Sidła gej-kaidy - Bogdan Zalewski  

 


 

 

 

 

 

 

 


Sidła gej-kaidy

Historia często kołem się toczy, a czasem walcem jak żółw ociężale.
Oczywiście liczy się efekt, a nie metody osiągnięcia żądanego, pożądanego celu.
Marksistowska rewolucja w imieniu proletariatu-fantazmatu była gwałtowna i krwawa.
Obracała w proch państwa, miażdżyła narody, niewoliła ciało i porywała duszę człowieka.
Rewolucja w stylu Antonia Gramsciego działa subtelniej, wolniej dusi wolność.
Eliminuje elitę inaczej niż kaci strzelający z nagana w potylicę, bo bezboleśnie lobotomizuje.
Wchodzi miękko, kocimi ruchami, tworzy ruchy (a)społeczne, oraz rzekomo pozarządowe organizacje dezorganizujące.
Otacza cię człowiecze humanistycznym współczuciem, a potem wytacza falliczne działa, początkowo w stanie spoczynku.
Liberalizm jest przecież z definicji prądem wolnościowym, zanim włączy prąd w krześle, w którym cię usadził w jakże swobodnej pozie.
Uczyć ci się każą takich strasznych bredni , że będziesz się z nich śmiać w kułak, i tak popełnisz błąd najpoważniejszy.
Cipki są przecież śmieszne, podobnie jak siusiaki i pewien Krzysiek udający Ankę, żaden tam siusiumajtek, a jednak!
Jechał was pies! - walniesz w nich Piłsudskim, a oni na to wąs ci pokażą sumiasty, modnie strzyżony na łonie.
Absurd bywa bowiem coraz bardziej brutalny, w miarę zaostrzenia się lewackiej walki z Chrystusem.

BOGDAN ZALEWSKI: Moim i Państwa gościem jest dziennikarz, reporter śledczy, autor wielu książek - Leszek Szymowski. Tematem naszej rozmowy jest pana tom zatytułowany "Homo terror". Co to za terroryści?

LESZEK SZYMOWSKI: To są ci terroryści, którzy próbują nam na siłę narzucić ich sposób postrzegania seksualności. Usiłują wywrócić do góry nogami te wartości, na których opiera się od lat nasza cywilizacja, nasze społeczeństwo. Jak słusznie zauważył wiele lat temu Janusz Korwin-Mikke, trzeba odróżnić homoseksualistów ...

... "homosiów" - jak pisał ...

... tak jest ... od tak zwanych - jak on to mówi - (tfu!) "gejów". Ja nie używam aż tak radykalnych określeń. Natomiast rzeczywiście jest różnica pomiędzy tymi dwiema grupami społecznymi. Homoseksualiści to są osoby innej niż my orientacji seksualnej, którzy najczęściej w ogóle się tym nie chwalą, nie obnoszą się z tym. Żyją pośród nas i tak naprawdę my, przebywając z nimi w towarzystwie często nawet nie wiemy, że to są homoseksualiści.

Mają takie skłonności, ale się z nimi nie afiszują.

Dokładnie tak. To jest ich sprawa prywatna. Ani ja, ani nikt inny nie ma prawa w ich prywatność ingerować. Natomiast inaczej jest w przypadku tak zwanych gejów. To są bardzo agresywne grupy ludzi. Czy oni rzeczywiście wszyscy są homoseksualistami, to jest dla mnie zagadka. Słyszałem, że nie. Są "gejami" bo to im się opłaca - dostają rozmaite dofinansowania, granty i subwencje.

Można aż tak udawać?

Ciężko mi powiedzieć, nie wiem z doświadczenia, nie udawałem nigdy geja. Ale pewnie tak. Oni wychodzą na ulice, organizują demonstracje, wprowadzają do prawodawstwa i w ogóle do obiegu społecznego takie zachowania, które są diametralnie sprzeczne z naszą cywilizacją, z naszym poczuciem wartości.

Czyli główne różnica, o której można by tutaj mówić, to kwestia polityczności. Homoseksualista to ktoś, kto nie używa swojej skłonności seksualnej do czynów politycznych. Natomiast (tfu!] "gej", czy też - bez tego splunięcia - "gej", to jest ktoś, kto jest głęboko zaangażowany w lansowanie tego typu postaw życiowych.

