Seksualna afera Jeffa Epsteina - pedofila lub też efebofila (uprawiającego seks z dziećmi, lub też bardzo młodymi dziewczętami) – znów „nabiera rumieńców” w Stanach Zjednoczonych. W Polsce też się o niej mówi, ale – powiedzmy sobie szczerze- mimo jej sensacyjności, nie jest ona jakimś wiodącym wydarzeniem w naszym kraju. U nas jeśli takie skandale wychodzą na jaw, to dotyczą głównie Kościoła katolickiego. Pedofilia wśród naszych elit jest tematem tabu. Próbował zajrzeć za tę brudną zasłonę reżyser Sylwester Latkowski w filmie „Pedofile”, ale afera przycichła. Skończyło się na sugestiach, domysłach, plotkach i domniemaniach. Sprawę podjęła prasa. Ale z równie mizernym skutkiem. Czytam, „jak to się robi w Ameryce”. Podobnie. Choć chyba już wywaliło tam szambo.
Mówiąc w skrócie seks-skandal Jeffa Epsteina polega na tym, że ten miliarder o zagadkowej biznesowej przeszłości został oskarżony o wykorzystywanie seksualne kilkudziesięciu nieletnich dziewcząt oraz kierowanie siatką młodocianych prostytutek. Ale za tym jednozdaniowym stwierdzeniem, powierzchownym streszczeniem, kryje się mroczna głębia, jak loch z horroru.
Sporo już na ten temat napisano, opublikowano niezliczone artykuły, wydano książki. Nie będę więc udawał, że dodam do sprawy coś oryginalnego. Skupię się raczej na tym, co mnie zafrapowało.
Złamię chronologię, mimo że każdy kolejny dzień przynosi nowe rewelacje. Wkrótce przedstawię najnowsze ustalenia i hipotezy, natomiast chciałbym wrócić do doniesień sprzed lat, kiedy pierwszy raz wybuchła afera Epsteina (mamy już co najmniej drugą jej odsłonę). Rzadko wspomina się o polskim wątku historii perwersyjnego miliardera. Jedną z "asystentek" Amerykanina była niejaka Adriana Ross ( znana także pod nazwiskiem Adriana Mucińska), była modelka z Polski, którą Epstein zatrudnił ponoć w 2002 r. Pracowała w rezydencji Epsteina na Florydzie i pomagała mu w prowadzeniu dziennika. Widać, że była osobą wtajemniczoną i godną zaufania. Nie jest jasne, czy Epstein i jego "łowcy młodych ciał" pierwszy raz spotkali Ross w USA czy Polsce. Według dzienników przelotów tzw. Lolita Express, czyli maszyny na pokładzie której sławni ludzie uprawiali seks z dziewczętami, Ross była jedną z młodziutkich panienek najczęściej latającą z Billem Clintonem.
W artykule w "Daily Mail" z 2015 roku można przeczytać, że Mucińska była też jedną z kilku przesłuchiwanych kobiet, które odmówiły odpowiedzi na pytania dotyczące relacji z Jeffreyem Epsteinem. Zeznając pod przysięgą, były też pytane o domniemane relacje brytyjskiego księcia Andrzeja z nieletnimi dziewczętami. Mucińska milcząc w tych sprawach zasłoniła się piątą poprawką do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Głosi ona, że nikt nie może być zmuszony do zeznawania w sprawie karnej na swoją niekorzyść. Jest jeszcze inna postać o polsko brzmiącym nazwisku występująca w tym seks-skandalu. Niejaki Janusz Banasiak, kamerdyner Epsteina, zeznał przed laty, że Adriana Mucińska Ross oraz niezidentyfikowany mężczyzna zostali poinstruowani przed przybyciem policji do rezydencji w Palm Beach, aby usunąć tam dane z wielu komputerów.
Nie wszystko da się jednak usunąć. Nie wszystko usunąć się pragnie. W kolejnych odcinkach "Sztosu Epsteina" streszczę fascynującą, a nieobecną jeszcze na polskim rynku, książkę Conchity Sarnoff pt. "TrafficKing". Tytuł to bardzo trafna gra słów, nawiązanie do "human traffic" czyli handlu ludźmi, oraz "King" czyli Król. Jeff Epstein faktycznie panował nad tym procederem w USA, był prawdziwym władcą ciał, dusz i kompromitujących informacji. Czy Król Brudu zostanie zdetronizowany? I kogo za sobą pociągnie, kogo czeka upadek z tronu? Czytajcie nowe odcinki. Podzielę się tym, co przeczytam.