Zapraszamy Państwa do nadsyłania swoich wspomnień o przebytych drogach,
o Waszych doświadczeniach emigracyjnych.
Niech Pani coś napisze...
"Niech Pani coś napisze o mężu" zachęcał mnie kiedyś inicjator "Ruchu Polaków w świecie", Mirosław Rymar .
Przypomniałam , że kilka miesięcy temu Jan Czekajewski opublikował artykuł o międzynarodowej nagrodzie przyznanej Pelcowi za osiągnięcia naukowe a artykuł pojawił się na wielu stronach internetowych.
Ponadto zapewniałam , iż oba powyższe zródła informacji są na tyle wyczerpujące iż ja już niewiele mogę dodać na temat naukowej kariery mego męża .
Wzbraniałam się też i dlatego, że jak dotąd nie miałam zwyczaju pisać o najbliższych.
* * *
Ostatecznie doszłam do wniosku, że właściwie nie mam powodu by tematu nie podjąć.
Jest to rodzaj "publicystycznego obowiązku" propagowania osiągnięć polskiego uczonego za granicą.
Od dawna zajmowała mnie historia polskich emigrantów i ich zawodowe kariery.
Prowadziłam długie rozmowy z ludźmi , którzy będąc na emigracji osiągnęli pełnię satysfacji z racji swych zawodowych osiągnięć.
Wsród nich była młoda polska uczona , absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, która uzyskała doktorat z astrofizyki na Uniwersytecie w Teksasie.
Opowiadałam o absolwencie Politechniki Lwowskiej , który po wojnie został profesorem na uniwersytecie w Gdańsku a potem przez lata pracował w ONZ-cie jako dyrektor FAO.
Godzinami, przy dobrym winie i znakomitym jedzeniu gawędziłam z nieżyjącym już dziś rzeźbiarzem Leszkiem Werocsym , Lwowianinem z pochodzenia .
Leszek odbudowywał gdańską Starówkę, wykładał na Akademii Sztuki w Algierze a potem zamieszkał w Niemczech. Wyrzeźbiony przez niego kilkumetrowy złoty Anioł wieńczy katedrę w Moguncji .
Pisałam też o Jego żonie, lekarce z Gdańska, byłej uczestniczce Powstania Warszawskiego prowadzącej praktykę lekarską w okolicach Frankfurtu.
Bohaterem moich opowieści o ludziach , którym się powiodło był absolwent Politechniki Wrocławskiej, który przybył do Stanów już z tytułem doktorskim z uniwersytetu w Uppsali w Szwecji i pięćdziesięcioma dolarami w kieszeni. Jego firma zatrudnia dzisiaj kilkudziesięciu inżynierów i wytwarza wysokiej klasy urządzenia dla laboratoriów badawczych i firm farmaceutycznych w pięćdziesięciu krajach świata.
Drogi tych ludzi wiodące do sukcesu były różne. Jedno z pewnością było wspólne; ciężka i systematyczna praca, pasja badawcza, determinacja i z pewnością talent.
Alva Thomas Edison znakomity amerykański wynalazca stwierdził kiedyś iż za każdym sukcesem kryje się 99% wysiłku i 1% talentu.
Pewnie coś w tym być musi.
* * *
"Polak odznaczony międzynarodową nagrodą".
Jan Czekajewski w swym artykule pod takim tytułem , pisze
"W kwietniu 2004 roku prof. Karol Pelc został uhonorowany w Waszyngtonie pierwszą nagrodą Międzynarodowego Związku Menadżerów Technologii (IAMOT)(
) Okazuje się, że z kilku tysięcy zrzeszonych w IAMOT , właśnie Polak, prof. Karol Pelc napisał najwięcej ważnych prac naukowych (w tej dziedzinie).(
)
Czekajewski przypomina drogę naukową laureata nagrody.
Wiedzie ona od czasów ukończenia Liceum im. Sienkiewicza w Częstochowie , poprzez studia na Politechnice Wrocławskiej na Wydziale Elektroniki (wówczas Łączności), kariere zawodowa, studia doktoranckie na Uniwersytecie w Uppsali zwienczone stopniem doktorskim z elektroniki w Instytucie Fizyki Doświadczalnej .
"Jednakże po powrocie do Polski Pelc nie zajął się elektroniką ale prognostyką techniczną czyli badaniem społecznych i ekonomicznych konsekwencji wprowadzania wynalazków i nowych produktów. W tej dziedzinie Karol Pelc otrzymał doktorat w zakresie ekonomii" - pisze Czekajewski.
Dodać warto iż drugi doktorat był między innymi wynikiem biurokratycznych "zasad" . Doktorat z Uppsali, jednego z najstarszych europejskich uniwersytetów nie mógł być nostryfikowany w Polsce, gdyż
"nie było precedensu".