Tak. O ile ja nie spotkałem się w polskim społeczeństwie z żadnym przejawem nienawiści, czy niechęci do homoseksualistów, o tyle spotykam się coraz częściej z niechęcią do tzw. gejów. Dlaczego? Ciężko odczuwać niechęć do kogoś, kto jest homoseksualistą, jeżeli o tym nie wiemy. Przecież nikt z nas nie pyta swojego kolegi z pracy, czy sąsiada: "Słuchaj, co ty robisz w łóżku, z kim ty to robisz, jak często itd?". Traktujemy to jako pewne tabu, sprawy prywatne. Natomiast tzw. geje sami nam to narzucają, we wszystkim chcą widzieć kontekst seksualny. Pamiętam bodaj sprzed roku czy półtora takie obrzydliwe zupełnie wprowadzenie do debaty publicznej kontekstu seksualnego Powstania Warszawskiego. Środowiska gejowskie "odkryły", że kilku harcerzy z Szarych Szeregów było gejami. Ja o tym nie słyszałem. Nawet jeżeli tak było, a ja nie znam na to żadnych dowodów, to nic z tego nie wynika.

Szare Szeregi nie były "tęczowymi szeregami".

(Śmiech) Zdecydowanie nie były. My tych bohaterskich ludzi cenimy przecież za to, że poświęcili swoje życie dla Polski, że walczyli o to, abyśmy mogli żyć w wolnym kraju, a nie zastanawiamy się, jaka była ich orientacja seksualna. W ogóle wprowadzanie takiej kwestii do społecznej dyskusji na ten temat było dla mnie tak niesmaczne, że nawet ciężko mi na ten temat mówić.

Jedna rzecz to jest "potęga smaku", a druga to właśnie potęga polityczności, terroru, który polega na narzucaniu prawa, prawodawstwa.

Tak jest! Najbardziej zgubne jest to chociażby w obszarze edukacji. Te wszystkie tęczowe podręczniki, równouprawnienia, programy równościowe to jest oczywiście stek bzdur, jeśli by to analizować intelektualnie. Natomiast w tym wszystkim najgroźniejsze jest to, że środowiska gejowskie w ogóle nie mają w zwyczaju pytać o zdanie rodziców dzieci, które chcą edukować. Skutki tego widzimy. Muszę przyznać, że pracując nad książką "Homo terror" zadałem sobie trud - słowa "trud" używam nie bez przyczyny, bo to rzeczywiście było trudne- przeczytania tych dwóch sławetnych lektur - "Wielkiej księgi cipek" i "Wielkiej księgi siusiaków". Szczerze mówiąc nigdy w życiu czegoś takiego nie dałbym swojemu dziecku do czytania. Tymczasem ktoś chce, żeby - na podstawie prawa - moim dzieciom dawać to czytać, zupełnie nie pytając mnie o zdanie.

Są takie bardzo ciekawe badania naukowe przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych przez profesora Marka Regnerusa. Ten światowej sławy naukowiec przebadał setki osób, które miały doświadczenia homoseksualne i doszedł do wniosku, że ogromna większość pedofilów wywodzi się właśnie ze środowisk homoseksualnych. Co więcej, przebadał setki osób, które wcześniej były homoseksualistami pod kątem tego, jak sobie radziły w życiu i rezultaty były zatrważające.

Przeciwko tym badaniom szczególnie protestują środowiska gejowskie.

Szerzej - środowiska LGBT. ( LGBT - z ang. Lesbian, Gay, Bisexual, Transgender - skrótowiec odnoszący się do lesbijek, gejów, osób biseksualnych oraz osób transgenderycznych jako do całości. Termin powstał w latach 60. XX w. w USA. Do powszechnego użycia wszedł w latach 90. - przyp. B.Z.) Uważają, że to forma dyskryminacji. Oni się zamykają na wszystko, co im nie służy i nie potwierdza ich tez. Tu się kłania Lenin, z jego maksymą, że wszystko jest moralne, co służy rewolucji. Oni mają dokładnie ten sam sposób myślenia, że każdą tezę można wypaczyć, każdy fakt można przemilczeć albo wymyślić, jeśli tylko służy to określonej tezie.

