"Długi marsz przeciwko mitom" - Odnotowane - Cierpliwość jest czynem niezwykle trudnym

* Początek marszu
* Etap1- promocja
* Etap2-wspólnota








"Długi marsz przeciwko mitom"
projekt realizowany przez Bez dekretu i RODAKpress

Wpis w komentarzach na blogu Bezdekretu
rodakvision1 27 kwietnia 2018 11:04

Dla człowieka czynu, dla wojownika determinacja w cierpliwości jest czynem niezwykle trudnym.

noga za nogą,
wdech wydech,
sprawdzam kompas:
nudis,
przez pryzmat patrzę:
verbis,
idę,
poza horyzont,
wiedzy,
mojej i minionych pokoleń,
musi,
do Polski,
dotrze choć jeden,
z następujących,
po mnie
(Graf von Omansky)

Jeżeli jako Polak mam rzeczywiście obowiązki polskie, jeżeli prawdziwym jest zawołanie, hasło "Bóg, Honor, Ojczyzna", jeżeli jej ponad tysiącletnie istnienie ma być przedłużone na przyszłe stulecia, to nie mogę zniechęcać się tym, że efektów moich wysiłków nie zobaczą moje oczy.

Dla mnie osbiście dopiero zrozumienie i zaakceptowanie(!) tych prawd pozwoliło mi pojąć sens pracy dla Polski bez bieżącej gorączki, tego delirium wywoływanego brakiem efektu natychmiastowego, dostrzeganego teraz, a najdalej w widocznej perspektywie czasu.
W przeciwnym bowiem razie nie ma innego wyjścia jak wkraczanie na sprawdzoną drogę wiodącą do kontynuacji:
aktywności na dzisiaj poprzez udział w stowarzyszeniach reglamentowanych prawem i grantami politykow, którzy na tej drodze ustawili znaki nakazu i zakazu. Na drogę "młodych, ambitnych, szczerskich" polityków, których młyn działań doraźnych
i widocznych szybko zmienia w kontynuatorów niemożności i w konsekwencji w strażnikow zastanego i przedłużanego przez nich zniewalania.
"... nawet ludzie szczerze zatroskani sprawami polskimi, będą obracali swoje myśli i działania wokół miraży demokracji i w granicach obecnej państwowości", bo chcą robić
coś konkretnego i mieć widoczną szansę na sukces, na zmiany..., a nie dostrzegają sensu w robieniu tego, co pozwoli Polsce wyrwać się z zaklętego kręgu naprzemiennej epidemii cholery i dżumy infekowanej nam przez szarlatanów wystrojonych w liberalne wolności "róbta co chceta", albo w patriotyczne polskie szaty.

"I ciągle pniemy się w zwyż" starając się nadążyć za Panem Aleksandrem.
Dziękuję Panu za zmuszanie mnie takimi tekstami do wysiłku ich pojmowania i wyszukiwania dróg realizacji Pańskich Myśli dla Polski.

Pozdrawiam Gospodarza i wszystkich Państwa

Odpowiedź Pana Aleksandra Ściosa
Aleksander Ścios 13 maja 2018 21:23

Rodakvision,

Szanowny Panie Mirosławie,

Najmocniej przepraszam, że przeoczyłem Pański komentarz i dopiero dziś udzielam odpowiedzi.
Temat, który Pan poruszył – istnienia rozbieżność między naszym potencjałem, a naszymi oczekiwaniami, między pracą nad odbudową świadomości, a nadzieją na szybki efekt, jest bodaj najtrudniejszy w kontekście długiego marszu.
Bo też trudno jest zrozumieć „sens pracy dla Polski bez bieżącej gorączki, tego delirium wywoływanego brakiem efektu natychmiastowego, dostrzeganego teraz, a najdalej w widocznej perspektywie”, w czasach, które propagują „szybki i łatwy” styl życia, każą podziwiać zewnętrzny blichtr i zachłystywać się wciąż nowymi „sensacjami”.
Ta sztucznie wytworzona „gorączka”, nie tylko nie sprzyja głębszej refleksji nad naszą kondycją i biegiem spraw, ale wręcz wymusza skupienie uwagi na rzeczach miałkich, doraźnych i „błyskotliwych”.
Szybki efekt i natychmiastowa korzyść – wyznaczają granice naszych dążeń i ambicji. Również w sprawach polskich. Ilekroć słyszę – to co pan radzi, tu i teraz, na jaką partię głosować, kogo popierać – wiem, że mam do czynienia z ofiarami tego szalbierstwa.
Narzucenie nam takiej perspektywy, musi prowadzić do wytworzenia fałszywej wizji spraw polskich, do powstawania błędnych ocen i sądów. Skupienie uwagi na rzeczach bieżących, wiara w natychmiastowy efekt i pokładanie nadziei w politycznych iluzjonistach, jest tyleż łatwe, jak zgubne dla naszych narodowych interesów.
Przykładem, może najbardziej spektakularnym, jest sposób „produkowania” współczesnych autorytetów, wyznaczania pozycji społecznych i norm politycznych.
Nie chodzi tu tylko o jednodniowe „gwiazdki” i medialnych „ekspertów”, którzy mogą pleść, co im ślina na język przyniesie, bo i tak następnego dnia nikt nie pamięta ich wywodów, ale o sztuczne budowanie formatu takich postaci, jak A. Duda – o którym to „mężu stanu”, jeszcze w roku 2014 Polacy w ogóle nie słyszeli. W takim „procesie produkcyjnym”, pytania o życiowe dokonania postaci publicznych, o ich rzeczywistą wiedzę, poglądy i drogę życiową, nie mają prawa zaistnieć.

