' dbają o nasze bezpieczeństwo w niekwestionowany sposób!
https://youtu.be/CjeNpB93uyQ
"Polscy specjalsi oddali cześć jordańskiemu towarzyszowi broni"
Warto więc oglądać kanał polskiego prezydenta - może wypapla więcej w ścisłej współpracy z BBN...
Ciekawi mnie aktualna walka buldogów, czyli kto podchodzi tzw DonOrleone. Biorąc pod uwagę plotki o zastąpieniu nim Morawieckiego, to łatwiej się domyślić które służby podkarmiły dziennikarzy... Moja ciekawość dotyczy oczywiście tego kto trzyma smycz przypiętą do obroży, a nie wymiany jednego na drugiego - to dla Polski w obecnej sytuacji jest bez znaczenia...
Pozdrawiam serdecznie Pana, Panie Aleksandrze i czytelników. :)
Piotr K,
Kilka lat temu, w jednej z udzielonych odpowiedzi naszkicowałem taką sytuację:
Gdy ważny polityk X spotyka się z kolegą Y, ze swojej rodzinnej miejscowości, nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Gdy tenże kolega Y ma brata Z, który na drugim krańcu Polski prowadzi spółkę z kolegą V – nie doszukamy się w tym sensacji. Trzeba jednak wiedzieć, że ów kolega V jest b. oficerem „wojskówki”, u którego kolega Y od lat „siedzi w kieszeni”, zaś polityk X wyjątkowo polubił kolegę Y, szczególnie od chwili, gdy przed 10 laty tenże Y zatuszował jego wypadek samochodowy spowodowany pod wpływem alkoholu.
Ważny polityk X, nie będzie rozmawiał z kolegą Y o wyniku wyborów czy strategiach politycznych. Tym bardziej, o porozumieniu jego partii z jakimś środowiskiem. Polityk X chętnie natomiast posłucha, że jakiś „wybitny specjalista” z ważnej dziedziny jest właśnie wolny i może wspomóc partię „dobrej zmiany”. Polityk X będzie o tym pamiętał i w odpowiedniej chwili zarekomenduje „wybitnego specjalistę” swojemu partyjnemu koledze-ministrowi lub samemu prezesowi partii. O tym, że „wybitny specjalista” należy do „stajni” kolegi V li został zadaniowany przez kamratów kolegi V, nie warto chyba wspominać.
W takim układzie, nie ma żadnych umów ani pisanych porozumień. Są zwykłe „koleżeńskie relacje”, czasem duże pieniądze, zależności lub „haki”.
Nakreśliłem pewien schemat, który miałby zobrazować „mechanizm polityczny” III RP. Na poziomie tych relacji, nigdy nie będzie twardych dowodów, a tym bardziej dokumentów.
Jeśli pyta Pan - „kto trzyma smycz przypiętą do obroży” – nie podam nazwisk.
Gdy przed wieloma laty pisałem książkę na temat zabójstwa Krzysztofa Olewnika, dostrzegłem zadziwiająca prawidłowość.
Otóż, realnymi decydentami okazywali się ludzie z drugiego lub trzeciego szeregu, postaci skryte za „ważnymi” nazwiskami – jacyś mniej eksponowani urzędnicy, emerytowani esbecy, asystenci posłów i polityków.
Nie byłem więc zaskoczony, gdy za czasów obecnej władzy, w BBN, czy w Kancelarii Prezydenta, pojawiali się ludzie ze środowiska b.WSI, a ich ulokowanie dowodziło doskonałej znajomości procesów decyzyjnych.
Tak działa przesławny „system”.
Jest natomiast sprawa, którą radzę prześledzić każdemu, kto chciałby zrozumieć mechanizmy, jakie doprowadziły do wykreowania „dobrej zmiany”.
Myślę o tzw. „aferze podsłuchowej” , opisywanej przez media III RP, jako farsa z udziałem „kelnerów”. Ta rozgrywka pozwoliła znacząco osłabić poprzedni układ rządzący i wyeliminować postaci nazbyt skompromitowane (bezużyteczne). Pozwoliła też zgromadzić mocną „bazę danych”, niezwykle użytecznych wobec różnych polityków i tzw. biznesmenów.
To była precyzyjna, a rzekłbym finezyjna „rozgrywka nagraniami”. Wpuszczano je do zaprzyjaźnionych „dziennikarzy śledczych” i tzw.„wolnych mediów”, kanalizując w ten sposób nastroje społeczne, eliminując zbędne figury, wysyłając sygnały lub ostrzeżenia do określonych środowisk.