Jedna odsłona tego homoterroru to jest edukacja, o której pan wspomniał. Inna domena to jest prawodawstwo i redefinicja tożsamości.

To prawda. Ja się tego boję, bo tak naprawdę to, co im się udało na nasze nieszczęście wprowadzić, opisano wcześniej jako zalecenia. Jest to zawarte w podręczniku napisanym w 1989 roku przez dwóch amerykańskich gejów. To była książka zatytułowana "Pokonać strach. Jak Ameryka upora się ze swoim problemem". (Marshall Kirk i Hunter Madsen "Po balu. Jak w latach 90. Ameryka pokona swój strach i nienawiść wobec gejów", "After the Ball: How America Will Conquer Its Fear and Hatred of Gays in the '90s." - przyp. B.Z.) W tej książce ci dwaj tzw. geje napisali taki "rozkład jazdy", co zrobić, aby w społeczeństwie tacy ludzie jak oni czuli się dobrze. Podali tam kilka rad. Po pierwsze trzeba kreować wizerunek homoseksualistów jako fajnych, sympatycznych misiów, którzy są jeszcze fajniejsi od nas, tylko mają problemy natury seksualnej. Poza tym są to super, fantastyczni, mili, uprzejmi ludzie. Należy szczególnie mocno przedstawiać celebrytów, którzy są tej orientacji. I to się niestety w Polsce dzieje. Gdy spojrzymy na tzw. środowiska artystyczne, to faktycznie mamy wielu celebrytów, którzy są znani z tego, że są orientacji homoseksualnej.

Są wykorzystywani, bo są wpływowi.

Są rozpoznawalni, po prostu. Kolejna kwestia to jest próba osiągania tych celów małymi kroczkami. Najpierw trzeba założyć jakieś stowarzyszenie. Wiadomo, że będzie ono nielegalne, tak jak było w Polsce ze stowarzyszeniem Lambda na przełomie lat 80. i 90. Potem trzeba krzyczeć, że się jest dyskryminowanym, organizować jakieś debaty publiczne, próbować się za wszelką cenę zalegalizować. Potem, jak się już jest zalegalizowanym, trzeba zakładać oddziały w kolejnych miastach. Muszą one aktywnie działać, organizować jakieś imprezy. To właśnie środowiska w Polsce robią, dokładnie według wytycznych sprzed ponad dwudziestu pięciu lat.

Dla mnie wielką wartością pana książki jest to, że pan uświadamia, iż ta amerykańska czy też zachodnia agenda jest wprowadzana stopniowo w Polsce.

Niestety tak. Z takim samym skutkiem działo się to w Stanach Zjednoczonych. Spójrzmy na historię tego wspaniałego kraju, zbudowanego przez imigrantów w XIX w. Ameryka - największe mocarstwo XX stulecia, które wygrało II Wojnę Światową i Zimną Wojnę, rozwaliło Związek Radziecki - w ciągu kilkunastu lat rozpada się pod wpływem lewackiego terroru, między innymi gejów. Społeczeństwo amerykańskie jest też bardzo niechętnie nastawione do tego terroru. Społeczeństwo amerykańskie jest w ogromnej mierze konserwatywne, religijne, wierzące, oparte na tradycyjnych, konserwatywnych wartościach. Środowiska lewackie w Stanach Zjednoczonych są oczywiście bardzo krzykliwe, bardzo często promowane media, ale społeczeństwo stara się przed nimi bronić. Myślę, że w Polsce jest podobnie, to znaczy większość społeczeństwa tych zachowań nie akceptuje. Mimo to udało się niestety tym środowiskom wprowadzić temat gejów, lesbijek czy ostatnio transseksualistów do debaty publicznej.

Wierzy pan w tęczowy spisek?