To prymitywne spłycenie perspektywy zawdzięczamy głównie praktykowaniu „kultury medialnej” - czyli podążaniu za tym, co wytworzyły owe media i kształtowaniu (rzekomo) własnych poglądów na podstawie tego, co pokazali i powiedzieli medialni demiurdzy.
Dlatego pierwszym i nieodzownym warunkiem pokonania pokusy „szybkich efektów” i miraży tzw. „bieżączki” jest odrzucenie tego, co proponują nam ośrodki medialne. Bez wyjątku.
Zapewniam, że do znajomości spraw polskich i prawidłowej ich oceny, nie jest potrzebne oglądanie tv ani czytanie wytworów propagandystów. Choć nigdy nie obejrzałem żadnych „wiadomości” itp. „dzienników” i nie śledziłem programów z „gadającymi głowami”, nie uważam, bym poniósł stratę z tego powodu lub mniej rozumiał mechanizmy życia publicznego III RP.
Dlaczego jest to ważne? Bo odrzucenie tego przekazu – prędzej czy później – musi prowadzić do wytworzenia własnej refleksji i podjęcia trudu samodzielnej oceny rzeczywistości.
Póki cedujemy to na innych i podążamy za wytworem medialnych demiurgów, będziemy tylko odtwórcami cudzych myśli, „pudłami rezonansowymi”, które doskonale wiedzą - co na dany temat należy myśleć, ale nie wiedzą - jak myśleć samodzielnie.
Póki nasza uwaga skupiona jest wyłącznie na sprawach bieżących i podąża za jednodniowymi „sensacjami”, póki pozwalamy się wtłoczyć w format wątłych umysłów i grę interesów luminarzy „wolnych mediów”, zerwanie z tak płytką perspektywą wydaje się niemożliwe.
Stąd też bierze się pokusa, by tu i teraz uczestniczyć w widowisku, tu i teraz oglądać spektakularne efekty i doświadczać wymiernych korzyści. Podążanie za takimi przewodnikami, sprowadza sprawy polskie do wymiaru miałkich, werbalnych deklaracji, do uczestnictwa w drobnych potyczkach i osiąganiu takiż „zwycięstw”.

Ma nas radować „wielkie zwycięstwo” z powodu przesunięcie pomnika katyńskiego o 60 metrów, mamy cieszyć się z umiarkowanej wypowiedzi jakiegoś Żyda i klaskać słysząc bełkot idioty-polityka. Powinniśmy radować się, że UE nie zabrała naszych pieniędzy i ogłaszać „sukces”, jeśli nie pozbawią nas resztek suwerenności. „Zwycięstwem” jest to, że upada jakaś pokraczna partyjka tzw. „opozycji”, a nawet to, że „tylko” kilka tysięcy apatrydów bierze udział w antypolskich wiecach.
To jest miara ambicji i dążeń, jakie proponują nam medialni demiurdzy i ich polityczni patroni. Miara perspektywy, z jakiej ludzie słabi i głupi patrzą na sprawy polskie i w jakiej je oceniają.
Przyjęcie takiej miary musi być zabójcze dla naszych interesów narodowych, ale też dla naszych umysłów i aspiracji. Dlatego proszę i zachęcam, by taką miarę odrzucać i nią pogardzać.

Dziękuję Panu za komentarz i serdecznie pozdrawiam

16.05.2018r.
RODAKpress



 

RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Dołącz do nas - Aktualności RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrócie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet

 

aktualnosci rr dolacz do nas o ruchu rodakow nasze drogi czytelnia ruchu rodakow