Fakt, że jednym z bohaterów tych nagrań jest obecny szef rządu i do tej pory nikt nie wie, ile i jakich rozmów jeszcze nie ujawniono, ma kolosalne znaczenie dla oceny logiki tzw. „rekonstrukcji rządu” ale też, obecnej sytuacji.
Bardzo Panu dziękuję i serdecznie pozdrawiam
***
Jerzy Targalski, Konsekwencje, jozefdarski.pl, listopad 2020:
Niezależnie od sprzeciwu wielu młodych kobiet wobec opinii Trybunału Konstytucyjnego, która naruszyła consensus aborcyjny popierany przez 70 proc. społeczeństwa, obserwujemy wściekłe ataki na Kościół radykalnej dziczy. Nie powinno nas to dziwić.
Właśnie naszedł czas konsekwencji dotychczasowego działania, a raczej zaniechań i chowania głowy w piasek. Wpuszczono dewiantów do szkół, by demoralizowali młodzież, jednocześnie rząd i Sejm umyły ręce od jakichkolwiek decyzji i reform, spychając odpowiedzialność za przyzwolenie na propagowanie dewiacji na rodziców. Ile razy słyszałem: my nic nie możemy, bo szkolnictwo podlega samorządom. Szkoły przekształcono w fabryki półinteligentów, zabijając w uczniach wszelkie zdolności do samodzielnego myślenia. Wystarczy przypomnieć produkcję mikrocefalii za pomocą metody testowej. Wszystko, byle tylko nie musieć podejmować decyzji i przeciwstawiać się atakom skrajnej lewicy. Marsze pederastów, wyskoki dewiantów, ataki na policję – wszystko było tolerowane pod pretekstem, że jak stawimy opór, to nas oskarżą o faszyzm i hitlerowską dyktaturę. Tolerowanie kampanii nienawiści przeciwko chrześcijaństwu, wspieranej przez ubeckie sądy pod pretekstem pluralizmu i wolności słowa. Jakoś zdecydowania i siły nie zabrakło, by rozpędzać marsze przeciwników dewiacji, bo można było się tym pochwalić w Brukseli i Berlinie. Patrzcie, jak zwalczamy faszystów. Telewizję oglądam okazjonalnie, ale co włączę, to widzę, że najważniejszymi problemami społecznymi w Polsce jest tata transwestyta, matka lesbijka, pederaści pragnący mieć dzieci itp. Sferę kultury masowej pozwolono kształtować swobodnie dewiantom, by celebryci się nie obrazili. No to teraz nadszedł czas zbierania owoców tej polityki.
***
Panie Aleksandrze.
Kiedy na innym blogu, ogłosiłem kilka lat temu, że zakładam "smoleńskie okulary" bo przez nie najlepiej i najszybciej ocenia się rzeczywistość było trochę powątpiewania i podśmiechujek. Dziś tamtych ludzi, aktywnych za czasów rządów PO/PSL, nie ma już w blogosferze, a portal skurczył się do rozmiaru budki z warzywami. Wybrali otępiałą bezmyślność lub wewnętrzną emigrację. Jednak prawdy o dzisiejszej władzy i wynikających z tego konkluzji w świetle uziemienia sprawy smoleńskiej nie chcą przyjąć.
Pozdrawiam.
Panie Meewroo,
Podoba mi się określenie „smoleńskie okulary”.
To właściwa, polska optyka. Trudna i wymagająca, ale jedyna, która niesie odpowiedź na najważniejsze pytania związane z naszą przyszłością.
Bez takich okularów, również realia III RP są kompletnie nieczytelne, niezrozumiałe. Nie sposób pojąć – dlaczego podjęto takie, a nie inne decyzje, dlaczego narzucono nam określone osoby, skąd i po co wzięli się „ludzie drugiego planu”.
Dopiero zrozumienie, że Smoleńsk jest najważniejszym, narodowym obowiązkiem, a odrzucenie tego obowiązku - najpoważniejszą zdradą o historycznych konsekwencjach, pozwala w prawdzie ocenić kondycje współczesnego państwa.
Ludzie, o których Pan wspomina, wybrali pustkę lub błyskotki. Pustkę wybrali słabi i bezwolni, błyskotkami zachłystują się próżni koniunkturaliści.
Nie ma ich co żałować.