To nie jest kwestia spisku. Ja nie postrzegałbym tego jako spisku, a pewnej formy, nowej odsłony walki przeciwko naszej chrześcijańskiej cywilizacji. A to dlatego, że kiedy obserwuję zachowania co bardziej prominentnych działaczy gejowskich stowarzyszeń, to właśnie widzę, że dla nich takim największym przeciwnikiem, największym wrogiem jest właśnie religia katolicka. Weźmy przykład tej słynnej tęczy, którą ustawiono na Placu Zbawiciela w Warszawie. Ustawiono ją dokładnie vis-a-vis wejścia do kościoła Zbawiciela. To jest ciekawa rzecz, bo to jest jeden z niewielu kościołów, który prawie w ogóle nie ucierpiał w Warszawie...

W czasie wojny.

Tak. Poza tym, że jest miejscem kultu religijnego dla wielu katolików, jest jeszcze zabytkiem historycznym. Vis-a-vis tego kościoła ustawiono tęczę. To oczywiście się spotkało z dużą niechęcią, konsternacją i zażenowaniem ze strony tych środowisk. Ja też niemal nie mogę przejeżdżać samochodem przez Plac Zbawiciela, kiedy widzę właśnie jaki to jest paskudny kontrast: na tle tej pięknej świątyni o bogatej historii stoi właśnie ta tęcza.

Ale pan wspomina w książce, że tęcza była przecież symbolem biblijnym.

To jest moim zdaniem bluźnierstwo, które obraża katolików. Ja też się czuję tym obrażony, jako katolik. Tęcza jest wymieniana w Biblii jako symbol przymierza między ludźmi a Bogiem. Nie znalazłem ani jednego odwołania w Biblii, które mogłoby stanowić podstawę do twierdzenia, że to może mieć cokolwiek wspólnego z homoseksualizmem. Nawiasem mówiąc, trzeba zwrócić uwagę, że Biblia potępia grzech sodomii. Jest to w końcu jeden z grzechów "wołających o pomstę do nieba".

Mimo to pewne symbole, a także pewne osoby są zawłaszczane przez środowisko gejowskie. Jednym z takich przykładów jest papież Franciszek i jego wypowiedzi.

Tak, te wypowiedzi zostały zmanipulowane. Franciszek wracając z Rio de Janeiro, na pokładzie samolotu, którym leciał do Włoch, niespodziewanie zrobił niespodziankę, taki prezent dziennikarzom i zaprosił ich na konferencję prasową. I tak padły słynne słowa: "jeżeli ktoś jest gejem i ma takie skłonności, to kimże ja jestem, żeby go oceniać?"

Ale to była tylko część papieskiej wypowiedzi.

Tak, a poza tym media popierające czy przyjazne środowiskom gejowskim na całym świecie, przedstawiały to w taki sposób, jakoby kościół zmieniał stanowisko w sprawie gejów. Tymczasem prawda jest banalna. My katolicy nie możemy potępiać konkretnego człowieka, ponieważ rolę osądzania pozostawiamy Bogu. Natomiast możemy nie akceptować pewnych zachowań. My, katolicy, potępiamy grzech i zło, potępiamy homoseksualizm czy pedofilię, natomiast nie możemy potępiać konkretnego człowieka. To, że my nie potępiamy konkretnego człowieka, wcale nie oznacza, że akceptujemy jego zachowania.

Poza tym wypowiedź papieża została ocenzurowana, można tak powiedzieć. To znaczy, nie umieszczono jej w kontekście innych jeszcze zdań, które wypowiedział Franciszek.

Dokładnie tak. A poza tym przecież nie ma ani jednej wypowiedzi, ani tego papieża, ani żadnego z jego poprzedników, która miałaby zmienić to stanowisko w sprawie homoseksualizmu. Gdy pracowałem nad książką "Homo terror", zapoznawałem się z nauką Kościoła w tej kwestii de facto od pierwszych wieków.

Nawiązywaliśmy tutaj do historii, także tej odległej, biblijnej. A jak pan widzi przyszłość Polski i Europy pod kątem homoterroryzmu?