Tak więc zamiast toczyć boje z biurokratami "zarządzającymi nauką" dr Karol Pelc przystąpił do pracy nad kolejnym doktoratem.
Pracę doktorską obronił na Politechnice Wrocławskiej na Wydziale Organizacji i Zarządzania.
* * *
"Od zarania swej kariery naukowej, Karol Pelc wiele publikował , głownie w języku angielskim, dzięki czemu zaczął być znany nie tylko w Polsce ale także za granicą." - odnotowuje Czekajewski.
Znajomość angielskiego z pewnością była ważnym elementem kariery.
Karol angielskiego uczył się od dziecka na prywatnych lekcjach, dużo czytał a także słuchał radia BBC.
Kiedy po raz pierwszy, pod koniec lat pięćdziesiątych, znalazł się w Anglii przeżył pewnego rodzaju wstrząs.
Na dworcu (Victoria Station) zwrócił się do policjanta z jakimś pytaniem i okazało się, że nie mógł zrozumieć odpowiedzi. "Byłem niemal załamany" opowiadał mi kiedyś. Jednakże dość szybko otrząsnął się z tego "szoku". Oswoił się już po kilku dniach kiedy zrozumiał iż trudno oczekiwać by Bobby (jak w Anglii nazywają policjantów) posługiwał się angielszczyzną porównywalną z tą jaką władają spikerzy radia BBC.
* * *
W 1985 Karol Pelc otrzymuje ofertę pracy na Uniwersytecie w Michigan jako "visiting professor" .
Warto przypomnieć iż czasy dla polskiej nauki były szczególnie ciężkie, uczelnie miały bardzo ograniczone budżet. Brakowało nawet na zakup zagranicznych czasopism fachowych.
Poszukując źródeł finansowych władze niektórych uczelni godziły się na wyjazdy pracowników na zagraniczne kontrakty. Była to dla Szkoły droga do pozyskania cennych dewiz. Pracownik dostawał urlop bezpłatny a w zamian za to , że może wyjechać (sic!), podpisywał zgodę na płacenie "haraczu" w postaci procentów od uzyskiwanych zarobków. Na takich zasadach wyjechaliśmy.
Po roku uczelnia amerykańska kontrakt przedłużyła o kolejny rok.
Po dwu latach pracy na Uniwersytecie MTU ( Michigan Technological Univeresity) mąż zdecydował się na dalszą prace na uczelni.
Dziekan wydziału i specjalnie do tego powołana komisja wystąpili z wnioskiem o nadanie Pelcowi tytułu profesora zwyczajnego i mianowania na stałe (tenure).
* * *
W artykule Jana Czekajewskiego czytamy " (Pelca) międzynarodowa reputacja powoduje, że zwykle dzieli swój czas między wykładami w USA a wykładami na innych wiodących uniwersytetach na świecie. W ciągu kilku ostatnich lat Karol Pelc był zapraszany na wykłady do Anglii, Japonii, Finlandii, Chin a także do Polski
( Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego w Warszawie ).(
)
"Osiągnięcia naukowe Karola Pelca wynikają z różnorodności jego wykształcenia, zarówno inżynierskiego jak ekonomicznego. (
)prof. Pelc prowadził wykłady dla menadżerów takich firm jak Ford, Chrysler, General Motors, IBM, Motorola etc.etc.(
)
* * *
Przez dziewięć w roku miesięcy jesteśmy na miejscu. Obowiązki uniwersyteckie nie pozwalają na długie wyjazdy. Ale kiedy przychodzą trzymiesięczne "wakacje" wyruszamy w świat, za którym czasami mi tęskno.
Dla mnie to wyłącznie atrakcja; dla męża najczęściej kolejne wykłady czy seminaria poprzedzane wielogodzinnymi przygotowaniami.
* * *
Mieszkamy daleko od wielkich skupisk miejskich, od gwaru i zabiegania metropolii.
Osiedliśmy w górnym Michigan nad jeziorem Superior ( jezioro Górne), gdzie woda czysta a trawa zielona. Zima trwa tu siedem miesięcy i charakteryzuje się obfitością śniegu.
Czasami zastanawiamy się "co nas tu przygnało". Ciekawość świata, wyzwanie, chęć sprawdzenia się w nowych warunkach ?
Nie znajdujemy wyczerpującej, jednoznacznej odpowiedzi .
Tak jak nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie czy jesteśmy emigrantami, czy Polakami mieszkającymi w Stanach?
Być może to pytanie zadaje sobie większość z tych, którzy zmienili swe miejsce zamieszkania ?
Z trudem uświadamiam sobie, że wkrótce minie dwadzieścia lat od chwili naszego przyjazdu do Stanów , do których wybraliśmy się na rok.
Mój Boże jak ten czas leci
.