Dziękuje Panu za wizytę i pozdrawiam
***
Szanowny Panie Aleksandrze,
Dawno nie pisałem, bo i nie miałem nic ciekawego do przekazania, ale chyba warto, by Pan wiedział, że blog odwiedzam regularnie i ciągle jest ważnym miejscem.
Przypominałem już prawie rok temu, a i przypomnę ponownie pański tekst z czerwca 2017 roku "Pytanie - co dalej? - musi być zadane":
"Lepiej, żeby Polacy zostali siłą doprowadzeni pod mur upodlenia i hańby i musieli spojrzeć w prawdziwe ślepia Obcych, niż stojąc pod tym murem, nie dostrzegali zagrożenia i sławili tych, którzy wiodą ich do zagłady."
Jest zatrważające jak liczna grupa "stojąc pod tym murem" nie tylko nie widzi w Obcych wroga, ale z pełnym serwilizmem wyciąga rękę po jałmużnę...
Pozdrawiam z nadzieją na czas, gdy będę mógł dłoń pańską uścisnąć...
Rafał Stańczyk,
Cieszy mnie, że Pan się odezwał, bo dobrze wiedzieć, że zacni Przyjaciele bezdekretu nadal odwiedzają to miejsce.
Przypomniał Pan fragment tekstu sprzed czterech lat. Przyznam, że wówczas nie wierzyłem, by czas tego upodlenia nadszedł tak szybko. Myślałem raczej o perspektywie 6-10 lat rządów owej „prawicy”.
Bez wątpienia, na przyspieszenie tego procesu ma wpływ tzw. „pandemia” i uruchomiony wraz z nią mechanizm zniewolenia. Ale nawet chińska wojna biologiczna nie tłumaczy tak przerażającej dynamiki.
Skomentowałbym ją słowami sprzed pięciu lat:
„Trzeba mocno zaciskać oczy, by nie dostrzec logiki " dobrych zmian " - partyjnych pochwał dla „demokracji" i " ducha dialogu ", gloryfikowania roli „opozycji " i zapewnień o " poszanowaniu " jej praw.
Trzeba zapomnieć o bojaźni wobec dyktatu brukselskich terrorystów, o poparciu dla szkodników i kapusiów bezpieki, o szemranych nominacjach i geszeftach z ośrodkami propagandy, o słowach, które uwłaczały Polakom i niosły zapowiedź prawdziwych intencji - "nie możemy w tej chwili myśleć o żadnym rewanżu, o żadnym odwecie ".
Trzeba udawać, jak nieistotna jest prawda o śmierci Księdza Jerzego i wiedza zawarta w Aneksie. Trzeba zapomnieć o setkach przestępstw i niegodziwościach poprzedniego reżimu, o krzyku z Krakowskiego Przedmieścia, o zdradzie hierarchów "pojednanych" z wysłannikiem Putina i zaprzaństwie politycznych "elit".
O tym, kto i co mówił po Smoleńsku i jak dalece cuchnął agenturą lub pospolitym tchórzostwem. Trzeba nie widzieć głupoty i słabości polityków tego rządu i rozgrzeszać ich błędy dialektyką „ataków opozycji". Trzeba powtarzać sobie - jak wspaniałego mamy prezydenta, byle nie dostrzec pustki rocznego bilansu, pijarowskiej fasady i deficytu wizji wolnego państwa.
Zaiste - trzeba też pogardy dla rozumu i własnych aspiracji, by nadal powtarzać mantrę o „wybitnych strategach", "cierpliwości" i "mobilizacji".
A skoro mamy dziś czas pogardy dla rozumu, nie dziwmy się, że „stojący pod murem” nie widzą, ani nie chcą widzieć swojej tragicznej, acz żałosnej postawy i z pewnością przynależną głupcom sławią tych, „którzy wiodą ich do zagłady”.
Nam jednak, Panie Rafale, nie przystoi takie czarnowidztwo.
Nie przystoi również ciągłe biadolenie nad kondycją naszych rodaków.
Wystarczy, byśmy sami dążyli do prawdy i chcieli przekazywać ją innym. Choćby tym, z najbliższego, rodzinnego kręgu.
Dlatego cieszy mnie, gdy odwiedzają bezdekretu „starzy”, dobrzy znajomi.
Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będę mógł podzielić się z Państwem kolejnymi projektami związanymi z długim marszem. Jest wiele do zrobienia.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję
Tak Panie Aleksandrze. Jest wiele do zrobienia. Tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, że przyjdzie nam działać na zgliszczach. W tej perspektywie jest naprawdę dobrze wiedzieć, że planuje Pan "kolejne projekty" i to w "najbliższym czasie".
Z Panem Bogiem
***
Szanowni goście.
Muszę przyznać, że brakuje mi tych rozmów pod tekstami p. Aleksandra. Brakuje p. Urszuli, p. Kazefa, wielu można by wymienić. Mam nadzieję, że są tam gdzieś i czytają. Cieszy mnie natomiast zapowiedź aktywności szanownego Autora.
Słowo od siebie - droga długiego marszu jest jedyną, ale patrząc na opór rodaków, ich permanentny stan uśpienia, skalę niewiedzy i nieświadomości, ciężko oczekiwać rezultatów w określonej perspektywie czasowej. Widocznej. I z tym mam problem. Bo ja widzę ścianę. A perspektywę przed sobą taką - puste kościoły, brak duszpasterzy, lewicowe społeczeństwo. Ciężko mi walczyć słowem, być może za mało we mnie wytrwałości.
Jestem człowiekiem, który urodził się w PRL-u, choć nic z niego nie pamięta. Znam słowa p. Aleksandra, że nie z takich opresji jak dziś Polacy wychodzili obronną ręką. Że były zabory, wojny. I zgadzam się, że było gorzej, co nie znaczy, że teraz jest łatwo. Bo na przestrzeni wieków i tragedii narodowych Polacy mieli zawsze jeden stały punkt odniesienia. Kompas. Był nim Kościół katolicki. Nie było Polski, ale przetrwaliśmy. Bo mieliśmy kościół. A dzisiaj? Co mamy?
Żyjemy w czasach, gdzie nie mamy elit politycznych, ale przede wszystkim duszpasterzy będących autorytetami i moralnymi drogowskazami. To jest ogromny problem, powiedziałbym kluczowy. Jak myśleć o przyszłości mając świadomość, że kościół nie jest autorytetem? To jest sytuacja bezprecedensowa w naszej historii. A wybrana głosami ludu targowica, pomieszanie pojęć i wszechobecna antypolska propaganda nie ułatwiają zadania.
Być może ograniczona aktywność komentujących na blogu wynika z poczucia bezsilności. Zachęcam jednak państwa do dzielenia się swoimi opiniami. Są one bardzo pouczające. Nie postuluję korekty idei długiego marszu, absolutnie. Ale dzielenie się doświadczeniami i swoimi przemyśleniami obudziłyby - wierzę - wielu ze swoistego marazmu. W którym i ja tkwię.
Pozdrawiam serdecznie
***
Dzien Dobry,
Dawno mnie tu nie bylo, ale pare dni temu pomyslalam zajrze co tam Pan Aleksander na 'to wszystko co sie teraz dzieje' bo komorki mozgowe powoli sie pala jak sie patrzy i slucha tych "rzadzacych". Pare lat temu bylam na spotkaniu Posla PiS-u i zapytalam o sprawe Ksiedza Popieluszki i prokuratora Witkowskiego...powiem,ze konsternacja Posla z Kalisza i zdawkowa odpowiedz ze IPN sie tym CHYBA zajmuje faktycznie powiedziala wszystko!
Pozdrawiam sedecznie, Aleksandrze!
***
Drodzy Maszerujący w "Długim marszu"
https://twitter.com/Micha18304858/status/1377370130846511105
I to byłoby na tyle, niestety.
Wktrótce spróbuję podsumować nasze głębokie zaangażowanie w #MarszPrzeciwMitom.
Takiej głębi jak w tym miejscu próżno szukać i takiej głębi zaangażowania
jesteśmy winni Gospodarzowi a nade wszystko Jej, tej Niepodległej do której On wytyczył drogę.
Boga upraszam nieustannie o zdrowie dla Pana Aleksandra i dla wszystkich Państwa o zrozumienie Jego niezwykłego wysiłku dla Niepodległej.
Bez tego wszystkie słowa przeminą jak oddech potrzebny do
ich wypowiedzenia. Jak dźwięk stuku klawiatury.
Do sumień Waszych pukam.
***
Niech zmartwychwstały Jezus Chrystus prowadzi Pielgrzymów Długiego Marszu do zwycięstwa.
Gospodarzowi i wszystkim, którym leży na sercu dobro ojczyzny, zdrowych i Wesołych Świąt Wielkanocnych. Sursum Corda! Alleluja!
Ps. Pani Urszulo brak TU Pani.