Widzę ją w sposób, powiedziałbym, mało optymistyczny. Spodziewam się, że w pewnym momencie dojdzie do konfrontacji między społeczeństwem tradycyjnym, a grupami gejów, lesbijek, transwestytów oraz innych rozmaitych seks-dziwadeł, które za wszelką cenę chcą nam narzucić swój system wartości. No, bo wygląda to w taki sposób, że my- tak zwani zwykli, szarzy ludzie- żyjemy sobie w oparciu o nasze tradycyjne wartości, a tu nagle przychodzi ktoś, kto kawałeczek po kawałeczku, krok po kroku, zabiera nam prawo do decydowania o sobie. Na początku wprowadzono nam wbrew naszej woli, wbrew naszej wiedzy, nie pytając nas o zdanie do obiegu społecznego tych właśnie "gejów", te wszystkie nowe pojęcia. Kolejnym dużym krokiem było to, że te środowiska uzurpują sobie prawa do wpływu na edukację dzieci, a potem na wychowanie dzieci. A teraz chcą jeszcze stworzyć prawodawstwo obejmujące penalizację tak zwanej mowy nienawiści, czyli wszelkich wypowiedzi negatywnych na temat homoseksualistów i gejów. No i do czego to doprowadzi? Ano do tego, że kiedyś ta niechęć w nas, ludziach osaczanych, przybierze formę takiej agresji, że może dojść do jakichś, może nie tyle pogromów, ale jakichś wydarzeń siłowych, kiedy jeden czy drugi zdesperowany ojciec, czy zdesperowana matka powie: "nie, to jest moje dziecko, to jest moja sprawa, ja chcę decydować". Więc gdy w sposób oczywisty spolaryzują się te dwa stanowiska, musi dojść do jakiegoś rozwiązania problemu. Zresztą co jest ciekawe według mnie, że to głównie homoseksualiści powinni być zainteresowani tym, żeby te środowiska gejowskie się wyciszyły. A to z tego względu, że automatycznie niechęć większości społeczeństwa do "gejów" przeniesie się na homoseksualistów, czyli tych, którzy nie są agresywni, niczemu nie są winni. Zresztą uważam, że tak naprawdę wystarczy wprowadzić jeden przepis zakazujący manifestowania seksualności, każdej - homoseksualności, heteroseksualności oraz dowolnej innej - i problem po prostu zniknie.

Nie ma pan takiego wrażenia, że jest to pewnego rodzaju paradoks? Właśnie podobny tradycjonalistyczny stosunek do tych agresywnych działaczy lewackich, homoseksualnych panuje na Wschodzie, w kraju Putina, a Europa zmierza w zupełnie innym kierunku.

Znam dobrze historię Związku Radzieckiego i jego służb specjalnych, więc myślę, że mogę postawić pewną tezę. Te ruchy gejowskie, tak jak ruchy hipisów czy ruchy feministyczne, były w okresie Zimnej Wojny finansowane przez Związek Radziecki w takim właśnie celu, żeby rozbijać tradycyjne społeczeństwa. Dlatego też te ruchy w Rosji są bardzo słabe. Rosjanie nie pozwoliliby sobie na działanie takich organizacji. Na Zachodzie rzeczywiście święcą one "triumfy", bo udaje się im rozbijać społeczeństwo tradycyjne. Co z tego będzie, zobaczymy.

Na potwierdzenie pana tezy, można przywołać pierwsze rozdziały pana książki, w których opisał pan swoisty konserwatyzm PRL-u? Była prowadzona akcja "Hiacynt" (masowa akcja Milicji Obywatelskiej przeprowadzona w PRL w latach 1985-1987, polegająca na zbieraniu materiałów o polskich gejach i ich środowisku). Ogromny był opór władz komunistycznych przed legalizowaniem tendencji gejowskich, homoseksualnych.

Tak, to jest pewien paradoks. Tak samo jak to, że partia była bardzo czuła na punkcie moralności swoich członków i jeżeli jeden czy drugi, czy trzeci towarzysz zdradzał swoją żonę, to było to bardzo źle widziane w gremiach partyjnych. Faktycznie w trosce o tak zwaną publiczną moralność, komuniści zakazywali wszelkich form aktywności gejowskiej. To rzeczywiście paradoks , że pod tym względem w wolnej Polsce mamy gorzej niż za PRL-u.

Bardzo panu dziękuję za tę rozmowę.

Moim i państwa gościem był Leszek Szymowski, autor książki "Homo terror", którą bardzo gorącą polecam.

Bogdan Zalewski
Blog autora
Artykuł ukazał się 9 marca 2015r. na portalu rmf24.pl

20.04.2015r.
rmf24.pl

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet